Algis Kasperavičius

Reakcja litewskich władz i opinii
społecznej na wydarzenia ostatniej fazy wojny
polsko - sowieckiej

Autor publikacji urodzony w 1948 r. we wsi Berčiunai, rej. Poniewieskiego, w rodzinie gospodarza rolnego. Studiował na Uniwersytecie Wileńskim. W 1975 r. z wyróżnieniem zakończył studia i dostał posadę wykładowcy na wydziale historii UW. W latach 1979 - 1981 był aspirantem Uniwersytetu Moskiewskiego, obronił dysertację kandydata nauk historycznych z historii Francji XX w. Od 1991 r. jest docentem Uniwersytetu Wileńskiego. Napisał książkę o Rewolucji Francuskiej końca XVIII w., jest autorem ponad 30 artykułów naukowych wydanych w jęz. litewskim, polskim, rosyjskim, niemieckim. Specjalizuje się w badaniu okresu Litwy Niepodległej lat 1918 - 1940, a przede wszystkim stosunków polsko litewskich oraz aspektów narodowościowych tego okresu. Od 1989 r. bierze aktywny udział w opracowywaniu nowych podręczników historii dla szkół Litwy. Sam i we współautorstwie napisał 12 podręczników oraz pomocy naukowych. Podręcznik historii dla kl. X "Historia najnowsza" doczekał się już trzeciego wydania.

Jest autorem ponad 100 artykułów publicystycznych, w których w sposób konsekwentny wypowiada się przeciwko liberalizacji ekonomicznej (dziki kapitalizm), niewygodnym dla Litwy inwestycjom kapitału zagranicznego oraz przeciwko wszelkiemu uprzywilejowaniu wysokich (urzędników) państwowych i sędziów.


W dniach 21 - 23. 09. 2000 r. w Rembertowie, w Warszawie i Pułtusku miała miejsce międzynarodowa konferencja naukowa zatytułowana ?Rok 1920. Osiemdziesięciolecie zwycięstwa polskiego nad Armią Czerwoną?.

Organizatorami konferencji były: Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk i Wojskowy Instytut Historyczny Obrony Narodowej przy współpracy z Wyższą Szkołą Humanistyczną w Pułtusku.

Konferencja była kontynuacją przez IH PAN w dniach 18 - 20. 11. 1998 r. międzynarodowej konferencji "Rok 1918. Odrodzona Polska w nowej Europie".

W Konferencji wziął udział również prof. Algis Kasperavičius z Litwy, którego część zebranych pamiętała ze znakomitego referatu w trakcie sesji "Rok 1918..." i tym razem ujął zebranych obiektywnym i rzetelnym sformułowaniem tematu "Reakcje opinii społecznej i władz litewskich na wydarzenia ostatniej fazy wojny polsko - sowieckiej (kwiecień - październik 1920).

Problem stosunków polsko - litewskich w pierwszej połowie XX wieku jest szeroko naświetlony w historiografii. Trzeba jednak przyznać, iż o najbardziej konfliktowych między obojga bratnimi narodami latach 1919 - 1944 opracowań w litewskim piśmiennictwie historycznym, które by można było porównać z ostatnimi dziełami prof. Piotra Łossowskiego, nie ma.1 Co prawda znana badaczka polityki zagranicznej Republiki Litewskiej, Regina Ţepkaitë, na podstawie dokładnych poszukiwań archiwalnych wydała w 1980 roku wartościową monografię omawiającą całokształt stosunków między Litwą a Polską w latach międzywojennych, lecz siłą rzeczy musiała choćby częściowo dostosowywać się do obowiązujących w historiografii radzieckiej schematów.2 A jednak monografia R. Ţepkaitë pozostaje dotychczas najważniejszym opracowaniem wspomnianych zagadnień w historiografii litewskiej.

Od 1989 r. na Litwie można zauważyć wielkie zainteresowanie sprawami stosunków i konfliktów litewsko-polskich, ale przede wszystkim na poziomie dziennikarskim, często wielokrotnie powtarzając w nieskończoność propagandowe stereotypy z okresu międzywojennego, a nawet radzieckiego, takie jak: "Okupacja polska Wilna i Wileńszczyzny w latach 1920 - 1939", "Legiony Żeligowskiego", twierdzenie, iż celem polityki zagranicznej wskrzeszonego Państwa Polskiego było odbudowanie Rzeczypospolitej w jej granicach historycznych z roku 1772, umowę w Suwałkach z 7 października 1920 r., nazywając uporczywie traktatem pokojowym. Niekiedy podobnych ocen faktów przeszłości używają i niektórzy autorzy podręczników szkolnych.

Historycy litewscy już prawie zrezygnowali z takich ocen i stereotypów. Prekursorem w procesie obiektywizacji nauki historycznej stał się Česlovas /Czesław/ Laurinavičius, którego trochę być może na wyrost moglibyśmy nazwać założycielem kierunku rewizjonistycznego w badaniach stosunków litewsko - polskich.3 Mówiąc nawiasem, w moim przekonaniu Č. Laurinavičius w rewizji tej czasem posuwa się zbyt daleko.4 Co prawda, od uprzedzeń przeszłości nie uwolnili się całkowicie i Polacy. W niektórych pracach historyków, a tym bardziej artykułach dziennikarzy i podręcznikach szkolnych, znajdziemy zwrot "okupacja litewska", całkowitą bagatelizację znaczenia układu w Suwałkach, przedstawienie Litwy jako sojuszniczki Rosji bolszewickiej w wojnie 1920 roku.

