Mirosław Gajewski
Pięć wieków historii Bujwidz Otwórzmy wielką księgę historii i zapoznajmy się z przeszłością miasteczka Bujwidze. "Kiedy przejechali strumień, pełen wijących się jak piskorze wodorostów, droga znowu wspięła się na piaszczysty pagór, las rozstąpił się ukazując tuż przed sobą zaczajone miasteczko Bujwidze. Zobaczyli kościół śród drzew na wzgórzu okolony murkiem z kamieni polnych, pochyły plac przed kościołem, na którym stały bryczki, powoziki i zwykłe chłopskie wozy, parę kramów z obwarzankami i piernikami, a to wszystko otoczone kilkoma domami, co stanowiło sedno tego zagubionego w borach miasteczka." Taki widok mieli przed oczyma bohaterowie książki T. Konwickiego pt. 'Bohiń". Zresztą w utworach Konwickiego Bujwidze są wspominane dość często. Teraźniejsze osiedle Bujwidze to nieduża miejscowość na płn. - wsch. krańcu rejonu wileńskiego, tuż przy granicy państwowej. Mieści się tu także centrum gminy i parafii bujwidzkiej. Gmina bujwidzka jest zamieszkana w zdecydowanej większości przez Polaków (według danych z roku 1990 w gminie było 1367 mieszkańców, z czego 1297 stanowią Polacy, 13 - Litwini, 30 - Rosjanie oraz 27 - inne narodowości) Osiedle nie ma teraz żadnych znaczniejszych zabytków architektonicznych ani historycznych, kompensują to jednak walory przyrodnicze - zakola Wilii, łagodne wzgórza morenowe, sosnowe bory. Jest to zresztą teren charakterystyczny dla okolic Wilna. Chociaż oficjalna nazwa osiedla brzmi Buivydżiai, jednak miejscowi mieszkańcy używają starej, przedwojennej nazwy - Bujwidze. W najstarszych dokumentach archiwalnych z XVI wieku nazwa osady brzmi trochę inaczej - Bujwidy bądź Bojwidy. Pochodzenie nazwy osiedla jest trudne do objaśnienia. Sami mieszkańcy Bujwidz tak oto tłumaczą pochodzenie nazwy swego osiedla - pewnego razu Napoleon stał na górze i zobaczył, że w dolinie toczy się walka pomiędzy Francuzami a Rosjanami. Zobaczył i powiedział - "Bój widzę". Stąd jakoby nazwano miasteczko - Bujwidze. Prawdopodobnie opowieść tę można zaliczyć do legend, mającą niedużo wspólnego z prawdą. Nazwę raczej trzeba wywodzić z dość pospolitego niegdyś imienia bądź nazwiska "Bujwid". Nazwa mogła powstać od mieszkającej tu niegdyś rodziny noszącej nazwisko Bujwid, chociaż opisy z XVI wieku nie wymieniają już tu mieszkających ludzi o tak brzmiącym nazwisku. Osada założona była na lewym brzegu Wilii, przy ujściu dwóch niedużych strumieni. Większy z nich, zwany teraz Bujwidką, w dokumentach archiwalnych ma co najmniej trzy wersje nazwy. Spotkałem następujące - Mejłupis, Montka, Munduć. Są to nazwy oryginalne i mające na pewno bardzo stare pochodzenie. Miejsce dawnej osady jest trudne do zlokalizowania, nie przeprowadzano bowiem w okolicach Bujwidz badań archeologicznych. Ludzie mieszkają tu od dawna, o czym świadczą położone w lasach przy zaścianku Wesełucha kurhany ciałopalne (VIII - XII wiek). Zresztą okolice tych kurhanów mogły też mieć dawniej inne przeznaczenie. Jeszcze w XIX wieku i dawniej istniał tu zaścianek Święty (czasami nazywany Świątełka). Sądząc z nazwy, która pochodzi zapewne z czasów pogańskich, mogło tu istnieć jakieś centrum kultu religijnego. Nasuwa się zatem wniosek, że ziemia kryje w sobie wiele tajemnic, potrzebne są tu jednak gruntowne badania archeologiczne.
