Anna Milewska

Miasto nad Tamizą

Londyn - jedno z najstarszych miast Europy. Wydaje się, iż skupił w sobie wszystkie uroki, jakie tylko może posiadać stolica potężnego imperium.

(ciąg dalszy z poprzedniego numeru)

Polacy w Londynie

Londyn jest jedną z największych metropolii narodowych. Nieustanna emigracja w ciągu całego ubiegłego stulecia uwarunkowała mozaikę narodową miasta. Jedną z cząstek tego arcydzieła historii są również Polacy.

Do Instytutu Kultury Polskiej przy Portland Place 34 trafiłam przypadkowo. Od grudnia ubiegłego roku obowiązki kierownika placówki pełni p. Joanna Wróblewska "Nie jest to instytucja polonijna. Celem jej jest sprawowanie kultury polskiej wśród Brytyjczyków. Są trzonem naszych odbiorców - stwierdziła - Mimo to każdy, kogo interesuje kultura polska jest mile widziany w Instytucie Polskim"

Instytut Polski w Londynie wspomaga naukowców, przyjeżdżających tu w celu prowadzenia badań naukowych, również artystów, nawet gdy przybyli na zaproszenie innej organizacji.

Pani Joanna jest pełna entuzjazmu, śmiałych idei. Podejmuje się realizacji wszelkich pomysłów, aby kultura polska nie zaniknęła wśród wielu innych tradycji narodowych. Stawia przede wszystkim na młodzież, by zainteresować kulturą polską tych, którzy z czasem staną się potencjalnymi odbiorcami. Nie jest to sprawa łatwa, bo w Londynie codziennie coś się dzieje: "Coś ciekawego, coś bardzo ciekawego, coś bardzo , bardzo ciekawego. Dlatego musimy zaproponować coś takiego, co by przyciągnęło uwagę do naszych imprez." W tym celu, zdaniem kierownika instytutu, należy wyjść poza ściany IP, gdyż obecnie większa część imprez odbywa się w gmachu instytutu. "Chcę otworzyć się na wszelkie możliwe okazje. Nie powinno to być przedsięwzięcie duże, drogie, lecz mieć w sobie coś, czego odbiorca nie znajdzie gdzie indziej".

Dużym krokiem na drodze do urzeczywistnienia tych planów jest modernizacja biblioteki. Według p. Joanny, byłoby to centrum informacyjne o Polsce i polskości w języku angielskim. Ktoś może czuć się Polakiem, a nie mówić po polsku, bo urodzony został w innym kraju. W ten sposób bariera językowa nie przeszkodzi w zapoznaniu się z kulturą polską. Prócz materiałów wizualnych, jak np. książek, są potrzebne płyty kompaktowe, stanowiska komputerowe oraz internet.

Chętnym nawiązania kontaktu podaję adres placówki: Polish Cultural Institute, 34 Portland Place, London W1N 4HQ
Tel. (020) 76366032, fax. (020) 76372190

POSK, czyli "Cud nad Tamizą"

Polski Ośrodek Społeczno - Kulturalny jest największą organizacją polonijną w Londynie. Historię założenia ośrodka oraz jego działalności zaczerpnęłam z książki pt. "Cud nad Tamizą" pióra dr Józefa Garlińskiego, wydanej w 1989 roku z okazji 25-letniego jubileuszu organizacji.

Idea stworzenia instytucji, która by skupiła pod jednym dachem większość polskich placówek, zrodziła się po kilku latach pierwszej londyńskiej emigracji politycznej, kiedy w 1945 roku o losach Rządu Polskiego zadecydowali mocarze tego świata.

Przez szereg lat trwały nieustannie toczące się dyskusje i rozważania teoretyczne. Wówczas w Londynie działało ponad sto organizacji polonijnych.

Pierwszego poważnego kroku na drodze realizacji śmiałego przedsięwzięcia dokonało w 1963 roku polskie stowarzyszenie o nazwie angielskiej Polish University College Association Ltd. Datą formalnego powołania POSKu jest natomiast rok 1964, gdy statut ośrodka został ostatecznie przyjęty przez władze brytyjskie. Przewodniczącym został Roman L. Wajda.

W 1965 r. POSK uzyskał uprawnienie instytucji charytatywnej, zgodnie z którym nikt ze sprawujących władzę w instytucji nie miał prawa pobierać żadnych pieniędzy za pracę. Przez to Ośrodek miał przywileje wobec władz lokalnych, a także zwolnienie od podatków.

Wydarzeniom tym nieodłącznie towarzyszyła burzliwa krytyka, dyskusje na łamach prasy. Założenie Polskiego Ośrodka Młodzieżowego "Klub pod parasolem" z Mieczysławem Hamplem na czele było jednym z pierwszych zobowiązań, którym POSK potrafił sprostać.

W 1967 roku Ośrodek podjął się utrzymania dwóch bibliotek polskich, by zachować zbiory w całości. W jednym z lokalów POSKu umieszczono ponad 70 tys. tomów oraz zbiory czasopism i fotografii. Podczas zbiórki, ogłoszonej przez Radę Biblioteczną, poczęto przysyłać pieniądze z całego świata. Dzisiaj jest to największa biblioteka polska poza Krajem.

Po pokonaniu wszelkich trudności POSK zwyciężył walkę o przetrwanie. Krytyka ucichła. Dokonano dużego wysiłku, by spłacić pożyczki bankowe, wybudować własny gmach, zapewnić samowystarczalność instytucji, itd. W ciągu wieloletniego istnienia, opartego na pracy społecznej, POSK spełnił swe przeznaczenie.

Adres Ośrodka: Polish Social &Cultural Association, 238-246 King Street, London W6 0RF; tel.0181-741 1940 , fax 0181- 746 3798

P.S. Przypadek zrządził, iż w Londynie miałam okazję do konwersacji w języku litewskim.

W poszukiwaniu lepszych warunków...

?Na dowolnym przedmieściu miasta (Londynu) spotka się Litwina? - wyznał Gintaras, z którym przypadkowo zapoznałam się w podziemiu metra londyńskiego. Wyjechał z Prienai 2 lata temu w poszukiwaniu lepszego jutra. Za pierwszym razem pozostać tu mu się nie udało. Został wysłany z powrotem już z lotniska...

Po dwóch miesiącach wyruszył znów. "Zobaczymy się wieczorem" - powiedziała matka podczas pożegnania. - Jednak minęły już dwa lata, jak nie widziałem jej?, -wspominał. Nie umiałem ani słowa po angielsku, nie miałem żadnych znajomości, a jednak nadzieja pozostać na pewien czas była...Podczas rozmowy z przedstawicielami służby emigracyjnej poprosił o azyl, gdyż na Litwie czuł się "skrzywdzony". Tym razem się powiodło.

Wkrótce poznał innych Litwinów, znalazł przyjaciół. Przez jakiś czas mieszkał z nimi zanim zaczął trochę porozumiewać się po angielsku. Znalazł pracę. Od tego czasu życie płynie utartym trybem.

Według mego rozmówcy, Litwini pracują na budowach, w restauracjach, w kuchniach knajp i kawiarenek. Większość mieszka w Anglii nielegalnie, lecz o powrocie do kraju nawet nie myśli, "ponieważ życie na Litwie jest dla bogatych".

NG 37 (473)