Przechodząc do meritum sprawy, trzeba się zgodzić z konkluzją Č. Laurinavičiusa dotyczącą pozycji Litwy wobec Polski: "Litewska polityka w 1920 roku, niestety, z trudem zdawała egzamin z neutralnej suwerenności. Z drugiej strony, egzamin ten dla Litwy był znacznie trudniejszy niż dla większości innych młodych państw".5 Można tylko dodać, że spośród młodych państw powstałych lub odrodzonych po pierwszej wojnie światowej największe problemy z ustanowieniem granic państwowych miały właśnie Litwa i Polska. Paradoksalnie swoista zbieżność losu łączyła Polaków i Litwinów niezależnie od woli przywódców obojga powstałych narodowych państw. Łączyła, jak również przeciwstawiała jednych przeciwko drugim. Spór o Wilno, Wileńszczyznę i Suwalszczyznę uwarunkował odmowę rządu litewskiego od jakichkolwiek wspólnych poczynań z Polską. Nie tylko w wojnie z Rosją radziecką, lecz i w pertraktacjach pokojowych z nią.

Na posiedzeniu gabinetu ministrów Litwy 13 lutego 1920 roku minister spraw zagranicznych A. Voldemaras zawiadomił, iż Łotwa, Finlandia oraz Polska zamierzają rozpocząć pertraktacje pokojowe z bolszewikami. Przedstawiciele Łotwy zaproponowali Litwinom dołączyć się do wspomnianych państw i prowadzić wspólne pertraktacje z Rosją. A. Voldemaras podkreślił, że Litwa może prowadzić pertraktacje razem z Finami i Łotyszami, co się dotyczy Polaków sprawa jest bardziej złożona, ponieważ: "Polacy żądają wielkich obszarów ziem ruskich i znacznej części terytorium Litwy. Z takimi żądaniami Polaków nie możemy się zgodzić i brać udział razem z nimi w pertraktacjach pokojowych, chyba że Polacy zrezygnowaliby ze swoich imperialistycznych dążeń".6 Minister sprawiedliwości L. Noreika postawił na głosowanie kwestię, czy rząd litewski zgadza się prowadzić rozmowy pokojowe wspólnie z Łotyszami i Finami. Członkowie rządu wyrazili zgodę jednogłośnie. Potem L. Noreika zapytał, czy gabinet wyraża zgodę prowadzić rozmowy z Rosją wspólnie z Polakami, jeżeli się oni zgodzą oddać zagarnięte ziemie Litwy i uznać niepodległość Litwy ze stolicą w Wilnie.

Voldemaras jednak oświadczył, iż można się zgodzić tylko wtedy, kiedy Polacy uznają niepodległość Litwy w jej granicach etnograficznych oraz "zrezygnują z zagarnięcia cudzych ziem w Rosji''.7 W ten sposób Voldemaras połączył kwestię uznania Litwy ze stolicą w Wilnie ze strony Polski z żądaniem, iż Polska ma zrzec się obcych ziem Rosji, co można było interpretować bardzo szeroko. Podobne żądania wysuwał Polsce również rząd bolszewicki w Moskwie. Minister spraw zagranicznych narzucił swoją opinię gabinetowi, który przyjął oto takie postanowienie: "Gabinet ministrów przedyskutował kwestię rozmów pokojowych z bolszewikami i zadecydował, że pertraktacje pokojowe z bolszewikami są możliwe. Pertraktacje te mogą być prowadzone wspólnie z Finami i Łotyszami; gdyby razem z nami, Łotyszami oraz Finami chcieli uczestniczyć też Polacy, moglibyśmy prowadzić wspólne pertraktacje pod warunkiem, że Polacy zrzekną się zagarniętych ziem w Rosji , wycofają swoje wojsko z Litwy i przyznają Litwie jej rewindykowane terytoria (Podkreślenie moje - A. K.).8

W obradach nie uczestniczył premier E. Galvanauskas, który wtedy składał wizyty w Londynie i Paryżu. Jednak tam, w rozmowach z dyplomatami mocarstw Zachodnich wyłuszczył pozycję Litwy, podobną do deklarowanej przez gabinet ministrów od 13 lutego. Na posiedzeniu gabinetu 22 lutego w sprawozdaniu ze swoich rozmów E. Galvanauskas, między innymi, oświadczył, iż przy spotkaniu w Paryżu z dyrektorem wydziału Rosji ministerstwa spraw zagranicznych Francji p. Camrere na pytanie, czy możliwa jest umowa wojskowa między Litwą a Polską, odpowiedział co następuje: "Jeżeli Polska będzie prowadziła wojnę z Rosją, nie będziemy mogli zawrzeć z nią żadnych umów, gdyż mamy za zadanie - zgodne współżycie z Rosją".9 Konkluzja dość jednoznaczna - Litwa nie tylko stanowczo odrzuciła jakiekolwiek sugestie popierania Polski w wojnie z bolszewicką Rosją (co rzeczywiście było nie do pomyślenia przy ówczesnym stanie stosunków między obu państwami), lecz nie chciała uczestniczyć wspólnie z nią w pertraktacjach pokojowych z Rosją (co też można zrozumieć) i też, co dziś wygląda absurdalnie, żądała od Polski "zrzeczenia się zagarniętych ziem w Rosji".

