LILIANA NARKOWICZ

Polonia szwajcarska honoruje
pamięć Tadeusza Kościuszki

''Był to człowiek skromny i wielki zarazem. Pochodził z polsko-litewskiej drobnej szlachty zaściankowej, a przecież stał się u schyłku XVIII wieku jednym z najsławniejszych ludzi swej epoki w krajach zachodnich. Wszak walczył z orężem w ręku za wolność i niepodległość narodu amerykańskiego (w latach 1776-1783) i swej Ojczyzny (w roku 1792 i 1794), a później, ów demokrata i humanista, dał się poznać jako żarliwy orędownik słabych i prześladowanych, żądając dla nich prawa do równego korzystania z dóbr materialnych i duchowych w łonie społeczeństwa. W imię tychże idei domagał się Kościuszko obdarzenia wolnością czarnych niewolników w Ameryce, zniesienia w Polsce uciążliwej dla chłopów pańszczyzny oraz oświaty dla ludu i równouprawnienia kobiet"

( Z przedmowy do książki pt. "Lettres de Soleure de Tadeusz Kościuszko 1815-1817"Genewa , 2000 )

Jak już informowaliśmy naszych Czytelników, na Uroczystości Kościuszkowskie została zaproszona wilnianka, członek Towarzystwa Kościuszki w Solurze Liliana Narkowicz. Poniżej zamieszcamy relację autorki z imprezy.

Przed 185. laty, kiedy Tadeusz Kościuszko (1746 -1817) wjeżdżał do Solury, Bohatera witali członkowie rządu kantonalnego w asyście dwóch kampanii strzelców. Dom Franza Xavera Zeltnera - byłego burmistrza miasta -, gdzie miał zamieszkać Kościuszko, został upiększony girlandami (pisze w przewodniku "Nasza Szwajcaria" J. Zieliński). Jak wiadomo, w Solurze Kościuszko spędził dwa ostatnie lata swego żywota. Od lipca 1815 do października 1817 r. Szwajcarii już nie opuścił. Zmarł w Solurze 15 października 1817r. przy Gurzelngasse w otoczeniu rodziny gospodarzy - Zeltnerów. Jeden z pierwszych jego biografów Tadeusz Korzon w "Albumie zasłużonych Polaków" na temat pobytu Kościuszki w Solurze pisał: "Znalazł tu najtroskliwszą opiekę i cześć najgłębszą. Znało go i czciło miasto całe (...)".

Solura, w poezji i prozie jest opiewana jako "najpiękniejsze miasto barokowe"Szwajcarii, liczące za pobytu tu Kościuszki 4 tys. mieszkańców, dziś ma 20 tys. ludności. Przeszło 400 lat rezydowali tutaj ambasadorowie królów francuskich, akredytowani przez Konfederację Szwajcarską. Miasto leży nad rzeką Aarą. Ponad grodem dominuje optycznie wieża okazałej katedry św. Ursyna, wzniesiona w XVII w. w stylu barokowym na wzór świątyń włoskich.

Po raz pierwszy znalazł się Kościuszko w Helwecji ( zanim przyjechał tu na stałe) w maju 1815r., w czasie swojej podróży do Wiednia . Ze względu na brak dokumentów archiwalnych nie wiadomo, czy już wtedy kontaktował się ze swoim przyszłym gospodarzem Franzem X. Zeltnerem, bratem Petera Zeltnera - posła szwajcarskiego w Paryżu -, którego Kościuszko poznał jeszcze w 1800r., zaprzyjaźnił się z jego rodziną i u którego zamieszkał podczas pobytu we Francji. Wiadomo jednak, że w Solurze "Bohater dwóch kontynentów" zatrzymał się w hotelu "Krone". Hotel nazywał się wówczas "De la Couronne". Kościuszko spędził tu noc z 8 na 9 maja. Łudzony daremną nadzieją zrealizowania obietnic cara Aleksandra I, dotyczących odrodzenia Polski w jej dawnych granicach, jechał do Austrii. Dopiero w dwa miesiące później przybył do Solury na stałe.

