Robert Mickiewicz

Na drodze do NATO -
krok do przodu dwa do tyłu?

Jednym ze strategicznych celów polityki państwa litewskiego jest przystąpienie do paktu północnoatlantyckiego - NATO. Do osiągnięcia tego celu całkowicie była podporządkowana zarówno wewnętrzna jak i zagraniczna polityka naszego kraju. Przynajmniej tak było dotychczas. Kolejne rządy prawicowe i lewicowe lepiej czy gorzej realizowały to zadanie.

Po jesiennych wyborach do Sejmu sytuacja, jak na razie powoli, ale bardzo konsekwentnie zaczęła się zmieniać i to nie na lepsze. Jeżeli jeden z partnerów rządzącej koalicji Związek Liberałów jednoznacznie opowiada się za jak najszybszym członkostwem naszego kraju w NATO, to jego partner z koalicji Nowy Związek (socjalliberałowie) zajął w tej kwestii bardziej aniżeli dziwną pozycję.

Owszem, z ust najbardziej wpływowych socjalliberałów, w tej liczbie ich lidera, przewodniczącego Sejmu RL Artűrasa Paulauskasa na razie nie padło wyraźne "nie" dla dążeń Litwy do Aliansu, ale tym niemniej pewne propozycje posłów z ramienia tej partii, jeżeli nie całkowicie przekreślają nasze członkostwo w NATO, to odraczają je na bliżej nie określony termin.

Pewne objawy takiego zachowania partii eks - prokuratora były widoczne jeszcze w przeddzień kampanii wyborczej. Mniej więcej rok temu socjalliberałowie rozpoczęli huczną kampanię zbierania podpisów dla rozpisania ogólnokrajowego referendum w sprawie przekazania środków budżetowych przeznaczonych dla struktur Ochrony Kraju na potrzeby oświaty i kultury. De facto ta akcja stała się początkiem kampanii wyborczej socjalliberałów do parlamentu. Akcja o ile populistyczna, o tyle symboliczna.

Redukcja budżetu Ministerstwa Ochrony Kraju nawet dla osób dalekich od polityki, jednoznacznie oznacza likwidację litewskich struktur wojskowych. A skoro państwo likwiduje swe jednostki militarne, to samo przez się nasuwa pytanie: "kto będzie przystępować do NATO?".

Torując sobie drogę na ławy sejmowe pod tym oraz innymi nie mniej populistycznymi hasłami, socjalliberałowie mimo wszystko osiągnęli niezbyt oszałamiający wynik zadowalając się trzecim miejscem. Ale do steru państwa mimo wszystko dotarli.

Pierwszym testem ujawniającym prawdziwe zamiary rządzących partii stał się budżet państwa na rok 2001. Mimo że budżet ten był szykowany jeszcze przez rząd konserwatystów, którzy dosyć nieudolnie rządzili krajem przez ostatnie cztery lata, ale budżet ułożony przez rząd Andriusa Kubiliusa nawet niezależni ekonomiści oceniają, jako realistyczny, bardzo skondensowany i przejrzysty.

Największa walka między koalicjantami rozgorzała, jak i przewidywano, wokół wydatków na cele obronne. Schemat niedopuszczenia Litwy do NATO pozostaje ten sam co i wypróbowany przed wyborami - pieniądze Ministerstwa Ochrony Kraju przekazać oświacie. Pierwsze skrzypce w tej grze oddano byłemu rektorowi Uniwersytetu Wileńskiego Rolandasowi Pavilionisowi, który obecnie piastuje stanowisko przewodniczącego sejmowego komitetu do spraw oświaty i kultury.

Retoryka zwolenników takiego rozwiązania na pierwszy rzut oka wygląda przekonywująco. "Po co wydawać pieniądze na nie wiadomo od kogo broniące wojsko, skoro możemy przeznaczyć je na bardziej szlachetny cel". Owszem litewskie struktury militarne są w dużej mierze symboliczne. Ich skuteczność, pomijając udział w ONZ - towskich akcjach rozjemczych i okolicznościowych defiladach, może wywoływać raczej politowanie. Zapewnić suwerenność kraju Ochrona Kraju niewątpliwie nie jest w stanie, ale o to właśnie może zadbać pakt północnoatlantycki. I to już nie jest aż tak odległa perspektywa. Na ostatnim zgromadzeniu parlamentarnym krajów członkowskich NATO powiedziano, że Litwa na równi ze Słowenią i Słowacją jest najbardziej realnym kandydatem do członkostwa w NATO już w 2002 roku.

Do największych hamulców skutecznego rozwoju litewskiej gospodarki jest zaliczany brak inwestycji i w pierwszą kolej inwestycji zagranicznych. Niechętne inwestowanie pieniędzy w gospodarkę wiąże się w dużym stopniu z brakiem stabilności i związanym z tym niezbyt udanym położeniem geopolitycznym, a mówiąc wprost - sąsiedztwo z nieprzewidywalną Rosją. Jedną z zalet członkostwa Litwy w NATO jest osiągnięcie tak niezbędnego dla poważnych inwestorów z Zachodu bezpieczeństwa kraju.

Oprócz wewnętrznych przeszkód na drodze Litwy do paktu północnoatlantyckiego istnieje również zewnętrzna. Nowa demokratyczna Rosja jak na razie nie może wyleczyć się ze starej przewlekłej choroby - imperialnego sposobu spostrzegania swych najbliższych sąsiadów. Nasz duży wschodni sąsiad zaledwie z ogromnym trudem przetrawił wstąpienie do NATO nowych trzech krajów, w tym Polski, a tu na niego czeka kolejne "wyzwanie". Rosja więc, jak potrafi, próbuje hamować dalsze rozszerzanie się aliansu na wschód.

Niektórzy litewscy obserwatorzy życia politycznego zauważają,że te nasze zewnętrzne i wewnętrzne przeszkody w dużym stopniu się pokrywają, ale jak mówi rosyjskie przysłowie ludowe, "kto nie pojman tot nie wor".

NG 49 (485)