Płk prof. dr hab. Lech Wyszczelski

Operacja Niemeńska
Wojska Polskiego 1920 roku

W ubiegłym numerze "NG" pisaliśmy o uroczystościach w Berżnikach, poświęconych 80 - leciu Bitwy Niemeńskiej. Wśród licznych uroczystości znalazły się również wydarzenia naukowe i wydawnicze, między innymi 20 września w Centralnej Bibliotece Wojskowej odbyła się promocja 4. tomu dokumentów operacyjnych z Bitwy Warszawskiej pt.: "Bitwa Niemeńska 29 08 - 18 10 1920 r.". Ten starannie wydany przez oficynę wydawniczą "Rytm" tom dokumentów zaprezentował zgromadzonym znany historyk dr Grzegorz Nowik. Prawie równocześnie z tym wydarzeniem w dniach 21 - 23 09 2000 r. odbyła się w Warszawie Międzynarodowa Sesja Naukowa "Rok 1920. Osiemdziesięciolecie Zwycięstwa Polskiego nad Armią Czerwoną". Została ona zorganizowana przez Instytut Historii P A N, Wojskowy Instytut Historyczny Akademii Obrony Narodowej we współpracy z Wyższą Szkołą Humanistyczną w Pułtusku. Obradom przewodzili znani historycy profesorowie Piotr Łossowski, Andrzej Ajnenkiel i Stanisław Bylina.

Podsumowując drugi dzień obrad prof. Andrzej Ajnenkiel podkreślił wystąpienia referentów zagranicznych, w tym przedstawicieli Łotwy, Francji, Rumunii i Litwy w osobie prof. Algisa Kasperavičiusa, który przedstawił skomplikowane problemy litewskiej strony związane z przebiegiem Bitwy Niemeńskiej. Ze strony polskiej na podkreślenie zasługują wystąpienia dr Grzegorza Nowika, dr Janusza Odziemkowskiego, dr Aleksandra Srebrakowskiego i innych. Szczególnie chcielibyśmy podziękować płk. prof. dr hab. Lechowi Wyszczelskiemu, który za zgodą organizatorów Konferencji udostępnił Czytelnikom "Naszej Gazety" treść swojego zamieszczonego poniżej wystąpienia pt.: "Operacja Niemeńska Wojska Polskiego 1920 r." Wszyscy referenci w swoich wystąpieniach zgodnie podkreślali geniusz strategiczny Marszałka Józefa Piłsudskiego, który zatrzymał w 1920 r. nawałę bolszewicką zagrażającą całej cywilizacji europejskiej w tamtym okresie.

W wielu imprezach rocznicowych uczestniczyła Pani Jadwiga Jaraczewska Piłsudska witana entuzjastycznie przez zebranych. Tak między innymi było podczas promocji w Centralnej Bibliotece Wojskowej. (r. mack.)

Bitwa stoczona na przedpolach Warszawy od 13 do 25 sierpnia 1920 r. miała decydujące znaczenie dla wojny polsko-rosyjskiej 1919-1920 r., bowiem inicjatywa strategiczna przejęta została przez Wojsko Polskie, które od tego czasu dyktowało warunki prowadzonej wojny. Mimo tak ogromnego przełomu, jaki bitwa ta miała dla losów prowadzonej wojny, nie przesądziła jeszcze jej wyniku. Nie doprowadziła bowiem - jak tego oczekiwała strona polska po 16 sierpnia 1920 r. - do okrążenia i likwidacji wojsk Frontu Zachodniego. Wojska Tuchaczewskiego, aczkolwiek dotkliwie pobite, ale nie całkowicie rozbite i po szybkim uzupełnianiu nadal zdolne były do prowadzenia działań ofensywnych. Do tego uaktywnił się rosyjski Front Południowo - Zachodni, zwłaszcza 1 Armia Konna wkraczająca na Lubelszczyznę.

Marsz. Piłsudski nosił się więc z zamiarem stoczenia kolejnej walnej bitwy i to także z wojskami Tuchaczewskiego licząc, iż sukces w niej przesądzi wynik prowadzonej wojny. O wyborze przez stronę polską tego kierunku decydowało także skupienie na nim większości związków taktycznych uczestniczących w bitwie na przedpolach Warszawy, a więc wojsk podbudowanych moralnie sukcesem odniesionym w tej bitwie. Liczono także i na to, że przeciwnik raz pobity i zdemoralizowany będzie kolejny raz łatwiejszy do pokonania. O wyborze kierunku prowadzonych działań decydował także teren odpowiedni do prowadzenia dużych operacji wojennych. Działania wojenne na omawianym obszarze mogły być prowadzone głównie przy wykorzystaniu naturalnych korytarzy, którymi biegły linie komunikacyjne. Największe znaczenie miały kierunki: Brześć nad Bugiem - Baranowicze - Mińsk, Mołodeczno - Mińsk, Mosty - Lida - Mołodeczno i Słonim - Wołkowysk.