Litewskiego stanowiska nie zmieniło i rozpoczęcie zwycięskiej ofensywy polskiej na Ukrainie 25 kwietnia 1920 r. "Obszarniczo - burżuazyjna", według terminologii bolszewickiej, Polska, w walce z Rosją radziecką nie mogła liczyć nie tylko na wsparcie, lecz i na zwykłą życzliwość ze strony "kułacko - burżuazyjnej" Litwy. Co się tyczy wsparcia, to Litwa nie była wyjątkiem wśród państw bałtyckich, jeżeli tak można powiedzieć, frontowych. Estonia już 2 lutego 1920 r. zawarła traktat z Rosją radziecką, Finlandia oraz Łotwa prowadziły nieoficjalne rozmowy, sondowały możliwość zawarcia podobnych traktatów na najbardziej korzystnych dla siebie warunkach.

Różnica polegała na tym, iż między Finlandią oraz Estonią z jednej strony, a Polską z drugiej, nie istniały wcale kwestie sporne, między Polską i Łotwą zaś takie kwestie nie miały decydującego wpływu na stosunki wzajemne. Całkiem odwrotnie wyglądała sprawa w odniesieniu do Litwy. Już wspomniany A. Voldemaras był przeciwny jakiemukolwiek porozumieniu z Polską, uważając, iż gdyby Litwa nie utrzymała się jako niepodległe państwo i znowu wróciła do jarzma obcej władzy Polski, albo Rosji, to lepsza będzie władza rosyjska, która "ma przynajmniej taką zaletę, że jest znana".10 Ekstraordynaryjne oświadczenia i często trudno wytłumaczalne działania A. Voldemarasa, jednego z czołowych polityków Litwy międzywojennej, od czasu do czasu wzbudzają podejrzenie co do jego agenturalnych powiązań z bolszewicką Rosją, a później ze Związkiem Radzieckim. Ostatnio współczesny ekonomista litewski, znany badacz historii gospodarki i finansów Litwy Vladas Terleckas dość przekonywująco uzasadniał takie podejrzenia.11 Jednak mimo wszystko pozostaje to hipotezą, opartą na logicznym rozumowaniu oraz poszlakach pośrednich nie zaś choćby na jednym dokumencie.

Nawet gdyby wrogość Voldemarasa wobec Polski miała związek z jego agenturalnymi zobowiązaniami, to nie mógłby on narzucić ważnych rozwiązań wbrew poglądom większości ministrów oraz innych polityków litewskich i narodowo uświadomionego społeczeństwa. Natomiast politycy oraz społeczeństwo było wielce nieufne do Polski i Polaków na Litwie, szczególnie do ziemian, których uważano za wrogów niepodległości i zauszników Warszawy w urzeczywistnianiu jej planów podporządkowania Litwy. Pod tym względem nie istniało kardynalnych różnic między prawicą a lewicą litewską. Rząd E. Galvanauskasa uważano za prawicowy, w gabinecie nie mieli swoich przedstawicieli ludowcy i socjaldemokraci, jednak w stosunku do ziemian jego ministrowie byli nastawieni negatywnie.
Na posiedzeniu rządu na początku 1920 r. minister sprawiedliwości L. Noreika powiedział: "Większość obszarników polskich zakłada swoje ziemie w bankach warszawskich, otrzymane za ziemię pieniądze wyzyskuje na niekorzyść naszego państwa, popierając legionistów oraz Strzelców nadniemeńskich. Inni obszarnicy, wiedząc o przyszłej reformie agrarnej, starają się już teraz jak najprędzej sprzedać ziemię. Istnieje paląca potrzeba zatrzymać tę spekulację ziemią".12 Wszyscy ministrowie zgadzali się, że ziemianie są wrogami niepodległości Litwy, lecz niektórzy wyrażali obawy co do celowości odpowiedniej ustawy na rzecz "ukrócenia spekulacji ziemią", która zabroniłaby sprzedaż lub darowiznę ziemi obszarnikom, posiadającym więcej niż sto dziesięcin. Voldemaras zaznaczył, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa, gdyby przed zwołaniem Sejmu Ustawodawczego obszary ziemi dworskiej się zmniejszyły, gdyż to częściowo, być może, ułatwi prowadzenie reformy agrarnej".13 Zarządzający ministerstwem rolnictwa J. Tubelis, też narodowiec i w przyszłości wieloletni premier autorytarnego prezydenta Litwy A. Smetony, okazał zrozumienie co do ciężkiej sytuacji gospodarczej ziemian: "Obszarnicy są dziś zmuszeni do sprzedaży ziemi; w wielu miejscowościach wielka część połaci ziemi jest nie zasiana na skutek braku inwentarza, zwierząt hodowlanych oraz nasion, nie mogą oni uiścić podatków... Należy dać obszarnikom możliwość, aż będzie rozstrzygnięta w ten lub inny sposób kwestia ziemska, utrzymać swoje gospodarstwo".14

Więc z przekonania o wrogości ziemian nie wypłynęły jakieś szczególne restrykcje wobec nich ze strony rządu litewskiego. Trzeba też z całą stanowczością podkreślić, że żaden dwór ziemiański nie padł ofiarą rabunku ze strony chłopów litewskich, ani jeden ziemianin nie był zabity w czasie rozruchów chłopskich. Takich rozruchów na Litwie po prostu nie było. Sytuacja pod tym względem była całkiem odmienna, aniżeli na Ukrainie i częściowo na Białorusi, a w latach pierwszej rewolucji rosyjskiej (1905 - 1906) - na Łotwie.

