Beata Garnytë

W obronie praw obywatelskich

Zapewne nikt nie zaprzeczy, że czasy, w których żyjemy, są trudne. Niemal każdego dnia dowiadujemy się o wzroście poziomu bezrobocia w kraju, czy też bankructwie kolejnego przedsiębiorstwa. Jak zawsze najbardziej poszkodowani są ci najbiedniejsi, którzy, nie znając wszystkich swoich praw, nie mogą się skutecznie bronić. Szukając pomocy zwracają się do różnych instytucji, w tym również do Związku Zawodowego Robotników. Dziś prezentujemy naszym Czytelnikom rozmowę z panią Krystyną Krupavičienë, zastępcą przewodniczącej tego Związku.

- Kiedy Związek ten powstał i jakie miał cele?

- Litewski Związek Robotników został założony w 1989 roku. Początkowo organizacja ta miała na celu odzyskanie przez Litwę niepodległości, z czasem jednak przyjęto uchwałę, że będzie to organizacja wyłącznie związkowa, wszelkie zaś cele polityczne przeszły wówczas do gestii organizacji społecznej, jaką był "Sąjűdis".

Początki były trudne. Litewski Związek Robotników jako nowo utworzona organizacja nie miał głębokich tradycji, tak jak to miało miejsce w krajach skandynawskich czy Ameryce. Istniały tu co prawda sowieckie związki zawodowe, były one jednak częścią partii komunistycznej, wręcz "szkołą komunizmu", dlatego też ich ideologia była dla nas nie do przyjęcia. Ponadto musieliśmy całkowicie zmienić panujące wówczas poglądy na związek, wytłumaczyć, komu ten związek ma służyć i jakie problemy rozwiązywać. Dużo więc pracowaliśmy, a i dziś pracujemy, nad szkoleniem ludzi.

Od chwili powstania Związku podstawowym jego zadaniem stała się obrona praw i interesów socjalno-ekonomicznych pracowników. Na brak pracy narzekać nie mogliśmy, wtedy bowiem rozpoczęły się zmiany w ekonomice i polityce, pierwsze rekonstrukcje naszego przemysłu, a co za tym idzie, masowe zwolnienia.

- Jak wygląda struktura Związku?

- Struktura Związku jest terytorialno-branżowa. Związek Zawodowy Robotników działa w 25 regionach Litwy i zrzesza około 50 tys. członków. Ponadto ludzie zrzeszają się w Związku wg problemów, gdyż ustawodawstwo litewskie daje możliwość zrzeszania w grupy na podstawie takich kryteriów, jakich ludzie sobie zażyczą, jest tu więc Klub Bezrobotnych Kobiet i Samotnych Rodziców oraz wiele innych.

- Kto zwraca się do Związku o pomoc?

- Z mego doświadczenia wynika, że zwracają się do nas przede wszystkim ludzie biedni - ci, którzy są wyrzucani z mieszkania, gdyż nie mają z czego za nie zapłacić, samotne matki, które z minimalnej płacy - 430 Lt - nie mogą utrzymać swoich dzieci, bezrobotni. Tym ostatnim udzielamy m. in. bezpłatnej konsultacji, gdzie można szukać pracy, albo też jak otrzymać zasiłek dla bezrobotnych. Stało się to możliwe po tym, jak przy giełdzie pracy została utworzona trójstronna komisja, w której pracują m. in. przedstawiciele Związku i pracodawców.

Dla ludzi, którzy stracili pracę Związek staje się często ostatnią deską ratunku. Na przykład działa Klub Bezrobotnych Kobiet, gdzie panie zajmują się robótkami ręcznymi - robią na drutach zabawki, dziergają serwetki. Niekiedy uda się nam to sprzedać i w ten sposób pomóc kobietom, które tego dnia kupią bochenek chleba, czy też mleko dla dzieci. Równie ważne znaczenie ma fakt, że wykonując te robótki panie mogą odpocząć psychicznie, zapomnieć o stresie, w jakim żyją od chwili utraty pracy.

Jak już wspominałam, z prośbą o pomoc zwracają się do nas również samotne matki. Należą one, co prawda, do samodzielnej organizacji, z którą jednak do dnia dzisiejszego ściśle współpracujemy. Tak np. pomagamy im kupić przybory szkolne, czy też tańsze konserwy wprost z Fabryki Konserw w Kłajpedzie. Ponadto współpracujemy z Ministerstwem Opieki Społecznej, które pomaga nam m. in. spłacać długi samotnych matek, którym grożą eksmisje z zajmowanych przez nich mieszkań.

