Beata Garnytë

Polskie dziecko - w polskiej szkole

15 czerwca br. w samorządzie rejonu wileńskiego odbyła się jubileuszowa, piąta już konferencja, zorganizowana przez rejonowy oddział ZPL "Polskie dziecko - w polskiej szkole"

W konferencji tej już tradycyjnie udział wzięli: władze rejonu wileńskiego, starostowie gmin, dyrektorzy szkół i nauczyciele klas początkowych. Po raz pierwszy natomiast na sali byli obecni rodzice, z myślą o których konferencja ta od lat była organizowana. To właśnie oni powinni podejmować jedną z najważniejszych w swym życiu decyzji - w jakiej szkole ich pociechy będą się uczyły.

Jubileuszową konferencję uświetnił występ chóru "Cantata" z Szumska, który pod kierunkiem Walentyny Fiedorowicz wykonał szereg piosenek i wierszy.

Jak i co roku konferencji "Polskie dziecko - w polskiej szkole" przyświecało kilka celów, wśród których jako jeden z najważniejszych było wskazanie atutów nauczania dziecka z polskiej rodziny w polskiej szkole. Uczestnicy konferencji uważali, że z biegiem czasu tych ostatnich ciągle przybywa. Wymieniali tu chociażby wzrost liczby absolwentów szkół polskich, którzy wstąpili na studia wyższe, jak też dobrą znajomość języka litewskiego absolwentów tych szkół. Nie należy ukrywać, że przekonanie o tym, iż dobra znajomość języka litewskiego pozwoli dzieciom polskim zaistnieć we współczesnej Litwie, wpływa właśnie na decyzję rodziców przy wyborze szkoły. Zdaniem obecnych na sali, zapominają oni natomiast o zdrowiu psychicznym dziecka, które co prawda podczas pierwszych lat nauki w szkole litewskiej poznaje język, lecz dzieje się to często kosztem innych przedmiotów.

Organizatorzy z ogromną radością zaprezentowali przybyłym na konferencję tornistry, które wszystkim uczniom pierwszych klas polskich ufundowała "Wspólnota Polska".

Konferencja "Polskie dziecko - w polskiej szkole" tradycyjnie już stała się miejscem wymiany doświadczeń. W kwestii nauczania stanowczo zabrzmiała wypowiedź kierownika wydziału oświaty rejonu wileńskiego Jana Dzilbo. Stwierdził on m. in., że jedynie polskim strojem dzieci do szkoły nie przyciągniemy. Może to zrobić jedynie praca nauczycieli, wychowawców, dyrektorów szkół. Przywołując natomiast wyniki minionych już egzaminów maturalnych, stwierdził, że znajomość języka litewskiego w szkołach polskich jest dobra, o czym świadczy chociażby fakt, że na egzaminach z matematyki czy historii maturzyści nie mieli żadnych problemów z tłumaczeniem zadań na język polski. Zaniepokojenie kierownika wydziału oświaty wzbudził natomiast inny fakt - z 232 maturzystów rejonu wileńskiego egzaminy państwowe składało jedynie 66 osób. Cyfra ta, zdaniem Jana Dzilbo, świadczy o tym, że dzieci nie szykują się do wstąpienia na studia wyższe. Nauczyciele też się do tego niemało przyczynili, bowiem wielu uczniów przekonywali o nie składaniu egzaminów państwowych. "Nie róbcie tego. Egzaminy te nie są wcale takie straszne" - mówił nauczycielom kierownik wydziału oświaty rejonu wileńskiego .

Jan Dzilbo przedstawił też wstępne dane o liczebności pierwszych klas polskich w rejonie wileńskim. Dane te nie napawały optymizmem, w wielu bowiem szkołach liczba dzieci znacznie się zmniejszyła, jak np. w Podbrzeskiej czy Porudomińskiej Szkole Średniej. Zdaniem Józefa Kwiatkowskiego, prezesa "Macierzy Szkolnej'', w ciągu ostatnich pięciu lat zbyt wiele się robiło, by tak się stało, a to zarówno poprzez ograniczone finansowanie szkół polskich, jak też wyraźnie okazywaną niechęć niektórych urzędników. Nie należy jednak ulegać panice, lecz przede wszystkim zająć się uświadamianiem rodziców, co ich dzieci przez to tracą.

NG 26 (462)