Beata Garnyte

Za darmo? Tylko ser w pułapce

W dobie obecnej coraz częściej stajemy się mimowolnymi świadkami tego, jak poszczególne firmy stają do coraz zaciętszej walki o potencjalnego klienta. Wygrywają tu oczywiście ci, którzy mogą dysponować większymi środkami pieniężnymi, mają sprzymierzeńców w wyższych eszelonach władzy (i przy ich pomocy otrzymują korzystne kontrakty), albo też potrafią w odpowiedni sposób się zareklamować.

No właśnie, dobrze się zareklamować i przy okazji zdobyć kilkuset nowych klientów - to właśnie chciała zrobić firma "TELE 2", specjalizująca się w telefonii komórkowej, kiedy to mieszkańcom stolicy postanowiła rozdać, tak, właśnie rozdać, 200 telefonów komórkowych i około tysiąca kart aktywacyjnych. Firma wyznaczyła miejsce i czas akcji - piątek, godzina 12.00, Plac Łukiski, jak się jednak okazało, znacznie przeceniła swe możliwości. Jakże trafne okazały się tu słowa Adama Mickiewicza

"Mierz siłę na zamiary,
Nie zamiar podług sił"!

Na wieść, że można będzie bez żadnego trudu otrzymać telefon komórkowy, ludzie na Plac Łukiski zaczęli ściągać na długo przed wyznaczoną przez organizatorów godziną. Tuż przed dwunastą tłum zaczął się powiększać z minuty na minutę i już wkrótce liczył ponad tysiąc osób. W większości byli to ludzie młodzi - studenci albo uczniowie wileńskich szkół. Osoby starsze mimo swego wyraźnego zagubienia w tłumie nie rezygnowały i cierpliwie czekały na darczyńców.

Nie obeszło się tu oczywiście i bez fałszywych alarmów, kiedy to tłum zgodnym kłusem pędził w tę lub inną stronę, hamując niekiedy nawet ruch na ulicy, wszystko zmiatając i tratując po drodze, byleby tylko być w pierwszych szeregach, byleby otrzymać ten wymarzony telefon. Nikt nie miał nawet cienia wątpliwości, że telefony otrzymają wszyscy. Wygrają silniejsi, zręczniejsi, a może szczęśliwsi. Co młodsi szykowali się wręcz do walki. Był to więc tłum, o panowaniu nad którym nikt nawet nie mógł marzyć.

W tej sytuacji nieco spóźnione pojawienie się organizatorów akcji na przystrojonym balonami traktorze (mającymi ochronić ich od tłumu?) podziałało niczym wsadzenie kija w mrowisko. Gdyby nie obstawa policyjna i nie obecność pracowników prywatnych firm ochroniarskich, organizatorów akcji zapewne by po prostu stratowano.

Nad tłumem zapanować, oczywiście, się nie dało. Nie skutkowały prośby ani groźby, dlatego też po konsultacji z policją organizatorzy akcję odwołali. Wygwizdani i obrzuceni śniegiem wycofali się z placu.

Jak jednak podkreśliło kierownictwo firmy "TELE 2", z chęci oddania wilnianom 200 telefonów komórkowych nie zrezygnowano. Tym razem wybrany będzie co prawda nieco mniej bolesny sposób. Być może będzie to losowanie przysłanych na adres firmy listów, albo zostanie zorganizowany jakiś konkurs.

NG 1 (490)