Zalążków planów bitwy niemeńskiej, a właściwie operacji o tej nazwie, doszukiwać się można już w rozkazie Piłsudskiego z 18 sierpnia 1920 r. zarządzającym pościg za uchodzącym przeciwnikiem. Było to także pokłosie ugrupowania wojsk sprawiające, iż w końcowej fazie bitwy na przedpolach Warszawy styczność bojową z przeciwnikiem utrzymywały jedynie 2 i 4 armia polska. Wyjaśnienia wymaga określenie tych działań mianem operacja, a nie bitwa. Opowiedzenie się za tym pierwszym wynika z zakresu terenowego i czasowego prowadzonych działań, na które składały się bitwy wymiaru taktycznego: Wołkowysk, Brzostowice, Sejny, Grodno, Lida, połączone jednak jedną ideą unicestwienia znaczącej części wojsk Tuchaczewskiego oraz jednym planem prowadzenia tej operacji.

10 września 1920 r. w Kwaterze Naczelnego Wodza w Brześciu nad Bugiem na odprawie ścisłych dowództw 2 i 4 armii Piłsudski w luźnej jeszcze formie wyjawił główne założenia nowego planu operacyjnego. Konieczność szybkiego zakończenia wojny obligowała stronę polską do pośpiechu oraz do osiągnięcia jeszcze jednego spektakularnego sukcesu militarnego. Miał on decydować o kształcie granicy wschodniej Polski.

Rozważano różne warianty kolejnej operacji. Przeważał pogląd, że polskie uderzenie powinno być skierowane w centrum wojsk Tuchaczewskiego. Piłsudski odrzucił ten wariant z uwagi na niedogodności terenowe. Kolejny wariant zakładał dwustronne okrążenie, jednak Polakom do realizacji jego brakowało wystarczających sił. Wybrano więc jednostronne oskrzydlenie wychodzące od północy z góry wiedząc, iż naruszy to suwerenność Litwy. Był to więc wariant ryzykowny od strony politycznej, bowiem prowadzący do skomplikowania pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Piłsudski wybrał jednak to rozwiązanie, bowiem stwarzało ono najwięcej szans na odniesienie znaczącego powodzenia militarnego. Przyjęcie opisywanego modelu prowadzenia działań wskazuje, po raz kolejny po bitwie na przedpolach Warszawy, na korzystanie ze wzorców napoleońskich - manewr jednoskrzydłowego okrążania wojsk przeciwnika.

Nacierać miano lewym skrzydłem - manewr oskrzydlający - i w centrum - zadania wiążące. Precyzja zadań nastąpiła w rozkazie z 19 września, który stwierdzał, iż ,,Celem tego uderzenia będzie szybkie i możliwe silne rozbicie nieprzyjaciela oraz ewentualne odrzucenie go od głównych komunikacji bądź na północ, bądź na południe." W operacji po stronie polskiej uczestniczyć miała 2 i 4 armia liczące około 40 tys. bagnetów i szabel. Ciężar walk spoczywał zwłaszcza na 2 Armii, która utworzyła grupę uderzeniową (l DPLeg, 19 DP, 2 i 4 BJ), dla obejścia przez terytorium litewskie skrzydła wojsk przeciwnika od północy i wyjścia na jego tyły, grupę centralną (21 DPG i 22 DOchot. oraz 3 DPLeg.) nacierającą czołowo i grupę gen. Aleksandra Osińskiego (17 DP, Syb. Bryg. Piech.) dla szachowania wojsk litewskich. 4 Armia miała nacierać czołowo na lewe skrzydło wojsk Tuchaczewskiego.

Tuchaczewski tymczasem pałając chęcią rewanżu za niepowodzenia w bitwie na przedpolach Warszawy planował wznowienie działań ofensywnych poprzez uderzenie wyprowadzane na Białystok i Brześć nad Bugiem. Wojska Frontu Zachodniego były masowo uzupełniane rezerwami i stąd w szybkim tempie odzyskiwały zdolność bojową. Dysponowały one około 100 tys. żołnierzy, w tym było około 40 tys. bagnetów i szabel. W dniu 23 września Tuchaczewski wydał dyrektywę, w której nakazywał ,,rozbicie grupy białostocko - bielskiej przeciwnika, po czym siły główne frontu winny się zwrócić w kierunku południowo - zachodnim, w przybliżeniu na Lublin?.