Polonia szwajcarska postanowiła godnie uczcić 185. rocznicę przybycia Tadeusza Kościuszki do Szwajcarii /Solury/. W tym celu na początku br. na terenie Szwajcarii został powołany Zespół Organizacyjny ?185?. Ogłosił on m. in. subskrybcję literek kościuszkowskiej tablicy pamiątkowej, która miała być umieszczona w solurskim hotelu "Krone", gdzie po raz pierwszy, będąc przejazdem w Szwajcarii, Naczelnik się zatrzymał. Cena jednej literki wyniosła 20 CHF (franków szwajcarskich) - 1 CHF równa się 2, 26 Lt.

W skład Zespołu Organizacyjnego weszli Tadeusz M. Kilarski (redaktor pisma "Nasza Gazetka", wydawanego przez Towarzystwo Dom Polski w Zurychu), Benedykt Drewnowski ( kustosz Muzeum Kościuszki w Solurze), Jan André Konopka (adwokat z Genewy, członek Towarzystwa Kościuszkowskiego , autor licznych publikacji i kilku książek o T.Kościuszce). Z ramienia Ambasady RP w Bernie Zespołowi towarzyszyła attaché kulturalny Iwona Świątnicka.

Obchody Kościuszkowskie w Solurze zainaugurowała w sobotę, 7 października br. o godz. 10. 30 Msza św. dziękczynna w barokowym kościele o. o. jezuitów w Solurze. To nie przypadek, że właśnie w tym kościele p/w Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny rozpoczęto uroczyste Obchody Kościuszkowskie. Pierwszy ołtarz po lewej stronie przy wejściu jest ołtarzem świętego polskiego - Stanisława Kostki, więc związki tego obiektu sakralnego na terenie niemieckiej Szwajcarii z Polską od wieków były ewidentne. 19 października 1817 r. w tymże kościele odbył się pogrzeb Naczelnika (zmarł w wieku 71 lat na "gorączkę nerwową"), a jego zabalsamowane zwłoki, które dopiero w roku następnym przewieziono na Wawel, spoczęły w podziemiach pierwszego ołtarza w lewej bocznej nawie tej przepięknej barokowej świątyni . Stoi tu cudowna figura Matki Boskiej Solurskiej - uosobienie piękna i dobroci - pamiętająca epokę Kościuszki.

W pamiętną "kościuszkowską" sobotę po lewej stronie ołtarza głównego honorowo widniała flaga z orłem polskim, z wyhaftowanymi najbardziej znaczącymi dla historii Polski datami. Goście z kraju, przybyli ze słynnych Racławic, gdzie wsławił się Kościuszko jako Bohater , dzięki ludowym strojom krakowskim nie tyle przypominali zebranym Polskę, ile kontakty Kościuszki z ziemią krakowską i historycznym Krakowem, gdzie w 1818r. obok grobów królów Polski spoczęło jego ciało. Rodacy z Polski przywieźli biało - czerwony wieniec.

Zgodnie ze szwajcarskim zwyczajem, każdy z obecnych ,w celu aktywnego wzięcia udziału w modlitwie, otrzymał kopię tekstów czytanych i śpiewanych. Ponieważ Solura /niem. Solothurn/ leży w części niemieckojęzycznej Szwajcarii, nabożeństwa w zasadzie odbywają się tu w jęz. kantonalnym, czyli w danym wypadku niemieckim. Natomiast Msza św. w intencji T. Kościuszki została odprawiona zarówno w języku niemieckim, jak i polskim, za co należą się wyrazy uznania. Nikomu też nie przeszkadzało, że na zakończenie zabrzmiało gromkie "Boże, coś Polskę...". A słowa: "Ojczyznę wolną pobłogosław Panie" wszyscy, niezależnie od narodowości, traktują w Szwajcarii jako święte i potrafią docenić tych, którzy szanują i przestrzegają praw wolności i demokracji.

