Wojciech Rogowski

Wysiedlenia z Podwaryszek

Przeczytałem o wysiedleniach w "Naszej Gazecie". Pamiętam również o tych wydarzeniach. To było w końcu października1942 r. W tym czasie i nasza rodzina też była wyrzucona ze swego domu. Rodzina liczyła czworo dzieci, najmłodsze miało rok i osiem miesięcy.

Litewska policja nas powiadomiła, żebyśmy opuścili swój dom, bo tutaj będą wsiedlone inne rodziny. Moja matka powiedziała, że z czwórką dzieci nie ma dokąd iść. Ponieważ swego domu nie opuściliśmy, w następnym dniu przywieziono litewską rodzinę, a nas na tych samych wozach zawieziono do majątku p. Wróblewskiego do pałacu w Wiżulanach. Tam było utworzone dla rodzin polskich getto tak, jak dla Żydów. W tym pałacu już było siedem rodzin wygnańców, którzy dobrowolnie nie opuścili swych domów. Nas tam trzymano około dziesięciu dni. Cały ten czas nas pilnowała policja. Po dziesięciu dniach załadowano na wozy i powiedziano, że z takimi nieposłusznymi rozprawią się tak, jak z Żydami. Nas gdzieś wieźli, ale później zwolnili i powiedzieli, że możemy iść na cztery strony świata. W tym czasie nasz najmłodszy brat zachorował, a w sytuacji, w jakiej byliśmy: nie było ani gdzie mieszkać, ani co jeść, nie mogliśmy mu pomóc, zmarł przed Bożym Narodzeniem. Na mieszkanie przyjął nas sąsiad Kazimierz Komorowski, chociaż też miał liczną rodziną - pięć osób. O ile to prawda, to w gminie podbrzeskiej było wyrzuconych z własnych domów 230 rodzin. W naszej wsi w Podwaryszkach mieszkało osiem rodzin, z których pięć było wysiedlonych - rodziny Rogowskich, Zaranko, Jaglińskich, Korzeniewskich. I tak było we wsi Babaniszki, Szapecie i w ogóle w okolicznych wsiach wiele było rodzin wysiedlonych.

Do swego domu wróciliśmy w kwietniu 1944 r. Kiedy nas wysiedlali, to wszystko zostało- 2 krowy, koń, świnie, owce i pełna stodoła nie młóconego zboża. A gdy wróciliśmy, zastaliśmy tylko gołeściany, pustą oborą i nie zasiane pole.

NG 22 (458)