Alwida Antonina Bajor

"Święto wiosny" - litewska prapremiera

"Święto wiosny" - legendarny balet Igora Strawińskiego w Litewskim Narodowym Teatrze Opery i Baletu stał się wydarzeniem artystycznym 2000 roku. Pierwszy spektakl premierowy odbył się 10 czerwca br. Kolejny - na otwarcie sezonu - 16 września br. Jest z dużą niecierpliwością oczekiwany przez stołecznych (i nie tylko) admiratorów teatru, zwłaszcza w obliczu tegorocznych uroczystych obchodów 75-lecia litewskiego baletu.

Spektakl powstał w ustawieniu znakomitego choreografa chińskiego Xin Peng Wanga (pracującego aktualnie w Niemczech) przy wydatnej pomocy jego asystentki Jolanty Valeikaitë, wychowanki wileńskiej Szkoły Baletowej, od 1981 r. - solistki wileńskiej Sceny Operowej, w latach późniejszych występującej gościnnie i w ramach umów na prestiżowych scenach świata, ostatnio - mieszkającej i pracującej w Niemczech, gdzie od zeszłego, 1999 roku, założyła w Bonn prywatną szkołę baletową. Prowadzącym orkiestrę w tym spektaklu jest świeżo mianowany (w bieżącym, 2000 r.) główny dyrygent Litewskiej Opery Liutauras Balčiűnas, którego batucie spektakl "Święta wiosny" zawdzięcza niebywałe powodzenie. W rolach głównych tańczą: Eglë Špokaitë, Živilë Baikštytë, Irina Tsymbal, Aleksandras Molodovas, Edvardas Smalakys oraz blisko 50 - osobowa trupa baletowa.

Obrazy pogańskiej Rusi z litewskimi melodiami ludowymi

Z pewnością nigdy nie komponowałby Strawiński muzyki dla baletu, gdyby nie słynny twórca Baletów Rosyjskich, Siergiej Diagilew. To za jego namową (i solidną zaliczką pieniężną) Igor Strawiński stworzył swój pierwszy balet - "Ognistego ptaka", przyjętego z dużym aplauzem przez paryską publiczność, następnie był słynny "Pietruszka", cieszący się ogromnym powodzeniem i wreszcie - "Święto wiosny" (tytuł rosyjski "Swiaszczennaja wiesna"), powstały we współpracy ze znakomitym malarzem Nikołajem Roerichem (twórcą dekoracji, kostiumów tudzież współautorem scenariusza); z udziałem słynnego już wtedy młodego tancerza Wacława Niżyńskiego (choreografa).

Proces powstawania "Święta wiosny" do niedawna był znany tylko w ogólnym zarysie. W 1966 roku wieloletni współpracownik Igora Strawińskiego, autor interesujących z nim rozmów, dyrygent jego utworów muzycznych, koncertów, Robert Craft (Stany Zjednoczone Ameryki) dotarł do rękopiśmiennych szkiców ''Święta wiosny", zakupionych przez słynnego paryskiego kolekcjonera André Meyera od poety Borysa Kochno, spadkobiercy Diagilewa. Rękopiśmienne szkice zawierają wiele notatek i uwag odnoszących się do powstającej w wyobraźni kompozytora akcji choreograficznej. Strawiński budował poszczególne fragmenty swego dzieła mając przed oczami ich konkretną wizję sceniczną. Nie dbał o narodowy charakter swej muzyki. Kiedy chciał jej nadać rosyjski koloryt, czerpał go z własnej wyobraźni. Nie interesował się folklorem, lecz równocześnie z niezwykłą muzyczną intuicją potrafił bezbłędnie uchwycić jego istotę.