Pod koniec XVIII wieku nad spokojnym życiem mnichów z Michaliszek zaczęły się gromadzić chmury kłopotów. Do majątków zakonnych znalazło się kilku pretendentów, którzy zaczęli niebezpieczną walkę o swe zamiary. Proces ten wyczerpująco opisuje K. hr. Tyszkiewicz w książce "Wilia i jej brzegi" - "(...) Kiedy tak się dzieje, kiedy zakonnicy nieprzywidujący klęski, jaka ich napotkać miała, pożywają spory kęs chleba przez dobrodzejów im hojnie nadany, biskup inflancki Józef Kossakowski odbiera siłą fundusz przez Marcina ks. Giedrojcia Kanonikom Regularnym zapisany. W tejże porze Michał hr. Brzostowski wespół z krewnym swoim Michałem Radziszewskim zamyślać poczęli o odebraniu księżom Kanonikom majątków im przez przodków swych nadanych, tak z dóbr ziemskich Miłaszuny, jak i z lennych Bujwidze zwanych. Zakonnicy michaliscy przelęknieni nieprzyjacielskimi krokami, otwarcie przez biskupa inflanckiego rozpoczętymi, a nieznający jeszcze tajnych zamiarów Brzostowskiego, z całą ufnością złożyli mu w depozyt bogate kościelne srebra i summę klasztorną zajdującą się w gotowiznie, na co Brzostowski zakonników zarewersował. - Brzostowski i Radziszewski wspólnie z biskupem inflackim, podstępnie przeciw zakonnikom w Rzymie działać musieli, kiedy obaj pod jedną datą tj. 1782 r. Septembra 6 dnia uzyskali od Stolicy Apostolskiej bulle: Biskup Kossakowski na zwrót sobie majątku Widziniszki - dwaj drudzy zaś na odjęcie zakonnikom Miłaszun i Bujwidz. W-skutek bull papieskich, sub dole uzyskanych, obaj zajęli rzeczone dobra. Biskup mający przy tym władzę duchowną w swych ręcach, w 1783 roku całą ruchomość i sprzęt tak kościelny, jako też i klasztorny zabrał, wolę fundatora zniszczył, osoby zakonne wypędził i bez sposobu do życia zostawił, plebanię zaś i probostwo świeckie na miejscu XX. Kanoników ustanowił. Na jakową krzywdę wyrządzoną zakonowi przez biskupa inflackiego, ówczesny infułat widziniski ks. Kazimierz Widmont manifest zapisał. Wszczął się proces zawzięty. Kanonicy Regularni widząc się wyzutymi z funduszów, w 1784 roku zapozwali przed sąd ziemski trocki tak biskupa Kossakowskiego, jako Brzostowskiego i Radziszewskiego o niesłuszny zabór majątków, Brzostowskiego zaś raz jeszcze zapozwali o złożone u niego srebra i summy kościelne. Lubo sąd ziemski bullę papieską, z tytułu, iż ona nadań królewskich unieważniać nie może, dekretem swoim podniósł i jej skutki uchylił, lubo o nieprawny zabór majątków Brzostowskiego i Radziszewskiego obwinił - dobra te zakonnikom wróconymi nie zostały. Pieniano się czas długi o owe dobra i jeszcze w 1806 roku prokurator generalny zakonu ks. Teofil de Block wchodził z nowymi prośbami na Michała Brzostowskiego i Michała Radziszewskiego o majątki przez nich zabrane (...). Wszystkie zakonników usiłowania i zabiegi okazały się bezskutecznymi albowiem ostatecznie majątek Miłaszuny pozostał przy Brzostowskim, Bujwidze zaś dostał Radziszewski." Mogę tu jeszcze dodać, że Michał Radziszewski biorąc za żonę siostrę Brzostowskiego Ludwikę, dwór bujwidzki dostał w posagu. Od tej pory Bujwidze stały się majątkiem dziedzicznym Radziszewskich. Właściciel założył