Robert Mickiewicz

Rozkwitły palmy kaziukowe

Wiosna w Wilnie i na Wileńszczyźnie już od kilkuset lat, niezmiennie rozpoczyna się obchodami dnia patrona Litwy królewicza św. Kazimierza i towarzyszącym temu świętu jarmarkiem, nazywanym z wileńska "Kaziukiem".

Tradycja jarmarków kaziukowych na Ziemi Wileńskiej przetrwała do dziś mimo wielokrotnie nawiedzających ją burz dziejowych. Wydawałoby się, że dzisiaj w XXI wieku, w epoce komputerów, telefonów komórkowych, internetu i innych osiągnięć postępu technicznego, człowieka bardzo ciężko jest już czymś zadziwić, mimo to w pierwszych dniach marca tłumy wilnian i gości miasta z różnych zakątków Litwy i Świata przybywają, aby podziwiać dzieła rąk mistrzów ludowych.

Dzień św. Kazimierza był chyba jedynym świętem religijnym, które obchodzono nawet za czasów sowieckich, oczywiście na wpół legalnie. Władze komunistyczne uznały, a ściślej mówiąc, nie potrafiły zakazać jarmarkową część tego święta, ale mimo to, jeżeli nie wszyscy, to miejscowa ludność na pewno doskonale wiedziała o tym, czym tak naprawdę jest dzień św. Kazimierza. Jarmark kaziukowy w tamte czasy przeważnie lokował się na rynku Kalwaryjskim, nazywanym wówczas Kołchozowym. W tym roku część mistrzów ludowych również sprzedawała swe towary na tym starym wileńskim targowisku, co prawda handel był tu o wiele skromniejszy niż kiedyś.

Tradycją czasów dzisiejszych natomiast, jest handel kaziukowy w nowych, tak zwanych sypialnych dzielnicach miasta. Tego roku nieduże kiermasze kaziukowe odbywały się w Szeszkinie i Fabijoniszkach. W Fabijoniszkach z kolei handlowano aż w dwóch miejscach, przy ulicy Gedvidżiu i przy centrum handlowym "IKI".

Do niedawna swe firmowe kaziukowe wyroby najczęściej wystawiali mieszkańcy Wilna i okolicznych miejscowości. Dla nich jarmark kaziukowy jest rzeczywiście tradycją z dziada pradziada. Jak opowiadają wilnianie, którzy pamiętają Wileńskie Kaziuki jeszcze z lat 50 i 60 - tych, z większością "kaziukowych" rzemieślników i sprzedawców można było z łatwością dogadać się po polsku. Jak było w tym roku?

Jarmark zajął znaczną część stołecznej Starówki. W ten sposób zamierzano uniknąć tłoku, zresztą bez większego sukcesu. W sobotę i niedzielę aby przebić się przez tłum kupujących i sprzedających, trzeba było mocno napracować się łokciami. Według zamysłu władz miejskich centralnym punktem pierwszego jarmarku XXI wieku stał się Plac Ratuszowy. Do dyspozycji handlujących i kupujących zostali oddano ulice Zamkową, Barbary Radziwiłłówny, Karmelitów, Szpitalną, skwer Rudnicki. Część jarmarkowych straganów rozlokowała się przy ulicy Końskiej (Arklu) i w ogrodzie Bernardyńskim (Sereikiđkiř parkas). Ulica Bernardyńska została zajęta przez malarzy ludowych.

Aby uniknąć chaosu z lat poprzednich, gdy przy zajmowaniu miejsc handlowych między handlarzami dochodziło niemal do rękoczynów, organizatorzy rozparcelowali na Starówce dla sprzedawców 622 miejsca handlowe. Tym niemniej i w tym roku przyjezdni handlarze, już kilka dni wcześniej zajmowali najbardziej intratne miejsca na Starówce. Niektórzy zaznaczali je konstrukcjami z prętów inni zaś przez kilka dni i nocy dyżurowali na tych miejscach w swych samochodach. Mimo, że na każdym nabytym zezwoleniu był wskazany numer stoiska, w tym roku również nie obeszło się bez przepychanek i kłótni.