O tym, jak się rodziło "Święto wiosny" pisał w 1978 r. polski biograf Igora Strawińskiego, Ludwik Erhardt: "Trudno wręcz powstrzymać się tu od zadumy nad sztucznością wszelkich przez człowieka wytyczanych granic. Oto największe dzieło rosyjskiej muzyki, będące dla świata kwintesencją rosyjskości, komponuje późny wnuk litewskich bojarów, potomek dawnego polskiego rodu szlacheckiego [Igor Strawiński]. Pisze je w miejscu [w Uściługu] położonym dwadzieścia kilometrów na wschód od Hrubieszowa, na ziemi, której mieszkańcy mówią co najmniej trzema językami. Składając hołd pogańskiej Rusi, rozpoczyna go tematem muzycznym zaczerpniętym z wydanego w r. 1900 w Krakowie przez A. Juszkiewicza [Antanasa Juškę] zbioru "Melodie ludowe litewskie", który przypadkiem wpadł mu właśnie w ręce [...]. Temat ten, osnowa sławnego Wstępu do "Święta wiosny", jest też jedyną myślą muzyczną całego dzieła nie pochodzącą z wyobraźni kompozytora". Nie tylko i nie jedynie Wstęp, który zresztą kompozytor skomponował później, po dwóch Obrazach "Święta wiosny" i który to Wstęp sam Strawiński uważał za najlepszy fragment baletu. Melodia tego Wstępu powstała w oparciu o litewską pieśń ludową "Tu, mano seserëlë" z wzmiankowanego zbioru Juški "Melodie ludowe litewskie". Twierdzenie, iż do "Święta wiosny" kompozytor włączył jeden jedyny cytat z folkloru (w owym Wstępie), okazało się jednak zdecydowaną pomyłką. Pisze o tym współczesny litewski znawca przedmiotu Adeodotas Tauragis: "Oto okazało się nagle, że w tym balecie znalazło się jeszcze 5-6 melodii litewskich z tego samego A. Juški zbioru, które (ku wstydowi litewskich muzykologów) zidentyfikował Amerykanin Lawrence Morton. Przeprowadzenie tego rodzaju kwerendy nie było rzeczą łatwą, bowiem Strawiński niektóre z tych melodii cytuje niemal nie dokonując żadnych w nich zmian, natomiast w odniesieniu do innych, posługuje się nimi jako swoistym "punktem oparcia" (...).? Tak to dzięki odkrywczemu Amerykaninowi dowiadujemy się dziś, że obrazy pogańskiej Rusi w "Święcie wiosny" zostały zasilone przez litewskie pieśni ludowe. ...Sam zatem "Boh wieleł", żeby równo w setną rocznicę ich wydania pojawiły się oto na litewskiej scenie narodowej (z lekkiej ręki i zwinnych nóg...) chińskiego choreografa.

Paryska prapremiera "Wiosny" - największy skandal w dziejach baletu

29 maja 1913 roku widownia Teatru des Champs-Elysees wypełniła się śmietanką towarzyską. Na prapremierze pojawił się cały paryski wielki świat (jak zawsze zresztą na spektaklach aranżowanych przez Siergieja Diagilewa). "W gwarze rozmów czuło się pełne ciekawości oczekiwanie. Strawiński siadł w jednym z pierwszych rzędów, z brzegu, bliżej wyjścia. Gdy światła przygasły i dyrygent Monteux dał znak orkiestrze i w powietrzu rozległy się przenikliwe, wysokie dźwięki fagotu - przez salę przebiegł szmer dezaprobaty. Muzyka rozwijała się, potężniała, ale publiczność najwyraźniej nie zamierzała się uspokoić. Gdy kurtyna poszła w górę, na widowni wybuchła prawdziwa burza. Sala podzieliła się na dwa obozy - przeciwników i zwolenników. Wrzawa rosła z każdą chwilą. Diagilew, wychylony z loży, wołał na całe gardło, aby pozwolono dokończyć przedstawienie, ale jego głos ginął w ogólnym zamieszaniu. Wymyślano sobie nawzajem, policzkowano się, poszły w ruch laski i parasolki".

W tym rozognionym tłumie siedzieli zdenerwowani i przerażeni przyjaciele Strawińskiego : Debussy, Ravel, Cocteau, Picasso, Roerich... Sam Strawiński w parę minut po wybuchu tej awantury wybiegł z sali. "Nigdy dotąd nie byłem taki zły - powie później. Ta muzyka była mi bliska, lubiłem ją i nie mogłem zrozumieć, dlaczego ludzie, którzy jej nigdy jeszcze nie słyszeli, z góry protestują. Rozwścieczony wpadłem za kulisy i ujrzałem Diagilewa, jak na przemian gasił i zapalałświatła, co było ostatnią szansą uspokojenia sali. Przez resztę przedstawienia tkwiłem w kulisie obok Niżyńskiego, trzymając go za poły fraka, podczas gdy on stał na krześle wykrzykując liczby do tancerzy".