tu swoją rezydencję, budując piękny pałac, podobno według projektu Wawrzyńca Gucewicza. Dokładna data rozpoczęcia budowy nie jest znana. Pierwszy opis pałacu, jaki udało się znaleźć, pochodzi z 1820 roku. Z niego wynika, że wówczas budynek nie był do końca urządzony, przy tym zniszczeń dokonały wypadki wojenne roku 1812. Więc czytamy:"Wjeżdżając do dworu linia prosta od kościoła wierzbami i jarzębiną wysadzona, ani bramy, ani ogrodzenia nie masz. Budynek mieszkalny - dwupiętrowy z cegły murowany, frontem do kościoła a przeciwną stroną na wyniosłym brzegu do rzeki Wilii obrócony. Dom ten przez Michała Radziszewskiego postawiony, w czasie ostatniej wojny przez wojska nieprzyjaciela zrujnowany, dotąd niezupełnie wyreparowany, po wielu miejscach tynk poodpadał, ściany popękały, daszek słomą kryty zacieka. Wewnętrzne rozporządzenie następne: na dole sutereny, reszta zaś na dole nieskończona, nieotynkowana, bez podłogi, bez pieców i okien, niezamieszkałe stoi. Na pierwsze piętro wchodzi się po wysypanym ziemią, zamiast gradusów, wejściu - od sieni i prosto do salonu, wzdłuż na dwie duże części cały dom przedzielających. - Po obu stronach sieni i salonu znajdują się, po lewej pięć, a po prawej cztery niewielkie pokoje, po wojnie odnowione i należycie opatrzone. Na samej górze nad salonem duży skład." Obok pałacu stała także nieduża murowana parterowa oficyna oraz stajnia i wozownia. Dalszy teren wokół pałacu wyglądał następująco - "Te trzy budynki oddzielone od zabudowań folwarcznych wąskim a głębokim parowem, opasane w koło ogrodami warzywnymi w kwatery podzielonymi. - Na dole przy Wilii, dla osuszenia dolnego ogrodu mała okrągła sadzawka, oprócz kilkunastu sztuk wisien, innych drzew fruktowych nie znajduje się." Po Michale Radziszewskim objął dziedzictwo w Bujwidzach syn jego, Stanisław. Stanisław Radziszewski służył w wojsku francuskim i otrzymał stopień pułkownika. W 1813 r. był podszefem sztabu w korpusie marszałka ks. Belluno. W bitwie pod Lipskiem dostał się do niewoli. Po skończonej wojnie opuścił służbę, pojął za żonę Klarę Abramowiczównę z Biennicy, osiadł na wsi, w majątku swoim Ilii, Bujwidze zaś oddano w dzierżawę. Przez długi czas sprawował urząd marszałka powiatowego, najpierw w Wilnie, potem w Wilejce. W 1831 roku był naczelnikiem siły zbrojnej powiatu wilejskiego, następnie w korpusie Giełguda dowodził 26. pułkiem liniowym. Po zdobyciu przez wojska rosyjskie Warszawy, emigrował i zmarł w Paryżu. Będąc uczestnikiem powstania listopadowego, był uważany przez rząd rosyjski za niebezpiecznego przestepcę. Majątki takich osób miały być poddane konfiskacie na rzecz skarbu państwa. Tak też się stało z majątkiem Bujwidze w 1835 roku. Przez przejęciem Bujwidz pod administrację państwa, przeprowadzono dokładną lustrację majętności. Dokument ten podaje bardzo dokładny opis wyglądu ówczesnego dworu, także ogólny stan ziem majątkowych. Z opisu pałacu widzimy, że od roku 1820 zaszły tu pewne zmiany. Otóż pałac miał następujące rozmiary - długość ok. 21 m, szerokość ok. 19 metrów. Dach budynku częściowo był kryty dachówką, częściowo - słomą. Parter pałacu składał się z kuchni (z szarym kaflowym piecem oraz ceglaną podłogą) oraz siedmiu