Prof. Wiktoria Śliwowska

Kilka słów o kartotece
Uczestników Powstania Styczniowego

Wielce Szanowna Redakcjo!

nareszcie po powrocie z Irkucka, a następnie z Krakowa, udało mi się znaleźć kilka chwil, by napisać parę stroniczek dla "Naszej Gazety". Dziękujemy serdecznie za przysyłanie nam "Naszej Gazety", wspominamy z rozrzewnieniem swój pobyt w Wilnie i już marzymy o następnym!

Przesyłamy wyrazy szacunku i wiele serdeczności całemu zespołowi

Witkoria Śliwowska z mężem

Zalesie Dolne, 25 września 2000 r.

W Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, przy Rynku Starego Miasta 29/31, w Kamienicy Książąt Mazowieckich należącej do Towarzystwa Miłośników Historii, już od wielu lat prowadzone są prace nad kartoteką - i komputerową bazą danych - uczestników Powstania Styczniowego, ze szczególnym uwzględnieniem losów zesłańców postyczniowych. Prace te poprzedzone zostały wydaniem w latach 1961-1986 aż 25 pokaźnych tomów w serii pod nazwą "Powstanie Styczniowe. Materiały i Dokumenty" pod redakcją mego Mistrza, prof. Stefana Kieniewicza i prof. Ilji S. Millera z Instytutu Słowianoznawstwa Akademii Nauk ZSRR (obecnie: Rosyjska AN). Warto wspomnieć, iż 2 tomy tej serii poświęcone były powstaniu na terenach obecnej Litwy i Białorusi. Już na marginesie tych zakrojonych na szeroką skalę kwerend źródłowych gromadziliśmy dane dotyczące losów osób skazanych na katorgę i osiedlenie na Syberii oraz w innych odległych guberniach Cesarstwa Rosyjskiego. W kolejnej serii "studiów i materiałów'', obejmującej lata międzypowstaniowe (zwanej od koloru obwoluty "zieloną serią", udało się zamieścić serię artykułów o losach polskich spiskowców na zesłaniu (w oparciu o archiwalia Czyty i Irkucka) pióra Dory Kacnelson i Bolesława Szostakowicza. Jednakże możność zajęcia się w pełni dziejami Polaków na Syberii pojawiła się dopiero po roku 1989. Problematyki tej nie trzeba już było ukrywać przed okiem cenzora bądź wśród innych publikacji, bądź pod zakamuflowanymi tytułami.

Rozpoczęto i nawiązano przeto bezpośrednie kontakty nie tylko z badaczami w Moskwie, lecz również tam, gdzie Polacy byli skazywani i gdzie odbywali karę, a więc m. in. w Czycie, Grodnie, Irkucku, Kazaniu, Mińsku, Omsku, Wiatce, itd., itp. Po raz pierwszy też mogliśmy już bez ograniczeń, nie oglądając się na Moskwę i jej zgodę, podjąć pracę w archiwach wileńskich. Wynikiem tych poszukiwań materiałowych jest praca dra Jerzego Borowczyka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, która winna się niebawem ukazać, stanowiąca próbę rekonstrukcji procesu Filomatów. O losach filomackich po procesie znaleźć można informacje (oparte na kwerendach tegoż badacza) w opublikowanym przeze mnie w roku 1998 słowniku pt. Zesłańcy polscy w Imperium Rosyjskim w pierwszej połowie XIX wieku, w którym znalazło się około 3 tysięcy biogramów. Są tu także życiorysy wileńskich konarszczyków skazanych w 1839 roku i członków Związku Bratniego Młodzieży Litewskiej z lat 1846-1849. Jest to dopiero pierwsza próba takiego opracowania, w wielu przypadkach nader niedoskonała: już dziś można by nie jedno curiculum vitae uzupełnić, uściślić. Przykładem może służyć droga życiowa Grzegorza Koziarkiewicza, o którym wiedziałam tylko to, że za udział w Powstaniu Listopadowym wcielony został karnie do wojska, a w latach sześćdziesiątych dyrygował orkiestrą w Kiachcie. Na niedawnej konferencji w Irkucku miałam okazję poznać z komunikatu studenta Jewgienija Siemionowa pełną biografię tego zesłańca opracowaną na podstawie materiałów zachowanych w Archiwum Narodowym Buriacji w Ufie. Uzupełnienia otrzymujemy także od potomków wygnańców, którzy coraz liczniej zwracają się do nas po informacje, przekazując nam w zamian takie, jakie przechowano w archiwach rodzinnych (zdjęcia, listy, metryki urodzenia i zgonu, różne pamiątki).

Obecnie - dzięki uzyskanemu z Komitetu Badań Naukowych grantowi - gromadzimy dane o uczestnikach Powstania Styczniowego. Nasza kartoteka liczy już około 30 tysięcy nazwisk, a wiadomości o polskich zesłańcach napływają z różnych miast. Ogromne bogactwo źródeł zachowało się właśnie w Wilnie: tutaj w Archiwum Historycznym (LVIA) w kilkunastu co najmniej zespołach możemy znaleźć informacje o uczestnikach powstania na ziemiach, które podlegały administracyjnie Murawjewowi-Wieszatielowi: o tym, za co zostali skazani, gdzie ich wysłano, a często również o ich dalszych losach, ponieważ do kancelarii generała-gubernatora wileńskiego i kowieńskiego przesyłano pisma dotyczące osób pochodzących z tych terenów, o kolejnych ułaskawieniach, prośbach przekazywanych przez ich rodziny, ożenkach, zgonach, zapytywano władze miejscowe, czy zgadzają się na powrót do stron rodzinnych zesłańca, któremu przywrócono prawa stanu (najczęściej następowała odmowa, a były wygnaniec wraz z rodziną musiał się udać do Królestwa Polskiego i dopiero stąd, po latach, mógł powrócić na Wileńszczyznę czy Kowieńszczyznę, by złożyć swe kości w ojczystej ziemi... Zdarzały się przypadki, iż zgody na powrót odmawiano już w wieku XX i pisma w tej sprawie wystukiwane były na maszynie do pisania...

