Mirosław Gajewski

O podniemenczyńskim Czerwonym Dworze

Już sama nazwa miejscowości mówi, że będziemy mieli do czynienia z czymś wielkim i wspaniałym. Dzisiejszy Czerwony Dwór nie jest tak piękny, jak na przykład podkowieński Czerwony Dwór Tyszkiewiczów, jednak kiedyś zapewne mógł stanowić konkurencję.

Osiedle jest położone na prawym brzegu Wilii, w odległości kilku kilometrów w kierunku północno - wschodnim od Niemenczyna. Przed napisaniem artykułu zwiedziłem miejscowość w celu bliższego poznania obiektu studiów. Od razu daje się wyczuć, że ów Czerwony Dwór przeżył interesujące dzieje, więc jako historyk będę miał wiele do roboty. Czasy wspaniałości tego osiedla już minęły, o czym świadczą rozpadające się budynki dworskie, świecący pustymi oczodołami okien pałac. Dotychczas są wykorzystywane jedynie budynki browarne. Piwowarstwo w Czerwonym Dworze ma już dawne dzieje. Na ogół obecnie były dwór zostawia dość smutne wrażenie.

Święta Skała

Jednak nim się zajmiemy Czerwonym Dworem, parę słów o jeszcze jednym godnym zobaczenia i opisania obiekcie z okolic dworskich. Jest to tak zwana Święta lub Luciańska Skała. Sporej wielkości skała zlepieńcowa jest niewątpliwie obiektem ciekawym i w naszych warunkach geograficznych dość rzadko spotykanym. Znajduje się ona nad brzegiem Wilii, koło niedużej wsi Luciany. Owa skała od dawien dawna przyciągała uwagę człowieka, osnuta jest mgłą tajemniczości i różnymi podaniami. Ustalono, że w dawnych czasach była ona związana z kultem pogańskim, nawet po przyjęciu chrześcijaństwa okoliczna ludność zbierała się tu w celu składania ofiar (znaleziono sporo odłamków ceramiki, drobne monety), później zaczęto przy skale zostawiać nieduże drewniane krzyżyki itp. Obchodzono tu różne okoliczne święta. Wypływające spod skały źródełko podobno ma uzdrawiającą moc. Dla pełniejszej ilustracji przytoczę urywek z książki K. hr. Tyszkiewicza "Wilia i jej brzegi" (1857). Podczas podróży Wilią autor nie zapomniał także odwiedzić ową skałę. Po jej obejrzeniu K. Tyszkiewicz stwierdził: "W rzeczy samej był to widok nowy i niezwyczajny na Litwie, a przytem tak okazały i wspaniały, któren mnie w pierwszej chwili w zadziwienie wprawił. Litwa, która z rąk Twórcy w pierwszej swej formacyi skromnej i prostej, nigdzie skał ani nadzwyczajnych kaprysów przyrodzenia nie dostała, tutaj przechodnia każdego zdumiewa kawałem skały śmiało wychodzącym spod urwiska góry, pod którym wyżłobienie we dwóch jego bokach uformowane, stanowi pod nim grotę, przedzieloną cyplem naturalnym od tej skały, zawieszonym w powietrzu, nie opierając się o ziemię. Jest to skała natury wapiennej, z góry i z boków tej skały przez jej pory przeciskająca się z niewidzialnych źródeł woda bezprzestannie kroplami na dół spada. Na jej wierzchu darń wychodzi aż na krawędzie, spod którego korzenie rosnących na niej drzew z sobą posplatane, jakby tej skały malowniczą koronę stanowią. (...) Skała ta nie samą tylko ciekawość przybyszów ją odwiedzających nęci. Pociąga jeszcze ona do siebie urokiem świętości, którą jej lud przyznał w tych stronach; woda z niej kroplami sącząca się miała jakoby własność uleczania chorób oczu; ktokolwiek z cierpiących oczy nią przemył, uzdrowionym został. Stąd ludzie różnego stanu piechotą przychodzący i pojazdami przyjeżdżający z pobożną wiarą tłumnie się tutaj zbierają. Właściciel tej skały, znany na Litwie ze swych pożytecznych dążności, obywatel p. Aleksander Parczewski, chcąc uczcić to miejsce, postawił na nim piękny krzyż z figurą Pana Jezusa, ze skarbonką u spodu. Skała ta, niedaleko od dworu położona, stanowi cel ulubionej przechadzki właściciela i jego rodziny (...) Święta Skała nie jest pozbawioną legend gminnych. Ludzie prości łączą tutaj podanie, że gdy jakaś pani na to miejsce przyjechawszy, wodą ze skały spadającą pieskowi swemu oczy wymyła, woda ta straciła własność pomagania ludziom. Drugie o niej podanie jest, iż gdy jeden z flisów, ciekawością zdjęty, odbił był kawałek tej skały i chciał go z sobą powieźć, płyt jego topić się zaczął i póty nie poszedł z miejsca, aż go flis na powrót nie odniósł".

