Marian Piotrowski

Wysiedlenia

Jestem urodzony w 1926 r., wieś Szarny gm. Podbrzezie. Teraz jestem inwalidą I grupy przykutym do łóżka. W 1939 r. skończyłem 5 kl. w Pikieliszkach. Miałem dalej się uczyć, lecz wszystko przerwała wojna i zostałem nieuczonym do śmierci. W życiu dużo przeżyłem i widziałem, lecz pamiętnika nie napiszę bo jestem niewykształcony.

1 - 18 września Niemcy bombardowali Wilno, 18 IX Sowieci zajęli nasze okolice. Zaczęły się aresztowania i wywózki panów z majątków, policjantów, urzędników i ich mogiły dotychczas są nieznane, na pewno one są na dnie Mińskiego Morza. Przed zatopieniem tego obszaru tam w lasach były urzędy NKWD. Sowieci naszych stron nie opuścili, lecz przyprowadzili Litwinów, tj. wojsko i urzędników i nawet wszystkich gajowych zamienili swoimi. Wojskowi zajęli Podbrzezie, Pikieliszki, Czerwony Dwór, Rzeszę, Dubinki i inne miejscowości, zaczęli wprowadzać wszędzie swój język. Jesienią 1942 r. wysiedlono średnio zamożnych gospodarzy, a na ich zapracowany dobytek osadzono Litwinów z Suwałk. W naszej wsi Szorny, liczącej 15 gospodarstw, tylko 4 zostały nie wysiedlone. Nocą zatrzymało się parę furmanek i policja zapukała do drzwi. Inne furmanki pojechały do drugich gospodarstw. Jeden z policjantów kazał oddać klucze i z nowym gospodarzem poszli oglądać dobytek, drugi policjant kazał nam wynosić się i siadać na tę furmankę. Cóż mieliśmy robić. Obudzeni w nocy, mowa nieznana. Odwieźli nas 2 km i wyrzucili w polu, bo konie zmęczone zanim z Bezdan ich przywiozły. Policjant zagroził, żebyśmy do swego domu nie wracali, bo gospodarz będzie strzelał. Nowy gospodarz opływał w dostatku, miał parę koni, 5 krów, 2 cieląt, 6 świń, 6 owiec, cały inwentarz gospodarski i zboża pod dostatkiem. Starsza wysiedlona młodzież poszła bez broni do partyzantki (do oddziałów "Łupaszki" i "Wilka"), która się organizowała. Ci sami partyzanci nocą zaczęli od tych nowych gospodarzy odbierać broń i dorosłym mężczyznom i kobietom tarką tarkować tyłki i posypywać solą. Litewscy gospodarze zaczęli uciekać, bo uzbrojeni partyzanci im dokuczali. Zabierali od nich konie, swoją trzodę chlewną na przeżycie AK. Litwini pod ochroną wojska zabierali wszystko, co się dało. Do jesieni 1943 r. opuścili nasze strony. Jesienią 1943 r. przybyliśmy pod swój dach, ale cóż znaleźliśmy: wszędzie pustki, gołe ściany i pole nie zasiane. Partyzantka rosła w siłę, ale oddziały Plechavičiusa ich tropiły, bo bazy ich były gęste.

W dniu masakry w Glinciszkach poszedłem do gminy Podbrzezie wybierać metrykę urodzenia, bo nie miałem żadnego dokumentu, a często nas sprawdzali.

Widziałem jak z samochodu ''Pieno centras" wyprowadzono nauczyciela Podbrzeskiej Szkoły i poprowadzono do garnizonu, a potem jego i syna zapędzono na masakrę. Około godziny 11 do garnizonu przyjechał kawalerzysta na spienionym koniu i wojsko około 100 ludzi szeregiem poszło na Giedrojcie, słychać było strzały, lecz nic nie mogliśmy zrozumieć. Pod wieczór wróciło wojsko i nam pozwolono wracać do domów. Potem wydarzyła się potyczka w wąwozie Radziule - Grusztele, gdzie plechawiczucy zabili czterech akowców, o których nikt nic nie wie. Są pochowani we wsi Baranele na cmentarzu. Wszystkiego nie da się opisać.

NG 27 (463)