Ksiądz Krystian Gawron, przemawiając do zebranych zaznaczył, że w bieżącym roku Polska Misja Katolicka na terenie Szwajcarii z siedzibą w Marley obchodzi jubileusz 50-lecia swego istnienia na gościnnej ziemi szwajcarskiej, która przygarnęła niegdyś siedemdziesięcioletniego tułacza -Kościuszkę. "Niniejszą Mszą św. - powiedział ks. Gawron -czcimy dziś pamięć wielkiego człowieka, jakim był Tadeusz Kościuszko. Kościuszko pokoleniom zostawił swoje orędzie - miłość do Ojczyzny." Ona właśnie zarówno Naczelnikowi , jak i potomnym, kazała cierpieć i tworzyć, budować i jednoczyć. Pamiętali o tym polscy emigranci, którzy przybyli do Szwajcarii na skutek represji stosowanych po powstaniach z lat 1830 i 1861, a także żołnierze internowani, którzy przed 60. laty zgodnie z postanowieniem Konwencji Haskiej znaleźli tu dach nad głową, pracę i zrozumienie.

Wolność i szacunek do człowieka - przymioty, które cenił Kościuszko u siebie i innych, pozwalają nam dzisiaj postać Naczelnika, czy jak go nazywano w Solurze - " Pana Generała" - stawiać za wzór przyjaznych stosunków polsko-szwajcarskich. "Przesłanie wielkiego Polaka - Kościuszki - uogólnił ks Gawron - dotyczy wszystkich narodów i wszystkich ludzi. Ten człowiek, który żyje w pamięci pokoleń Europy i Ameryki, przekazał nam trzy prawdy: jak należy miłować ojczyznę i Boga, kochać wolność i szanować innego człowieka".

Czterogwiazdkowy hotel "Krone" /korona/, znany w dziejach Solury ze względu na historię, architekturę i niecodzienną lokalizację - pomiędzy katedrą św. Ursyna a kościołem Jezuickim, o godz. 12 zgromadził około 100 osób - przedstawicieli władz miejscowych, gości, członków Towarzystwa Kościuszkowskiego, jego miłośników i sympatyków w najpiękniejszej swojej sali - Sali Ambasadorów - na oficjalne spotkanie. Kanclerz miasta Solury Mathias Welter złożył wyrazy uznania na ręce organizatorów powyższej imprezy. Słowa szczególnej podzięki padły pod adresem dr Jana A. Konopki, który był nie tylko pomysłodawcą i inicjatorem obchodów 185. rocznicy przybycia T. Kościuszki do Szwajcarii /Solury/, jednym z głównych i najbardziej zaangażowanych organizatorów, ale i zdążył opracować i wydać drukiem faksymilie i teksty dotyczące pobytu Kościuszki w Solurze: "Lettres de Soleure de Tadeusz Kościuszko 1815-1817".Ambasador RP w Bernie Marek Jędrys podkreślił w swoim wystąpieniu ogromne zaangażowanie całego grona osób, przy poparciu moralnym i finansowym władz miasta Solury i kantonu. Wicedyrektor Muzeum Polskiego w Rapperswilu Teresa Sandoz przypomniała zebranym o fakcie istnienia pamiątek kościuszkowskich również na zamku nad Jeziorem Zurychskim, gdzie znajdują się m. in. dwa rękopisy Kościuszki, jego miniatura autorstwa W. Lesseura, 7 medali pamiątkowych i amulet- medalik z wizerunkiem "męczennika wolności" , pochodzący z XIX w.