Zasoby źródłowe są w Wilnie przeogromne: z góry musimy założyć, że nie będziemy w stanie wszystkich dokładnie przebadać; wypadnie prowadzić kwerendy wybiórczo, tak, ażeby nie dublować materiałów uzyskanych z innych archiwów, m.in. ze Lwowa, gdzie znajdują się kartoteki weteranów Powstania Styczniowego oraz z Moskwy i Petersburga, gdzie do III Oddziału Własnej Kancelarii JCMości oraz do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych napływały systematycznie informacje o osobach podlegających nadzorowi policyjnemu (osobno wydzielano ukazanych "buntowników polskich', zwanych wtedy "przestępcami politycznymi'', w odróżnieniu od niepokornych Rosjan określanych mianem "przestępców stanu"). Czekają więc nas jeszcze wielokrotne przyjazdy do Wilna (co jest zresztą dla każdego z nas prawdziwą radością i przyjemnością!), wielogodzinne wysiadywanie w archiwach i bibliotekach, robienie notatek i kserokopii. Chcielibyśmy też pozyskać współpracowników wśród rodowitych wilnian: wymaga to jednak dobrej znajomości języka rosyjskiego i umiejętności odczytywania rękopisów w tym języku pisanych, jako że pod zaborami cała korespondencja urzędowa prowadzona była po rosyjsku, tylko od czasu do czasu w jakimś woluminie natrafić można na dokument - przeważnie skonfiskowany podczas rewizji - napisany po polsku lub po francusku.

Oczywiście - mając do czynienia z tak ogromną masą biografii - nie mamy możności opublikowania całości kartoteki: byłoby to kilkanaście opasłych tomów. Nosimy się więc z zamiarem opracowania tomów cząstkowych, na przykład, zesłańców w guberni kazańskiej (współpracujemy ściśle z historykami Tatarstanu z profesorem Uniwersytetu Kazańskiego Izmaiłem Szarifżanowem na czele). Można by także pomyśleć o wydaniu słownika uczestników Powstania Styczniowego na Wileńszczyźnie itd., wszystko zależy od tego, jakich i na ile aktywnych współpracowników tego przedsięwzięcia znajdziemy.

Wstępem do takiej pracy będzie książka pt. Syberia w życiu i pamięci Gieysztorów-uczestników Powstania Styczniowego. Wilno-Irkuck-Wiatka-Warszawa, którą właśnie oddałam do druku w warszawskim wydawnictwie DiG. Znajdzie się tu - poza charakterystyką Jakuba Gieysztora i jego losów (a także innych powstańców z tej rodziny) - rozszyfrowany na podstawie kartoteki notatnik prezesa Wydziału Zarządzającego Prowincjami Litwy, w którym zanotował on około tysiąca nazwisk swych, jak pisał, ?towarzyszy wygnania?, i wszystkich tych, co mu pomagali i korespondowali z nim, gdy wyruszył na katorgę syberyjską. Notatnik ten udostępnił miś. p. profesor Aleksander Gieysztor ze swych zbiorów rodzinnych, pozostałe materiały gromadziłam w Warszawie i Petersburgu oraz Wiatce; najwięcej jednak zachowało się ich w Wilnie. Poza rękopisami, odwiedzając tutejsze Muzeum Narodowe w czasie swego ostatniego pobytu, ze zdumieniem ujrzeliśmy w jednej z gablot... "kajdany Jakuba Gieysztora", te same "lekkie kajdanki", zrobione na zamówienie", o których wspomina w swych pamiętnikach wydanych w Wilnie w 1913 roku. A oryginał wspomnień, bez skreśleń poczynionych podówczas przez cenzurę, spoczywa w zespole Wileńskiego Towarzystwa Naukowego we wspomnianym Archiwum Historycznym. I te pamiętniki, cytowane przez każdego badacza insurekcji styczniowej, czekają na pełną edycję. I nie tylko ten rękopis. Mogłabym wymieniać bez końca, co warto udostępnić dzisiejszemu czytelnikowi ze zbiorów wileńskich, jakie fascynujące tematy czekają na młodych badaczy: wystarczy tylko wybrać się do któregoś z archiwów i przysiąść fałdów, jak mawiano ongiś. A przecież interesowałam się przede wszystkim wiekiem XIX, z rzadka tylko wychylając w czasy najnowsze... Praca nad kartoteką, która służyć będzie wszystkim zainteresowanym - szukającym informacji o swych przodkach i badającym dzieje powstańcze, opracowującym wspomnienia z tej epoki itd., itp. - odkrywa zarazem każdemu, kto się w nią angażuje, bogactwo zachowanych dokumentów i pozwala mu przy okazji niejako, znaleźć ciekawe tematy dla własnych publikacji, czy to artykułu czy większej rozprawy. Zachęcam gorąco do współpracy z nami.

NG 45 (481)