Kęstutis PETRAUSKIS

Nowe skandale - utraceni wyborcy

Los smaga partię rządzącą. Bezlitośnie. Poparcie wyborców topnieje błyskawicznie. I z powodu trudności, i z powodu skandali, i po prostu z powodu gapiostwa.

Po oficjalnym rozpoczęciu kampanii wyborczej na konserwatystów, prócz napiętej sytuacji społeczno-gospodarczej w kraju, żądań głodujących, niezadowolenia pracujących emerytów na wiadomość o zamiarze odebrania emerytur, spadł jeszcze skandal międzynarodowy, mianowicie przywódca Chińskiego Zgromadzenia Ludowego odmówił udania się do parlamentu Litwy.

Przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych konserwatysta Audronius Ažubalis nawet nie próbował ukrywać, że planowana dwudniowa wizyta przewodniczącego parlamentu Chin Li Penga w Wilnie skróciła się do 2-godzinnej rozmowy na lotnisku w związku z odbywającym się w parlamencie litewskim trybunałem nad komunizmem.

Rzeczywiście, jak żartowało "Rowerowe show", przewodniczący Sejmu Vytautas Landsbergis do liczby swych wrogów, prócz 3 milionów Litwinów, 150 milionów Rosjan, może jeszcze wpisać również miliard Chińczyków.

Na pierwszy rzut oka naprawdę się wydaje, że V. Landsbergisowi, który jeszcze w czerwcu zaatakował Rosję, należałoby wystawić rachunek również w związku z ostatnim skandalem międzynarodowym. Po drugie, jak zauważyła nawet opozycyjna LDPP, dotychczas jest ukrywany, nie wyjaśniony społeczeństwu fakt, dlaczego nie uzgodniono wizyty Li Penga z podróżą prezydenta Valdasa Adamkusa do USA. Wszak bardziej niż dziwny wydaje się fakt, że przywódcy dwóch krajów rozmawiali nie w stolicy Litwy a Islandii. Więc wizyta Li Penga nie była odpowiednio przygotowana i uzgodniona.

("Veidas" nr 36 z 2000 r.)

NG 38 (474)