Prof. Andrzej Targowski

Obserwacje z USA
"Klęska polskich reform"

To tytuł rewelacyjnej książki jaką napisał prof. Kazimierz Poznański ze świetnego, amerykańskiego University of Washington w Seattle w stanie Washington, światowej stolicy przemysłu lotniczego (Boeing) i softwarowego (Microsoft), w czym Ameryka jeszcze przewodzi światu. Zanim autor objął katedrę ekonomii na tym uniwersytecie, brał czynny udział (w tym jako organizator) w konferencjach na temat transformacji Europy Wschodniej, jakie miały miejsce w Waszyngtonie, siedzibie Światowego Banku, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, no i amerykańskiego rządu. Autor absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, przed emigracją, był bezpartyjnym ekonomistą zatrudnionym w Instytucie Planowania w Warszawie, gdzie był szykanowany. Nic dziwnego, że jest jednym z niewielu, najlepiej poinformowanych ekonomistów na świecie w sprawie transformacji komunizmu w demokrację.

Wydanie książki zbiega się z kryzysem politycznym w III RP, którego wyrazem jest rozbrat Unii Wolności z AWS, głęboka świadomość społeczeństwa,że władza nie dba o nie, wygrana postkomunisty w wyborach prezydenckich, rozpadanie się AWS i wielce prawdopodobne przejęcie władzy przez SLD. Otóż książka polsko-amerykańskiego Profesora dogłębnie wyjaśnia przyczyny tej politycznej degręgolady w naszej wiecznie zmaltretowanej Ojczyźnie. Upłynęło już 11 lat od upadku PRL-u, w tym czasie polscy politycy i ekonomiści przeszli intensywne szkolenie, tak w kraju jak i zagranicą, w zakresie systemu kapitalistycznego, a mimo o nie wykazali nawet zdrowego rozsądku w tym, co robią w Polsce. Szczególnie blado wypada ich wiedza i efekty jej zastosowania w konfrontacji z miażdżącymi wnioskami prof. Poznańskiego.

Autor twierdzi, że polska transformacja skierowała się niejako na drogę tzw. "zależnego kapitalizmu," gdzie obcy kapitał dominuje gospodarkę, jak często to ma miejsce właśnie w krajach zacofanych. W III RP 70 proc. banków jest pod kontrolą banków zagranicznych, przez co państwo nie jest w stanie stosować własnej polityki kredytowej, decydującej o sprawności gospodarki. W przemyśle kontrola zagranicy sięga 40 proc., a w telekomunikacji aż 90 proc. Została jeszcze część energetyki, stalownictwo, kopalnie oraz koleje. Rządowe plany zakładają, że wszystkie większe zakłady będą sprzedane do 2002 roku, także można się spodziewać, że za dwa lata obcy kapitał będzie kontrolował 70 procent przemysłu.

Dzięki ostatnim reformom pojawił się drobny kapitał, ale jego obecność nie stanowi istoty kapitalizmu. W Polsce politycy doprowadzili nie tylko do powstania "zależnego kapitalizmu", ale również do powstania, jak nazywa to autor, "niekompletnego kapitalizmu," w którym brak silnej własnej klasy kapitalistycznej. W ten sposób zachowana została główna cecha komunizmu, który po wojnie w ideologicznym zamroczeniu zlikwidował tę klasę. Więcej, budowanie "niekompletnego kapitalizmu" nawet pogłębia wady komunizmu. W jego wyniku nastąpiła bowiem "prywatyzacja przez wywłaszczenie" całego społeczeństwa na rzecz obcego kapitału, włącznie z byłą elitą partyjną, która kontrolowała kapitał.

W obawie przed polską konkurencją obcy kapitał zamyka co lepsze fabryki, aby nie stanowiły zagrożenia dla importowanych wyrobów. Dzięki temu rośnie bezrobocie, dzisiaj wyższe o parę punktów niż po pierwszym postkomunistycznym kryzysie w latach 1990-1992. Mimo, że stopa bezrobocia przekroczyła 17 procent, rząd nie jest w stanie go opanować, gdyż nie ma w swoich rękach żadnych mocnych instrumentów interwencji. Każde rozwinięte państwo kapitalistyczne ma nieporównywalnie więcej swobody w alokacjiśrodków finansowych niż teraz ma III RP. Wyprzedaż Polski, co ja nazywam "przejadaniem PRL-u", sprawia nie tylko utratę kontroli nad kredytem, ale też naraża gospodarkę polską na wypływ zysków za granicę i brak funduszy na reinwestowanie w kraju w nowe miejsca pracy. Te nieprzemyślane reformy doprowadziły do sytuacji, gdzie w Polsce obcy kapitał pozostawia do rozwiązania rządowi lokalne bezrobocie, co jest kwadraturą koła.

Przy tym wszystkim nastąpiła powtórka z Gierka, bowiem postkomunistyczne rządy dopuściły do raptownego zwiększenia długu zagranicznego, który w 2000 r. sięga 64 miliardy USD. Autor ostrzega, że trudno sobie wyobrazić, żeby przy obecnych deficytach handlowych (rzędu 11-12 miliardów USD) Polska mogła uniknąć w ciągu najbliższych lat kryzysu finansowego, czyli załamania się waluty oraz związanej z tym recesji. Wynika z tego, że polska gospodarka to "domek ze znaczonych kart" (czytelniku, domyśl się dlaczego"), który runie i pogrzebie niewielkie korzyści w postaci przyrostu dochodu narodowego, jakie przyniosły ostatnie lata reform. Wtedy stanie się jasne,że społeczeństwo nic nie otrzyma w zamian za wywłaszczony kapitał - banki i fabryki.