Mniejsza zawziętość przeciwstawienia na tle narodowym i nieobecność wyczynów barbarzyńskich wewnątrz Litwy prawie nie miała wpływu na stosunki państwowe oraz nastawienia opinii publicznej wobec Polski. Jak w czasie ofensywy polskiej, tak również kontrofensywy bolszewickiej, litewska opinia była niechętna i wielce podejrzliwa wobec Polski, chociaż niekiedy rozlegały się głosy przestrzegające przed niebezpieczeństwem ze strony Rosji. Obawy wypowiadali działacze różnych nurtów politycznych, jednak jakby półgębkiem. Wywołane to było troską o zawarcie pokoju z Rosją radziecką, przyznanie przez nią niepodległości Litwy, która do tamtego czasu istniała dla dyplomacji mocarstw zachodnich tylko jako państwo "de facto", nie zaś "de jure". Sprawa układu pokojowego z bolszewikami była ściśle sprzężona z konfliktem litewsko-polskim. Takie twierdzenie jest jakby komunałem, tylko trzeba być może, pójść śladem rozumienia problemu przez ówczesnych litewskich polityków.

W dwutygodniku narodowców "Tauta" w marcu 1920 roku rozważano ujemne i dodatnie strony ewentualnego układu pokojowego. Autor artykułu A. J. Svirplys ( pseudonim A. Voldemarasa) wskazał, że przyśpieszenie pertraktacji i zawarcie układu z bolszewikami nie dyktują względy wojskowe i gospodarcze. Od bolszewików Litwę dzieli wojsko polskie oraz łotewskie, więc z nimi "my nie tylko nie walczymy faktycznie, lecz i walczyć nie moglibyśmy, choćby i chcieliśmy.15 Litwa nie wyciągnie żadnych korzyści z handlu z Rosją, która znajduję się w zapaści gospodarczej i nie może dostarczyć potrzebnych towarów. Na odwrót, bolszewicy będą starać się rozmaitymi drogami wyssać z Litwy wszelkie towary, w szczególności artykuły spożywcze. A jednak kwestia pokoju z bolszewikami jest niezmiernie doniosła dla Litwy ze względów politycznych. Przede wszystkim "z powodu Wilna i Wschodu Litwy, w ogóle zajętych przez Polaków".16

Przedstawiciele państw Ententy niejednokrotnie zapewniali Litwinów, iż linia demarkacyjna między wojskami polskimi i litewskimi ma charakter tymczasowy i nie będzie mieć żadnego znaczenia przy ustanowieniu granicy państwowej między Litwą i Polską, że wojska polskie na Litwie są potrzebne, by odeprzeć natarcie bolszewików, przed którym sami Litwini byliby bezradni. Przebywanie wojsk polskich na Litwie stałoby się zbędne po zawarciu pokoju z bolszewikami. Jednak, snuł dalej swoje rozważania działacz narodowców, pokój Litwy z Rosją radziecką nie będzie mieć decydującego wpływu na postawę Polski wobec Litwy.

Utrzymuje się, iż Polacy przyszli na Litwę, żeby bronić od bolszewików nie Litwy, lecz swojego państwa i całego Zachodu. Więc Polacy mieliby opuścić Litwę tylko, albo zawierając ugodę z bolszewikami albo, kiedy przyznają Rosję radziecką mocarstwa zachodnie, które wtedy wycofają swój mandat na obecność wojsk polskich na Litwie. W obu przypadkach zajęcie przez te wojska Wschodniej Litwy, przede wszystkim Wilna, traci podstawy. Autor artykułu konkludował iż powszechne przyznanie władzy bolszewickiej w Rosji będzie korzystne dla Litwy i w tym sensie, iż Litwa jako niepodległe państwo otrzyma przyznanie ?de jure? ze strony wszystkich państw świata.17

Ostatnie twierdzenie miało rację, ale dziwiło, iż autor artykułu, całkowicie nie bierze pod uwagę faktu, iż Polacy uważają Wschodnią Litwę z Wilnem oraz południową Suwalszczyznę za terytoria, które powinny należeć do państwa polskiego ze względu na skład narodowościowy tamtejszej ludności, nie mówiąc już o zagmatwanych tradycjach dziejów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nic do rzeczy tu nie miała walka z bolszewikami i niewiele sentymenty unijne. Tego nie brał pod uwagę nie tylko cytowany autor gazety narodowców. W prasie nagminnie używano zwrotu "polska okupacja", pisząc nie tylko o sytuacji w Wilnie czy zajętych przez wojsko polskie obszarach z mieszkańcami w większości mówiących po litewsku, ale też o wydarzeniach w Grodnie czy Suwałkach.

