Liliana Narkowicz

Fryzjer - zawód twórczy

Słowo fryzjer pochodzi od fr. friseur. Tę nazwę od wieków stosowano względem rzemieślnika, zajmującego się strzyżeniem, czesaniem i goleniem. Dziś fryzjer wkłada coraz więcej inwencji twórczej, a nieraz i fantazji, by sprostać wymaganiom zgodnym z duchem czasu.

Zakład fryzjerski, to nie tylko piękne zapachy i ładnie wyglądające opuszczające jego próg kobiety. To często nadszarpnięta cierpliwość fryzjera, spuchnięte nogi i obolałe ręce. A nieraz i popękana , wysuszona skóra rąk , będących w kontakcie z nadmiarem kosmetyków, uczulone płuca - twierdzi fryzjerka Lilia Orłowa z domu Makowska.

Wybrała Pani zawód popularny, czy też nie?

Przede wszystkim zawód potrzebny. Strzyżenie włosów, to nie tylko higiena, ale i dobre samopoczucie. A nieraz i pewność siebie. Szczególnie, jeżeli po "obróbce" we fryzjerni wygląda się mniej więcej tak, jak się sobie wyobrażało lub jeszcze lepiej.

Było to marzeniem od dzieciństwa?

Skądże. Czesałam, co prawda, w pewnym wieku lalki, a potem koleżanki z nieukrywanym przejęciem. Jednak przez cały okres nauki w szkole chciałam być nauczycielką . Te z młodszej generacji odbierałam jako piękne, zadbane, mądre i kochające dzieci. Moje oceny w szkole były za niskie, a może zabrakło mi ambicji, by spróbować swoich sił na studiach. Owszem, zdecydowałam się na naukę w Wyższej Szkole Handlowej. Niestety, pomimo, że się tam dostałam, miałam stale kłopoty z opanowaniem jęz. litewskiego. Zdecydowałam się na zabranie dokumentów. Nie było to rozwiązaniem, gdyż należało myśleć o przyszłości. Kiedy się dowiedziałam, że koleżanka zamierza uczyć się zawodu fryzjera, zdecydowałam się i ja. Podstawowymi egzaminami końcowymi było zrobienie dwóch fryzur: codziennej i świątecznej. Tę drugą, wyjątkowo wyrafinowaną robiłam dla panienki mającej stanąć tegoż dnia na ślubnym kobiercu. Było to bardzo odpowiedzialne zadanie i nie ukrywam, że drżały mi ręce. Odczuwam jednak do dziś satysfakcję , bo ta pani i dziś jest moją klientką.

Jak dużo potrzebuje pani czasu na zrobienie fryzury?

Moimi klientkami są przedstawicielki płci pięknej w różnym wieku i różnych zawodów, a zawód nieraz rzutuje na to, co robię. W biurze czy banku obowiązuje inny strój, a więc i uczesanie. Wbrew pozorom, np. kobiety zajęte biznesem wolą układać włosy skromnie, funkcjonalnie, by nie sprawiały problemu. Dobry fryzjer ma stałą klientelę. Moja najmłodsza stała klientka ma 6 lat, najstarsza - 70. Podcinanie i układanie włosów, to czynność, którą w ciągu dnia wykonuje się najczęściej. Rzadziej- farbowanie i trwałą. Średnio na zrobienie fryzury potrzebuję 15-20 minut, plus czas na umycie głowy. Uczesanieświąteczne, okazyjne może trwać godzinę, a nawet półtorej. Zależy to od długości włosów, ich struktury itd.

Jak długo pracuje pani w tym zawodzie?

Już szósty rok. Dostatecznie, by nabrać doświadczenia, sprostać wymaganiom nawet wybrednej klientki. Zdarza się, że nieraz w uczesanie duszę się wkłada , a klientka coś poprawia, mruczy pod nos i ma skwaszoną minę. To bardzo trudne do przełknięcia. Pracuję wystarczająco długo, by mieć na ten temat swoje zdanie. Mój zarobek zależy przede wszystkim od ilości klientów. Więc różnie to wypada. Zależy np. i od pory roku, i od pogody, i od tego, czy jest to dzień codzienny, czy świąteczny. Np. przed Sylwestrem już na kilka tygodni wcześniej zarezerwowano wszystkie godziny, od rana do wieczora. Nie mamy jednak stałej wypłaty i nie możemy na takową liczyć. Średnio jednak wynagrodzenie moje np. waha się od 300 do 700 lt. Ostatnio pracuję co drugi dzień (włącznie z sobotami i niedzielami), od 8 rana aż do zamknięcia zakładu fryzjerskiego. Jednak zawsze lepiej mieć dzień wolny, aniżeli codziennie pół, bo z tą połową nigdy nie wiadomo co zrobić i jak rozsądnie zaplanować. A takie rozwiązanie bardzo mnie odpowiada. My, fryzjerki mamy swoje problemy, swoje choroby. Uczulenia (płuc, skóry rąk), nawet jeżeli go się nie miało, można łatwo dostać. W powietrzu bez przerwy unoszą się zapachy kosmetyków. Same przecież je kupujemy, więc każda dokonuje wyboru wg własnego gustu, a nieraz i kieszeni. Są więc to preparaty różne, zarówno pod względem zapachów, jak i jakości. W czasach sowieckich praca fryzjera była na liście szkodliwych dla zdrowia. Mleko się otrzymywało, jak na zakładach czy w fabrykach. Ja np. lubię stosować kosmetyki do włosów firmy "WELLA". Są delikatne w zapachu i wygodne w użyciu. Dziewczyny non stop narzekają na bóle w stopach (stoimy nieraz od rana do zmroku). Ręce uniesione w górę przy robieniu uczesania też dają o sobie znać. No i bez przerwy albo złuszczony naskórek, albo alergie, chociaż farbujemy włosy wyłącznie w rękawiczkach.