Od króla do panów Massalskich

Nazwa "Czerwony Dwór" nie jest bardzo stara. W dokumentach historycznych pojawia się dopiero w XVIII - wiecznych opisach. Dawniej używano po prostu nazwy "Niemenczyn", co wprowadzało późniejszych badaczy historii w zakłopotanie, gdyż w okolicy było kilka miejscowości o tej nazwie. Więc trudno jest czasem zrozumieć, o jakiej miejscowości idzie mowa: czy jest to Czerwony Dwór, czy inne okoliczne majątki takie, jak Podkrzyż, Jęczmieniszki lub właściwy Niemenczyn. W najdawniejszych czasach ziemie Czerwonego Dworu należały do majątku książęcego, później królewskiego, włości niemenczyńskiej. Z czasem na tych terenach zostało utworzone Ciwuństwo Wileńskie. Chociaż na ogół okolice Niemenczyna należały do króla, jednak w XVI wieku można było tu jeszcze znaleźć relikty osadnictwa dawnej autochtonicznej szlachty rodowej. Tak z dokumentów pochodzących z roku 1554 dowiadujemy się, że niedaleko Niemenczyna, nad Wilią znajdował się dwór i ziemie bojarów Tuszczułów (późniejsza wieś Tuszczewle, z czasem należała do Czerwonego Dworu). Prawdopodobnie właśnie z Ciwuństwa Wileńskiego zostało wydzielone terytorium, z którego utworzono oddzielny majątek. Ów majątek przez króla był nadawany różnym osobom. Tak oto na początku XVII wieku właścicielem dworu był Jan Dziewiałtowski. W roku 1646 Czerwony Dwór (chociaż w dokumentach nadal występuje jako Niemenczyn) należy do małoletnich Dziewiałtowskich. Z późniejszych zapisów wynika, że w roku 1701 Czerwony Dwór miał już nowego gospodarza. Był nim Konstanty Jasieniecki Wojna, który przejął majątek po ojcu, Aleksandrze Wojnie, kasztelanie nowogródzkim. Następnie Czerwony Dwór stał się własnością hetmana Massalskiego. Do końca XVIII wieku Czerwony Dwór został w rękach rodu Massalskich. W drugiej połowie XVIII wieku majątek należał do Ignacego Massalskiego, biskupa wileńskiego w latach 1762 - 1794. Wiele interesujących szczegółów o ówczesnym Czerwonym Dworze podaje inwentarz sporządzony w 1778 roku. Czytamy w nim: "Traktem wileńskim od Niemenczyna idącym ku dworowi zbliżywszy się, a ominąwszy po prawej ręce browar, między dwiema sadzawkami leżący, idąc ulicą ogrody dzielącą, brama o trzech słupach, u której wrota podwójne z tarcic na biegunach z fortką pojedynczą na boku, takoż na biegunach, dachówką pokryta, przez którą wszedłszy dziedziniec średnio obszerny, na nim po prawej ręce budynek mieszkalny ekonomski dranicami pokryty reperacji potrzebujący (...) Dalej po prawej ręce budynek dystyngowańszy. Drzwi do sieni na zawiasach i krukach żelaznych z klamką i probojami, po lewej stronie rezydencja, a w niej izba pierwsza, alkierz, pokoik i garderoba, wytynkowane i wybielone. Podłoga i stalowanie z tarcic heblowanych. Przez sień ex opposito piekarnia przestronna z komorą na ptactwo nasadkowe. Podłoga w niej z gliny ubita, piec piekarniany krzyżowy z kominem na dach wyprowadzonym, w sieniach kuchenka z ogniskiem niewielkim (...) Cały budynek gontami kryty. Od budynku po prawej stronie lamus niewielki o dwóch - dolnym z dylów piłowanych, a górnym z tarcic na wędliny, sery etc. - schowaniach, gontami kryty." Prócz zwykłych budynków gospodarczych można tu wymienić opis browaru: ?Między stawem a sadzawką browar duży, co do ścian i dachu dobry, od lat 10 wybudowany, do połowy gontami od spodu i ku wierzchu, od gzymsu dachówką nakryty. Wewnątrz sień szczupła, z sieni po prawej ręce gorzelnia z jednym na cztery kotły murowanym hornem i rynną, wodę z sadzawki ku wszelkiej browarnej potrzebie donoszącą?. Natomiast przy browarze była bardzo solidnie zbudowana łaźnia: "W ogrodzie nad zarosłą sadzawką łaźnia słomą pokryta z sionkami małymi, stalowanie z desek, piec łaziebny kamienny z kapturem murowanym, z wanną miejscową i hornem małym, w którym kociołek mały do zagrzania wody jest wmurowany (...)". Dworski browar wyrabiał sporo trunków, trzeba było gdzieś je zbywać. Na ziemiach majątkowych były w owych czasach 4 karczmy. "Karczma pierwsza zwana Czerwona na gościńcu brasławskim, gontami kryta, wjezdna z izbą i komorą, piec z kafel starych reperacji potrzebujący, w której szynk dworny przez Piotra Walentynowicza utrzymuje się. Karczma druga na tymże trakcie, Karklinie zwana, dranicami kryta, wjezdna z dwiema po obu końcach mieszkalnymi izbami, reperacji potrzebująca, w której takoż przez Józefa Święcickiego szynk dworny dostarcza się. Karczma trzecia, zwana Luciany, zakątna nad rzeką Wilią, niegdyś wjezdna, teraz stajnia zawalona, izba tylko, która kontraktem rocznym Jankielowi Szłomowiczowi do wyszynku wódki puszczona. Karczma czwarta, Pakranle zwana, na gościńcu podkrzyskim, nowo gontami pokryta, wjezdna z izbą mieszkalną i komorą, w której szynk dworny przez Benedykta Januszewskiego odbywa się".