Litewska lewica niekomunistyczna ponaglała rząd E. Galvanauskasa do rozpoczęcia pertraktacji z Moskwą. Gazeta litewskich ludowców zarzucała rządowi, zwłaszcza ministrowi spraw zagranicznych, to jest właśnie A. Voldemarasowi reakcyjność oraz chęć zrobienia z Litwy narzędzia "reakcji zachodniej". Potrzebę jak najrychlejszego początku rozmów pokojowych uzasadniano zagrożeniem Litwy ze strony Polski, które miano zmniejszyć czy całkiem wyeliminować przy pomocy Rosji radzieckiej: ?Należy nie tylko wykorzystać wyraźną chęć rządu radzieckiego do pokoju z największą liczbą swoich sąsiadów, lecz trzeba także przeciąć drogę zakusom Polski na kresach Rosji, wykorzystując moment, kiedy polityka polska jest wybitnie imperialistyczna.18

Opieszałość rządu w sprawie rozpoczęcia rozmów pokojowych z Moskwą zarzucała rządowi też chrześcijańska demokracja, której jeden z liderów, przyszły prezydent Republiki A. Stulginskis , 23 marca 1920 r. oświadczył w Radzie Państwa Litwy, iż bolszewicy mają możliwość i prawo przyznania "de jure" niepodległości i granic Litwy. Rząd powinien osiągnąć takie przyznanie, nie zwracając nadmiernej uwagi na pozycję mocarstw Ententy oraz Polski.19 W taki sposób lewicę niekomunistyczną w sprawie pokoju z bolszewikami poparli chrześcijańscy demokraci, mający olbrzymi wpływ w społeczeństwie litewskim (o czym dobitnie świadczyły wyniki wyborów do Sejmu Ustawodawczego w kwietniu 1920 r.).

31 marca 1920 r. rząd Litwy posłał depeszę komisarzowi ludowemu spraw zagranicznych Rosji radzieckiej G. Cziczerinowi o zgodzie rozpoczęcia pertraktacji. Oficjalnie rozmowy rozpoczęły się w Moskwie 7 maja, już po wyborach Sejmu Ustawodawczego, choć nowy koalicyjny gabinet chrześcijańskich demokratów i ludowców pod kierownictwem premiera, ludowca K. Griniusa, był utworzony tylko 19 czerwca.

W swoim referacie nie będę rozpatrywać toku i zawiłości pertraktacji, które nie miały bezpośredniego decydującego wpływu na stosunki litewsko - polskie, ponieważ zrobił to już wspomniany na początku Č. Laurinavičius. Trzeba jednak podkreślić, iż rząd litewski w czasie kontrofensywy Armii Czerwonej zachowywał się w stosunku do Polski tak, jakby sąsiednie państwo już przestało istnieć i z jej strony dla Litwy w przyszłości nie pojawi się żadne zagrożenie.

Na przykład, długo nie wiedziano, jak postąpić z oficerami i żołnierzami polskimi, którzy przeszli na terytorium Niepodległej Litwy w czasie odwrotu przed nacierającą Armią Czerwoną. Jeszcze 22 czerwca na posiedzeniu gabinetu ministrów rozpatrywano pytanie ministra obrony K. Zukasa, czy wziętych do niewoli polskich wojskowych uważać za internowanych, czy jeńców wojennych. Gabinet ministrów, mając na uwadze, iż wśród wziętych do niewoli jest dużo obywateli Litwy postanowił wszystkich polskich wojskowych uważać za jeńców, a obywateli Litwy, którzy się znaleźli między jeńcami - pociągnąć do odpowiedzialności sądowej.20 Co prawda, wtedy jeńcami byli wojskowi wzięci do niewoli podczas starć litewsko-polskich, było ich niewielu. Sytuacja zasadniczo się zmieniła w lipcu, kiedy cofając się przed natarciem Armii Czerwonej na Litwę przeszły i złożyły broń 4-ta Brygada Piechoty 2-iej Dywizji Litewsko-Białoruskiej oraz mniejsze grupy żołnierzy rozproszonych wojsk polskich - łącznie około trzech tysięcy osób.21

Rząd Litwy nie chciał, ale też i nie mógł, ze względu na podpisany 12 lipca traktat pokojowy z Rosją radziecką, przepuścić oddziały, których celem było połączenie się z głównymi siłami polskimi. Jednakże początkowo rozbrojonych polskich wojskowych traktowano jako jeńców i zwlekano ze zmianą stanowiska w tej sprawie. Tylko 11 sierpnia na wniosek ministra spraw zagranicznych, chadeka J. Purickisa, postanowiono więzionych w obozach jenieckich polskich wojskowych uważać za internowanych "z motywów politycznych".22 Jednakże jakby na przekór temu postanowieniu na posiedzeniu gabinetu 15 sierpnia na podstawie doniesienia ministra obrony K. Zukasa o tym, że wśród internowanych przebywa prawie 400 obywateli Litwy, rząd polecił ministrom spraw wewnętrznych, obrony oraz sprawiedliwości ustalić, kogo spośród internowanych trzeba pociągnąć do odpowiedzialności.23 Później nikt z internowanych nie stanął przed sądem litewskim, ale nie zważając na niewykonane polecenia rządu K. Griniusa (premier, nawiasem mówiąc, na posiedzeniu gabinetu tego dnia był nieobecny) można to zajście uważać za bardzo niezręczne posunięcie, które świadczyło o zlekceważeniu Polski i uczuć patriotycznych Polaków.