Jeżeli znajduje się pani w miejscu publicznym, to na co zwraca przede wszystkim uwagę?

Na głowę, oczywiście. Zaraz lustruję kto jak obcięty, czy włosy są dobrze ufarbowane, czy są umyte, czy nie są zniszczone itd. No i zaraz chciałoby się udzielać rad.

Można wiedzieć jakich ?

Np., aby mycie głowy, wbrew reklamom, nie miało miejsca codziennie , lecz 1-2 razy tygodniowo. Wyjątek można zrobić dla włosów szybko przetłuszczających się. Nie myjmy głowę byle jakim szamponem. Kosmetyki najlepiej stosować sprawdzone i jednej firmy. Nie radzę eksperymentować. Ze względu na słabe z natury włosy staram się sama jak najrzadziej korzystać z lakieru. Szampon, balsam, odżywkę, piankę używam firmy "NIVEA" . Po suszarkę sięgam jedynie w ekstra wypadkach. Naturalnie, włosy powinny wysychać same. Jak najrzadziej róbmy trwałą, a lepiej w ogóle. Nie przesadzajmy z farbowaniem. Przed każdym kolejnym włosy powinny odpocząć i nabrać zdrowego blasku. Nie wystarczy je na nowo ufarbować, trzeba najpierw o nie zadbać, chociażby kilka razy z rzędu nakładając maseczkę z żółtek jaj. A w ogóle pielęgnację włosów należy przyzwyczaić się traktować np. jak codzienne mycie zębów.

Każdy mógłby pracować fryzjerem?

Każdy, to zdobył odpowiednie kwalifikacje. Moim zdaniem, fryzjer powinien być przede wszystkim cierpliwy. Nie tylko dlatego, że przychodzą różni ludzie, ale również dlatego, że to co z łatwością da się zrobić na jednej głowie, z drugą trzeba się nieraz dobrze napocić. Ważny jest efekt końcowy -zadowolony klient opuszczający zakład fryzjerski i własna satysfakcja. Koniecznie jest też potrzebna umiejętność obcowania z ludźmi. Często bywa, że komuś nie tyle zależy na samym uczesaniu, ile na rozmowie.

Bycie fryzjerem do czegoś zobowiązuje?

Owszem, np. do staranności i kultury. Poza tym ja osobiście mam zawsze włosy ułożone lub upięte w ten sposób, by to zwracało uwagę. Mam obowiązek dbać o swoją głowę i świecić przykładem. Włosy regularnie myję, ścinam, umiejętnie czeszę. Z czasem to wchodzi w krew i źle się czujesz, jeżeli jest inaczej.

Czy kobiety spotykane na ulicach Wilna dbają o swoje włosy?

Różnie, chociaż daje się zauważyć coraz więcej elegancji w sposobie ubierania się i odpowiednio noszonych fryzur. Nieraz się spotyka młode dziewczyny wyglądające na panie po trzydziestce . Ładna fryzura- to fryzura twarzowa, która jest też uzupełnieniem twojego stylu, ubioru. Kobieta zadowolona , to kobieta pewna siebie. Uśmiechnięta i zadbana ( a to dotyczy też fryzury) czuje się młodsza i może liczyć na sukces. Bardzo podoba mi się chwila, kiedy kobieta zadowolona opuszcza nasz zakład fryzjerski ... Wilnianki mają przede wszystkim ścięte włosy, podkolorowane. Na modelowanie i układanie u fryzjera , sadzę, daleko nie każdą stać. W dowolnej sytuacji należy jednak pamiętać o tym, że włosy, jak dobre buty czy zadbane ręce ,są naszą wizytówką.

Na zdjęciu: Lilia Orłowa

NG 13 (502)