Liliana Narkowicz

Pamięci księdza Rajmunda Ziemackiego

"Nawet modlić się publicznie za naszych poległych za najświętszą sprawę było surowo zabronione. Wszelkie opisy, wspomnienia, bez litości wykreślał lub zniekształcał ołówek cenzora. Wolno nam było najwyżej bić się w piersi, bez końca, powtarzać w kółko, iż powstanie (1863) uciemiężonego narodu przeciwko gniotącej przemocy było szaleństwem, że ponieśliśmy zasłużoną karę i że krew naszych bohaterów na próżno została przelana." /Jan Obst, 1923/

Moja babcia, Stanisława Czerniawska z Pawłowiczów, urodzona na pobliskiej z Antokolem Łosiówce została ochrzczona na pocz. XX wieku w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Rafała Archanioła. Księgi parafialne przetrwały lata i znajdują się dziś w Archiwum Historycznym. Natomiast w rodzinie zachowano pamięć o historii kościoła i ludziach z nim związanych.

Czwarty z kolei - najmłodszy - kościół jezuicki św. Rafała w Wilnie został ufundowany przez pisarza ziemskiego litewskiego Rafała Koszyca przy szczodrym poparciu magnatów Sapiehów. Trójnawowy, bazylikowy, ze wspaniałym zespołem ołtarzy rokokowych szczycił się obrazem /w ołtarzu głównym/ autorstwa Szymona Czechowicza, przedstawiającym Archanioła Rafała z Tobiaszem. Zabudowania klasztorne po kasacie jezuitów przeszły na pijarów. Figura św. Jana Nepomucena, stojąca /do pocz. XIX w./ na przyklasztornym wzgórku, jako orędownika przed powodzią, miała chronić ludność Wilna od grożącego żywiołu: kościół został ulokowany na położonych za Wilią Śnipiszkach.

W latach 1837 - 1849 wikarym w kościele św. Rafała był ks. Rajmund Ziemacki, który zginął śmiercią męczeńską w 1863 r. z rozkazu... Murawjowa. Na jednym z dokumentów archiwalnych czytamy: "Zatwierdzony przez komenderującego wojskami wileńsk. woj. okręgu dnia 21 maja pod numerem 616, wyrok nad księdzem Rajmundem Ziemackim, wykonany został 24 maja (wg starego stylu - przyp. autorki); ks. Ziemacki rozstrzelany publicznie na targowym placu o godz. 11 rano...

Komendant Wileński Gen lejt. /podpis/

W sześćdziesiąt lat później, kiedy na Baszcie Zamkowej powiewał sztandar biało - czerwony Jan Obst, założyciel Muzeum Mickiewicza w Wilnie i jeden z najbardziej czynnych popularyzatorów dziejów Wileńszczyzny, historyk z wykształcenia, apelował publicznie: "(...) dziś pierwszym obowiązkiem naszym złożyć pokłon owym siewcom wolności, cieniom ojców naszych i dziadków, poległych za ojczyznę, w nierównej walce", w rocznicę śmierci ks. Ziemackiego "godziłoby się tę niezrównanie piękną, szlachetną postać, która na zawsze pozostanie w dziejach naszej martyrologii, wmurowaniem skromnej tablicy z odpowiednim napisem na kościele św. Rafała (...)".

Mijając kościół pw. św. Rafała Archanioła wejdźmy na podwórko. Po prawej stronie elewacji frontowej ujrzymy tablicę, na której napis głosi:

Ś+P

Ks. Rajmund Ziemacki
ur. wŁosku 19 września 1810 r.
uczestnik Powstania 1831 r.
Wikariusz Kościołaśw. Rafała
w Wilnie następnie proboszcz
w Wawiorce pow. Lidzkiego
Kapłan - Bohater zginąłśmiercią
męczeńską rozstrzelany na Placu
Łukiskim w Wilnie 5 czerwca 1863 r.