Bardziej nierozważnym i niebezpiecznym dla rzeczywistych interesów Litwy posunięciem było zajęcie przez wojska litewskie południowej Suwalszczyzny z Suwałkami i Augustowem łącznie w trakcie marszu Armii Czerwonej na Warszawę. Co prawda, wojska litewskie prawie nie spotkały oporu Polaków, ale tłumaczy się to ogólną sytuacją na froncie polsko-bolszewickim. W wyniku klęski Armii Czerwonej pod Warszawą, nadziei na utrzymanie południowej Suwalszczyzny przez Litwinów nie pozostało. Na tym terytorium z wyjątkiem Sejn i okolic prawie lub wcale nie było ludności litewskiej. Suwałki czy Augustów co całkiem zrozumiałe, nie istniały w narodowej świadomości Litwinów jako symbol litewskiej historii i państwowości. Z drugiej strony trudno było wyobrazić sobie, że dużo większa i potężniejsza Polska zgodzi się na pozostawienie małej Litwie terytorium z ludnością czysto polską, a nie z ludnością choćby częściowo spolonizowaną, jak na Wileńszczyźnie. W Kownie wówczas nie brano tego pod uwagę.

18 sierpnia 1920 r. na posiedzeniu rządu minister spraw wewnętrznych R. Skipitis z optymizmem mówił o sytuacji w Suwałkach: "Żydowska ludność miasta życzliwie ustosunkowana do władzy litewskiej. Ceny na artykuły spożywcze są niższe aniżeli w Kownie. W wyborach do samorządu miasta przychylny nam element nie brał udziału, dlatego w miarę uporządkowania warunków trzeba będzie wybory przeprowadzić powtórnie. W Suwałkach już wystawiono naszą milicję. Urzędy sądowe przechodzą do naszej dyspozycji".24 Suwałki więc uważano za nieodłączną część Republiki Litewskiej, a nie za miasto tymczasowo zarządzane przez administrację litewską.

Kiedy po odparciu Armii Czerwonej od Warszawy wojska polskie powróciły na południową Suwalszczyznę i, mając wielką przewagę nad Litwinami, opanowały ją do pierwszego września, rząd Litwy przerzucił dodatkowe oddziały sił zbrojnych, które rozpoczęły przeciwnatarcie. To przedsięwzięcie skończyło się wielką klęską.

W czasie ofensywy generała Żeligowskiego 8 - 9 października, oddziałów litewskich rzuconych na Suwalszczyznę i rozbitych pod Augustowem, zabrakło w Wilnie. Krótkowzroczne działania rządu Litwy, dotyczące przynależności południowej Suwalszczyzny ułatwiły marszałkowi J. Piłsudskiemu przeprowadzenie operacji Wileńskiej nie tylko w sensie wojskowym, ale też i przede wszystkim, polityczno-psychologicznym.

W Kownie uważano, że Wilno po wycofaniu się bolszewików 27 sierpnia 1920 roku, jakby ostatecznie stało się litewskie i takiego stanu rzeczy Polska nie ośmieli się zmienić siłą. A więc, można prowadzić rozgrywkę na polu bitewnym o Suwalszczyznę południową. W odpowiedzi na notę ministra spraw zagranicznych Polski z żądaniem zaprzestania działań na tym terenie, który został przyznany Polsce decyzją Rady Najwyższej Ententy z 8 grudnia 1919 roku, rząd litewski tłumaczył, że po pierwsze: dobrowolne odejście z terytorium, które jest w posiadaniu państwa litewskiego, byłoby pogwałceniem neutralności wobec Rosji, po drugie: rząd Litwy nie widzi możliwości ustąpienia pod obcą okupację terytorium, które uważa za bezspornie należące do Litwy. Po trzecie, w nocie podkreślano, że Litwa nie przystała na decyzję Rady Ententy, na posiedzenie której litewskich przedstawicieli nie zaproszono.25

W tej samej sprawie, desygnowany na przedstawiciela Litwy przy Lidze Narodów A. Voldemaras w liście do jej generalnego sekretarza E. Drummonda przekonywał, że rząd litewski nawet nie wiedział o istnieniu decyzji rady: "Żaden kompetentny organ nigdy nie zakomunikował o tej decyzji. Co gorsza, rząd litewski wcale nie podejrzewał o istnieniu tej decyzji, która nie była nigdzie opublikowana".26 Wydaje się, że "niewiedza" rządu Litwy była trochę podobna do niewiedzy rządu i najwyższych władz wojskowych Rzeczypospolitej, o przygotowaniu generała Żeligowskiego do "buntu".

Lecz Polska była bardziej potężna niż Litwa, której rząd i świadome narodowo społeczeństwo mierzyło siły na zamiary. Można się zgodzić z opinią polskiego publicysty okresu międzywojennego, że główną przyczyną konfliktu polsko - litewskiego było dążenie Litwy zmierzającej do wcielenia obszarów, "które niegdyś były zamieszkiwane przez ludność etnicznie litewską, która jednakże z biegiem czasu uległa wynarodowieniu i dziś jest bądź to polską, bądź też stanowi materiał plastyczny bez oblicza narodowego, jednakże zbliżony językowo do narodowości polskiej".27 Dążenie to było całkowicie naturalne i stanowiło nie wyjątek, a odwrotnie - prawie regułę wśród narodów Środkowej i Południowo - Wschodniej Europy. Tylko na południowej Suwalszczyźnie w zamierzchłych czasach mieszkała nie etniczna ludność litewska, a Jadźwingowie...