Z zadań postawionych przez Piłsudskiego i Tuchaczewskiego wynika, iż obie strony nastawione były na prowadzenie działań zdecydowanie ofensywnych, o czym świadczy nie wydzielenie żadnych sił do odwodu. Zachodziło więc prawdopodobieństwo i w początkowej fazie operacji niemeńskiej miało ono rzeczywiście miejsce, stoczenia przez część wojsk boju spotkaniowego.

Atutami polskiego planu prowadzenia tej operacji była śmiałość i oryginalność jej założeń. Nie był on jednak wolny i od pewnych słabości. Za dużo było w nim improwizacji oraz nie przewidywanie przeciwdziałania przeciwnika. Większość działań w wymiarze taktycznym miała być prowadzona w izolacji, bez zabezpieczonych skrzydeł, a często i tyłów. Był to plan oparty na przeświadczeniu o zaskoczeniu przeciwnika i jego szybkim rozbiciu. Stąd tak ogromną rolę wyznaczono tajemnicy czynionych przygotowań, co do czasu i kierunku uderzenia. Uważano, że wynik działań w dużym stopniu zależał będzie od zachowania się przeciwnika. Na polskim planie zaważyły racje polityczne o znaczeniu strategicznym, które nie zawsze były dopasowane do wymogów planowania militarnego. Dla Piłsudskiego liczył się czas i stąd nie zwracał on nadmiernej uwagi na drobiazgowe przygotowanie operacji pod względem wojskowym.

Zasadnicze natarcie strona polska planowała rozpocząć 22 września. Poprzedziły je działania wstępne, prowadzone już od 20 września. Zaskoczono Rosjan przygotowujących się do własnej ofensywy. Doszło do licznych bojów spotkaniowych w skali taktycznej. Najcięższe walki początkowo toczyła 3 Dywizja Piechoty Legionów pod Brzostowicami.

Tuchaczewski na wieść o polskim natarciu polecił 3 i 15 armii rozpoczęcie kontrnatarcia. Najcięższe walki toczyły się w centrum ugrupowania 2 Armii - 21 Dywizja Piechoty Górskiej i 22 Dywizja Ochotnicza. To właśnie w tym sektorze frontu przez dwa dni toczył się bój spotkaniowy uniemożliwiający Polakom prowadzenie natarcia. W podobnym położeniu znajdowała się i 3 DPLeg. Za to Rosjanie nie zwracali uwagi na sytuację rozwijającą się na ich prawym skrzydle, a tu właśnie Polacy zakładali dokonanie okrążenia. 22 września do natarcia w rejonie Sejn przystąpiła grupa uderzeniowa. Przełamała ona siłą linię frontu obsadzaną przez Litwinów i rozpoczęta marsz w kierunku Druskienik dla przekroczenia Niemna i wyjścia na tyły 3 Armii rosyjskiej.

Pierwsza faza operacji niemeńskiej nie przyniosła rozstrzygnięcia. Polacy tylko częściowo zrealizowali swój plan - sukces grupy uderzeniowej. Zmusiło to Piłsudskiego do znacznej modyfikacji planu tej operacji. Założono, iż centrum ugrupowania 2 Armii czasowo miało tylko wiązać jak największe siły przeciwnika. Zatrzymano marsz grupy uderzeniowej w kierunku Lidy kierując część wojsk na Grodno.

W dniu 24 września poprawiło się położenie wojsk polskich walczących w centrum ugrupowania 2 Armii. Wówczas to jeden z pułków 22 DOchot. sforsował Niemen. W tym czasie 21 DPGór. spychała przeciwnika w kierunku Grodna, a 3 DPLeg. także posuwała się w stronę Niemna. Nie oznaczało to jeszcze przełomu w prowadzonej operacji. Nadal trwał twardy bój o przejęcie inicjatywy. Rosjanie zaskoczeni jednak zostali niespodziewanym pojawieniem się na ich tyłach polskiej grupy uderzeniowej i dla jej likwidacji postanowili osłabić wojska walczące w centrum. Do tego ich uderzenie, wobec słabego rozpoznania, wyszło w próżnię. W tym czasie nieliczne siły 3 Armii broniące Grodna i linii Niemna zmuszone zostały do odwrotu.