W 1923 r. w Wilnie nakładem drukarni "Zorza" ukazała się broszurka J. Obsta pt. "Ks. Rajmund Ziemacki. W 60 - tą rocznicę śmierci męczeńskiej za Ojczyznę". "Jako materiał - zaznacza autor - posłużyły nam nader szczegółowe wspomnienia synowca śp. ks. Rajmunda - czcigodnego profesora i współzałożyciela wszechnicy im. Batorego - J. Ziemackiego oraz oryginalne akta sądowe, dotyczące tej sprawy, za czasów rosyjskich niedostępne dla badaczy polskich, obecnie odnalezione w miejskim archiwum".

Wielce zasłużony ród Ziemackich, pieczętujący się herbem Rawicz, osiadły na Litwie jeszcze w XVI w. O profesorze Józefie Ziemackim, wielce zasłużonym w reaktywowaniu działalności Uniwersytetu Wileńskiego po I wojnie światowej pisałam na łamach "Naszej Gazety" (20 - 26 lipca br. nr 23). J. Ziemacki w roku 1889 jako lekarz miejskiego Szpitala Obuchowskiego w Petersburgu poznał kobietę /z pochodzenia wilniankę/, która jako narzeczona oficera żandarmerii rosyjskiej była obecną na egzekucji księdza Ziemackiego. Profesor zanotował: "Pamięta, że był to człowiek już podeszłego wieku, żywo przypomina jego rysy, miał siwe już włosy, był bardzo osłabiony przez chorobę, jaką przebył w więzieniu, nie mógł iść pieszo, był przywieziony dorożką. Po wyprowadzeniu go z murów podominikańskich, gdzie było więzienie, jakiś wojskowy rosyjski, wyższej już rangi, podszedł do niego prosić o błogosławieństwo, bo istnieje jakoby wśród Rosjan przesąd, że błogosławieństwo skazanego na śmierć przynosi szczęście w życiu doczesnym. Ks. Ziemacki pobłogosławił go znakiem krzyża, a ten mu rękę ucałował. (O takim przesądzie nigdy nie słyszałem...) Że po salwie karabinowej osunął się i zwisł bezwładnie na powrozach, któremi był przywiązany do słupa; widziała potem, gdy ciało było odwiązane od słupa i leżało już na ziemi, sutannę na piersiach obficie krwią zalaną, a kilka plam krwi okazało się później i na siwych włosach. Obok księdza Ziemackiego, opodal o kroków kilka, był stracony również przez rozstrzelanie, bardzo młody człowiek, Laskowicz. Ciała ich obu wrzucono natychmiast po egzekucji do dołów, zawczasu przygotowanych przed słupami, do których byli skazańcy uwiązani. Ciała zasypano ziemią; dół wyrównano."

Ciała skazańców zostały odkopane w nocy, by tajemnica nie wyszła na jaw. Z placu św. Jakuba przewieziono "na Górę Trzykrzyską, do reduty, która była usypana na samym wierzchołku góry i w której były ustawione podczas powstania roku 1863 armaty, zwrócone ku miastu. Ciała "złożone zostały na wierzchołku Góry Trzykrzyskiej do mogił przygotowanych zawczasu wzdłuż północnego wału reduty. W reducie tej, u południowego jej brzegu, stały trzy drzewa, a za nimi o jeden lub dwa kroki trzy wysokie krzyże". Nota- bene trzy drzewa zostały ścięte podczas budowy pomnika trzykrzyskiego (1916) autorstwa A. Wiwulskiego. J. Obst konstatuje: "Dziś na szczycie wzgórza, nad mogiłami ofiar dzikiej przemocy wznoszą się promienne trzy krzyże - symbol męczeństwa i zmartwychwstania, poświęcone pamięci - męczenników świętych - tych, którzy krew swą ofiarną rzucili w łono tej matki ziemi na przyszły plon światła i wolności?. Jak wiadomo w latach pięćdziesiątych zostały one wysadzone w powietrze na rozkaz Stalina. Obecne, zrekonstruowane w 1989 r.