Mieszkańcy Szwajcarii nie mieli problemu ze zrozumieniem przemówień w języku niemieckim. (Chwali się, że Polacy, mieszkający i pracujący tu, reprezentujący na powyższej imprezie Polonię, znają go perfekt.) Ze względu jednak na sporą liczbę gości z Polski, moim zdaniem, brakowało tłumacza (ewentualnie tłumaczenia synchronicznego). Dlatego uważam, że bardzo na miejscu było dwujęzyczne nabożeństwo w kościele. Tylko jedno wystąpienie w Sali Ambasadorów zabrzmiało w ojczystym języku Kościuszki, przemówienie mgr T. Kilarskiego, naczelnego koordynatora Zespołu Organizacyjnego "185", który skromnie podkreślił, że nawet nie chodzi o ustawienie Kościuszce w Solurze kolejnej tablicy pamiątkowej jako takiej (w pośmiertnym "prezencie" otrzymał nasz Bohater od polskich emigrantów jeszcze w 1865r.; umieszczono ją na fasadzie domu, w którym Kościuszko w Solurze mieszkał i zmarł). Natomiast ważniejszy jest fakt, iż jest to zjawisko ponadczasowe. "Wolność jest wartością ogólnoludzką. Kościuszko był i jest współobywatelem wszystkich narodów, ceniących pokój i demokrację. Dzisiejsze uroczystości - to powód do dumy nie tylko dla Polaków. Bowiem tylko ten naród żyje, który ceni historię" (T. Kilarski).

Delegacje z Polski /m. in. z Racławic i Polanicy/ wręczyły pamiątki z wizerunkiem Naczelnika. Goście wpisali się do nowej Księgi Pamiątkowej, mającej odtąd uwieczniać nazwiska i wpisy osób - jak zostało zaznaczone- gromadzących się na różnych imprezach związanych z nazwiskiem Kościuszki. A to oznacza, że Polonia szwajcarska nie zamierza poprzestać na ostatnich obchodach.

Różne stowarzyszenia polonijne podpisały Akt Honorowego Patronatu nad tablicą kościuszkowską w hotelu "Krone". Jako pierwsi zgłosili się Polacy ze Szwajcarii i USA /Toronto/. Na coctailu towarzyskim, wydanym przez władze miejscowe , królowała niezwykle przyjacielska i serdeczna atmosfera, toczyły się miłe rozmowy. I chociaż nie zabrakło tu ludzi różnych narodowości, to jednak polski dał się słyszeć wszędzie i była obopólna radość, że Polacy rozsiani po świecie potrafili się zgromadzić z pobudek patriotycznych tym razem nie na terenie Polski.

Punktualnie o godz.13.45 w holu wejściowym hotelu dokonano odsłonięcia tablicy pamiątkowej. Złożono biało-czerwony wieniec i mówiono o umiłowaniu wolności obu krajów i obu narodów. Jak już wcześniej poinformowali organizatorzy, "niestety, z powodu szczupłości miejsca /na ścianie/ przeznaczonego na umieszczenie tablicy, nie licząc innych stawianych wymogów, musieliśmy ograniczyć tekst tablicy jedynie do wersji niemieckiej".

IM MAI 1815 WOHNTE HIER
T.KOŚCIUSZKO /1746-1817/
POLNISCHER FREIHEITS-
K(MPFER u. PHILANTHROP
Gestriftel am. 7.10. 2000 von den Polen
und Freunden Polens in der Schweiz

W tłumaczeniu napis na tablicy brzmi: " W maju 1815r. mieszkał tu T. Kościuszko /1746-1817/ polski bojownik o pokój i filantrop". Pod tekstem umieszczono napis, że tablica jest darem Polaków i przyjaciół Polaków w Szwajcarii.

Kościuszko znał świetnie francuski, ale w tej części Szwajcarii mówiono po niemiecku. Cierpiał, choć i często odwiedzany, na brak kontaktów. Potrzebował zrozumienia i ciepłych stosunków z ludźmi. 10 października 1816r. napisał z Solury do swego przyjaciela Franciszka Paszkowskiego. "(..) Ja z książką przepędzam mój czas przy kominku dla powietrza zimnego i nie mając także towarzystwa miłego. Każda familia zamknięta w swym domu, nie żyje jak z sobą, jak u nas niedźwiedzie ssąc swoje łapy. (...) Zawsze tak wypada każdemu, jak z łona swej Ojczyzny przymuszony jest oddalić się, jak my".