Majątek Czerwony Dwór mógł kiedyś szczycić się dużą liczbą obiektów o znaczeniu przemysłowym. Prócz browaru były tu młyny, tartaki, cegielnie itp. Najpierw "młyn nowo stawiący się na dwa koła Uroczyskiem Psiarnia zwany z przyzwoitym uporządzeniem'' oraz "młynek drugi stary dranicami kryty na rzece Strapie, w którym kamieni dwa." Okazem ówczesnej wiejskiej myśli konstruktorskiej był tartak uruchamiany siłą spadającej wody. "Tartak na rzece Jusinie długości sążni 9, a szerzyni sążni 5, dranicami kryty, stary dach w górze dookoła opiłkami obity, do którego po schodach wszedłszy, na górze naporządzenie na pił dwie, przy których nantaba ze spodu, z szworniem dużym żelazowym, tam szworeń duży na którym cugiel chodzi..." (nie przytaczam pełnego opisu, gdyż ówczesna terminologia techniczna jest dość trudna do zrozumienia). Prócz desek i innych wyrobów drewnianych na ziemiach majątkowych produkowano także wapno i cegły. "Wapiennica czyli piec wapienny w Lucianach nad rzeką Wilią, nowo dranicami pokryty, dla dostatku kamieni wapiennych użyteczny." Była też "cegielnia w Santoce nad Wilią, gdzie budynek strycharski z drzewa brusowanego na podmurowaniu wybudowany, słomą pod łopatę kryty, z kominem na dach wyprowadzonym, schody przy nim o 3 gradusach, przy których wszedłszy do sieni drzwi dwoje (...). Pierwsza szopa do robienia dachówki słomą kryta, druga szopa dranicami kryta, we srzedzinie piec jeden do palenia dachówki i cegły wymurowany, wielkości ma, że wchodzi dachówki 15000? (prawdopodobnie właśnie tu powstały cegły do budowy obecnego kościoła w Niemenczynie).

