VIII zjazd Związku Polaków na Litwie

O społeczny i niezależny charakter Związku, wyższą jakość myślenia i działania

Referat sprawozdawczy na VIII zjazd Związku Polaków na Litwie, wygłoszony 14 maja 2000 roku przez przewodniczącego Związku Ryszarda Maciejkiańca.

Szanowni Państwo
Serdecznie witając delegatów zjazdu, pragnę przede wszystkim gorąco podziękować członkom Związku, prezesom kół i oddziałów za ich społeczny wysiłek dla dobra naszego społeczeństwa i organizacji, za bezinteresowny trud z myślą o naszej lepszej przyszłości, o tworzeniu perspektywyżyciowej dla przyszłych pokoleń Polaków na Ziemi Wileńskiej i innych miejscach zamieszkania ludności polskiej.

Chciałbym też szczególnie podziękować uczestnikom konferencji Związku Polaków na Litwie, która miała miejsce 25 marca 2000 roku, a która pozwoliła nam wyjść z samoizolacji, w której nas próbowano zamknąć. Publiczne stwierdzenie o tym,że Związek jest otwarty na współpracę ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, ze wszystkimi organizacjami, partiami politycznymi, pozostając niezależną organizacją społeczną, która nie zamierza próbować ograniczać czyichkolwiek praw konstytucyjnych do wolnego wyboru politycznego, było znacznym wyłomem w dotychczasowej koncepcji bezwzględnego i bezwarunkowego poparcia dla jednej partii. Daje to nam szansę na rozwinięcie naszej działalności i realizację celów w nowych warunkach społecznych.

Dwa minione lata w działalności Związku były szczególnie pracowite. 17 kwietnia 1998 roku w przeddzień VII zjazdu Związku położyliśmy kamień węgielny pod Dom Polski w Wilnie, głosząc, iż kolejny zjazd właśnie tam będzie miał miejsce. Niestety, stało się inaczej. Tym niemniej budowa Domu w lipcu widocznie zostanie zakończona, a na jesieni zacznie swoją działalność. Ten temat zajmował i zajmuje sporo naszej uwagi na co dzień. W tym celu powołałem radę programową, która przez wiele pracowitych spotkań opracowywała z udziałem prawników i ekonomistów program przyszłej działalności Domu, sposób jego zarządzania, przedstawiając swoją koncepcję na spotkaniach i w różnych gremiach opiniotwórczych.
Warto też zaznaczyć, iż wszystkie działania były prowadzone na zasadach społecznych, nie pobierając na tożadnychśrodków. Natomiast rozliczenia za projektowanie, a następnie za budowę były prowadzone przez "Wspólnotę Polską" bezpośrednio z projektantami i budowlanymi, a więc nie mieliśmy potrzeby prowadzenia specjalnej księgowości i nie było obaw o możliwość nadużyć.

W styczniu br. rozpoczął działalność Dom Polski w Ejszyszkach, wykupiony i wyremontowany na koszt Państwa Polskiego podobnie, jak i budowa Domu Polskiego w Wilnie. Obecnie dobiega końca remont Domu Polskiego w Druskienikach. Mamy nadzieję na rozpoczęcie w roku bieżącym prac remontowych w Podbrodziu.
Na minionym zjeździe przyjęliśmy szereg rezolucji i uchwał, które były i będą wytycznymi w naszej działalności. Nasza rezolucja o potrzebie uchwalenia przez parlament RP Karty Polaka posłużyła jednym z powodów, iż Senat zainicjował omawianie stosownej ustawy, której projekt znajduje się obecnie w Sejmie RP.

Minione lata były też wykorzystane do rozwinięcia pisma Związku "Nasza Gazeta". Dzięki przyjaciołom ze Szwecji, tu obecnym na zjeździe, a szczególnie Michałowi Bieniaszowi, w przeddzień dziesięciolecia tygodnika uruchomiliśmy stronę internetową, wskutek czego "Nasza Gazeta" stała się dostępna na całymświecie. Nie bez satysfakcji trzeba też stwierdzić, iż jest to jedyne pismo wśród polskich edycji na Litwie posiadające swoje wydanie internetowe, tym bardziej,że jest to bez wątpienia najlepsza strona i wśród litewskich wydań.