Rajmund Mikołaj Ziemacki urodził się 19 września 1810 r. w Łosku - wsi woj. nowogrodzkiego, a wcześniej miasteczka należącego do rodziny Kiszków. Jego ojciec, Andrzej Ziemacki był dziedzicem 12 włókowych Dachów w powiecie oszmiańskim, rotmistrzem tegoż powiatu. Tytuł ten zdobył w szeregach T. Kościuszki. Z małżonką Katarzyną z Kamińskich starszych synów - Józefa i Rajmunda. Obu kształcił u ojców Trynitarzy w Mołodecznie. Po czym wysłał do Wilna na uniwersytet. (Najmłodszy Franciszek - to przyszły ojciec prof. UB w Wilnie Józefa Ziemackiego). Józef poległ podczas powstania listopadowego. Rajmund w czasie potyczki, kiedy to doszczętnie rozbito powstańców i dokonano krwawej rzezi nad Polakami z Oszmiany, otrzymał "cztery pchnięcia kozacką piką i dwa cięcia szablą''. Straciwszy przytomność, znalazł się na pobojowisku wśród trupów. Orzeźwiony chłodem nocy, ociekający krwią doczołgał się do najbliższego zaścianka. Powrót do rodzinnego dworku był niemożliwy, gdyż Dachny były na oku policji. Zresztą tułał się po okolicznych dworkach bojąc się narazić na niebezpieczeństwo gospodarzy. Dom rodzinny odwiedzał po kryjomu. Wówczas to uradzono, że Rajmund "dla zatarcia śladów'' wstąpi do seminarium duchownego.

Święcenia kapłańskie otrzymał w 1838 roku. Był wikarym przy kościele św. Rafała w Wilnie. Od 1849 roku pełnił obowiązki proboszcza w miasteczku Wiewiorka w powiecie lidzkim. Czas zabliźnił rany cielesne. Praca duszpasterska przyniosła wiarę w dobro tego, co czynił. Rany moralne..., te zawsze były żywe. Dawne wspomnienia i... nadzieje ożyły z nastaniem 1863 roku.

W noc z 24 na 25 stycznia do drzwi plebanii zapukał nieznajomy mężczyzna i wręczył proboszczowi list z rozkazem odczytania go z ambony w najbliższą niedzielę. Był to manifest rządu polskiego, nadający włościanom wolność i ziemię, wzywający lud do obrony swojej Ojczyzny. Treść manifestu była następująca:

?Prowincjonalny Rząd Tymczasowy na Litwie i Białej Rusi w imieniu Rządu Narodowego Polskiego ogłasza co następuje:

§ 1. Od dnia dzisiejszego wszyscy włościanie i inni mieszkańcy jakiego bądź pochodzenia i wiary są wolni jak staropolska szlachta.

§ 2. Rząd Narodowy Polski oddaje włościanom osiadłym pańskim i skarbowym na wieczne czasy w zupełne posiadanie bez czynszów i wykupów tę ziemię, którą oni dotychczas mieli, a wszelkie rozporządzenia Rządu Moskiewskiego unieważnia, bo to ziemia polska, a nie moskiewska.

§ 3. Włościanie za to jak szlachta powinni bronić kraju polskiego, którego są od dnia dzisiejszego obywatelami.

§ 4. Parobcy zaś, dymisjowani żołnierze i wszyscy, którzy tylko pójdą bronić kraju polskiego od moskali, dostaną sami lub ich rodziny w nagrodę wydział ziemi najmniej trzy morgi.

§ 5. Rząd polski wynagrodzi obywateli za poniesione przez nich ofiary z funduszów narodowych.

§ 6. Ktokolwiek nie będzie posłuszny temu manifestowi, czy on pan, czy włościan, czy urzędnik, czy kto bądź inny, będzie ukarany wedle prawa wojennego polskiego.

Boże zbaw Polskę.

Dan w Wilnie dnia 1 lutego /wg stylu nowego - przyp. aut./ 1863 r. /Pieczęć/
Z kolei treść listu skierowanego do księdza brzmiała:

"Wielmożnemu Ziemackiemu Proboszczowi Wawiorskiemu w Wawiorce.

