"Przypominam, że po roku 1931 rozbiła się
nad Wilnem bania z poezją..."

"Żagary" dodatek do "Słowa" we wspomnieniach swego założyciela Stanisława Mackiewicza /Cata/

Zamieszczając poniżej garść autentycznych słów napisanych w różnym czasie przez Stanisława Mackiewicza uznaliśmy, że te fragmenty - z podaniem tego skąd pochodzą - stanowią same w sobie wiedzę o "Żagarach", które mają swe trwałe miejsce w historii literatury polskiej w Wilnie i dobrze jest, że się Czytelnik o nich dowie od ich twórcy. (red)


"Przypominam, że po roku 1931 rozbiła się nad Wilnem bania z poezją: Czesław Miłosz, Teodor Bujnicki, Jerzy Zagórski, Aleksander Rymkiewicz i wielu innych. Związani z nimi byli młodzi publicyści, jak Dembiński, Jędrychowski, Sztachelski, Petrusewicz. Założyłem dla nich przy "Słowie" pismo literackie "Żagary" i musiałem te "Żagary" zamknąć, i rozpocząć z tymi młodymi talentami wojnę zaczepną, a to ze względu na orientację polityczną, która ich ożywiała... Ale "Żagary" zrobiły karierę należną poziomowi talentów swoich współpracowników. Jeszcze nie tak dawno u mego łóżka boleści pojawiła się urodziwa panna, pisząc rozprawę doktorską o "Żagarach", która ze swymi danymi chciała skonfrontować moje wspomnienia". (Wyd. z papierów pośmiertnych S. Mackiewicza, 1966 r.)

"Kłopoty redaktora" ("Słowo" 12 2 1932 r.)

"Gazeta nasza jest gazetą konserwatywną, gazetą ziemiańską, jest może ostatnim co do chronologii powstania posterunkiem ideowym tej klasy, niegdyś bardzo w tym kraju zamożnej... Pierwszą jednak zasadą w naszych metodach redakcyjnych było wciąganie do współpracy możliwie wielkiej ilości ludzi o różnych przekonaniach politycznych. Nie baliśmy się zamiany gazety w klub dyskusyjny... Sądziliśmy, iż gazetę naszą czytają nasi zwolennicy i nawet nasi przeciwnicy, że zamieszczanie różnych głosów rozszerza tylko horyzont i przyczynia się do wyrobienia zdania.

Onegdaj w dodatku "Żagary" ukazał się artykuł Henryka Dembińskiego. Po przeczytaniu go, pomyślałem sobie, że jest to artykuł komunistyczny, będący echem tego wszystkiego, co podczas swojej podróży po Rosji widziałem. Ten sam rozmach, ta sama mentalność 'piatiletki", "zaciśnięte pięści" etc.

Pod "Żagarami" widnieje podtytuł przeze mnie samego z młodym zespołem ustalony: "Miesięcznik idącego Wilna, poświęcony sztuce". - Jaka sztuka mieści się w artykule p. Dembińskiego - przemknęło mi pytanie przez głowę - "chyba sztuka, jak w piśmie konserwatywnym wypowiadać komunistyczną ideologię" - odpowiedziałem sam sobie... Dowiaduję się jednak, że p. Dembiński nie uważa swego artykułu za komunistyczny, przeciwnie, że chce napisać artykuł, odgraniczający siebie od komunizmu. Osobiście boję się, że ta miedza wyda się nam zbyt wąska. Ale mimo to będziemy i na ten artykuł czekać, a po doczekaniu się go, będziemy drukować. Dlaczego? Po co? Na co? Pan Dembiński jest człowiekiem zdolnym, bardzo zdolnym... Chcielibyśmy, aby nasza gazeta, ten ostatni może prezent ginącego w kryzysie ziemiaństwa kresowego, dany życiu politycznemu i kulturalnemu naszego kraju, drzwi miała na oścież przed każdym talentem otwarte... Chcemy pozyskać sobie młodzież, o którą zresztą wszyscy zabiegają, co zresztą bynajmniej na nią dobrze nie wpływa.? "Idące Wilno", dziś naprawdę dopiero idzie, jutro może do czegoś dojść. Już wśród siebie ma talenty tak pierwszorzędne jak Teodor Bujnicki".