Za przełomowy uznać należy dzień 25 września. Wojska znajdujące się w centrum 2 Armii wyszły nad Niemen. Skłoniło to Piłsudskiego do wydania grupie uderzeniowej 2 Armii ponownego rozkazu marszu na Lidę. Dotarł on jednak do wojsk z dużym opóźnieniem utrudniając nieco jego wykonanie, ale mimo tego część wojsk tej grupy zbliżała się do Lidy, czyli na tyły 3 Armii. Po stwierdzeniu tego faktu Tuchaczewski 25 września o godz. 20. 45 wydał dyrektywę nakazującą związkom taktycznym 3 Armii wycofywanie się w kierunku wschodnim. Oznaczało to, iż pomny doświadczeń z bitwy na przedpolach Warszawy chciał uniknąć ponownego rozbicia części swych wojsk. Po kilku godzinach nakazał on cofanie się na wschód także pozostałym armiom.

Koncepcja odwrotu prowadzonego przez 3 Armię stała się przedmiotem analizy historyków rosyjskich. Szczególnie krytycznie oceniona została praktyczna strona jej realizacji. Uznać jednak należy, że w miarę wczesne podjęcie decyzji o odwrocie uchroniło armię od całkowitego rozbicia.

Po stwierdzeniu faktu odwrotu 3 Armii Piłsudski ponaglał grupę uderzeniową do szybkiego marszu na Lidę dla odcięcia przeciwnikowi dróg odwrotu. Nakazał jednocześnie centrum 2 Armii po przekroczeniu Niemna wyjście na linię Mosty - Lida, dla gotowości doprowadzenia natarcia na Baranowicze. W tym kierunku miały nacierać także dywizje 4 Armii. Oznaczało to realizację planu okrążenia całości wojsk Frontu Zachodniego i to dwustronnego.

W nocy z 25 na 26 rozpoczął się kolejny etap operacji niemeńskiej. Polacy rozpoczęli manewr dwustronnego okrążenia wojsk Tuchaczewskiego. Kluczową rolę odgrywała grupa uderzeniowa. Realizacja tego planu odbiegała jednak od założeń. Rozkazy do wojsk docierały z dużym opóźnieniem. Ułatwiało to wycofywanie się przeciwnika.

Odwrót 3 Armii w dniu 26 września był chaotyczny. Od katastrofy ochroniły ją błędy popełniane przez stronę polską. Zapory wystawiane przez grupę uderzeniową na rzece Lebioda (19 DP) i w Lidzie (1 DPLeg.) nie zaryglowały całkowicie dróg odwrotu, chociaż zadano Rosjanom duże straty. Pod Lidą przeciwnik nie zdołał co prawda przebić się przez polską zaporę, ale ominął ją wychodząc w strefę operacyjną własnej 15 Armii. Dzień 28 września - bitwa pod Lidą - miał ogromne znaczenie dla losów prowadzonej operacji, bowiem praktycznie umożliwiał podjęcie manewru dwustronnego okrążenia wojsk Frontu Zachodniego. Zamierzano dokonać tego w rejonie Nowojelnia - Nowogródek - Baranowicze. Rozpoczęła się kolejna faza tej operacji - pościg za uchodzącym przeciwnikiem. Został on podjęty jednak zbyt późno, a do tego przeciwnik nie przywiązując znaczenia do terenu, starał się za wszelką cenę wyprowadzić swe wojska z zagrożonej strefy. Rosjanie rozpoczęli odwrót 3 dni wcześniej niż Polacy podjęli decyzję o prowadzeniu pościgu.

Piłsudski zdawał sobie sprawę z szansy, jaka powstawałaby w wypadku okrążenia Frontu Zachodniego. Przejął osobiste dowodzenie nad pościgiem. Słał też ponaglenia do gen. Śmigłego - Rydza o energiczniejsze działanie. Za błąd uznać należy zbyt asekuracyjną postawę 4 Armii, której dowódca gen. Skierski zmienił ideę pościgu nakazaną przez Piłsudskiego i zamiast energicznie działać lewym skrzydłem, prowadził go czołowo na szerokim froncie.

W dniu 29 września 2 i 4 armia polska stanęły przed szansą prowadzenia pościgu operacyjnego. Powodzenie uzależnione było jednak od szybkości działań. Wojska nie były jednak zdolne do nadzwyczajnego wysiłku. Stąd ciężar pościgu praktycznie spoczywał na barkach grupy pościgowej 2 Armii. Dążyła ona do odcięcia przeciwnika od linii kolejowej Baranowicze - Stołpce - Mińsk. Polakom nie udało się jednak nawiązać kontaktu z przeciwnikiem, który z dużą szybkością wycofywał się na wschód. Nierealność zamiaru okrążenia wojsk Frontu Zachodniego w kwaterze Piłsudskiego dostrzeżono już w trzecim dniu prowadzonego pościgu. Nakazano więc 3 października 4 Armii po wyjściu na linię Mir - Kleck - rz. Łań zatrzymanie działań. Najdłużej, bo do 6 października, pościg prowadziła kawaleria z grupy ,,Mir?.