różnej wielkości pokoi. Pierwsze piętro - to 14 niedużych pomieszczeń z 2. piecami. Wszystko tu solidnie urządzone - parkietowe podłogi, tynkowane białe sufity. Na poddaszu urządzona była spiżarnia. Nie opodal stojąca oficyna - murowana, parterowa, składała się z 6. pokoi oraz 2 korytarzy. Przy oficynie, z południowej strony, dobudowana była oranżeria. Do zabudowań folwarcznych należały - lodownia, piętrowa syrnica, spiżarnia, browar, młyn na rzeczce Bujwidce. Obory oraz gumno były porządnie pobudowane - na kamiennych fundamentach, drewniane ściany zakładane do kamiennych słupów. Dookoła budynków dworskich urządzony był park angielski (ok. 2 ha) wysadzany dzikimi drzewami. W parku stały dwie drewniane altanki. Ogólne rozmieszczenie budynków widoczne jest na planie majątku (1829). Na ziemiach majątkowych były wówczas 4 karczmy - w Bulbówce, Szałnojciach, Brzegówce oraz w miasteczku bujwidzkim. Wieś Bujwidze liczyła wtedy 13 siedzib, miasteczko zaś prócz kościoła, 4 domy. Do majątku należały także zaścianki - Porudzina albo Cegielnia (1 siedziba), Polepie (1), Wilkińce (1), Szałnojcie (2), Rakiszki (3). Po skonfiskowaniu majątku urzędnicy postanowili go oddać w dzierżawę dla "swoich" ludzi. W 1836 roku Bujwidze były oddane na 6 - letnią dzierżawę dla generała majora Jukiczewa. Po kilku latach postanowiono powiększyć majątek bujwidzki, dołączając do niego wieś Koniuchy z kilkoma zaściankami. Dawniej należała ta wieś do Starostwa Ławaryskiego. W 1842 roku starostwo także przejął skarb państwa. Wieś Koniuchy liczyła wówczas 7 gospodarstw, a jej mieszkańcy to Romanowski, Girdziewicz, Maciejkianiec, Grabowski i inni. We wsi była nowo zbudowana karczma, bo stara "zupełnie rozwalona, dach na niej zapadł i na ziemi leży, pustkami stoi." Należące do wsi zaścianki to Horbaciszki, Kunicki oraz Sanowo. Po przyłączeniu do Bujwidz części Starostwa Ławaryskiego, majątek liczył ok. 1600 ha gruntów. W latach pięćdziesiątych murowane budynki pałacowe oddane były pod administrację wojskową, jednak faktycznie nikt z nich nie korzystał, więc stały i marniały. Podczas pobytu w Bujwidzach w 1857 roku, K. hr Tyszkiewicz tak opisał były dwór: "Nie- wiele lat temu, pamięć nasza jeszcze tej epoki sięga, kiedy ten pałac cały i świetny, dzisiaj odarty ze swych ozdób, bez okien, drzwi i dachu; w zupełną ruinę jest zamieniony; nietoperze i dzikie kuny w nim się legną (...). Majątek ten już od dwudziestu kilku lat jest własnością rządową. Terytorium dworne i wszelkie budowy gospodarskie za ogrodem będące, drewniane, lecz porządnie w murowane słupy zarzucane i w dosyć dobrym jeszcze stanie znajdujące się, w tej chwili oddanemi zostały rządowemu włościaninowi. Ten na czynszu w tym miejscu osadzony, na pole i ogrody obrócił dworne dziedzińce, zaorał piękne pałacowe trawniki, obojętnie rąbie dzisiaj na drwa wspaniałe w ogrodzie topole, sadzone niegdyś i pielęgnowane z trudem i pracą ręką kilku pokoleń dziedziców tego pięknego miejsca; i z obojętnością największą czerpie wodę ze strumyka, któren biegnąc po starannie ułożonych z kamienia kaskadach, swoim szmerem ożywiał ten wspaniały ogród." Mury pałacu zostały rozebrane prawdopodobnie w drugiej połowie XIX wieku. Wygląd