Rozumiejąc jak wielkie znaczenie dla społeczeństwa polskiego na Litwie ma znajomość historii, tradycji oraz potrzeba ich kontynuowania, nałamy "NG" wprowadziliśmy magazyn publicystyczny "CZAS", który ma powyższe zadania. Tygodnik promuje tu dorobek naukowy odradzającej się polskiej inteligencji na Litwie. Jest to, naszym zdaniem, jeden ze sposobów tworzenia przyszłości w oparciu na bogaty wielopokoleniowy dorobek, na pięknych tradycjach naszej ludności, nie zaś na płyciznach ostatnich pięćdziesięciu lat.
Ten magazyn, a także szereg innych pragniemy w przyszłości rozwinąć, aby pismo mogło sprostać wyzwaniom dnia dzisiejszego.
Wszystkim tym większym tematom towarzyszyła pracowita codzienność. Związek w miarę swoich sił pomaga miejscowej ludności polskiej, a jednocześnie w wielu wypadkach pełni funkcję instytucji pierwszego kontaktu dla Polaków zza granicy, utrzymuje kontakt ze światem, prowadzi liczną korespondencję, organizuje i bierze udział w spotkaniach, poświęconych tematyce związanej zżyciem nie tylko naszegośrodowiska, ale i całej Litwy. Jest to trudny nie zawsze widoczny odcinek naszej pracy, ale od rzetelnej działalności w tym kierunku w znacznej mierze zależy opinia o nas, nie tylko jako organizacji, ale i o Polakach w ogóle.
W minionej kadencji powołaliśmy kolejny dziesiąty oddział Związku Polaków na Litwie w m. Visaginasie. Powstało szereg nowych kół, w tym również w przeddzień zjazdu.

Pod patronatem oddziałów i Zarządu Głównego prowadzone są szkółki nauczania kultury i języka polskiego w Kownie, Visaginasie, Turmontach i Mejksztach.
Koła i oddziały Związku, Zarząd Główny organizowali, bądź wspierali różne imprezy kulturalne, występy i wyjazdy zespołów, konkursy i wystawy.

Udało się zrobić niemało. Widocznie można zrobić więcej. Wiele miejscowości, gdzie mieszkają Polacy, są chłonne na słowo i kulturę polską. Warto na pewno i jest to naszym moralnym obowiązkiem, odbudować pamięć i zachować to, co się da zachować z tradycji kultywowania polskiej kultury i tradycji i w trzecim regionie Litwy, historycznie związanym z polskością - Smołwach. Powołanie oddziału w Visaginasie ma temu również służyć.
Aby to robić, potrzebne sąśrodki, o które w warunkach kryzysu gospodarczego jest coraz trudniej.

Z czego więc żyliśmy?
Ze skromnych dochodów wydawniczych, z pozyskiwanych środków z reklamy, z dotacji na papier, z datek naszych wiernych przyjaciół i sympatyków. Wszystko, co dawało się uzyskać, natychmiast wydawało się na potrzeby "Naszej Gazety", której obecna cena pokrywa tylko nieznaczna część faktycznych wydatków. Jest to bardzo trudny proces przetrwania w warunkach stałego zagrożenia finansowego. Na dodatek działalność wydawnicza i wydawane na to środki służą niekiedy powodem dla nieżyczliwych działaczy do powodowania zamętów. Takim powodem między innymi były środki, pozyskane na wydawanie stronic harcerskich, zapominając iż wydawanie pisma czy stron składa się nie tyle z honorariów, ile z wielu innych wydatków, jak papier i druk, utrzymanie pomieszczenia, wydatki na łączność zeświatem itd. Po drugie, trzeba wiedzieć, iż za wszystkie pozyskiwaneśrodki trzeba się dokładnie i uczciwie rozliczać.