Urzeczywistnienie dążeń litewskich przeciwko Polsce było możliwe i obiektywne interesy Litwy zbiegły się z tymczasowymi interesami Rosji radzieckiej. Obawy przed zagrożeniem bolszewickim zostały przeważone przez obawy przed zagrożeniem polskim, chociaż wśród polityków i społeczeństwa istniał też lęk przed Rosją. Na zajętych przez Armię Czerwoną terytoriach, przyznanych Litwie na mocy traktatu pokojowego z 12 lipca 1920 roku, władza bolszewicka zwlekała z przekazaniem administracji urzędom litewskim. Dotyczyło to też Wilna, w którym jawnie działali przybyli z Rosji przywódcy litewskich komunistów V. Mickevicius - Kapsukas i Z. Aleksa - Angarietis.

Jeszcze 17 sierpnia, już po ratyfikacji przez Sejm Ustawodawczy Litwy traktatu pokojowego, kiedy szala zwycięstwa w bitwie pod Warszawą już przeważyła na korzyść polską, w Wilnie odbył się wielki wiec komunistyczny, który trwał od godziny 4 do 7 po południu. Większość uczestników wiecu stanowili czerwonoarmiści z oddziałów rozmieszczonych w mieście. Niektórzy mówcy przybyli z Moskwy, wprost z Kongresu III Międzynarodówki. Kapsukas gorąco przemawiał przeciwko rządowi litewskiemu i wołał: "Precz z władzą kowieńską". Po zakończeniu wiecu żołnierze przemaszerowali przez miasto.28

Jednakże władza litewska musiała pogodzić się z groźnymi poczynaniami strony rosyjskiej. Motywy takiej ustępliwej polityki litewskiej wyszczególnili członkowie rządu i przedstawiciele różnych stronnictw w toku obrad w Sejmie Ustawodawczym 6 sierpnia 1920 r. podczas rozpatrywania sprawy ratyfikacji traktatu pokojowego z Rosją. Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Sejmu chadek ksiądz V. Jurgutis zaakcentował, iż rzeczą najważniejszą jest uznanie niepodległości Litwy, ponieważ ten fakt uznaje państwo, które uznawało nas za swoją część?.29 V. Jurgutisowi wtórował minister spraw zagranicznych J. Purickis: "... na mocy traktatu pokojowego Rosja zrzekła się suwerennych praw do naszego terytorium. Jest to akt prawny, dotyczący istnienia naszego państwa. Podstawa ku temu była już dawno- Jednakże powinniśmy przyznać, że od strony prawnej byliśmy, nie zważając na wolę swego narodu, wojsko i ustawy - częścią państwa rosyjskiego".30 J. Purickis wyraził swoje zdanie, że nieuporządkowane stosunki z Rosją nie pozwoliły również innym państwom uznać Litwę ''de jure". W odpowiedzi tym członkom Sejmu, którzy się irytowali, że Armia Czerwona okupuje część terytorium Litwy , minister spraw zagranicznych twierdził, że faktycznie terytorium państwa litewskiego stanowią tylko te tereny, którymi kierował rząd litewski, do pozostałej zaś części - tylko pretendowano. Bolszewicy zagarnęli tę część, do której pretendowano i jedynie po ratyfikacji traktatu pokojowego będzie należała ona do Litwy: "Jeśli Grodno i Wilno zagarnęli bolszewicy, to się nie omylę, gdy powiem, że jeśli nie zagarnęliby oni, to uczyniliby to Polacy".31

Premier K. Grinius wskazał, że "w polityce w takich umowach, które obecnie omawiamy, przestrzega się jednej zasady do ut des, tj. daję, abyś i ty mi dał. Zaznaczył też, że rzeczą ważną jest nie tylko uznanie niepodległości Litwy, lecz również to, że z Rosji będzie mogło powrócić około 100 tysięcy Litwinów, między innymi wielu bardzo potrzebnych dla budowy niepodległego państwa inteligentów.32

Odłożyć ratyfikację do wycofania Armii Czerwonej z Wilna oraz innych terytoriów przyznanych Litwie przez moskiewski traktat zaproponował przewodniczący frakcji socjaldemokratów w Sejmie S. Kairys, który otwarcie wyraził podejrzenie, że Armia Czerwona nie chce wyjść z Litwy.33 Jednakże takiego poglądu trzymała się tylko część posłów socjaldemokratycznych. Dobrze później znany J. Plečkaitis wypowiedział się za bezzwłoczną ratyfikacją, a co się tyczy obaw przed Rosją radziecką, to oświadczył z brutalną szczerością: "Jeżeli rosyjscy bolszewicy Wilna wraz z okręgiem zwrócić nie zechcą lub zdecydują się na zagarnięcie nawet całego terytorium Litwy, to przyczyn do tego znajdą wystarczająco. <... > Różnica polega tylko na tym , iż po zawarciu traktatu pokojowego bolszewikom nie wygodnie by było okupować nasz kraj".34 W pierwszym czytaniu podczas głosowania przeciwko nie wypowiedział się nikt, wstrzymało się tylko 4 socjaldemokratów.35