Był Polakiem, generałem wojsk amerykańskich i polskich. "Bohatera dwóch kontynentów" w Polsce nazywano "Naczelnikiem Narodu". W Ameryce -"Męczennikiem wolności". Francja za "zasługi, które do całej ludzkości należą" nadała mu obywatelstwo honorowe. W Solurze nazywany był "dobroczyńcą ubogich". Sam żył skromnie, natomiast dla innych był szczodry. Pisał listy rekomendacyjne, służył radą, doświadczeniem i wiedzą. Zubożałą rodzinę Zeltnerów, u której przebywał i która przez pewien czas zastąpiła mu własną, obdarzył hojnie zapisami testamentowymi, uczył dzieci i zostawił "wszystkie swe przedmioty osobiste, powóz i konia". Solurska biedota obdarzała go uczuciem wdzięczności i uwielbienia, bo nawet wychodząc, czy wyjeżdżając na spacer, miał w kieszeni coś do rozdania.

Oczywiście, sam fakt umieszczenia na stałe tablicy pamiątkowej ku czci Bohatera w miejscu historycznym, licznie odwiedzanym budynku w centrum Solury jest znaczeniem doniosłym i znajdzie uznanie w oczach organizacji polonijnych nie tylko Szwajcarii, ale i Rodaków z całego świata. Budzi natomiast zastrzeżenie inny fakt, że napis wykuty na białym marmurze jest mało czytelny, a tablica została umieszczona nad inną, bardziej wyrazistą nie tylko kolorystycznie. Więc znów odwołam się do dokumentów Komitetu Organizacyjnego "185": "Rygorystyczne wymogi zastrzeżone przez ochronę zabytków i przez właściciela tego pięknego budynku, stanowiącego historyczno-architektoniczny obiekt pod ścisłą ochroną państwową, zmuszają nas do powierzenia prac miejscowej, wysokokwalifikowanej pracowni. Ocenia ona całość swych świadczeń (materiał, wykucie tekstu, wmurowanie) na ok. 2.800 CHF dokładnie 2800,60 CHF (łącznie z podatkiem obrotowym)".

Może innym i wszystko jedno, ale nam, Polakom , choć i rozumiemy, że najważniejsze, iż tablica jest i to normalne, że jest w języku lokalnym, chciałoby się, by miała też napis po polsku . Tak już jest z nami, Polakami, przemierzającymi coraz częściej świat, że szukamy swoich śladów... "To w imię pokoleń" - dało się słyszeć po odsłonięciu tablicy. Być może tak też było, kiedy przed laty stawiano pomnik Kościuszki w Solurze. Polska mentalność go, niestety, nie odbiera - nagi, mocno wychudzony starzec z lewą ręką podniesioną w górę, ma symbolizować wolność. Absolutny niewypał rzeźbiarski (?). Kontrprojekt, który nie znalazł uznania w oczach miejscowych decydentów, stoi skromnie w Muzeum - Kościuszko w pełnej krasie i sile wieku. Z wdzięcznością myśli się o tych, którzy ustawili pierwszą tablicę pamiątkową Kościuszce w Szwajcarii. Napis jest po łacinie (klasyka), za to nikogo nie razi. Oprócz płaskorzeźby wizerunku Bohatera umieszczono na niej trzy herby - Orzeł, Pogoń i Anioła z tarczą Helwecji.

W jednym ze swoich listów pisanych z Solury w 1815 r. Kościuszko napisał: "życzyłbym dla ludzkości, aby wszyscy byli oświeceni". Swoje marzenia zamykał w trzech magicznych słowach, jakimi dlań zawsze były "Ojczyzna", "Wolność" i "Prawo". Mówił o zniesieniu pańszczyzny i uwłaszczeniu chłopów, upowszechnianiu oświaty, ożywieniu przemysłu, równouprawnieniu kobiet i opiece nad prostym ludem. Jednakowo traktował ludzi różnych narodowości, wyznań, ras. 2 kwietnia 1817r. napisał w Solurze jeden z testamentów, w którym "oświadcza w formie urzędowej o zniesieniu pańszczyzny i uwłaszczeniu chłopów" w jego rodzinnym majątku Siechnowicze. Jeszcze w 1798r. podczas swojej ostatniej bytności w Ameryce, głównie ze względu na odebranie zaległego żołdu i narosłych odsetek (wyniosło to 18940,25 dolarów) sporządził na wyjezdnym testament (5 maja 1798) ?przeznaczając pewne sumy na wykup Murzynów i ich kształcenie?.