Ponieważ w dotychczasowej ponad dziesięcioletniej działalności nie mieliśmy przykładów znaczniejszego wsparcia naszej organizacji przez państwo, jak to ma miejsce w innych krajach, stąd wszelka działalność jest wyjątkowo uciążliwa. Na dodatek obecnie wbrew stosownej ustawie odmawia się nam prawa na zawarcie umowy na arendę pomieszczenia, na prywatyzację jego części, należącej do redakcji, grozi się wysiedleniem i wystawieniem pomieszczenia w drugim półroczu br. na przetarg publiczny, mimoże w tym skromnym pomieszczeniu na Wielkiej 40 jesteśmy od ponad dziesięciu lat i znacznym wysiłkiem dokonaliśmy bardzo wielu prac, aby jego stan nie urągał godności ludzkiej. Jest to bardzo trudny proces trwania w pracy w warunkach stałego zagrożenia.

Analizując dziś, po 11 latach działalności, dorobek naszej organizacji wyraźnie dostrzegamy, iż nawet w tak niełatwych warunkach społecznie można dużo zdziałać, o ile wśród nas będzie coraz więcej tych, co myślą i działają w imię interesu społecznego. Takich ludzi jest dużo - w organizacji, w szkołach, w zespołach, wśród przedsiębiorców itp. Powinno się pracować jeszcze więcej z myślą, iż nasze wytrwanie zależy od nas samych. Wiele jeszcze musimy się uczyć ofiarności, wspólnego przeprowadzania różnych akcji, organizowania zbierania środków na cele, które uznajemy za ważne i potrzebne, tak jak to czyniąśrodowiska polskie i polonijne na całymświecie. Tym bardziej, iż takie wspólne akcje zbliżają ludzi, stanowiąc bardzo ważny element umacniania w jedności społeczeństw mniejszościowych.

W nikim nie budzi też wątpliwości,że nasza działalność powinna nabierać jasności i konkretności. Patriotyzmu wyrażanego na słowach dziś nie wystarcza. Winien być on połączony z pracowitością, kompetencją i systematycznością w działaniu. Wszystko ma być dobrze, przemyślane i przeanalizowane. Sytuacja, którą dziś mamy, jest tego dowodem. Ostre metody zwalczania organizacji od wewnątrz zastosowano właśnie teraz, kiedyśmy na serio zaczęli pracować, budować i promować. Tym niemniej, tylko taka pracowita droga w działaniu społecznym może być owocna.
Mówiąc o jakości naszego myślenia i działania - dziś w warunkach konkurencji wszystko musimy widzieć przez ten pryzmat. Jeżeli tego nie docenimy, możemy zaprzepaścić historyczną szansę. Jakość działania i perspektywiczność widzenia - jak zrobić lepiej i jak widzieć dalej - musi nam towarzyszyć we wszystkich poczynaniach.

Jeżeli mówimy o perspektywie polskiej szkoły na Litwie, to musimy myśleć o dobrej polskiej szkole. Różne ulgi, które są stosowane dla mniejszości narodowych - tak, ale nie kosztem zmniejszenia wymagań co do wiedzy i poziomu nauczania. Myśląc o perspektywie losów ludności polskiej w historycznym skupisku na Ziemi Wileńskiej, powinniśmy mieć na uwadze przyszłe ośrodki samorządowe, aby tam były dobre gimnazja polskie. Bez tego takie ośrodki nie spełnią swojej roli. W tym kierunku powinna iść nasza, a szczególnie działaczy samorządowych, praca nad budowaniem tam zaplecza pedagogicznego i materialnego. Zrobić trzeba naprawdę bardzo dużo. Smutne, ale tak naprawdę w największym rejonie wileńskim przygotowana do nauczania w trybie gimnazjalnym jest jedynie Niemenczyńska SzkołaŚrednia, a w rejonie solecznicki w pewnym stopniu solecznicka. A co z Ejszyszkami i Jaszunami, gdzie takie gimnazja są również bardzo potrzebne? Wiele też trzeba zrobić w celu uzupełnienia w młodą starzejącej s!
ię kadry pedagogicznej w licznych szkołach, aby jakość nauczania stwarzałaby dobrą szansężyciową dla naszych dzieci i młodzieży. Przyszłość bowiem jak zwykle będzie należała do ludzi wykształconych, o wysokiej kulturze i bogatym zasobie wiedzy.
Dlatego wszystko, co daje impuls naszej młodzieży, naszej ludności, przygotowując do wyższej jakościżycia, powinno być przez nas wspierane i promowane.