Z rozkazu Rządu Tymczasowego prowincjonalnego na Litwie i Białej Rusi, załączony Manifest Rządu Polskiego ma być w niedzielę 27 stycznia w parafii Wawiorskiej przez miejscowego kapłana ogłoszony z ambony zgromadzonemu ludowi. W razie niespełnienia niniejszego polecenia proboszcz uznany będzie za zdrajcę Ojczyzny jako takowy na zasadzie 6 tegoż manifestu będzie ukarany wedle prawa wojennego polskiego.

Nr 1805 R. 1863 lutego 2 d. Wilno."

Listy o identycznej treści dotarły również do proboszczów innych parafii. Jedni nie odczytali ich w ogóle, inni obawiając się zemsty powstańców chcąc zachować swoją posadę zawiadomili policję i zażądali straży. ?Nie uczynił tego - jak pisze J. Obst - ks. Ziemacki, spełnił obowiązek swój Polaka i patrioty świadomie, potem jako szczery chrześcijanin i katolik użył przed sądem wszelkich godziwych środków obrony, nikogo jednak nie skarżąc, na nikogo nie zwalając winy, kiedy zaś zapadł wyrok - przyjął go jak bohater?.

27 stycznia w kościele w Wawiorce odprawianie sumy przypadło młodemu wikaremu. Ksiądz Rajmund wziął jednak na siebie "ciężki obowiązek odczytania manifestu". Dobrze rozumiał, że młodego człowieka czeka więzienie i kara. "Ja jestem już stary, dla podeszłego wieku będą może wyrozumialsi. Zresztą o wiele mniej życia mnie pozostało niż tobie" - skwitował. Zaraz po odczytaniu manifestu ks. Ziemacki został aresztowany przez miejscowego isprawnika, wysłany do Wilna i osadzony w więzieniu klasztornym przy kościele św. Ducha.

Rozkaz "komenderującego wojskami i Generał Gubernatora" z dn. 3 maja 1863 r. m. in. głosił: "poddać sądowi polowemu księży Iszorę, Falkowskiego i Ziemackiego oraz pisarza Gajewskiego, strażnika Jaszczewicza i organistę Kolesińskiego za odczytanie podburzającego manifestu i podżeganie włościan do powstania'', "sprawę należy załatwić w ciągu 24 godzin".

Znaleziona w archiwum miejskim w 1922 r. teczka z napisem "Sprawa o odczytanie w Wawiorskim parafialnym kościele przez proboszcza ks. Ziemackiego polskiego podburzającego manifestu" zawierała też protokół śledztwa, zaświadczenie kilku miejscowych obywateli broniących księdza i akt oskarżenia. M. in. wyrok z dnia 8 maja 1863 r. brzmiał: "...ks. Rajmunda - Mikołaja Ziemackiego, 52 lat, za rozpowszechnianie podburzającego manifestu na zasadzie wojen. prawa kryminalnego księga I par. 177 punkt ukarać śmiercią przez rozstrzelanie. Jednocześnie możność złagodzenia kary sąd czyni zależnym od decyzji władzy wyższej zaznaczając, iż oskarżony istotnie mógł przeczytać manifest pod przymusem, że, według własnego zeznania, po przeczytaniu manifestu dodał, iż nie doradza nikomu spełnienia jego, która to okoliczność wprawdzie nie została przez śledztwo wyjaśniona, lecz potwierdzona przez dwóch miejscowych właścicieli ziemskich i dlatego nie może być pominięta". Za ks. Ziemackim przemawiał też fakt, że zaraz po aresztowaniu go w Wawiorce przez isprawnika do wszystkiego się przyznał. Powyższa okoliczność powinna by łagodząco wpłynąć na wymiar kary i nawet najbliżsi księdza byli przekonani, że władze rosyjskie nie posuną się do ostateczności. Sytuację radykalnie zmienił przyjazd do Wilna Murawjowa o słynnym pseudonimie "Wieszatiel". 21 maja 1863 r. skierował on pismo na ręce "dowódcy drugiej piech. dywizji gwardii":