W ostatniej fazie operacji niemeńskiej Polakom nie udało się okrążyć wojsk przeciwnika. Uchylił się on od stoczenia walnej bitwy. Po raz drugi pod Baranowiczami - pierwszy raz miało to miejsce na linii Niemna - wycofał się on z pola walki. Tuchaczewski z powodzeniem i konsekwentnie realizował starą rosyjską zasadę sztuki wojennej zakładającą ustąpienie terenu w zamian za uchronienie siły żywej.

Operacja niemeńska miała wymiar operacyjno - strategiczny. Operacyjny pod względem militarnym, gdyż doprowadziła do ponownego pobicia wojsk Frontu Zachodniego. Jej znaczenie strategiczne polegało na doprowadzeniu do zajęcia linii, która w zasadzie pokrywała się z linią graniczną wytyczoną w trakcie rokowań w Rydze. Można więc stwierdzić, że żołnierz polski przy pomocy oręża zadecydował o takim, a nie innym, przebiegu polskiej granicy wschodniej.

Operacja niemeńska miała ogromne znaczenie dla losów wojny polsko - rosyjskiej 1919-1920 r. Było to drugie co do ważności i wielkości zwycięstwo odniesione w tej wojnie. Chociaż jej wynik końcowy nieco odbiegał od przyjętych założeń - nie doprowadzono do całkowitego pobicia wojsk Frontu Zachodniego - to jednak jako wielki sukces uznać należy osiągnięte zyski terenowe.

Uznać można, że pierwotny zamiar jednoskrzydłowego okrążenia wojsk Tuchaczewskiego był rozwiązaniem trafnym i miał wpływ na ostateczny sukces, mimo początkowego kryzysu w początkowej fazie działań.

Przez cały czas analizowanej operacji inicjatywę posiadali Polacy. To oni decydowali o terminie rozpoczęcia operacji i jej miejscu. Przeciwnik niemal cały czas zmuszony był - mimo innych zamiarów - do prowadzenia działań defensywnych. Operacja ta jeszcze raz potwierdziła prawidłowość charakterystyczną dla wojny polsko - rosyjskiej, polegającą na tym, że zwycięstwo odnosi ta strona, która rozpoczyna działania zaczepne.

Analizując doświadczenia płynące z tej operacji pamiętać należy o tym, że po obu stronach uczestniczyły w niej wojska słabo wyszkolone, w dużej części pochodzące z uzupełnień i zaciągu ochotniczego, pozbawione doświadczonej kadry dowódczej, źle uzbrojone i wyekwipowane oraz cierpiące niedostatek żywności i amunicji. W tej sytuacji nie były one zdolne do prowadzenia uporczywej obrony. Priorytet miały więc działania zaczepne, wielce manewrowe. O sukcesie decydowała nie siła ognia, lecz manewr i ruch. Przede wszystkim jednak o zwycięstwie lub porażce decydował żołnierz, jego odwaga, hart, odporność na trudy i morale. Wojsko Polskie świadome, że walczy o byt narodowy swego kraju i utrwalenie dopiero co odzyskanej niepodległości oraz przeciw próbom siłowego narzucenia niechcianego ustroju zdecydowanie przewyższało pod tym względem przeciwnika. Było ono ponadto podbudowane moralnie po victorii odniesionej nad tym właśnie przeciwnikiem. W tym tkwi klucz kolejnego wielkiego zwycięstwa, w tym wypadku przesądzającego wynik prowadzonej wojny.

Na zdjęciach: uczestnicy Bitwy Niemeńskiej (z archiwum Ryszarda Mackiewicza)

1. Stanisław Paszkiewicz z kolegą, jako żołnierze - ochotnicy 2 komp. 2 kowieńskiego pułku Litewsko - Białoruskiej Dywizji.

2.Antoni Hanusowski (1890 - 1981) ochotnik Litewsko - Białoruskiej Dywizji. Po wojnie mieszkał i gospodarzył w Lipagórce pow. Wędziagoła. Aktywny członek "Pochodni" i "Kowieńskiego Zjednoczenia Drobnego Kredytu".

NG 41 (477)