Beata Garnytë

Stadion w Zakrecie

Nie jest tajemnicą, że w chwili obecnej niemal wszystkie placówki państwowe Litwy - przedszkola, szkoły, biura czy biblioteki przeżywają prawdziwy kryzys finansowy.

Brakuje im bowiem środków na remonty, rekonstrukcje, nowoczesny sprzęt. Niestety, wyjątkiem od reguły nie jest również sytuacja stadionu w Zakrecie, o której opowiedział nam jego dyrektor, pan Julius Kijenskis.

Jak stwierdził dyrektor stadionu, podstawowa działalność tej placówki została zaplanowana przede wszystkim z myślą o potrzebach sportowców i klubów sportowych, którzy też wcześniej w znacznym stopniu pokrywali koszty utrzymania stadionu. W zamian za to na stadionie w Zakrecie mieli do dyspozycji boisko do gry w koszykówkę i futbol, salę do ćwiczeń i dróżki biegowe, 2 korty tenisowe. Ponadto stadion ten sportowcom oferuje nie tylko prysznice, lecz również łaźnię fińską i niewielką salę bankietową.

Dziś jednak wraz z ogólnym pogorszeniem się sytuacji ekonomicznej Litwy, zmniejszyło się również finansowanie klubów sportowych przez władze miasta. Nie mają one często środków na zorganizowanie zawodów, czy oddelegowanie własnych zawodników na zawody, nie mówiąc już o opłaceniu wynajętego stadionu. To z kolei wpływa na to, że sytuacja stadionu staje się coraz cięższa.

Jedynym ratunkiem są tu, jak mówił dyrektor stadionu, wpływy od osób prywatnych, które ćwiczą na stadionie w Zakrecie, jednak i tego nie zawsze wystarcza na pokrycie bieżących wydatków, nie mówiąc już o jakichś większych inwestycjach.

Jak stwierdził Julius Kijenskis, sytuacja baz sportowych w Wilnie jest jedną z najtrudniejszych. Nie są one bowiem w centrum uwagi władz miasta, jak ma to miejsce np. w Szawlach. Nie licząc kortów tenisowych w Karolinkach, wszystkie stadiony Wilna wymagają remontu, kiedy zaś ten remont zostanie przeprowadzony, nikt nie wie.

A tymczasem na brak tych, którzy chcą sportować, dyrektor stadionu nie narzeka, a nawet twierdzi, że ich liczba w ciągu ostatnich lat się nie zmniejszyła, chociaż za wszystkie zajęcia trzeba płacić. Stale trenują tu takie kluby sportowe, jak "Žalgiris" i "Polonia", Antokolski Klub Sportowy oraz lekkoatleci z Centrum Olimpijskiego "Aukšto Sporto Meistriškumas".

Julius Kijenskis stwierdził też, że kategorycznie się nie zgadza z tymi, którzy twierdzą, że młodzież nie ma się dziś czym zająć, bo nie chce. Wręcz odwrotnie. Wyraził przekonanie, że młodzież chce sportować, nie zawsze jednak ma możliwość pragnienie to zrealizować. Jeżeli stadion stać byłoby na zorganizowanie akcji, podczas której wszyscy chętni mogliby w ciągu miesiąca sportować tu za darmo, stadion codziennie byłby przepełniony, uważa Julius Kijenskis.

Niestety, dziś administracja nie może udostępnić stadionu wszystkim chętnym, a to z tej prostej przyczyny, że później będzie zmuszona wydać ogromną kwotę na remont boisk i kortów. Jedynie strzyżenie trawy na boisku piłkarskim jednorazowo kosztuje 100 Lt.

A tymczasem pilnych prac na stadionie nie brak. "Wiemy, co i jak można zrobić, by stadion ten ulepszyć, ale wiedzieć, to, niestety, za mało, trzeba też mieć za co to zrobić" - mówił dyrektor stadionu.

Jednym z rozwiązań powstałej sytuacji byłaby z pewnością prywatyzacja tego stadionu i, jak nam powiedział Julius Kijenskis, w Departamencie Sportu, w którego gestii i jest ta placówka, rozważano już taką możliwość. Ten, kto zdecyduje się na kupno stadionu ze względu na jego położenie, będzie musiał też sprostać całemu szeregowi wymagań, a to nie będzie rzeczą łatwą. Jednocześnie zaprzeczył opinii, że wyłącznie właściciel w należyty sposób potrafi zadbać o swe mienie. To samo może zrobić także ten, komu powierzono placówkę państwową, z tym, że w chwili obecnej dyrektorzy tych placówek mogą myśleć jedynie o przetrwaniu, a nie o inwestycjach na przyszłość. Nie wiedzą bowiem często, kiedy i ile pieniędzy otrzymają. "Jestem jednak przekonany, że te czasy przetrwamy i pójdziemy do przodu" - optymistycznie zakończył Julius Kijenskis.

Fot. Waldemar Dowejko

NG 31 (467)