Po odsłonięciu tablicy pamiątkowej zebrani przenieśli się na Gurzelngasse 12, gdzie obecnie znajduje się Muzeum Kościuszki, otwarte 27 października 1936r. W Muzeum zainteresowanemu gronu towarzyszyli znawcy i miłośnicy T. Kościuszki inż. B. Drewnowski oraz dr J. A. Konopka. Opowiedzieli oni zgromadzonym o historii powstania tej placówki, trudnościach związanych z wydzierżawieniem pomieszczenia , gromadzeniem pamiątek, by placówka mogła funkcjonować i otrzymać odpowiedni status. Obejrzano liczne dokumenty ( w tym kopie trzech ostatnich testamentów), zdjęcia, obrazy, ryciny, litografie i inne pamiątki. Z rzeczy osobistych, należących niegdyś do Kościuszki, jest tu np. siodło. Zgromadzone meble odtwarzają wygląd mieszkania za bytności tu Kościuszki. W niszy sypialnej, połączonej z salonem, stoi kopia łóżka, w którym Kościuszko sypiał w domu Zeltnerów. Zostało ono sporządzone w 1935r.na podstawie oryginału przewiezionego w 1927r. do Muzeum Armii w Warszawie, a do tego czasu (od lat 70. XIX stulecia) stało w Muzeum Polskim w Szwajcarii (Rapperswil).Wówczas wykonano również chorągiew z Orłem, mającą służyć jako narzuta. Nad łożem wisi dziś obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej.

Niezwykle interesującym źródłem informacji są dokumenty z lat 1933-1944, dotyczące gromadzenia pamiątek Muzeum, opublikowane w 1996r. nakładem wydawnictwa Vogt - Schild AG Solothurn. Muzeum Wojska w Warszawie dla nowo powstającej placówki polskiej za granicą, czyli dla Muzeum Kościuszki w Solurze przygotowało dwa odlewy popiersi : Tadeusza Kościuszki i Petera Zeltnera (wg oryginałów wykonanych w 1800r. w Paryżu przez rzeźbiarza z Solury Ursa P. Eggenschwilera). Jak czytamy w piśmie Dyrekcji Muzeum Wojska z dn. 31.X.1934 r. 'Koszty wykonania odlewów i opakowania poniesie Muzeum?. Dyrekcja Biblioteki Kórnickiej wysyłając swoje dary (m.in. sztychy i druki z epoki, wstążkę krzyża Naczelnika i jego miniaturę) w piśmie z dn. 20 .IX.1934r. konstatuje: "Czem chata bogata, tem rada". Natomiast Dyrekcja Muzeum Narodowego w Krakowie przesyłając kopie zdjęć w korespondencji z dn.7 01 1935 zaznaczyło: "Należność za fotografie prosimy uiścić..." Z kolei w liście z dn. 21 05 1935r., informując o wykonaniu kopii akwareli pokoju (autor oryginału-Antoni Brodowski), w którym Kościuszko zmarł, czytamy: "Kopia ta została zrobiona bardzo dokładnie (w rzeczywistości jest półtorakrotnie większa od oryginału - przyp. autorki) i zupełnie w "tonie" oryginału. Równocześnie przesyłamy rachunek kopistki?. Szwajcarzy nie byliby sobą, gdyby rachunku tego nie zachowali. Rachunek Anny Skraszanki - krakowskiej artystki malarki - wystawiony dn.15.V.1935r., wyniósł 25 zł.