Kilka słów o terytorium ówczesnego majątku i jego mieszkańcach. W drugiej połowie XVIII wieku do Czerwonego Dworu Massalskich należały wsie: Rudowsie (5 dymów: Walentynowicz, Szynkiewicz, Żardziun, Awłas), Żykańce (7 dymów: Borski, Żardyn, Mardis, Jatkiewicz, Czepanko, Piorko), Strypuny (10 dymów: Czepanko, Staliński, Michałowski, Miszkiniec, Muckus, Gasperowicz, Żabkiewicz, Seweryn, Walentynowicz, Baranowski), Luciany (4 dymy: Komar, Jankowski, Pietrukianiec, Słobota), Tuszczewle (7 dymów: Komar, Mickiewicz, Lawdański, Wojtkiewicz, Symkowicz), Okowita (4 dymy), Miszkince (3 dymy) - oraz zaścianki: Pawełkiszki, Santoka, Baran Rapa, Madzinlaniszki, Niemencza, Szklaryszki, Pupieniszki, Psiarnia, Karasinie i Dubuta.

Na przełomie XVIII i XIX wieku Czerwony Dwór otrzymał nowych gospodarzy

Czerwony Dwór Parczewskich

Nowe realia polityczne zmieniły życie Czerwonego Dworu. W 1801 roku majątek stał się własnością podpułkownika Ignacego Parczewskiego (herbu Nałęcz). Rodzina Parczewskich pochodziła z województwa kaliskiego, skąd jedna jej gałąź już w XVI wieku przeniosła się do WKL. Ignacy i Salomea z Dziekońskich Parczewscy doczekali się gromadki dzieci. Synowie Aleksander, Antoni i Konstanty oraz córka Róża z czasem stali się chlubą rodziny. Zwłaszcza swój ślad w historii zostawili Konstanty i Róża Parczewscy.

Konstanty Parczewski (1801-1850) urodził się w Czerwonym Dworze. Wykształcenie początkowe otrzymał w domu (wchodziła także nauka gry na skrzypcach). Przez jakiś czas studiował na Uniwersytecie Wileńskim, podobno należał do grona Filaretów. Po otrzymaniu wiadomości o wybuchu powstania listopadowego w Królestwie, na wiosnę 1831 roku w okolicach Niemenczyna zorganizował duży oddział powstańczy. Przez kilka tygodni powstańcy Parczewskiego utrzymywali w swych rękach Niemenczyn i unieruchomili prom na Wilii. Doszło do kilku starć z wojskami rosyjskimi. Parczewski został obrany dowódcą wojsk powstańczych powiatu wileńskiego.

Po załamaniu się powstania na Litwie (lato 1831) Parczewski przekroczył granicę pruską i przez Niemcy udał się do Francji. Ogłoszony przez władze rosyjskie przestępcą politycznym poszukiwanym przez państwo nie mógł już nigdy wrócić do swej Ojczyzny. Większą część swego tułactwa spędził w Paryżu. Na emigracji żył w trudnych warunkach materialnych. Głównym źródłem utrzymania była gra na skrzypcach, m.in. w orkiestrze Paryskiej Opery Komicznej. Przez dłuższy czas Konstanty Parczewski był członkiem kilkuosobowej Komisji Funduszów Emigracji Polskiej, utworzonej w roku 1834. Prawdopodobnie należał do Polskiego Towarzystwa Demokratycznego. Pozostawał w bliskich stosunkach z A.Mickiewiczem, u którego w domu bywał i czasem koncertował wspólnie z Julianem Fontaną, pianistą, kompozytorem i przyjacielem Chopina. Był również wśród 40 uczestników wieczoru u Eustachego Januszkiewicza w dniu 25 grudnia 1840 roku, podczas którego doszło do konfrontacji poetyckiej Słowackiego z Mickiewiczem oraz słynnej improwizacji autora "Dziadów". W 1845 roku Parczewski w paryskich "Pamiętnikach Polskich" opublikował swe wspomnienia z czasów powstania pt. "Powstanie w okolicach Niemenczyna". Jest to cenne źródło do poznania dziejów powstania listopadowego na Wileńszczyźnie. Konstanty Parczewski zmarł 8 września 1855 roku w Auxerre, został pochowany na tamtejszym cmentarzu.