Dyskusje i głosowanie dobitnie świadczyły o tym, że dla utrwalenia niepodległości prawie wszyscy politycy litewscy uważali, że należy się opierać na Rosji. Tak jak politycy, również i społeczeństwo litewskie rozumiało sprawę narodową. Negatywne pojmowanie takiego stanowiska przez Č. Laurinavičiusia wyrażone w jego ostatnich artykułach jest trochę przejaskrawione, wygląda na modernizację historii. Bezpodstawne twierdzenie, iż: "Litwa, chociaż i otrzymała Wilno, zgodnie z traktatem moskiewskim stawała się podobna do protektoratu Rosji Radzieckiej?.36 Sprawa była o wiele bardziej skomplikowana. Inna rzecz, że w razie zwycięstwa Armii Czerwonej w bitwie warszawskiej los Litwy byłby przesądzony.

Zwycięstwo wojsk polskich pod Warszawą uratowało, obiektywnie biorąc, istnienie w latach międzywojennych niepodległej Republiki Litewskiej.


Przypisy:

1 P. Łossowski, Konflikt polsko - litewski 1918 - 1920, Warszawa 1996; P. Łossowski, Stosunki polsko - litewskie 1921 - 1939, Warszawa 1997.

2 R. Ţepkaitë, Diplomatija imperializmo tarnyboje. Lietuvos ir Lenkijos santykiaj 1919 - 1939 m., Vilnius 1980.

3 Č. Laurinavičius, Lietuvos - Sovietř Rusijos taikos sutartis, Vilnius 1992; Č. Laurinavičius, politika ir diplomatija. Lietuviř tautinës valstybës tapsmo ir raidos fragmentai, Kaunas 1997.

4 Č. Laurinavičius. Geopolitikos ir demokratijos dilema: moderniosios Lietuvos uţsienio politika ir Steigiamasis seimas, W: 1920 - 1922 metř parlamentine patirtis: sprendimř politika, tikslai, aplinkybes. Konferencija 2000 m. geguţës 10 d., Vilnius 2000.

5 Č. Laurinavičius Lietuvos - Sovietu Rusijos taikos sutartis, str. 166

6. Ministrř kabineto 1920 02 13 posëdţio protokolas. Lietuvos Centrinis Valstybës archyvas (dalej - LCVA) F.923 Ap. l B.86 L.68.

7 Ibidem. L.68 a.

8 Ibidem. L.68 a.

9 Ministrtř kabineto 1920 02 22 posëdţio protokolas. LCVA F. 923 Ap. l B.866 L. 53 a.

10 A. Voldemaras, Lietuva ir Lenkija, w: A. Voldemaras, Rađtai, Chicago 1973, p. 224.

11 V. Terleckas, Faktuose isiţvelgia A. Voldemaro isdavystë (Rękopis).

12 Ministrř kabineto 1920 Ol OS posëdţio protokolas. LCVA F. 923 Ap. l B.86 L.37.

13 Ibidem, L. 37 a.

14 Ibidem, L.37 a.

15 A. J. Svirpis. Del taikos su bolđevikais, ?Tauta?,1920. 03 12, Nr.6, s.2.

16 Ibidem.

17 Ibidem

18 "Darbas" 1920.03.24.

19 "Laisvë" 1920.0.08.

20 Ministrř kabineto 1920.06.22 posëdţio protokolas. LCVA F.923 Ap. l B.86 L.229

21 Patrz: P. Łossowski. Konflikt polsko - litewski 1918-1920, Warszawa 1996, s. 124 - 125.

22 Ministrř kabineto 1920 08 11 posëdţio protokolas. LCVA. F.923 Ap. l B.86 L.256 a.

23 Ministrř kabineto 1920 08 15 posëdţio protokolas, LCVA F.923 Ap. l B.86 L.258 a.

24 Ministrř kabineto 1920 08 18 posëdţio protokolas, LCVA, F.923, Ap. l, B.86, L.260 a.

25 P. Klimas, Is mano atsiminimu, Vilnius 1990, s. 256.

26 A. Voldemaras. Rusř - lenkř - lietuviř santykiai, w: A. Voldemaras, Rađtai., Chicago 1973, s.237.

27 B. Zaniewski, Geneza konfliktu polsko - litewskiego, "Myśl narodowa", 1937, No 40, s. 624.

28 Eltos informacija is Vilniaus. LCVA, F.923 Ap. l. B.87. L.49.

29 Steigiamojo Seimo darbai. 1920, 1 sesija s. 302.

30 Ibidem, s. 311.

31 Ibidem, s. 311.

32 Ibidem, s. 305.

33 Ibidem, s. 301 - 302.

34 Ibidem, s. 303.

35 Ibidem, s. 306.

36Č. Laurinavičius, Geopolitikos ir demokratijos., w: 1920 - 1922 metu parlamentine patirtis: sprendimu politika, tikslai, aplinkybes. Konferencija 2000 m. geguzes 10 d., Vilnius 2000, s.38.

NG 3 (492)