Michał Bieniasz

Karta Polaka - czy Polak "a la carte"

Konsulaty RP rozesłały w ostatnim czasie listy do organizacji polskich na terenie swego działania z prośbą o opinię projektu rozpatrywanej właśnie przez Sejm ustawy "Karta Polaka". Do listu dołączony został ów projekt.

O senackiej inicjatywie ustanowienia Karty mówiło się już od dawna, bo od kwietnia 1999 roku - znaliśmy jej brzmienie - druk sejmowy nr 1206 dostępny jest w Internecie.

Projekt załączony do listu z Konsulatu nosił takie samo oznaczenie na każdej z dziewięciu stron - "...III kadencja/druk nr 1206", lecz ... to nie był ten sam dokument. Razem z prośbą o opinię przedstawiono nam druk sejmowy nr 2641, a właściwie jego fragment będący projektem ustawy o Karcie Polaka wniesiony do Sejmu przez Komisję Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisję Łączności z Polakami za Granicą, a sygnowany przez ich przewodniczących Jana Rokitę i Ryszarda Czarneckiego. Sprawa numeru pisma nie ma oczywiście większego znaczenia, ale mniej zorientowani mogliby nadal uważać, że to propozycja Senatu, z czego Senat chyba nie byłby specjalnie zadowolony, bo różnice w obu tekstach są zasadnicze. Istotne natomiast jest to, że ta właśnie ustawa w brzmieniu, w jakim nam je rozesłano jest rozpatrywana przez Sejm RP.

Senat niejednokrotnie podkreślał, że sprawuje opiekę nad Polakami zamieszkałymi poza krajem. Jaka jest rola Sejmu w stosunku do 1/3 narodu mieszkającego za granicą - Sejmu, którego praca polega - ogólnie rzecz biorąc na przepychankach "kto tu rządzi" -" W swym artykule w sztokholmskim "Słowie Kongresu" nr 1/2001 wspomniałem, że Meksykanie zamieszkali w USA mają swych posłów w meksykańskim parlamencie - nie mając takiego balastu Sejm RP jest w luksusowej sytuacji, bo tu jest gra do jednej bramki. Na czym to "rządzenie" ma polegać, a organem wykonawczym jest tu oczywiście Ministerstwo Spraw Zagranicznych poprzez swe placówki na terytoriach innych państw, częściowo odsłania nam przedstawiony projekt ustawy o Karcie Polaka, a dokładniej zmiany jakich dokonano w projekcie senackim.

W uzasadnieniu senackiego projektu o Karcie Polaka czytamy: "Potrzeba ustanowienia Karty Polaka wypływa z obowiązku państwa wobec rodaków, którzy żyją poza granicami Polski, stanowią około 1/3 Narodu Polskiego i także tworzą Polskę. Polacy również i na obczyźnie, we wszystkich krajach świata w jakich się znajdują z różnych, najczęściej tragicznych powodów niosą Ojczyznę. Nie wynaradawiają się, a są wierni dziedzictwu kultury, języka, wiary, świadomości korzeni". W projekcie sejmowym ani tego poczucia obowiązku państwa w stosunku do nas, ani podkreślenia tej naszej roli, ani w ogóle tego uzasadnienia nie tylko nie ma, ale nawet i jego ducha trudno wyczuć. Bo jakoś nie zachęca mnie wstęp w sejmowej propozycji, że: "W celu wzmocnienia więzi naszych Rodaków na obczyźnie z ojczyzną, uznając że należy im się głęboki szacunek i zadośćuczynienie moralne za utratę obywatelstwa polskiego, dając wyraz pamięci Macierzy stanowi się co następuje..." Dla Senatu "tworzymy Polskę", dla Sejmu jesteśmy "oni"...

Przejdźmy do konkretów

Kto będzie mógł otrzymać Kartę Polaka? Oczywiście ci, którzy należą do Narodu Polskiego. W obu omawianych dokumentach dosyć mgliście bez zdefiniowania tych pojęć i zamiennie w sposób raczej przypadkowy używane są określenia "narodowość polska" i "pochodzenie polskie". Pomijając tu osoby, które o Kartę Polaka starać się będą na terytorium Polski, o owej "narodowości", czy "pochodzeniu" według projektu sejmowego decydować ma konsul. W propozycji senackiej "Uprawnionymi do otrzymania Karty są osoby, /.../ które przed konsulem RP złożą wniosek o jej wydanie /.../ oświadczenie o polskiej narodowości lub pochodzeniu (?) oraz dowody polskiego pochodzenia" (Rozdz.2, Art.8) Przy braku definicji pojęć "narodowość" i "pochodzenie" uspakajał jednak fakt, że "Konsulowie RP zapewnią pomoc osobom ubiegającym się o potwierdzenie narodowości polskiej lub pochodzenia polskiego..." (Rozdz.2, Art.17). O tej pomocy w sejmowej propozycji ani słowa. Jaka więc ma być rola konsulatów we wprowadzanej Karcie Polaka?