W Muzeum znajdują się dwie książki pamiątkowe dla zwiedzającyh. Ciekawskich trapił fakt, dlaczego pierwsza księga została założona nie w Solurze, lecz w Zuchwilu. Nie jest to przypadek, ani żadna pomyłka. Po śmierci Kościuszki, Franz X. Zeltner, wdzięczny za pomoc i zapisy testamentowe, kazał viscera "Pana Generała" (wnętrzności pozostałe po zabalsamowaniu ciała, które miało wrócić do Polski) pochować na cmentarzu w pobliskiej miejscowości Zuchwil, gdzie wówczas znajdował się cmentarz komunalny Solury. Natomiast miejsce oznaczył pokaźnym pomnikiem.

W XIX stuleciu, kiedy walka o wolną Ojczyznę była dla Polaków niezwykle aktualna, a postać Kościuszki identyfikowano z wolnością i miłością do kraju, modne były w te strony pielgrzymki w celu złożenia hołdu "Naczelnikowi Narodu". Zanim masowo przybyli do Szwajcarii emigranci popowstaniowi (1830, 1861), leżało to w tradycji towiańczyków. W Solurze mieszkał m.in. brat Andrzeja Towiańskiego (Adam Mickiewicz przebywając w Paryżu utrzymywał z nim korespondencję). Sam Towiański mieszkał w tym czasie w Zurychu, gdzie i został pochowany na jednym z cmentarzy. Mickiewicz tu nigdy nie był (przynajmniej nie mamy dowodów źródłowych), choć kilkakrotnie przyjeżdżał do tej części Szwajcarii, by spotkać się ze swoim "mistrzem. "

Nie wykluczone, że magnesem dla Polaków w Zuchwilu było serce Naczelnika, umieszczone na pewien czas w kamiennej kuli, wieńczącej pomnik nagrobny Kościuszki w Zuchwilu , przekazane w darze przez Kościuszkę - jak wynika ze Sprawozdania z Zarządu Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu za rok 1895, opublikowanego w Paryżu w 1895r. - swojej ulubionej uczennicy, pupilki i córce gospodarzy, a jednocześnie przyjaciół solurskich: Emilii Zeltnerówny, zamężnej za hr Giovannim B. Morosinim.

Na pierwszy rzut oka historia pielgrzymki relikwii narodowej - dziś urnę z sercem Bohatera możemy oglądać na Zamku Królewskim w Warszawie - jest znana. Muzeum Narodowe w Rapperswilu przekazało je Polsce w 1927 r. W Rapperswilu znalazło się w 1895r. dzięki potomkom Emilii, która zmarła w 1875 r. Z prac naukowych biografów Kościuszki (T. Korzona, K. Falkensteina, A. Lechnera) wynika, że Emilia - córka Franza i Urszuli Zeltnerów wyszła za mąż w 1819r. i wyjechała do Włoch zabierając "pamiątkę rodzinną ze sobą", przenosząc ją później do Vezii - włoskiej części Szwajcarii, niedaleko miasta Lugano.

Park we włoskojęzycznej Vezii upiększa kaplica grobowa byłych właścicieli -Morosinich, w ścianę której była wmurowana urna z sercem Tadeusza Kościuszki. Natomiast M. Anacka - Łyjak w swojej pracy o dziejach relikwii narodowej, wydanej przez Polską Fundację Kościuszkowską w Warszawie w 1992r. zamieszcza zdjęcie pomnika w Varese (półn. zach. od Mediolanu), który ma "kształt prostopadłościanu ustawionego na trójstopniowym cokole, zwieńczonego wazą mieszczącą urnę, opatrzonego inskrypcją" po łacinie : SERCE TADEUSZA KOŚCIUSZKI.