"Nie widzę dostatecznych powodów dla ułaskawienia oskarżonego ks. Ziemackiego, gdyż świadectwo dwóch obywateli ziemskich - katolików, żadnej wagi nie posiada, jako pochodzące do osób należących do ludności wrogiej rządowi. Dlatego rozkazuję: spełnić wyrok nad Ziemackim podług orzeczenia sądu wojennego, tj. ukarać go śmiercią przez rozstrzelanie. Spełnić wyrok zgodnie z paragrafem 549 księgi drugiej krym. ustaw wojsk., publicznie na jednym z placów wileńskich...

Kom. wojsk. gen. piech. Murawjew".

5 czerwca 1863 r. na Placu Łukiskim w Wilnie ks. Ziemacki został publicznie rozstrzelany. Zginął z wyroku sądu rosyjskiego za sprzyjanie Powstaniu Styczniowemu.

W książce zbiorowej, wydanej w Petersburgu w 1906 r. przez Polaków tam zamieszkałych w celu uczczenia pamięci o Elizie Orzeszkowej znalazł się też przyczynek profesora Józefa Ziemackiego, dotyczący miejsca wiecznego spoczynku jego stryja: księdza Rajmunda, który wspominał o swojej rozmowie z naocznym świadkiem - Polką, wilnianką, narzeczoną oficera żandarmerii, niejaką N. "Po pogrzebie - pisze J. Ziemacki - określiła ona bardzo ściśle pozycję mogił. Wiedziała, że miejsce pogrzebania zwłok straconych stanowi wielką tajemnicę. Miała sobie nakazane absolutne milczenie i dlatego to powstała w jej głowie myśl, ażeby choć na przyszłość ściśle oznaczyć to miejsce, a że noc była jasna i gwiazdy świeciły, więc mogła doskonale określić strony świata i zapamiętała wyraźnie sytuację: od wschodniego krzyża 17 kroków, wprost na północ wypada mogiła ks. Ziemackiego, na lewo od niego, tj. ku zachodowi - Laskowicza, a jak się dowiedziała od narzeczonego, na prawo od ks. Ziemackiego - mogiła ks. Iszory, straconego parę dni przedtem. Mogiły następujących skazańców - a było ich wielu - położone są w porządku chronologicznym na lewo, tj. ku zachodowi."

Prof. J. Ziemacki, wówczas lekarz w Petersburgu, pojechał w tymże roku 1889 do Wilna z celem wymierzenia kroków na wierzchołku Góry Trzykrzyskiej. "Krzyżów natenczas już nie było - wspomina. Ale pamiętałem o tym, że były trzy drzewa, które dotychczas istnieją /prof. pisał ten artykuł w 1906 r. - przyp. aut./, więc nie trudną mi była orientacja i w samej rzeczy na wierzchołku góry, od miejsca, gdzie powinien był stać krzyż, wprost na północ jest 17 kroków, aż pod wał północny. Takie ścisłe określenie tej odległości w pamięci N. po upływie 26 lat, dało mi wiele do myślenia (...)"

(...) pytam cię, stary grodzie,
jaki mi to moje sieroctwo twoje twarde serce nagrodzi?
Jakim przemówisz słowem, zanim się zżalu rozpłaczę
i przypadnę do zimnej twej piersi i krwi mojej krzywdę przebaczę,
i przebaczę dwa groby zapadłe, nieznane i rozłączone?..
O Wilno nieznajome, o Wilno moje rodzone...

I. K. Iłłakowiczówna ?Do Wilna?

Na zdjęciach: kościół św. Rafała w I poł. XIX stulecia i stan obecny; słynna Góra Trzykrzyska w Wilnie; tablica pamiątkowa ku czci bohaterskiej śmierci księdza R. Ziemackiego

(Fot. Waldemar Dowejko) ; mapa miejsc bitew i potyczek powstańczych na podstawie załącznika do książki Dawida Fajnhauza "1863 Litwa i Białoruś", wydawnictwo NERITON, W-wa 1999.

NG 35 (471)