Mimo hałasu i awantur na sali, przedstawienie kontynuowano. Spektakl prowadził dyrygent Monteux, był z pozoru niewzruszony, "zimny jak krokodyl". (Po latach Strawiński powie o nim i o spektaklu: "Do dziś wydaje mi się to nie do wiary, że jednak doprowadził on orkiestrę do końca"). Tumult nie ustawał. I nie ucichł nawet wtedy, gdy kurtyna wreszcie opadła i na widowni rozbłysłoświatło, obnażając obraz straszliwego spustoszenia. Kłótnie i awantury przeniosły się na ulicę, do kawiarni i restauracji.

...Była druga nad ranem, kiedy Strawiński, Diagilew i Niżyński wyszli z teatru. Przyłączył się do nich Cocteau. We czwórkę wsiedli do dorożki i w milczeniu ruszyli w stronę Lasku Bulońskiego. Ciepła noc był wypełniona zapachem akacji...

Tej nocy rozmowy "sprawców'' tego skandalicznego spektaklu "literacko" opisał Cocteau: "Po twarzy Diagilewa spływałyłzy..." Cocteau spytał Diagilewa o znaczenie niezrozumiałych dla niego słów. "Puszkin" - odpowiedział Diagilew. Strawiński i Niżyński wydawali się głęboko poruszeni. Strawiński nie próbował mu nawet tłumaczyć słów Diagilewa: "Tego nie da się przełożyć - powiedział - to zbyt rosyjskie, zbyt rosyjskie".

To - w opisie Cocteau. W relacji natomiast samego Igora Strawińskiego wieczór ten zakończył się zupełnie inaczej, niż go opisał "wierny łgarz" Cocteau. "Po przedstawieniu byliśmy podnieceni,źli, oburzeni i... szczęśliwi. Poszliśmy z Diagilewem i Niżyńskim do restauracji. Diagilew był bardzo daleki od płaczu i recytowania Puszkina w Lasku Bulońskim, jak głosi legenda. Jedyną uwagą, jaką zrobił, było: "Tego właśnie chciałem". Wyglądał rzeczywiście na zadowolonego. Nikt lepiej od niego nie rozumiał znaczenia reklamy, toteż natychmiast docenił to, co się wydarzyło".

Najprawdopodobniej ową historyczną awanturę na prapremierowym wieczorze zręcznie wyreżyserował sam Diagilew, doceniający reklamową wartość skandalu.

Oprócz kilku tendencyjnie nieprzychylnych recenzji, utwór ten w paryskimśrodowisku muzycznym od samego początku został oceniony bardzo wysoko. Burzliwy przebieg prapremiery nie przeszkodził dalszym czterem, spokojniejszym już przedstawieniom.

W Wilnie wAnno Domini 2000

Pierwsze dwa prapremierowe przedstawienia (10-11 czerwca br.) "Święta wiosny" dosłownie oszołomiły wileńską publiczność. Takiego spektaklu jeszcze nie było! Autorzy pierwszych recenzji zazwyczaj letnich, tym razem rozsypali się w pochwałach, skierowanych głównie pod adresem choreografii, tudzież scenografii (Adomas Jacovskis) i kostiumów (Aleksandra Jacovskytë). O muzyce, wykonaniu, jak już napisałam na wstępie, niejako "zapomniano" (a może przez ignoranctwo po prostu przemilczano?). Najpełniej, najtreściwiej powiedział o niej sam Xin Peng Wang po ostatniej próbie "Święta wiosny" w Wilnie:

- Szedłem śladem muzycznego tekstu Igora Strawińskiego. Choreograf nie powinien zajmować się wynajdywaniem jakiejkolwiek bądź rytmiki, choreograf powinien tę rytmikę wyrazić ruchem. W trakcie pracy nad tym baletem, często zastanawiałem się nad tym, że muzyka geniusza przerasta choreografię, że ta muzyka swoją siłą przeważa jakikolwiek bądźśrodek plastycznego wyrazu. Poddałem się całkowicie fali tej muzyki. "Święto wiosny" Igora Strawińskiego stało się dla mnie tym naczyniem, które dane mi było oglądać i którego mogłem dotknąć.

"Święto wiosny" do niczego bezpośrednio nie zmierza, sprzyjał mi tu tylko mój słuch. Ja - jestem jedynie tym naczyniem, przez które przeszła w całej swej pełni muzyka "Święta wiosny" - powiedział kiedyś o swoim utworze Igor Strawiński.

Na zdjęciach: Igor Strawiński w czasie próby "Święta wiosny" (rys. J. Cocteau); Xin Peng Wang - choreograf wileńskiego spektaklu "Święta wiosny" (Fot. Michaił Raszkowski)

NG 39 (475)