Prof. Poznański twierdzi, że dziś zamiast ogólnego bogacenia, jednym poprawiają się warunki życia, a drugim się pogarszają, czyli jedni idą do przodu przez spychanie innych do dołu. Na przykład spożycie mięsa na głowę Polaka spadło z 68 kg w 1989 r. do 57 kg. w 1997 r. Gorzej jest z kulturą, którą ilustruje spadek sprzedaży książek w porównywanych latach z 4165 do 2425 na tysiąc mieszkańców. Produkcja izb mieszkalnych w porównywalnych okresach spadła prawie dwukrotnie. W okresie Gierka powstało 2,1 miliona nowych miejsc pracy, a w okresie Balcerowicza zlikwidowano 2,1 miliona miejsc pracy. Podczas, gdy za Gierka, podwojono kapitał będący w rękach społeczeństwa, to obecnie ten podwojony kapitał oddawany jest zagranicy, także prócz długów zagranicznych reformatorzy zostawią "Polskę zerową," w postaci kolonii obcego kapitału.

W drodze do Europy, zdaniem Autora, III RP stworzyła paradoksalną sytuację, w której biedna w kapitał Polska pozbyła się swego kapitału na rzecz bogatej w kapitał zagranicy, głównie Europy Zachodniej. Według jego, moim zdaniem niepodważalnych szacunków, operacja ta została przeprowadzona za bezcen (i za łapówki), ściślej, obcy inwestorzy przejęli fabryki i banki za 10-20 procent ich realnej - rynkowej - wartości. Półdarmowa wyprzedaż majątku sprawia,że Polska straciła dwa dziesięciolecia rozwoju gospodarczego. Co więcej, biedniejsi Polacy tworzą jednocześnie miejsca pracy dla bogatszych mieszkańców Zachodu. Ogromny deficyt handlowy stworzył 400 tys. miejsc pracy w państwach unijnych. Jest to, jakbym to ja podsumował, wynik fuzji polskiej, skorumpowanej polityki z obcym kapitałem, który z zapałem korzysta z okazji i polskiej głupoty.

Prof. Poznański twierdzi, że zadaniem transformacji postkomunistycznej powinno być przede wszystkim odtworzenie silnej, własnej klasy kapitalistycznej, a nie samo odtworzenie własności prywatnej. Żeby uniknąć kolejnego zwyrodnienia, potrzebne jest silne i prawe państwo, które napływ zagranicznych inwestycji ograniczy do tworzenia nowych fabryk i banków. Inwestycje tego typu nie powodują zmiany właściciela a pomnażają kapitał. Napływ takiego kapitału nie może podcinać bytu lokalnego kapitału. Receptą Profesora jest reguła, że pod żadnym pozorem docelowy udział obcych inwestorów w całym kapitale gospodarki nie może wychodzić poza normy przyjęte w rozwiniętych krajach kapitalistycznych. W Austrii i Niemczech pułap ten w przemyśle wynosi 25-30 proc., a w bankowości tylko 10 proc. i tyle mniej więcej w strategicznej telekomunikacji. Choć polska transformacja wygląda lepiej od rosyjskiej, to jednak blednie, zdaniem Autora, przy dobrych wynikach transformacji w Słowenii, która sprzedała tylko mały procent swych zasobów zagranicy. Czyli są w Europie Środkowej politycy, którzy wykazali umiar w sprawowaniu władzy i wiedzę ekonomiczną.

Prof. Poznański przeprowadził kilka dyskusji telewizyjnych w Polsce, w których zmiażdżył swą wiedzą ekonomiczną rodzimych specjalistów z wiecznie brzęczącymi telefonami komórkowymi i loptopami (szkoda, że pustymi). Co ważniejsze, główne dzienniki przemilczały książkę, bowiem są one własnością tych, których krytykuje autor. Mimo to książka zdobyła ogromny rozgłos, w kilka miesięcy poszło jej ponad dwadzieścia tysięcy egzemplarzy. Mogłoby się wydawać,że upadający rząd skorzysta z okazji i poleci swoim centrom naukowo-analitycznym szybkie przebadanie tej książki oraz zweryfikuje swą politykę, a może nawet skorzysta z Profesora pomocy. Skąd znowu ten rząd, który powinien szukać deski ratunkowej, zajęty jest "pilniejszymi" sprawami.

Okazuje się , że pilnie potrzebny jest rozwój myśli polityczno-gospodarczej na emigracji, bowiem - jak widać " bez niej Polska jak dryfowała tak dryfuje nadal. Książka Poznańskiego powinna trafić do wszystkich Polaków za granicą, którym bliskie są sprawy przyszłości Polski. Jeśli tylko w pewnym stopniu bezlitosna ocena przemian ustrojowych w Polsce po upadku komunizmu w 1989 jest prawdziwa, to jest to dostateczny powód,żeby potraktować z wielką powagą tę wyjątkową książkę. Jest ona wyjątkowa nie tylko ze względu na jej zalety intelektualne, ale również ze względu na jej implikacje dla tego, czy po komunizmie Polska osiągnie historyczny sukces, czy poniesienie jeszcze jedną historyczną porażkę.

Dodam,że i ja wydałem z kilkoma intelektualistami kilka książek politologicznych, w tym "Wizję Polski," które zostały również przemilczane w Polsce. Jak widać nie tylko spada sprzedaż książek w kraju, ale, co gorzej, spada chęć ich czytania.

NG 2 (491)