pałacu Radziszewskich możemy zobaczyć jedynie na rysunku, który jest zamieszczony w wyżej cytowanej książce, a wykonany przez towarzyszy K. hr Tyszkiewicza w czasie jego podróży Wilią. Powstają wątpliwości co do autentyczności pałacu, porównując budynek z ryciny z budynkiem z opisów inwentarzowych. Na rycinie widzimy jedynie parterową budowlę i chyba nie mogącą pomieścić w sobie aż 20 pokoi, a więc malarz przedstawił ówczesny pałac w jakiejś zminimalizowanej formie, bądź został tu przedstawiony jakiś inny budynek (może oficyna?). Budynki dworskie oraz nieduży kawał ziemi, znów nazwany majątkiem bujwidzkim, w końcu XIX wieku były sprzedane osobie prywatnej. W "Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego" mówi się, że w roku 1880 Bujwidze należały do niejakiego Jukiewicza. Na początku XX wieku majątek należał do Leonarda Lojko. Za Lojków przy Wilii został wybudowany nowy drewniany pałacyk, który przetrwał do II wojnę światową. W okresie przedwojennym Bujwidze były własnością Wacława Makowskiego, byłego posła na Sejm Rzeczypospolitej. Za żonę miał Marię z domu Lojko. Od dawnych czasów miejscowość Bujwidze składała się z trzech "elementów" - wsi, miasteczka i dworu. Tym ciekawym i mniej znanym "elementem" jest miasteczko bujwidzkie. Miasteczkiem zwano terytorium obejmujące kościół z budynkami plebanii, karczmę oraz kilka domów, głównie sklepów, wokół placu kościelnego. Prawdopodobnie już od XIX wieku mieszkali tu głównie Żydzi, trzymając pod swoją kontrolę karczmę oraz handel sklepowy. W 1927 roku w parafii bujwidzkiej było 24 Żydów, z czego zdecydowana większość mieszkała w Bujwidzach. Na ogół współżycie ich z ludnością miejscową układało się dość dobrze, dochodziło jednak czasami do ekscesów na tle narodowościowym. Jakiś zatarg był w 1908 roku, jednak dokładniejszych wiadomości o nim nie udało się znaleźć. Lepiej są udokumentowane szczegóły wypadku, który zdarzył się w 1921 roku. Otóż, pewna 18 - letnia dziewczyna z okolicznej wioski poszła do Bujwidz, by kupić igłę do maszyny do szycia. Najpierw poszła do sklepu Kogana, później do Szapiry, nic nie kupiła, jednak do domu nie wróciła. Matka i bracia dziewczyny oświadczyli, że została ona zabita przez Żydów w celach rytualnych i chodząc po domach namawiali mieszkańców by zemścili się na Żydach. W sklepie i mieszkaniu Kogana brat dziewczyny z żandarmerią polową przeprowadzili rewizję, tym samym całkiem je dewastując. Nic nie znaleźli, jednak oświadczyli, że Kogan chowa ciało w tajnym lochu. Wypadek ten wzburzył bujwidzką społeczność żydowską. Napisana została skarga do biskupa i proszono o nagłośnienie tego wypadku w prasie. Działalność niektórych parafian była publicznie potępiona przez proboszcza z ambony. Z dokumentów pochodzących z tego okresu są znane nazwiska bujwidzkich Żydów, a mianowicie: Jakub Kogan, Abram Kac, Aron - Jakub Złatkin, Lora Szapiro, Mojżesz Ginsburg, Jona Grudzieński, Lejb Botwinik oraz Jakub Ajzensztadt. W okresie międzywojennym Bujwidze stały się dość dużą miejscowością. W 1930 roku liczyły około 50 gospodarstw i prawie 300 mieszkańców. Były tu różne urzędy państwowe, takie jak remiza strażacka (należąca do Ochotniczej Służby Pożarnej, w 1937 