"Dzieje naszej redakcji" (Słowo 1 VIII 1932, artykuł na dziesięciolecie powstania "Słowa").

"Na przeciągu lat dziesięciu miałem raz tylko poczucie swojej klęski, poczucie niepowodzenia o posmaku tragicznym. Było to po wyjściu od nas młodzieży uniwersyteckiej, z której poziomem i talentami łączyliśmy wielkie nadzieje. Zrobiło mi się pusto w tym Wilnie. (Mowa o odejściu "Żagarów" pod innym tytułem do "Kuriera Wileńskiego".

Stanisław Mackiewicz

/Cat/ "Lata Nadziei", Londyn, 1946 s. 144 - 145).

"Ale najwięcej nerwów kosztowała mnie walka z grupą Dembińskiego - Jędrychowskiego. Rzecz się tak miała. W 1931 r. proponowałem grupie studentów Uniwersytetu Wileńskiego, którzy ujawnili swe talenty choćby we wspaniałych "szopkach akademickich" wydawania przy "Słowie" dodatku literackiego, pt. "Żagary" - tytuł ten był wymyślony przeze mnie, podobał mi się ze względu na swą buńczuczną fonetykę, wyraz w lokalnym języku litewskim oznacza gałęzie lub żerdzie leżące pod wodą, które czasami zaczepia łódka. W grupie tej, złożonej jak już powiedziałem z pierwszorzędnych talentów poetyckich i literackich, jak Czesław Miłosz, Teodor Bujnicki, Jerzy Zagórski, Aleksander Rymkiewicz, Jerzy Putrament indywidualnościami politycznymi byli Henryk Dembiński i Stefan Jędrychowski. Dla Dembińskiego, który był wtedy prezesem katolickiego wileńskiego "Odrodzenia", a zwłaszcza Prezesem Bratniej Pomocy Uniwersytetu Wileńskiego, wydawaliśmy jeszcze inny dodatek do "Słowa" pt. "Wilcze kły". Wspominam o tym, ponieważ Jędrychowski w nekrologu Dembińskiego o redagowanych przez niego "Wilczych kłach" nie wspomina, że był to dodatek do reakcyjnego i bazarniczego "Słowa" i że w tytule "Wilcze kły", nie chodziło o zęby proletariatu, jak może kiedyś będzie to interpretować jakaś hagieografia socjalistyczna, lecz była to aluzja do rzeczy tak archaicznej i faszystowskiej, jak Herb Batorego, założyciela Uniwersytetu. W jednym z numerów "Żagarów" Dembiński umieścił artykuł wstępny, będący normalną szmirą propagandy sowieckiej, według szablonu radia moskiewskiego czy mińskiego. Ograniczyłem wtedy autonomię tego pisma, oświadczając, że wypowiedzi polityczne muszą być poddane pod kontrolę redakcji. Nie wiem na czym by się skończył ten incydent, gdyby nie to, że "Kurier Wileński", wydawany w Wilnie z subsydiów rządowych, wyraził natychmiast gotowość przyjęcia grupy "Żagarów" na własne łono i bez żadnych ograniczeń wydawał te "Żagary", jako "Piony" dopóki mu tego nie zabronili jego rządowi chlebodawcy.

Było mi smutno i wstyd, że bolszewizm w Wilnie szerzyła grupa utalentowanych młodych ludzi, najautentyczniej wileńskiego pochodzenia, których same nazwiska przypominały stronice "Pana Tadeusza" lub "Pamiętniki kwestarza".

***

Na tym nie kończą się urywki wspomnień o "Żagarach" ich założyciela - Stanisława Mackiewicza. Ale mamy rok 2001 - siedemdziesiąt lat od opisywanych wypadków. I oto w telewizji polskiej w wywiadzie z laureatem Nagrody Nobla - Czesławem Miłoszem - noblista mówi: "W moich ŻAGARACH'. Nagroda Nobla nie przyćmiła mu wspomnień o wileńskim dodatku do "Słowa" - piśmie idącego Wilna: ŻAGARACH.

Zdjęcia z "Magazynu Gazety" nr. 50 z dn. 25 listopada 1999 r.

Na zdjciach: Henryk Dembiński, Lewica akademicka. Siedzą od lewej: Stefan Jędrychowski, Teodor Bujnicki, Kazimierz Petrusewicz

NG 10 (499)