Naszej kulturze też trzeba dodać jakości. Zastanawia, dlaczego w rejonieświęciańskim i solecznickim funkcjonują aż po trzy szkoły muzyczne, a w największym rejonie wileńskim - zaledwie jedna niemeńczynska z filią w Pogirach. Czyż takie szkoły nie powinny by funkcjonować również w Rudominie, Mejszagole czy dla przykładu w Skojdziszkach?
Są to tylko poszczególne przykłady niewykorzystanych możliwości, zmianę na lepsze których należałoby inicjować w terenie.
Nawet w warunkach powszechnej informacji masowej należałoby widocznie nam się zastanowić, podobnie jak w okresie międzywojennym, nad pracą oświeceniową wśród ludności, pomóc uzupełnić braki wiedzy z historii, kultury, tradycji, nadawać kontaktom i stosunkom ludzkim inny wymiar, zmieniając naszą posowiecką mentalność, pomóc nie ulec nowym zagrożeniom w postaci płytkiej kultury masowej, docierającej do nas w ogromnej ilości na co dzień.

Pamiętajmy też, aby nigdy z pola naszego widzenia nie znikło dobro polskich rodzin, stanowiących wartość najwyższą. A szczególnie dziś w tym trudnym okresie, ta jednostka społeczna musi być chroniona, a jej piękne i dobre wzorce wszelako popierane, promowane i naśladowane.

We wszystkim więc stawiajmy na jakość myślenia, działania, nauczania i oświecenia, na coraz wyższą jakość naszej kultury.
Bardzo ważnym elementem naszej pracy powinna też byćżyczliwość i poparcie dla osób, które podjęły się gospodarczej działalności, tworzą miejsca pracy w miejscowościach zamieszkania ludności polskiej. Starajmy się ich wspierać i promować, od ich działalności, inicjatywy, wzorców działania zależy bardzo wiele.
Ta nasza jakość życia i możliwość realizacji zamierzeń w znacznym stopniu będzie zależała od stosunku władz do potrzeb ludności polskiej we wszystkich dziedzinach. Niestety, ten stosunek nie jest jeszcze dobry, a lista problemów nadal zostaje aktualna. Wyłącznie przykład ustosunkowania się do Związku i "Naszej Gazety" jest typowym wzorcem jak nie powinno być w kraju europejskim. Jest to na pewno polityka błędna, która w okresie poszukiwania dróg szybszego przystąpienia do struktur euroatlantyckich szkodzi samej Litwie.
Z naszej strony natomiast jest ważne, aby o naszych potrzebach stale przypominać w sposób uzasadniony prawnie i cywilizowany, jednocześnie dążyć do zmiany nastroju wewnątrz naszej organizacji. Powinniśmy tworzyć coraz bardziejżyczliwą wzajemnie atmosferę wewnątrz organizacji, w polskim społeczeństwie i całym otoczeniu w ogóle. Dzisiejszy zjazd jest również przejawem innej jakości - nie ma i widocznie nie będzie krzyków, ani nie merytorycznych wystąpień, które wcześniej jedynie psuły opinię o organizacji i o Polakach na Litwie. Organizowanie takich imprez jest po prostu bezsensem.
Trzeba więc nam w społecznym działaniu współpracować jak najszerzej ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, pozyskiwać nowych przyjaciół, sympatyków i członków, częściej stosując nie metody walki, a przekonywania o słuszności swoich racji. Ważne, aby taka atmosfera dominowała w naszej organizacji. Powinno się ją stwarzać poprzez wspólne imprezy, spotkania i wszelką możliwążyczliwą współpracę.

