Jurgis VANAGAS
profesor katedry urbanistyki Wileńskiego Uniwersytetu Technicznego im. Giedymina

Wilno opieszale pozbywa się nazwy
zapadłego kąta bałtyckiego

Wilno - to miasto specyficzne

Po odrzuceniu drogich nam wszystkim sentymentów, regionalna sytuacja Wilna nie należy do łatwych. Nie mogące pretendować do miana wielkiego (nawet w skali Europy) typowe lądowe miasto położone jest na krańcach terytorium kraju, ma bardzo słabo zaludnione, ubogie gospodarczo okolice.

Prócz tego Wilno obecnie znalazło się nie tylko dalej od krajowej bramy na świat, ale też od skrzyżowania głównych szlaków transportowych. Co więcej, na strategicznych mapach przestrzennego rozplanowania Europy, na których eliminuje się prawie nieznaczące pod tym względem granice, Wilno trafia do sfery wpływów Mińska.

Najwyższa ranga miasta - to "European City". W regionie Morza Bałtyckiego jest ich dziesięć: najbliższe do nas - to Ryga, Warszawa, Mińsk, Sankt Petersburg, Sztokholm. Siedem spośród tej dziesiątki - to porty morskie.

Wilno i Kłajpeda należą do drugiej kategorii - "Baltic City" razem z 19 innymi miastami: Tallinnem, Lipawą, Kaliningradem i innymi miastami - morskimi portami. A propos, w tej grupie Wilno jest jedynym miastem lądowym, ponieważ w trzeciej kategorii ("National City") nie ma już stolic.

Tutaj wśród 20 miast RMB są Kowno, Tartu, Kraków, Wrocław i inne. Wreszcie w czwartej kategorii - "Regional City" - jest jeszcze siedem (wśród 54) miast litewskich: Olita, Janowo, Mariampol, Możejki, Poniewież, Szawle i Uciana. Należy odnotować, że ta klasyfikacja miast nie jest niezmienna i ostateczna. Ten lub inny postęp, zmiany pozwalają na korekty.

Sąsiedzi już nas wyprzedzili

Nie ma co mówić, jesteśmy nie tylko bierniejsi. Pozostajemy za nimi w tyle. Niestety, ten dystans nie zmniejsza się. Naturalnie, tematem tego artykułu nie jest wyjaśnianie przyczyn, dlaczego, mając mniej więcej wyrównane (a wielu przypadkach - nawet lepsze) pozycje do startu, tak daliśmy się wyprzedzić sąsiadom.

Niech mówią fakty. Zgodnie ze statystyką z 1998 r., wytworzony produkt brutto na jednego mieszkańca kraju według oceny w dolarach amerykańskich był 1,3 raza mniejszy niż na Łotwie.

Finowie wytworzyli go 12,8 razy, a Szwedzi - prawie 15 razy więcej.

Warunki życia: w naszych mieszkaniach jesteśmy bardziej stłoczeni niż Łotysze lub Estończycy. Pod względem liczby telefonów komórkowych Łotysze nas wyprzedzają prawie o jedną piątą, Estończycy - 2,5 razy. Kultura? Jeśli chodzi o uczęszczanie do muzeów, to Łotysze wyprzedzają nas 1,4 raza, Estończycy - 1,7 razy (Finowie - 2 razy, Szwedzi - 5,6 razy, Duńczycy - 6,3 razy). Teatrów mamy dwukrotnie mniej niż Estończycy, 3,8 razy mniej niż Finowie, 4,6 razy - niż Islandczycy.

Pozostajemy w tyle, jeśli chodzi o liczbę gazet, ich nakłady, pod względem literatury tłumaczonej (Estończycy wydają jej 2,6 razy więcej, Finowie - 3 razy, Islandczycy - prawie 11 razy więcej).

Dwukrotnie mniejszą od Litwy Estonię w ciągu roku odwiedza dwa razy więcej turystów zagranicznych ( a propos, w roku bieżącym, w porównaniu z 1999 r., liczba ta zmniejszyła się u nas jeszcze o 10 proc.). Te niewesołe porównania można byłoby kontynuować. Oto dlaczego naszych sąsiadów - Łotyszów i Estończyków wyżej oceniają ci, którzy tworzą programy oceny i podziału na strefy regionu Morza Bałtyckiego.

