Robert Mickiewicz

Granitowa szata głównego placu stolicy

Po ponad dwóch latach prac konserwacyjno -budowlanych dla wilnian i gości miasta znowu otwarto Plac Katedralny. W miniony czwartek, 7 września odbyła się oficjalna ceremonia otwarcia głównego placu stolicy i kraju - Placu Katedralnego.

Chyba pamiętamy, jak to miejsce wyglądało przed rozpoczęciem rekonstrukcji. Potrzaskane betonowe płyty chodnikowe, którymi był wybrukowany, jamy, dziury, kałuże. 16 mln Lt (oficjalnie) i prawie dwa i pół lat prac zmieniły ten zakątek wileńskiej starówki nie do poznania. Główny plac Wilna został wybrukowany jasnoszarym granitem, uporządkowano przyległe tereny. Teraz plac sprawiedliwie można uznać za jedną z reprezentacyjnych wizytówek grodu Giedymina.

Zakończenie renowacji żadnego z obiektów wileńskiej starówki nie było bodajże tak hucznie świętowane i wokół ani jednego z bardzo wielu w ostatnich latach odnawianych w mieście obiektów nie było tyle sporów, podejrzeń, a wręcz nawet skandali. Na uroczystość przybyli ojcowie miasta z merem stolicy Rolandasem Paksasem na czele, za którego poprzedniej kadencji zapadła decyzja rekonstrukcji placu, arcybiskup archidiecezji wileńskiej Audrys Juozas Bačkis, autorzy projektu rekonstrukcji z Instytutu Renowacji Zabytków (kierownik projektu Audronis Katilius) oraz licznie zgromadzeni wilnianie i goście miasta.

Po okolicznościowych przemówieniach zaprezentowano barwne widowisko. Największą niewątpliwie atrakcją były popisy wileńskiej policji konnej, przebranej na tę okazję w stroje nawiązujące do epoki założyciela miasta - Giedymina. Obawy widzów, że końskie kopyta roztrzaskają szlachetną nawierzchnię granitową, były całkiem bezzasadne. Konie na tę uroczystość "obuto" w specjalne gumowe podkowy. W przeciwnym wypadku z nową nawierzchnią głównego placu stolicy za 16 mln Lt w pełnym znaczeniu tego słowa byłoby krucho. Świątecznego nastroju dodały przemarsz łączonych orkiestr dętych, w sumie 200 muzyków, tańce zespołów dziecięcych. Dodatkową atrakcją miało być puszczanie baloników, niestety plany reżyserów widowiska pokrzyżował wiatr i tysiące kolorowych baloników zamiast przelecieć nad odnowionym Placem Katedralnym, pofrunęły w stronę Wilenki. Po uroczystości na placu, w ratuszu miejskim władze stolicy odznaczyły najbardziej zasłużonych w rekonstrukcji placu.

Święta, święta... i po świętach. Jak wiadomo każdy medal ma dwie strony. Odnowiony Plac Katedralny również. Zmartwieniem wileńskiego samorządu staje się doglądanie i sprzątanie placu. Szary granit wygląda imponująco, ale jest wyjątkowo delikatny. Jeśli końskie kopyta można "obuć" w gumowe podkowy, to na pospolitą rzuconą na granit gumę do żucia nie ma rady. Jak twierdzą stołeczne służby komunalne, sprzątanie gumy do żucia jest zadaniem niełatwym, bowiem na świecie nie wynaleziono jeszcze środka do jej usuwania. Uszkodzić granit może nawet nieostrożnie rzucona nań butelka. Odnowiony plac trzeba myć specjalnym płynem co dwa tygodnie, w przeciwnym wypadku jasnoszary granit zacznie ciemnieć. Na razie nie wiadomo, kto będzie to robił. Jak się teraz wyjaśniło, spółka "Irenta", która wygrała konkurs na doglądanie placu, nie ma specjalnej maszyny do mycia granitu. Na dodatek sprawę komplikuje to, że na plac nie może wjechać samochód na czarnych oponach, ponieważ pozostawi po sobie ciężko usuwalne ślady. Myjący plac samochód powinien mieć koła z białymi oponami.

Zdaniem wileńskich władz, odnowiony Plac Katedralny ma przyczynić się do powstania nowych tradycji związanych z tym miejscem.

Fot. Bronisława Kondratowicz

NG 38 (474)