Darius BABICKAS

Mer Pireusu przypomniał Wilno
dopiero w więzieniu

Długi i południowa niefrasobliwość oziębiły stosunki miast partnerskich

Cudzoziemcy nie dotrzymują słowa

Cudzoziemcy coraz częściej zaczęli oszukiwać władze Wilna. W ciągu minionych dwóch tygodni mer stolicy Rolandas Paksas musiał dwukrotnie wyjaśniać, dlaczego zagraniczne miasta-partnerzy nie przestrzegają podpisanych umów o współpracy.

Dwa tygodnie temu R. Paksas jako członek delegacji prezydenta Valdasa Adamkusa przebywał w Kazachstanie. Mer starał się wyjaśnić, dlaczego Kazachowie nie rozliczają się z wilnianami za wykonane prace.

Na początku ubiegłego tygodnia R. Paksas spotkał się z konsulem honorowym Grecji Theodorosem Kontogeorgosem i omówił kwestię tego, dlaczego Grecy nie przestrzegają umowy o współpracy, jaką miasto Pireus podpisało z Wilnem.

Najbardziej przyjaźni są Niemcy

Kierownik wydziału łączności z zagranicą R. Tarvydas twierdzi, że z Niemcami lub władzami miast skandynawskich nie ma kłopotów, jeśli chodzi o współpracę. Skoro umowa została podpisana, to obydwie strony przestrzegają swych zobowiązań.

"Z południowcami współpracować jest o wiele gorzej. Można wykazywać inicjatywę, ale od nich nie otrzyma się odpowiedzi. W takim przypadku nic nie możemy zrobić" - powiedział R. Tarvydas.

Obecnie samorząd Wilna ma podpisanych 12 umów o przyjaźni i 15 umów o współpracy z innymi miastami.

("Lietuvos rytas'' z 27 maja 2000 r.)

NG 24 (460)