Podstawowym naszym celem jest jednak obrona ludzi bezprawnie zwalnianych z pracy. Dziś powszechnie bowiem panuje takie podejście pracodawcy do pracownika: "Jeżeli ci się tu nie podoba, możesz odejść, na twoje miejsce przyjdą dziesiątki innych". Uważamy, że to podejście musi być całkowicie zmienione. Oczywiście, pracownik również musi szanować swą pracę, ale też i z płacy, którą otrzymuje, musi utrzymać rodzinę. Przypomnijmy niedawny strajk kierowców transportu miejskiego. Powszechna była wówczas opinia, że skoro zarabiają oni 800 Lt, a więc więcej niż nauczyciele, czy lekarze, więc nie muszą strajkować. A teraz zobaczmy, ilu kierowców litewskich autokarów miało wypadki... W pełni popieraliśmy strajk naszych transportowców, wiemy bowiem, jak ciężką i odpowiedzialna pracę wykonują. Zresztą nasza konstytucja daje nam prawo do strajków, władza zaś różnymi sposobami stara się wpłynąć na ludzi, by nikt nie pomyślał nawet o proteście. Nasza demokracja jest więc jak na razie bardzo krucha, ludzie zaś są zbyt słabo zrzeszeni, by w sposób zorganizowany sprzeciwiać bezprawiu. Pracujemy nad tym jedynie 10 lat i cieszymy się, że udało nam się ruszyć z miejsca, nasza organizacja liczy bowiem już 50 tys. członków. Są to ludzie, którzy przyszli do nas, gdyż zrozumieli, co to jest Związek. Nadal jednak wzorem dla nas są kraje skandynawskie, gdzie do związków zawodowych należy około 98% ludności.

Dużo też pracujemy nad tym, jak pomóc uczniom, którzy kończą szkoły-internaty. Mając 18 lat, bez wyższego wykształcenia i zawodu, muszą samodzielnie wejść w świat dorosłych, znaleźć pracę i mieszkanie, co nie jest łatwe, toteż często uzupełniają szeregi przestępców. Zastanawiamy się nad tym, jak zapewnić im przyszłość.

- Jak się Związek ustosunkowuje do liberalnej polityki państwa?

- Dziś mieszkańcy Litwy zostali pozbawieni wielu socjalnych gwarancji. Nasze władze prowadzą bardzo liberalną politykę. Jest to z jednej strony dobre, gdyż pewna liberalizacja doprowadzi do powstania nowych miejsc pracy. Pojawia się tu jednak pytanie, kosztem czego to się stanie. Jeżeli ludzie będą mieli pracę za 200 Lt miesięcznie - to już będzie wykorzystywanie, tak jak ma to dziś miejsce w przypadku krawcowych, które za 2 marki szyją spodnie. Z tego ich pracodawca musi zapłacić za energię, pomieszczenie itd., tak że w końcu krawcowa za uszycie pary spodni otrzyma 0,5Lt... Ile więc par spodni trzeba uszyć, by coś zarobić!..

Jesteśmy więc przeciwni takiej liberalizacji, jaka panuje teraz. Pewne kwestie, szczególnie w okresie przejściowym, powinno regulować państwo. Tym bardziej, że stara się z tego skorzystać kapitał zagraniczny, który na Litwie szuka taniej siły roboczej. Chcąc się temu sprzeciwić, ludzie muszą się zorganizować i wysunąć uzasadnione żądania. Tylko wówczas zagraniczny inwestor zrozumie, że płaca obywatela Danii i Litwy, pracujących w filii tej samej firmy, musi być identyczna. Dziś zaś nawet kierowcy w Rokiškës zarabiają mniej, niż kierowcy w Wilnie. Widzimy więc tu potrzebę zawarcia ponadzakładowych umów zbiorowych, które by ujednoliciły płace. Ponadto jesteśmy za wprowadzeniem ustawy regulującej minimalną płacę w zależności od wykonywanej pracy i stopnia odpowiedzialności.

- Jak wygląda działalność Związku na wsi?

- Sytuacja na wsi jest jeszcze bardziej skomplikowana. Tam z powodu liberalizacji cen skupu mleka rolnicy zostali pozbawieni znacznej części swych dochodów. Uważamy, że minimalna cena mleka musi być jednak regulowana przez państwo.

Na tym się jednak problemy nie kończą. Nie wszyscy odzyskali jeszcze ziemię, a i ci, którzy odzyskali, nie zawsze wiedzą, co z nią robić. Potrzebne są bowiem szkolenia, jak się połączyć w spółkę akcyjną, czy też, jak otrzymać kredyty na zakup techniki. Państwo wspólnie z rolnikami musi wypracować określoną politykę, jak tę ziemię zagospodarować.

- Dużą rolę odgrywają tu szkolenia. Kto wspiera tę, tak ważną sferę działalności?

- Wszystkie te szkolenia są bardzo drogie. Dziś nie możemy sobie pozwolić na ich finansowanie, dlatego też wręcz nieocenioną jest tu pomoc naszych bratnich związków zawodowych ze Skandynawii, Ameryki. Związek Zawodowy Robotników jest członkiem Organizacji Międzynarodowych Związków Zawodowych, która zrzesza 144 mln członków ze 127 państw.

Ogromną pomoc otrzymujemy tu m.in. ze strony "Solidarności", która zaprasza naszych pracowników na szkolenia do Polski, jak też organizuje obozy dla dzieci. Ostatnio na zaproszenie przewodniczącego Świętokrzyskiego Oddziału "Solidarności", posła na Sejm RP Waldemara Bartosza wraz z 20 dziećmi z Litwy 2 tygodnie spędziłam na obozie w Polsce. Teraz planujemy, że podobny obóz odbędzie się również u nas.