roku zorganizowano także oddział Żeńskiej Służby Samarytańsko - Pożarniczej), urząd poczty i telegraf, posterunek policji państwowej. Początki oświaty powszechnej sięgają w Bujwidzach roku 1907, kiedy to otwarto w miasteczku szkołę ludową. Później, za polskich czasów działała 5-oddziałowa publiczna szkoła powszechna z dość pokaźną liczbą uczni (w 1928 roku było 84 uczniów). W końcu lat dwudziestych pracowali tu nauczyciele: Jan Pienkowski, Tadeusz Wójcicki, Paweł Hodjów. Ówczesna szkoła wielce się różniła od wyglądu teraźniejszych ośrodków oświaty - "Lokal własny w dwu izbach, kancelarii, szatni, jednego pokoju i kuchni (mieszkanie kierownika). Jedna z izb za szczupła, obydwie wilgotne i ciemne. Budynek stary, zniszczony, sprzęty możliwe" (1828). Dość niski był i poziom ówczesnej oświaty, o czym świadczy przeprowadzona niegdyś wizytacja bujwidzkiej szkoły: "Lekcje chaotyczne, nieopracowane, streściły się do paplaniny, bez związku i celu żadnego. Zainteresowanie uczni małe. Korzyści z lekcji żadnej. Materiał czerpany z podręcznika. Poziom naukowy oddziałów, szczególnie z jęz. polskiego słaby, prace pisemne i strona wychowawcza dziatwy wiele pozostawiają do życzenia. Nauczyciel o nikłych zdolnościach i małym do zawodu przygotowaniu, na czynione mu uwagi nie reaguje, pracę szkolną lekceważy, nie dokształca się, nadużywa alkoholu (...)". Prężnie działały w Bujwidzach różne stowarzyszenia, prócz organizacji kościelnych był tu związek drobnych rolników "Wyzwolenie", Kółko Rolnicze, Spółka Mleczarska. Osada Bujwidze, według ówczesnego podziału administracyjnego, należała do powiatu wileńsko - trockiego, gminy wiejskiej Mickuny. Zostało jeszcze pokrótce omówić okres najnowszy. Bujwidze mogą poszczyć się aktywnie tu działającą konspiracją AK podczas okupacji niemieckiej. Początki były jeszcze w maju 1942 roku, kiedy to przysięgę złożyli pierwsi członkowie grupy bojowej. Rok później organizowana tu była późniejsza I Wileńska Brygada Czesława Grombczewskiego "Juranda". Chłopcy z Bujwidz i okolicznych wsi walczyli w szeregach Brygady por. "Juranda" jako 8. Kompania Bujwidzka, w lipcu 1944 roku wyzwalali Wilno. Bardziej obszerną informację o działalności AK w Bujwidzach Czytelnik może znaleźć w pracy H. Poszewieckiego "Wspomnienia znad Wilii. Bujwidze". Po zakończeniu wojny nastąpiły czasy, które większość Czytelników zapewne dobrze pamięta. Okres ten był podobny na terenie całej Wileńszczyzny. Bujwidze i okolice zostały wyludnione przez repatriację, wolne miejsca były zajmowane przez przybyszów z terenów zachodniej Białorusi. Tak niegdyś były opisywane Bujwidze w "Czerwonym Sztandarze" - "A jak Buiwydżiai wyglądają dzisiaj" - Jest tu szkoła - internat, klub, biblioteka, poczta, punkt medyczny, jest to kulturalne centrum kołchozu imienia Dzierżyńskiego. Ciekawy i samobytny zespół zabudowań kościelnych w Buiwydżiai stanowi wielką wartość architektoniczno - plastyczną. Wciągnięto go do spisu republikańskich zabytków kultury chronionych przez państwo". Tyle z dziejów osiedla Bujwidze. Historia Wileńszczyzny z jej wielokulturowym społeczeństwem doczeka się zapewne w przyszłości wnikliwych badań, obdarowując nas masą ciekawych faktów. NG 29 (456) |