Należy też dziś poruszyć temat, dlaczego na propozycję kół i członków Zarządu Głównego zwołaliśmy ten zjazd wcześniej, niż planowaliśmy, to jest przed oddaniem Domu Polskiego w Wilnie do użytku. Problem W. Tomaszewskiego w polskim środowisku dojrzewał od kilku lat. Milczeliśmy, kiedy tu i w Polsce szkalowano Związek i "Naszą Gazetę", aby nie niepokoić ludności, która chce jedności i współpracy. Natomiast, kiedy w przeddzień ostatnich wyborów samorządowych zaczęto wciągać struktury Związku z Zarządem Głównym włącznie do działań wybitnie politycznych, sprzecznych z prawem i Statutem - trzeba było powiedzieć nie. Co ciekawe,że działacze AWPL inicjując próby wydalenia ze Związku osób, które przystąpiły do wyborów z innych list partyjnych, jak na przykład liberałów - po wyborach z tą i konserwatywną partią zawarli umowę o współpracy. Doceniając istnienie AWPL, którą myśmy sami powołali, jesteśmy zdania,że droga do partii winna prowadzić poprzez przekonanie co do wartości jej założeń, ale nigdy na siłę.
Wyraźnie widać, iż władzom partii coraz wyraźniej brakuje szerszej wizji na przyszłość, na dalszą perspektywę. Niepokoi też, iż we władzach rejonu wileńskiego , w administracji ton zaczęli nadawać ludzie , którzy rządzili i decydowali przed ponad dziesięciu laty. Powinno głęboko zastanawiać, w jaki sposób razem się znaleźli Jankielewicz, Sienkiewicz, Balcewicz, a nawet Okińczyc i liderzy AWPL.

Trzeba więc głęboko się zastanowić, uważnie obserwować, co się wokół nas dzieje i wyciągać nie zawszełatwe wnioski.
Wracając natomiast do ostatnich wydarzeń, liderzy AWPL powoli zdominowali Zarząd Główny, pycha władzy i bezkarności pchała do walki, postanowili więc nie liczyć się ani ze Statutem, ani z prawem, na co, niestety, nie mogliśmy pozwolić.

Wydarzenia z dnia 3 kwietnia, kiedy to przychodząc na posiedzenie ZG w zorganizowanej i wzajemnie uzależnionej grupie, nie pozwalając nawet zabrać głosu prezesowi Związku, mimo iż jest to jego statutowe prawo, przy braku kworum, podpisują do dziś bliżej nieznany dokument i twierdzą, że już przejęli Związek i "Naszą Gazetę". Nazajutrz już przysyłają "czerwone brygady" z fizycznie "uzdolnionych" pracowników samorządu, aby bez jakichkolwiek prawnych podstaw przejąć to wszystko siłą. Wyraźnie bandyckie metody działania. Czy mieliśmy w tej sytuacji prawo przekazać tym ludziom Związek? Widocznie,że nie.

Dziś, jak i w czasie konferencji w dniu 25 marca br., broniąc niezależnego i społecznego charakteru działania naszej organizacji, jeszcze raz należy podkreślić, iż powiązanie całego społecznego ruchu polskiego i uzależnienie jego od partii politycznej mogłoby mieć złe, wręcz tragiczne skutki. To ograniczałoby możliwość innych inicjatyw społecznych i politycznych. Robiąc natomiast efekt "balona wyborczego" z partii rządzącej, można w potrzebnym momencie wypuścić z niego powietrze, grzebiąc jednocześnie wszystko.
Chociaż wielokrotne nasze propozycje o potrzebie wyjaśnienia sytuacji, o potrzebie dialogu czy zawarcia partnerskiej umowy o współpracy były przez liderów AWPL z góry odrzucane, jesteśmy zdania, iż i dziś na taki dialog nie jest jeszcze za późno, tylko już na innym, partnerskim i życzliwym poziomie.

Mimo że przygotowania do zjazdu przebiegały szybko, jak i powyższe wydarzenia, z licznych rozmów i spotkań jednoznacznie wynika, iż ideowo mamy większościowe poparcie członków organizacji. Zresztą tak jest zapisane naszym Statucie, iż jesteśmy organizacją niezależną i społeczną.
A więc mając historyczną rację i perspektywę dziejową, należy nam wszystkim życzyć spełnienia celów i zadań, których myśmy się podjęli.

NG 21 (457)