Do pracy, panowie i panie

Droga redakcjo!

Otóż już mamy za sobą dwa zjazdy ZPL. Chcę wam powiedzieć, że mieliście zupełną rację. Związek Polaków może istnieć wyłącznie jako niezależna i samodzielna organizacja. Tylko wtedy potrafi godnie reprezentować interesy wszystkich Polaków.

Z wielkim zaciekawieniem przeczytałam dokumenty AWPL-owskiego zjazdu i niestety doszłam do wniosku: gdyby tak mi dali to, o co proszą ci deputowani-radni, to nic więcej nie było potrzebne. Bo to człowieka prostego, czytającego rezolucje "zjazdu", gdzie tylko ubolewania i prośby, szlak trafia na same: "Zjazd apeluje... o naprawienie wyrządzonej mieszkańcom Litwy Południowo-Wschodniej krzywdy...", "Zjazd uważa za konieczne opracowanie w trybie pilnym... zasad realizacji polityki regionalnej kraju...''. Kochani, przecież całą Wileńszczyzną po to was i wybieraliśmy, abyście w Sejmie i Rządzie te wszystkie problemy nam załatwiali, a wy co? Wynika więc, że w ciągu całego dziesięciolecia jedynie się cieszyliśmy, że mamy własnych radnych i posłów, a widzieliśmy ich tylko przed wyborami, kiedy to głosy nasze są potrzebne. Gdzież są te projekty, o których mowa, i to w ciągu prawie dziesięciu lat, chociaż żadnego stworzyć nie byliście w stanie? Wciąż narzekania, ubolewania, a wypłata idzie, a Polak za Polaka przegłosuje i porządek. Przyjrzyjmy się, jaki jest skład ''Zarządu Głównego". Wszak tu sami "słudzy narodu" zebrani począwszy od posłów, merów i redaktorów, a na prostych urzędnikach skończywszy, tylko że jakoś ludzi prostych, takich jak my, mało. Oj, wychowała ta nasza ziemia rodzimego biurokratę i to na naszą głowę, ale za to całą gębą Polaka.

A jak tylko ktoś słowo nie takie powie - to na pewno "Maciejkiańca człowiek?. Do dziś chybaściany pałacu MSW odbijają echem to nazwisko.

Bo jak Domy Polskie w całej Wileńszczyźnie zakładać - to Maciejkianiec, a jak kończy się budowa Domu Polskiego w Wilnie, to do "mądrego zagospodarowania... tego gmachu" (cytuję"zjazd") sami znajdziemy swego człowieka. A czemuż nie? W samym tylko zarządzie jest aż czterdziestu i nie wszyscy jeszcze mają stanowiska. I niech tam Polska nawet i nie myśli, że jakiś "eks-prezes" z "kilkudziesięcioma osobami" coś ma do powiedzenia! Tupetu tym panom tak naprawdę to można pozazdrościć. Gdybyż mieli taką wolę do pracy.

Naprawdę gratuluję, że delegaci zjazdu 14 maja br. stanowili ( nie dziesiątek, a prawie setkę) naprawdę jedną zgodną rodzinę, jak w piosence ''Wszyscy Polacy, to jedna rodzina". Nie każdy chyba dziś mógłby poszczycić się aż takim gronem bliskich i wiernych przyjaciół.

Ale, piszę nie po to, aby kogoś chwalić czy ganić, to czas, między innymi, wszystko porozstawia na swoje miejsca. Dzisiaj trudnożyje się na tej naszej Wileńszczyźnie, chociaż samorządy mamy własne, nasze problemy musimy rozwiązywać każdy na własną rękę. Chcę zapytać tych ze strategicznych partnerów: kiedy to Wileńszczyzna doczeka się, niech najgorszego, ale własnego projektu rozwoju, który to wspólnie z naszymi czcigodnymi posłami zaczniemy realizować. A jeżeli ktoś nam będzie przeszkadzał, to widać będzie od razu kto i w czym. Może wtedy coś ruszy z martwego punktu i zaświta jakaś nadzieja na lepsze. A przy tym znajdzie się okazja na własne oczy ujrzeć, a może i porozmawiać z tymi panami wybranymi. Bo tak, na mój babski rozum, gdyby jakąś pracą ich zająć, to może by i coś dobrego z tego wyszło i mniej im czasu było na ubieganie się nie o swoje.

Maria P.

NG 25 (461)