Poeta Zygmunt Krasiński, który przebywał w Szwajcarii dla nauk, w liście do ojca z dn. 14. XII. 1829r. pisze: "serce Kościuszki jest u aptekarza w Solurze". Wydawca jego listów prof. S.Pigoń uważa ten fakt za błędny i utrzymuje,że serce Bohatera podróżowało z Emilią Morosini. Z kolei prof. B. Biliński potwierdzając fakt, że rzeczywiście Emilia zabrała je do Vezii, gdzie w parku otaczającym rodzinną willę Morosinich (tu zresztą została pochowana) umieściła je "w małym letnim pawilionie", natomiast w Varese mogło się ono zjawić dopiero w 10 lat po jej zamążpójściu, gdyż wg. prof. Bilińskiego mąż Emilii zakupił tam willę dopiero w 1829r. Mógł więc Zeltner , który w 1826r. owdowiał i przeniósł się do córki do Włoch, umieścić tymczasowo " cenną pamiątkę rodzinną", zanim było kupione gniazdko dla jego starszej córki - villę Recaltati- w Varese, u zaprzyjaźnionego aptekarza Solury - apteka w owym czasie była wystarczająco honorowym miejscem - lub wewnątrz kamiennej kuli na pomniku w Zuchwilu. W każdym bądź razie, właściciel restauracji "Bierchie" w Zuchwilu (istnieje ona do dziś) założył księgę pamiątkową - pierwszą księgę- i podawał do podpisania się przyjeżdżającym Polakom. Trudno dziś dociec- z pobudek patriotycznych, czy też ze zwykłego interesu.

Dziś Muzeum Kościuszki w Solurze odwiedza rocznie około 500 osób. Na podstawie wpisów można wnioskować, że najchętniej bywają tu Polacy i Szwajcarzy. Swoje autografy zostawili ludzie różnych narodowości nie tylko z krajów europejskich, ale i Kanady, USA, Australii. Są też tu wpisy po litewsku. Muzeum odwiedził m. in. papież Jan Paweł II, jeszcze jako kardynał.

Tradycja przekazywania, ofiarowywania, grzebania serca w epoce romantyzmu była dość popularna. Jak wiemy, serce Chopina z Paryża do Warszawy przewiozła jego siostra Ludwika. Eglantyna Pattey - genewska przyjaciółka Juliusza Słowackiego w razie zgonu poety na terenie Szwajcarii ofiarowała się przenieść je do Polski "pieszo" i w "srebrnej urnie". W podziemiach Katedry wileńskiej znalazła się swego czasu urna z sercem króla Władysława IV Wazy...

... W poszukiwaniu prawdy o T. Kościuszce nic nie może zastąpić "świadectwa, płynącego z jego listów autograficznych?. Specjalnie na Uroczystości Kościuszkowskie z okazji 185-lecia przybycia Bohatera do Szwajcarii dr J. A. Konopka wydał drukiem (Genewa) "Listy z Solury...". Kościuszko spędził tu ponad 27 miesięcy. "Skarżył się" w swojej korespondencji, że nieznajomość miejscowego (niemieckiego) języka, ani narzecza (solurski dialekt) utrudniała mu pobyt w tej części Szwajcarii i planował się przenieść do części francuskiej, lub "dla klimatu, blisko Włoch", gdzie jest więcej słońca i mniej deszczów. Edycja autorstwa dr Konopki zawiera blisko 30 pozycji, pisanych przez Naczelnika po polsku i francusku. Warto pamiętać, że rękopisy Kościuszki są również w zbiorach wileńskich. Biblioteka Uniwersytecka posiada też solurskie rękopisy Kościuszki: list do wybitnego szwajcarskiego pedagoga J .H. Pestalozziego z dn.10.I.1816 (oryginał 23x19cm) i list do działacza politycznego tudzież historyka Józefa Sierakowskiego z dn. 22.VI.1816 (oryginał 23x19cm). W tym ostatnim nie tylko prosi opisać "wszystkie okoliczności stosowne do naszego Kraju", ale i "kłaniać się wszystkim dobrym".

PS. Autorka składa wyrazy wdzięczności za pomoc w przygotowaniu artykułu Państwu Suzanne Leisi oraz Janowi André Konopkom z Genewy.

Fot. autorka oraz J. Konopka

Solura - Zuchwil - Wilno

NG 44 (480)