W dzisiejsze ciężkie czasy "Kaziuki" wileńskie dla wielu mistrzów ludowych na całej Litwie stały się okresem najlepszych i najpewniejszych zarobków. W ciągu kilku dni handlu w stolicy, wielu z nich mogło chociażby trochę podreperować szczupłe rodzinne budżety. Oglądając jarmarkowe stoiska nie sposób było nie zauważyć, że wśród sprzedających przeważali przyjezdni z dalszych zakątków kraju. Setki samochodów z kowieńską, szawelską, kłajpedzką, telszeską, poniewieską, olitcką, rejestracją zajmowały większą część Starówki.

Handlowano przeważnie kaziukowymi specjałami. Największy asortyment stanowiły plecione kosze, przeróżnej wielkości, wzorów i oczywiście cen. Najmniejsze można było nabyć już za 15 Lt., za te większe i bardziej ozdobne proszono nawet 60 Lt. Bogaty był również wybór przeróżnych wyrobów z drewna: łyżek, misek, beczek, beczułek, ław, przeróżnych zabawek dla dzieci, a w kilku miejscach sprzedawano drewniane zegary. W niemniejszym asortymencie i ilości było wyrobów z gliny: dzbanów, talerzy, mis, kogucików, piszczałek. Również w tym roku nie zabrakło rozmaitych, ręcznie tkanych wyrobów z lnu. Przy samochodzie z kowieńską rejestracją handlowano filcowymi kapeluszami dla pań i panów, jak zapewniały sprzedawczynie również ręcznej roboty. Kilka starszych panów z powodzeniem sprzedawało miotły, oczywiście własnej produkcji. Bardziej majętni zwiedzający mogli nabyć rozmaite wyroby z bursztynu, złota, srebra i skóry. Tu i ówdzie sprzedawano pierniki, słodkie obwarzanki i cukierki.

Oczywiście bez tych wszystkich charakterystycznych kaziukowych towarów niemożliwie byłoby sobie wyobrazić jarmarku, ale mimo wszystko towarem numer jeden pozostają podwileńskie palmy. To właśnie one są symbolem jarmarku kaziukowego. Tego roku, jak zgodnie zauważyło wielu zwiedzających, palm było niestety znacznie mniej niż przed laty. Ceny były prawie takie same jak i w roku ubiegłym. Palmy o zwykłych wymiarach w zależności od wzorów szły za 15 - 35 Lt. Najdroższa jaką spotkałem na jarmarku była półtorametrowa, za która proszono 100 Lt.

Co się tyczy cen, to najtaniej można było kupić bliżej wieczora w niedzielę w ostatnim dniu jarmarku. Część sprzedawców, jedni nie chcąc wieźć niesprzedany towar do domu, inni natomiast pod wpływem mocniejszych trunków, zbywało swe bogactwa niemal za bezcen. Jak się mówi, ?na jarmarku jak na jarmarku?.

***

Kościelne uroczystości w dniu patrona Litwy św. Kazimierza przybrały w tym roku szczególne znaczenie. Równocześnie z uroczystościami dnia św. Kazimierza odbyły się uroczystości związane z ingresem wileńskiego metropolity, arcybiskupa Audrysa Juozasa Bačkisa - trzeciego w historii Litwy kardynała, który insygnia kardynalskie otrzymał od papieża Jana Pawła II podczas ostatniego konsystorza, 21 lutego b.r. Mszę św. tego dnia, koncelebrowano na placu Katedralnym, aby wszyscy wierni mogli modlić się razem z nowo mianowanym kardynałem. Niestety cała uroczystość odbywała się wyłącznie w języku litewskim.

Na zdjęciach: palmiarka Joanna Paukszto spod Suderwi; pierwszy jarmark kaziukowy XXI wieku na placu Ratuszowym.

Fot. Waldemar Dowejko

NG 9 (498)