Niuans językowy

Projekt senacki (Rozdz.3, Art.12): "Właściwym do potwierdzenia przynależności narodowej lub polskiego pochodzenia jest konsul RP..."

Projekt przedłożony w Sejmie (Art.4, p.2): "Organem właściwym w sprawie stwierdzenia polskiego pochodzenia jest konsul..."

No i pokazano "kto tu rządzi" - nie jest ważne, że czujemy się Polakami - ten fakt musi być stwierdzony przez urzędnika. Potwierdzenie, lub jego brak, nie zmieniał w niczym tego, że do Narodu Polskiego należeliśmy i należymy, bo tak mamy w duszy zakodowane, no a jak to teraz będzie gdy urząd tego nie stwierdzi? Na miły Bóg, jaki urząd na świecie może to stwierdzić. Proponowana NAM Karta Polaka definiuje dokładnie kto Polakiem jest, a kto nie. Otóż: "Polskie pochodzenie osoby stwierdza się /.../ jeśli spełnia łącznie poniższe warunki: (...tu o rodzicach, dziadkach, języku, kultywowaniu tradycji skrót mb) wykaże /.../ aktywną działalność w organizacjach Polaków za granicą" (Art.4, p.1/2). Czy projektodawcy rzeczywiście nie zauważyli, że taki warunek oprócz bezsensowności zważywszy uwarunkowania geograficzne, stan zdrowia zainteresowanych czy tysiące innych powodów, kłóci się z podstawowym prawem każdego człowieka - prawem do chcieć, lub nie chcieć - co określają wszystkie umowy międzynarodowe na temat praw człowieka, nie mówiąc już o konstytucjach państw w których żyjemy. Na podstawie tego, że nie działa ktoś aktywnie w polonijnej organizacji konsul będzie musiał stwierdzić, że nie jest on Polakiem, bo wszystkie warunki należy spełnić łącznie i nie wystarczy mieć tylko rodziców Polaków, trzeba jeszcze należeć do kółka koronkarek. Jakże przypomina to nie tak odległe czasy, gdy wizę do Polski można było otrzymać jedynie należąc do organizacji "lubianej" przez konsulat PRL.

Jednocześnie z ustawą o Karcie Polaka Sejm od dłuższego już czasu pocił się nad ustawą o repatriacji. Uchwalona wreszcie dnia 9 listopada 2000 r. dotyczy jedynie Polaków zamieszkałych w azjatyckiej części byłego ZSRR, lecz, co w tym wypadku ciekawe, określa także kto "pochodzenie" czy "narodowość" polską posiada. Kryteria w tej obowiązującej już ustawie są jeszcze inne niż w omawianych wyżej obu projektach. Zabawne, w sprawach repatriacji i przyznania Karty Polaka decydować mają ci sami konsulowie na podstawie różnych przepisów na ten sam temat - serdecznie współczuję.

Kilka słów o Ustawie Zasadniczej, czyli prawie najwyższym

Jest w Konstytucji RP z dnia 2 kwietnia 1997 r. zapisane w Rozdziale II - WOLNOŚCI, PRAWA I OBOWIĄZKI CZŁOWIEKA I OBYWATELA: "Osoba, której pochodzenie polskie zostało stwierdzone zgodnie z ustawą, może osiedlić się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej na stałe" (Art.52, p.5.). - Dlaczego więc Karta Polaka ma nas uprawniać do: "Uzyskania zezwolenia na osiedlenie się na terytorium Rzeczypospolitej" /.../, a "Przepisy ustawy o cudzoziemcach dotyczące zezwoleń na osiedlenie się /.../ stosuje się odpowiednio? (Art.9,p.3 propozycji sejmowej). Zgodnie z Konstytucją, prawem najwyższym, żadne uzyskiwanie zezwolenia nie jest konieczne, a przepisów ustawy o cudzoziemcach dotyczących zezwoleń "odpowiednio" lepiej nie stosować, bo się tę Konstytucję naruszy.