Nieoceniona jest tu też pomoc amerykańskich związków zawodowych, za których sprawą otrzymaliśmy drukarnię, gdzie też teraz wydajemy swą gazetę ?Lietuvos darbininkas?.

- Jakie sankcje stosuje Związek wobec pracodawców, na których otrzymał skargę?

- Tam, gdzie nie udaje się nam dojść do porozumienia z pracodawcami, sprawę rozstrzyga sąd. Tak więc wytoczyliśmy teraz sprawę duńskiej firmie "Denisco Suger", która kupiła fabrykę cukru w Pavenčiai. Nowy właściciel wszystkim pracownikom kazał napisać podanie o zwolnienie ze starego miejsca pracy i jednocześnie podanie przyjęcia na pracę do firmy "Denisco Suger". Nowy właściciel zatrudnił jednak nie wszystkich byłych pracowników. Jak głosi zaś prawo litewskie, w przypadku, gdy zmienia się właściciel fabryki, ludzie automatycznie zostają pracować w tym przedsiębiorstwie, nie muszą też pisać żadnych podań.

To jest jedna z wielu spraw, które prowadzą nasi prawnicy. Ogółem mamy 6 prawników - 2 pełnoetatowych i 4 półetatowych. Każdy z nich ma też po 1-2 sprawy w sądzie, z których większość wygrywamy.

- Właśnie zbliżają się wybory. Czy wpłyną one na działalność Związku?

- Związek Zawodowy był i zawsze będzie w opozycji każdej władzy. Co prawda z jednym rządem współpracuje się lepiej, z innym gorzej. Mamy jednak i tu pewne osiągnięcia. Tak, mamy swych przedstawicieli (obok 5 ministrów i 4 przedstawicieli pracodawców) w komisji przy Ministerstwie Pracy RL, która decyduje m. in. o wysokości minimalnej płacy, czy też wyraża opinie o pewnych projektach ustaw, które później zostaną rozpatrzone przez Sejm RL. W trójstronnych komisjach udało się nam przyjąć ustawę zabezpieczającą byt ludzi, którzy ulegli wypadkom w pracy. Według tej ustawy mieli oni otrzymywać nie tylko zasiłek od Sodry, lecz również pracodawca musiał wypłacać odszkodowanie. W przypadku zaś, gdyby przedsiębiorstwo zbankrutowało, obowiązek płacenia odszkodowania ma samorząd.

Do swych sukcesów zaliczamy też m. in. pracę nad utworzeniem funduszu, który by pracownikom przedsiębiorstwa, które zbankrutowało, wypłacał gaże za 3 miesiące. A są u nas przedsiębiorstwa, które swym pracownikom nie wypłaciły płacy zarobkowej za 9 miesięcy...

Na szkoleniach tłumaczymy ludziom, że o podobnych sytuacjach należy sygnalizować jak najwcześniej, gdyż jest możliwość, że tych pieniędzy nie da się już odzyskać, całe mienie przedsiębiorstwa zostanie bowiem rozkradzione. Na przykład miało to miejsce w Szawlach, gdzie zbankrutowała fabryka obuwia, zaś jej kierownictwo nie wypłaciło pracownikom wynagrodzenia. Nie zostało też żadnego majątku tej fabryki, gdyż wokół tego przedsiębiorstwa powstało całe mnóstwo prywatnych spółek, które i zabrały wszystkie pieniądze. Jest to zresztą klasyczny model bankructwa przedsiębiorstw na Litwie.

Związek pracuje też nad projektem Kodeksu Pracy, który przyjmie przyszły Sejm i nad wieloma innymi kwestiami.

Współpraca z rządem rozwija się nieźle, czego nie możemy powiedzieć o samorządach. Być może nie są one jeszcze przygotowane do współpracy. Zresztą jest rzeczą naturalną, że każdy chce być królem na swoim podwórku, a tu ma do nich przyjść organizacja, która chce kontrolować ich działalność. Z drugiej strony jesteśmy również ludźmi płacącymi podatki, dlatego też mamy pełne prawo zobaczyć, co się dzieje w samorządzie.

Mamy nadzieję, że z czasem trójstronne komisje (samorząd - związek zawodowy - pracodawcy) będą działały również przy samorządach Litwy. Jak na razie zaś podobne umowy są podpisane z samorządami Kowna i Szawel. Z czasem jednak takie umowy zostaną podpisane i w innych miastach. Związków nie powinien bowiem bać się ten, kto nic nie ma do ukrycia.

- Dziękuję za rozmowę.

Na zdjęciach: Aldona Balsienë i Krystyna Krupavičienë podczas jednaj z akcji protestacyjnych; kierownictwo Związku po zebraniu założycielskim koła w Koleśnikach.

Fot. z archiwum Krystyny Krupavičienë

NG 35 (471)