Na trudnej drodze przemian

Dlaczego nam się nie wiedzie w nowych warunkach społeczno - ekonomicznych?

Takie czy też podobne pytania często padają w rozmowach między ludźmi, na łamach prasy, w audycjach telewizyjnych itd.

Mnie się wydaje, że nie wiedzie się nam z wielu powodów. Po pierwsze, nie byliśmy przygotowani do radykalnych zmian. Nie mieliśmy etapu przejściowego, ale nastąpił nagły zwrot w stronę systemu wolnorynkowego. Przełomy zaś w świadomości oraz mentalności ludzi, jak wiemy, nie następują tak szybko. Choć większość z nas oczekiwała tych zmian, to jednak nie zdawała sobie w pełni sprawy z tego, co nas czeka. Na fali dążeń do niepodległości nie dostrzegliśmy czy nie chcieliśmy dostrzec tego faktu, że system kapitalistyczny też ma sporo minusów. Dzisiaj ci, którzy malowali go w różowe kolory, mocno się zawiedli, popadli w apatię i niewiarę w lepsze jutro. Po drugie, nie nauczyliśmy się w swoim czasie rzetelnie pracować oraz dbać o swoje miejsce pracy. Większość z nas nie ma predyspozycji do przedsiębiorczości, robienia interesów, bo żyliśmy w twardych ramach własności społecznej. Nasi rodacy z Polski stoją pod tym względem znacznie lepiej. Mieli w poprzednim okresie rolnictwo indywidualne. A o Polakach - kupcach już wtedy chodziły legendy. My zaś w większości pozostaliśmy tacy, jacy byliśmy: bierni wobec życia, nie umiejący dochodzić własnych praw.

Po trzecie, przejęliśmy sporo złego z systemu kapitalistycznego. Nauczyliśmy się ukrywania dochodów, niepłacenia podatków, prowadzenia podwójnej buhalterii itd. A wszystko to według zasady, że ?pieniądze nie pachną?. Nasze poprzednie rządy popełniły niemało błędów w sferze gospodarczej, ponieważ chciały pogodzić gospodarkę wolnorynkową z nakazowym systemem kierowania oraz mieszania w to polityki. To w ostateczności da się naprawić, ale o wiele trudniej będzie dokonać zmian w moralności naszych urzędników różnych szczebli, by nie patrzyli na swe stanowiska pod kątem własnych kieszeni. Zamiast tego, by sprzyjać rozwojowi przedsiębiorczości, ciągle szukają oni, co by jeszcze dało się sprzedać kapitaliście zza oceanu i pobrać za to "kieszonkowe". Nie boli ich głowa o to, że z czasem obcy kapitał zdominuje naszą gospodarkę.

Po czwarte, stosunki wzajemne pomiędzy pracodawcami a pracownikami dalekie są u nas od normalności. Nie rozumieją widać jeszcze nasi pracodawcy, że ich pozycja na rynku zależy nie tylko od wydajnej pracy ich podwładnych, ale też zarobków oraz warunków pracy tych ostatnich.

Nie ma dziś elementarnej solidarności między ludźmi, czy była potrzebna ona tylko w okresie naszych dążeń do niepodległości?

Po piąte, zwykłym obywatelom, tzw. maluczkim, można dziś tylko sumiennie pracować (jeśli mają gdzie) oraz co jakiś czas uczestniczyć w wyborach, po których nie mają oni nic do powiedzenia.

Pamiętajmy o tym, że nie zbudujemy społeczeństwa obywatelskiego, zdrowej gospodarki, jeśli nie stworzymy skutecznej kontroli oddolnej i faktycznej równości obywateli wobec prawa.

I po szóste, jesteśmy nie tylko krajem biednym w zasoby naturalne, surowce, ale też w ludzi. Jest nas tylko 3,7 mln. (dane oficjalne), a kompetentnych w sprawach polityki i gospodarki zupełnie mało. Toteż dajmy im możliwość wykazania się, pozwólmy im pracować i nie pytajmy, do jakiej partii czy organizacji społecznej należą. Musi być ciągłość w polityce i gospodarce i nie jest ważne, jaka partia lub koalicja jest w dany moment u władzy. Jeśli tego nie uczynimy, to nadal będzie tak, jak w zakończeniu znanej baśni Kryłowa: ?A woz i nynie tam?

Tadeusz Jarmołowicz
Stare Troki

NG 10 (499)