To tylko kilka przykładów braku spójności propozycji ustawy o Karcie Polaka z innymi już obowiązującymi przepisami. Stoi ona także w wielu punktach w sprzeczności z prawem Unii Europejskiej. Więcej, zawarte w niej propozycje przepisów są niezgodne z polskim stanowiskiem negocjacyjnym z Unią Europejską oraz Narodowym Programem Przygotowania do Członkostwa o czym posła Ryszarda Czarneckiego powiadomił Sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej Jacek Saryusz-Wolski pismem nr.459/2001/DHP-agg z dnia 28 lutego 2001 roku.
Pisma tego jednak Konsulaty w rozesłanych listach nie dołączyły, choć jest ono integralną częścią druku sejmowego nr 2641. Te niezgodności oznaczają mniej więcej tyle, że posiadacze Karty Polaka mieszkający poza terytorium Unii zapomnieć mogą o obiecywanych przywilejach w chwili, gdy w Polsce zacznie obowiązywać unijne prawo. Nie będzie m.in. prawa osiedlenia się, nie będzie prawa pracy, bo w Polsce obowiązywać będzie umowa o swobodnym przepływie ludzi i siły roboczej na całym terytorium UE, a tego Polska bardzo chce. Można obiecywać rodakom ze Wschodu zrównanie w prawach z obywatelami Rzeczpospolitej, ale po przystąpieniu Polski do Unii obiecywałoby im się zrównanie z prawami Niemców, Szwedów, czy Francuzów - a na ten temat Niemcy, Szwedzi i Francuzi mają całkiem inne zdanie.

Jaki jest więc cel dalszych prac Parlamentu nad ustawą z góry skazaną na śmierć. Odpowiedź jest prosta:

Władza!

Kto i nad kim miałby tę władzę sprawować? Odpowiedź znajdziemy także w "konsultowanym" obecnie projekcie sejmowym ustawy o Karcie Polaka. Jak wiemy posiadanie informacji, to posiadanie władzy. Żaden rozsądny ośrodek władzy, mający poza obszarem swej administracji 15 milionów ludzi związanych z ojczyzną emocjonalnie nie będzie tego faktu bagatelizował. Otóż okazuje się, że prowadzony ma być rejestr, któremu poświęcono cały artykuł piętnasty z 19 punktami i podpunktami. Spójrzmy na ów Art.15: "Rejestr...w odniesieniu do osób zamieszkałych na terenie okręgu konsularnego prowadzi konsul" (Art.15 p.2). Dalej czytamy jakie to dane będą się w tym rejestrze znajdować - i tak oprócz danych osobowych także "przynależność do partii lub organizacji politycznych albo społecznych" (Art.15, p.3/6) i jeszcze "Dane osób /.../ mogą być /.../ przetwarzane bez zgody osób, których postępowanie dotyczy" (Art.15, p.4/5) i jakby tego było mało: "Dane zawarte w rejestrach mogą być przetwarzane i udostępniane za pośrednictwem urządzeń teleinformatycznych organom administracji właściwym w sprawach wewnętrznych oraz organom Policji i Straży Granicznej bez konieczności składania pisemnych wniosków" (Art.15, p.4/6)!!!.

W większości cywilizowanych krajów zbieranie tego typu informacji wymaga specjalnych zezwoleń. Rejestrowanie i tworzenie baz danych z informacjami na temat poglądów politycznych obywateli jest zakazane, a nawet karalne. Nie wydaje mi się także specjalnie trudny do zaklasyfikowania fakt podjęcia próby zbierania tego typu informacji na terenie obcego państwa, o obywatelach tegoż obcego państwa przez polskie placówki dyplomatyczne i przekazywanie ich następnie polskim organom spraw wewnętrznych. Miała być Karta Polaka, a wygląda, że to Polak będzie "a la carte".

Ocena

We wspomnianym na wstępie liście z konsulatu jest prośba o ocenę projektu ustawy o Karcie Polaka. Moja ocena jest zdecydowanie negatywna. I nie zmieni tego nawet pokazywanie w TV Polonia w programie "Forum Polonijne" rodaka z Ukrainy mówiącego, że on już tylko czeka żeby tę wyśnioną Kartę Polaka przed śmiercią dostać to ją sobie jak święty obrazek w domu mieć będzie. To, że go oszukano i - jak to napisano we wstępie do projektu poselskiego takie "zadośćuczynienie za utratę obywatelstwa polskiego" mu się proponuje - zostawmy tym, którzy prawa w Polsce stanowią i tym, którzy kiedyś ich wysiłki podsumują. Poseł Ryszard Czarnecki pouczał Polonusów przy okazji dyskusji nad ustawą o obywatelstwie,że polski paszport to nie "karta wędkarska", ciekawe jak sam oceni Kartę Polaka, czy też jakoświęty obrazek?

NG 12 (501)