Aušrys Macijauskas

Przeznaczone dla wsi pieniądze
z budżetu - do kieszeni swoich ludzi

Członkowie rządu R. Paksasa kontynuują działalność protekcjonistyczną. Jeszcze do niedawna obliczaliśmy, ile zarobiliby budowlani, gdyby zostały uprawomocnione ulgi dla budownictwa w płaceniu podatku od wartości dodanej, teraz natomiast możemy porachować, ile zarobią mierniczowie, dokonując pomiarów geodezyjnych użytków rolnych, a notariusze - zatwierdzając umowy o dzierżawie ziemi, gdy wszedł w życie nowy tryb kompensat za olej napędowy.

Po prostu dziwi zgodność działań rządu. Ministerstwo Rolnictwa przygotowuje tryb kompensowania, według którego kompensaty można przyznawać jedynie za hektary, zarejestrowane w Rejestrze Nieruchomości (rejestrowane są tam tylko umowy zatwierdzone notarialnie), natomiast Ministerstwo Sprawiedliwości surowo zabrania notariuszom podpisywania umów o dzierżawie ziemi bez dokonanych pomiarów geodezyjnych (do 1 stycznia zezwalano na podpisywanie również bez nich).

Teraz policzmy. Na Litwie uprawia się blisko 1 mln hektarów ziemi. Co najmniej 70 proc. ziemi uprawnej jest wydzierżawiane (większość właścicieli mieszka w mieście i ziemi nie uprawia).

Zatem, przeprowadzone pomiary geodezyjne mieszkańcom wsi będą kosztowały co najmniej 50 mln litów (1 ha - około 100 litów, część ich bowiem już wymierzono). Jeszcze solidna sumka przypadnie notariuszom i jeszcze trochę - specjalistom regulacji rolnych za wydanie zaświadczeń.

Tak więc, rząd, przeznaczając z budżetu 52 mln litów dla wsi i dodając sobie z funduszu pomocy dla wsi, znacznie uzupełni kieszenie swoich ludzi (którym w ostatnim okresie właśnie brakuje pracy).

Następnie ci sami mierniczowie, notariusze, specjaliści regulacji rolnych (podobnie jak i inni mieszkańcy miasta) będą się zastanawiali: "Czego ci wieśniacy skarżą się, przecież rząd dał im tyle pieniędzy?".

("Lietuvos rytas" z 2 02 2001 r.)

NG 6 (495)