Róża Parczewska, siostra Konstantego, była także osobą ciekawą i naonczas dość znaną. Zacytuję tu urywek z książki "Wilia i jej brzegi". "Panna Róża Parczewska urodzona 15 września 1799 roku w młodości rysunkowi miniatur oddana, nad tymi długo pracowała. Miniatury pędzla tej artystki znane są nie tylko na Litwie wśród rodzin prywatnych, a jej przyjaznych, jakim ta artystka ze swoich robót dary pamiątkowe czyniła, lecz i galeria cesarska w Ermitażu kilka takowych posiada. Od miniatur przeszła Róża Parczewska do robót olejnych. Sceny święte stały się wyłącznym przedmiotem dla jej pędzla - celem zaś prac tej artystki były najczęściej obrazy do nowo wznoszących się kościołów na Litwie, do których okazałe ze swego talentu ofiary czyniła. (...)Panna Róża Parczewska umarła dnia 20 października 1852 roku. Zwłoki jej pochowanymi zostały w kościele niemenczyńskim".

Niektóre informacje o majątku Czerwony Dwór zawierają dokumenty pochodzące z 1836 roku. Akta podają także opisy zabudowań dworskich. Dom mieszkalny był z drewna, dach miał kryty słomą. Bardziej okazale zapewne wyglądała oficyna. Był to dwupiętrowy murowany budynek z dachem z desek, na każdym piętrze było po 4 pokoje. Oficyna zbudowana została w roku 1800. Naokoło dworu był liczący 300 drzew sad owocowy. Na ziemiach majątkowych czynne były karczmy w kilku miejscowościach: w Czerwonce (na trakcie święciańskim), Aleksandrówce (na tymże trakcie), Jusinie, Liucianach, Gawendach (przy wsi Sudenie).

W połowie XIX wieku majątek należał do Aleksandra Parczewskiego. Był on m.in. jednym z fundatorów obecnego kościoła w Niemenczynie. Konstanty hr. Tyszkiewicz podczas swej podróży Wilią nie odwiedził Czerwonego Dworu, jednak w książce podał, że niedaleko Świętej Skały znajduje się dwór Parczewskiego "znany w Litwie z piwowarni, na wielką bardzo skalę prowadzonej, która porterem, piwem bawarskim i innymi miasto Wilno i połowę Litwy zaopatruje".

Przy nowym kościele parafialnym w Niemenczynie w 1854 roku Parczewscy zbudowali murowaną kaplicę rodową, gdzie miejscu wiecznego spoczynku znalazło wielu przedstawicieli tej rodziny. Trzeba tu dodać, że na początku XIX wieku w samym Czerwonym Dworze istniała nieduża drewniana kapliczka dworska, wybudowana pewnie za czasów biskupa Massalskiego.
Zapewne interesy z piwem szły dobrze, gdyż Parczewscy w drugiej połowie XIX wieku wybudowali piękny murowany pałac, cały szereg różnych murowanych budynków gospodarczych (obory, stajnie itp.). Prawdopodobnie także w owym okresie powstał murowany z czerwonej cegły browar, mało ustępujący niedużej fabryce. Na początku XX wieku Czerwony Dwór należał do Tomasza Parczewskiego, następnie do Ignacego, a przed 1939 rokiem do jego synów, Jana i Andrzeja Parczewskich. Pałac zapewne ucierpiał podczas I wojny światowej, a do 1914 roku wnętrze dworu miało zawierać stylowe urządzenie oraz liczne pamiątki rodzinne i dzieła sztuki, gromadzone co najmniej w ciągu całego XIX wieku. W 1931r. pałac został zrekonstruowany (zmieniono m.in. jego kształt dachu). Dokoła domu był duży park krajobrazowy, którego jednym z walorów było położenie na mocno sfałdowanej i malowniczej okolicy. Niewątpliwie ówczesny Czerwony Dwór był jednym z piękniejszych majątków na północnych krańcach przedwojennego powiatu wileńsko-trockiego.

Po 1939 roku nastąpiła epoka, której rezultaty są widoczne do naszych dni. Bezpański pałac (a raczej to, co z niego zostało) niszczeje, z pięknych obór i stajen zachowały się jedynie fragmenty ścian, klomby zamiast kwiatów porosłe są chwastami, z parku krajobrazowego zostało kilka starych drzew. Czerwony Dwór jest jednak nadal godny zwiedzania, można tutaj odczuć aurę dawnej i już zapomnianej historii tej ziemi.

Na zdjęciach: Konstanty Parczewski; pałac Parczewskich w połowie lat trzydziestych XX wieku; ruiny obór dworskich; pałac Parczewskich (widok obecny) .

NG 53 (489)