Augustyna Borysowicz

Tu sypałam kwiatki i przyjmowałam
Pierwszą Komunię...

Szanowna Redakcjo, piszę tych parę słów, żeby się przypomnieć, że żyję i jak bardzo jestem szczęśliwa czytając waszą gazetę, w której znajduję wszystko - i wspomnienia, i różne wiadomości, które mnie cieszą i martwią. Te gazetki - to jak ożywcza rosa z nieba dla mnie.

Przypominam różne rzeczy, na przykład, kościół Wszystkich Świętych na ulicy Rudnickiej. To był mój kościół parafialny, tam sypałam kwiatki, tam przyjmowałam Pierwszą Komunię, potem śpiewałam w chórze kościelnym, potem czciłam św. Teresę od Dzieciątka Jezus i byłam przy poświeceniu Jej obrazu w prawej nawie przy bocznym ołtarzu i potem wypraszałam wszystkie moje sprawy. Raz nawet wydało mi się, że uśmiechnęła się do mnie. To był rok 1929 - 30. Potem, gdy przyjechałam do Wilna w roku 1956, od razu poleciałam do kościoła, ale tam zastałam ciężarówkę stojącą w drzwiach kościoła już po zniszczeniu. Pełno było cegieł i gruzu, ludzie wnosili worki, bo tam był magazyn. Przekupiłam jednego robotnika, dałam mu dwa ruble, żeby pozwolił mi wejść. Usiłowałam wejść, ale między samochodem a ścianą było mało miejsca i bałam się dalej wchodzić do kościoła. Zobaczyłam jednak obraz św. Teresy w złotych ramach. Myślałam wówczas, że mnie serce pęknie. I ten dzień mam w pamięci do dziś dnia. Teraz zdaje się, że już kościół jest czynny. Bardzo się zmartwiłam, oglądając w naszej telewizji reportaż o Domu Polskim w Wilnie i teraz uzupełniłam sobie wiadomości, wyczytując z gazety jak sprawy stoją. I znowu jestem myślami przy państwu i jest mi smutno. Jeszcze mam prośbę w sprawie tego pięknego wiersza "Czarna płyta" Zygmunta Borysowicza. Czy można się dowiedzieć, kto dostarczył ten wiersz, czy ktoś z rodziny /autor tego wiersza już nie żyje/? Bardzo bym chciała wiedzieć, bo jeszcze nigdy nie spotkałam tego nazwiska, a jest podobne do mojego. Macie Państwo moje szkolne zdjęcie. Na nim jest moja przyjaciółka. Mieszkałyśmy na jednej ulicy, razem uczęszczałyśmy do podstawówki i potem do Gimnazjum T. Czackiego na ul. Wiwulskiego. Hania już od 18 lat nie żyje.

Czytając "Naszą Gazetę" wyczuwam, że ci wszyscy co ja redagują, dużo wkładają serca i miłości, i zawsze odczytuję po kilka razy. Jeszcze raz dziękuję całemu zespołowi Redakcji. Piszę, a tu nadchodzą Święta i Nowy Rok, toteż przesyłam jak najserdeczniejsze życzenia, żeby wszystkie zło obróciło się na dobre, żeby w nowym roku nie było gorzej niż dotychczas, bo jednak dotychczas udało się dużo zrobić, z czego musimy się cieszyć.

Ja w dniu wigilijnym kończę 93 lata i dziękuję ciągle Bogu, że pozwolił mnie tak długo cieszyć się swoimi kochanymi dziećmi, które mnie otaczają troską i miłością, i zawsze jestem szczęśliwa i wdzięczna Bożej łaskawości.

Na zdjęciach: 1. Augustyna z Bielaczyców Borysowicz (pierwsza z prawej) z koleżankami w Wilnie 6.01.1928 r.; 2. rodzinny dom w Wilnie na ul. Pożarowej (obecnie Mariampolo); 3. A. Borysowicz w rodzinnym gronie w Krakowie z córkami Iwoną i Marią, wnukami oraz zięciem Markiem Postawką, kwiecień 2000 r.

NG 53 (489)