Polska flaga
na Górze Zamkowej

W 56 rocznicę akcji "Ostra Brama"

W połowie czerwca 1944 roku zapadła decyzja, że siły Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego AK podejmą walki o Wilno. Termin akcji został wyznaczony ostatecznie na 10 lipca, ale front przybliżał się tak szybko, że zmieniono datę szturmu na noc z 6 na 7 lipca 1944 roku. I chociaż nie wszyscy zdążyli stawić się na czas, żołnierze Armii Krajowej rozpoczęli nierówny bohaterski bój o wyzwolenie Wilna spod okupacji hitlerowskiej, znacząc miejsca starć i potyczek setkami poległych i rannych na torach w Kolonii Wileńskiej, w ataku na Rossę, przy bramie Subocz, w dzielnicy kalwaryjskiej i w centrum miasta, w bitwie pod Krawczunami, koło Mejszagoły i w wielu innych miejscach. I mimo, iż decyzja polityków o losach tego krwawego zwycięstwa była odmienna od woli żołnierzy, krew wtedy nie była przelana na próżno. Pozwala ona pozostałej tu ludności polskiejżyć z podniesioną głową i czuć się odpowiedzialnym współgospodarzem terenu.

Dzięki przyjaciołom z Krakowa dotarła do nas publikacja z krakowskiego "Dziennika Polskiego" z dnia 9 grudnia 1999 roku), zawierająca wspomnienia Jerzego Jensza, ps. "Krepdeszyn", który wspólnie z Arturem Rychterem, ps. "Zan", w dniu 13 lipca 1944 roku po opanowaniu Góry Zamkowej zawiesił polską flagę na baszcie zamku.
Na przełomie marca i kwietnia br. będąc w Krakowie na uroczystościach obchodów 90 - lecia urodzin prof. Michała Poczobutta - Odlanickiego, związanego również z Wilnem, miałem zaszczyt osobiście spotkać się i poznać Jerzego Jensza, bohaterskiego żołnierza, czyn którego poprzez wywieszenie nad Wilnem, jako pierwszej, biało - czerwonej flagi, ma i będzie miało dla historii wielce wymowne znaczenie.
....Po wielu graniczących z utratą życia wydarzeniach w roku 1946 Jerzy Jensz wraz z córką Georgettą (maleńką Żo, tak pieszczotliwie nazywa ją matka w listach z łagru) oraz teściową porzuca Wilno i udaje się na przymusową emigrację do Gdańska, gdzie pracował przy odbudowie portu i na innych obiektach, kończąc jednocześnie w roku 1950 studia na Politechnice Gdańskiej, rozpoczęte przed wojną na Politechnice Warszawskiej. Żona Regina Jensz ze Śmiglewskich, po zwolnieniu z łagrów, połączyła się z rodziną dwa lata później w roku 1948.
Z Gdańska pan Jerzy Jensz został skierowany na budowę Nowej Huty i osiadł w Krakowie, gdzie dochowali się pięknej kulturotwórczej rodziny. Córka Georgette jest medykiem, małżonką znanego aktora Jerzego Treli. Dwoje wnuków - Piotr ( operator filmowy) i Monika (organizator produkcji filmowej) też się parają sztuką. Młodsza córka Iwona Jensz-Stawowczyk, malarka sztalugowa, związała swój szczęśliwy los z reżyserem Krzysztofem Stawowczykiem. Z tego małżeństwa doczekali się państwo Regina i Jerzy Jensz trzech wnuków - Sebastiana (też filmowiec), Pauliny (studentka) i Sandry (uczennica liceum).
Niestety trudy życia, a szczególnie pobyt włagrach dają o sobie znać. Dziś Pani Regina Jensz jest niestety niewidoma...
Będąc na emeryturze pan Jerzy Jensz dokonał też innego wielkiego dzieła - przez szereg lat wydawał kwartalnik historyczno-wspomnieniowy "Okruchy wspomnień z lat walki i martyrologii AK".
Kiedy w maju br. przewodniczka wycieczki z Krakowa powiadomiła, iż w grupie jest osoba, poszukująca kontaktu z ?Naszą Gazetą?, to się okazało, iż jest to właśnie pani Georgette Trela z domu Jensz, którą udało się spotkać przy Ostrej Bramie i uwiecznić przy grobie Matki i Serca Syna.

Przybyła, aby zobaczyć piękniejące Wilno, przejść sięśladami własnego dzieciństwa i ulicami, po których chadzali Ojciec, Matka i Dziadek, Karol Henryk Jensz - wiceprezydent przedwojennego Wilna...
Świat więc jest naprawdę mały i niezwykle piękny, przede wszystkim dziełem życia ludzi, którzy tworzą i walczą z myślą nie o sobie. A cóż dopiero, kiedy dla Wilna żyło się i pracowało przez kilka pokoleń.

(rm)


NG 28 (464)