Goście nie unikają krytyki

Wielokrotnie z bólem w sercu patrzyło się jak goście, którzy dużo widzieli i znają się na urbanistyce, z pewną rezerwą lub przynajmniej pobłażliwie uśmiechali się na wyrażane przez nas mocne przekonanie, że Wilno jest nowoczesnym dużym miastem. Słyszałem też ostrzejsze określenia.

Zabrakło dwóch podpisów

W latach 1993-1994 przewidujący i inicjatywni biznesmeni zachodni, po przestudiowaniu wielkich możliwości Wilna, nieobecności aktywnej działalności przedsiębiorczej na tym terenie i nawet mając upatrzoną konkretną działkę w centrum stolicy, na pustkowiu urbanistycznym na prawym brzegu Wilii, proponowali, że w bardzo krótkim czasie zbudują tu i urządzą nowoczesne centrum biznesu.

Na odcinku ul. Ukmergës i na jej głębokim zapleczu, naprzeciwko hotelu "Lietuva" i Galerii Narodowej miał powstać nowoczesny kompleks z biurami, bankami, ośrodkiem łączności, hotelami, restauracjami najwyższej klasy, rezydencjami zagranicznych handlowców i, co najważniejsze, nowymi miejscami pracy dla tysięcy wilnian.

Niestety, było wszystko, tylko zabrakło tego ostatniego podpisu. Trafiając na litewski biurokratyczny taśmowiec, w trakcie wędrówki po gabinetach samorządu idea ta została unicestwiona: nie podpisało dwóch nieznaczących urzędników.

Nie ryzykowali i przegrali

Jeszcze jeden przykład, mianowicie byłe wojskowe miasteczko północne. Rozległe, nagle wyzwolone terytorium.

Środek miasta, obok biegnące magistrale, dzielnice mieszkaniowe i przemysłowe - tego mogłoby pozazdrościć wiele dużych miast. Opracowano sporo projektów rozplanowania tego obszernego terytorium, gdy jeszcze nikt nie przeszkadzał w utworzeniu wszystkiego według jednolitej zasadniczej koncepcji.

Ale znowu zadziałał zwyczajny litewski syndrom: poczekać, nie spieszyć, rozważyć, nie ryzykować. Ale, jak zawsze, przyroda nie znosi próżni: usadowiły się tu dziesiątki spółek, serwisów, sklepów. Spróbuj teraz rozpocząć wszystko od nowa, co można było (i należało) uczynić siedem lat temu, gdy stąd wyjechały rosyjskie czołgi.

Wilno połączy się z Kownem

Jak proponowałbym skierować rozwój Wilna.

Jeśli Litwie naprawdę jest potrzebne centrum urbanistyczne, mogące pretendować do najwyższego statusu RMB, to zapewne nikt nie będzie miał wątpliwości, że jest to przeznaczeniem Wilna. Niestety, w warunkach istnienia na Litwie takiego regresu demograficznego, jest to niemal utopią: chyba tylko, po wstąpieniu do UE, do miasta ruszyłaby nowa fala migrantów ze wsi.

Jednakże, nawet w tym przypadku obecna sytuacja geograficzno-urbanistyczna stanowiłaby dla Wilna bardzo wielką przeszkodę. Pragnąc zmienić, polepszyć tę sytuację, potrzebna jest dobrze przemyślana, koordynowana w skali państwa strategia rozwoju struktury terytorialnej kraju.

Na tle zachodzących na świecie procesów aglomeracyjnych, pojedyncze, ?punktowe? wielkie miasto jest już wczorajszym anachronizmem. Ukształtowane na Litwie położenie geograficzne, charakterystyka typologiczna, wielkość, wzajemne powiązania dwóch największych miast - Wilna i Kowna, szczególnie sprzyjają formowaniu ?tandemu? urbanistycznego tych miast.

Między innymi, takie wzmianki zawiera też niezbyt zainteresowany naszymi wewnętrznymi problemami program VASAB-2010.

Do podjęcia takiego kroku niezbędne byłoby regulowane w sposób scentralizowany ukształtowanie sieci miast kraju, zwiększanie efektywności systemu komunikacji, konsekwentny rozwój terytorialny miast, elastyczna polityka w zakresie podatków i przywilejów.

Taką właśnie widzę najkrótszą drogę Wilna do grona liderów miast regionu bałtyckiego, jeśli takie dążenie wydałoby się sensowne i korzystne dla całej Litwy.

("Lietuvos rytas" z 23 11 2000 r.)

NG 1 (490)