Alwida Antonina Bajor

Słynny przeor dominikanów wileńskich
(Pamiętnik ks. Faustyna Ciecierskiego)

"Ległem na pustym łóżku, dostawszy płaszcza żołnierskiego pod głowę. Wszakże pomimo słabości i kilku nocy poprzedzających, bezsennie spędzonych, trudno mi było zasnąć. Pragnienie nadzwyczajne czułem. Z tego powodu wpadła mi myśl, w podobnych okolicznościach wielu pospolita. Namawiałem żołnierza, aby dla siebie i kolegów swoich przyniósł wódki, sam w myśli układając sobie rychlejszą śmierć przez uczucie palącego, we mnie niezwyczajnego trunku. Sierżant zezwolił, ja posłańcowi dałem czerwony złoty, a za drugi wódki przynieść kazałem. Jadu mówię przynieść kazałem, którym życie miałem zakończyć przy nadzwyczajnej i tak gorączce, słabości oraz niezgodności dekoktu pierwej pitego z następnym trunkiem śmiertelnym. Wzdrygałem się nieraz nad przedsięwzięciem moim. Religia bezbożność postępku mojego wymiatała mi na oczy. Po tysiąc razy odrzucałem zamiar, po tyleż razy wracałem się do ulubionego przedsięwzięcia, mającego mi przynieść koniec początkowego nieszczęścia. Otóż i wódka w potężnym dzbanie z brzozowej kory zrobionym. Biorę, wzdrygam się, wzdycham, proszę Boga o darowanie mi zbrodni mojej, odsuwam od ust, trzęsę się, wlepiam oczy w niebo, znowu zbliżam jadowity napój. Piję. Piję. Ciągle piję z bojaźnią, aby mi nie przeszkodzono śmierci żadnej. Piję nagle i z chciwością, aż przy końcu upitego trunku poznając, że to był dobry i przyjemny kwas.

To oszukanie dwa mi wielkie przyniosło pożytki: umocowałem się zaraz na przyszłe nieszczęścia w przekonaniu, że Boska jest wola abym dłużej żył. Po wtóre, uśmierzyłem panującą gorączkę i diarii, którą cierpiałem od kilku czasów, pozbyłem się. Szczerze kajałem się postępku i chęci poprzedzającej i jak ożywiony na nowe nawet męczarnie i wszelkie gotów byłem przypadki".

Na razie - rzecz dzieje się w Wilnie w 1797 roku, w którym autor cytowanego wyżej fragmentu pamiętnika "Znaczniejszych przypadków pewnego z Syberii powrotnego Polaka w 1801 roku", przeor dominikanów wileńskich, ksiądz Faustyn Ciecierski zostaje aresztowany, później prowadzony na śledztwo, skazany na wyrok, następnie, wraz z grupą współtowarzyszy wywieziony z Wilna do Petersburga, stamtąd - do Moskwy i dalej na Sybir, do kopalni w Nerczyńsku.

Dzieje pamiętnika

"Przechowywany w Dziale Rękopisów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich pamiętnik Faustyna Ciecierskiego z katorgi nerczyńskiej w latach 1798 - 1801 dokumentuje czyny i konsekwencje wyciągnięte w stosunku do członków działającej w końcu XVIII w. organizacji zwanej Centralizacją Lwowską. Jej głównym zadaniem było wspieranie Legionów Polskich na Zachodzie oraz przygotowanie społeczeństwa polskiego do walki z zaborcami. Organizacja ta zasięgiem swej działalności objęła wszystkie zabory, a zwłaszcza wschodnią część obszaru dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, głównie Wołyń i Wileńszczyznę. Na trop jej natrafili Rosjanie w 1797 roku. Śledztwo prowadzone pod nadzorem i przy udziale Mikołaja Repnina doprowadziło do wykrycia konspiratorów na Wołyniu oraz na terenach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Najbardziej obwinionych, w tym przeora dominikanów wileńskich Faustyna Ciecierskiego, skazano na dożywotnie ciężkie roboty w przemysłowym okręgu nerczyńskim w Daurii (dziś Zabajkale). Innych wywieziono na przymusowe osiedlenie pod nadzorem władz w Zachodniej Syberii. Do kraju, po amnestii w 1801 roku, nie wrócili wszyscy. Wybitny skrzypek Jan Nartowski z Wołynia zmarł z wycieńczenia. Prochy kilku innych zesłańców także pozostały na Syberii (...). Ciecierski i jego towarzysze z konspiracji wileńskiej i wołyńskiej 1797 r. byli pierwszą większą grupą inteligentów polskich skazaną na katorżniczą pracę w kopalniach i hutach wśród przestępców kryminalnych" - pisze w przedmowie do nowego, pełnego wydania (według odnalezionej kopii wileńskiej) pamiętnika ks. Faustyna Ciecierskiego, Adolf Juzwenko - dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu.

"Dzieje pamiętnika...", kopia lwowska i wileńska

Faustyn Ciecierski notatki do pamiętnika robił podczas pobytu w okolicach Nerczyńska, gdzie przebywał wśród sześciu katorżników, okresowo zakuty w kajdany. Notatki te przywiózł wracając w 1801 r. do ojczyzny i na ich podstawie opracował czterotomowy pamiętnik. Pracował nad nim w latach 1802 - 1811. Nie miał nadziei na ogłoszenie go drukiem. Chętnie zgodził się na sporządkowanie kopii, które udostępniał do czytania osobom zaprzyjaźnionym. Jedna z kopii jako opracowanie anonimowe, w połowie XIX w. trafiła do antykwariatu we Lwowie, gdzie August Bielowski kupił ją dla Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. W 1865 r. Bielowski na podstawie tej kopii wydał we Lwowie wspomnienia księdza Ciecierskiego. W przedmowie do tych wspomnień (ukazały się pod tytułem: "Pamiętnik księdza Ciecierskiego przeora dominikanów wileńskich, zawierający jego i towarzyszów jego przygody, doznane na Syberii w latach 1797 - 1801", Bielowski wyrażał nadzieję, "iż się wykryje z czasem zupełniejszy dzieła tego rękopis, a może nawet i sam autograf".

Jakoż się wykrył. Odnowiona wersja wspomnień zesłańczych przeora dominikanów wileńskich (na podstawie odnalezionej kopii wileńskiej) ukazała się w grudniu 1998 r. dzięki ogromnemu zaangażowaniu dwóch znakomitych badaczy - dr Antoniego Kuczyńskiego, redaktora wrocławskiej "Biblioteki Zesłańca", oraz prof. Zbigniewa J. Wójcika z Muzuem Ziemi PAN w Warszawie.

Pamiętnik przeora dominików wileńskich ukazał się nakładem oficyny Ośrodka Badań Wschodnich Uniwersytetu Wrocławskiego (publikacja dofinansowana przez Komitet Badań Naukowych).

Jaki był los kopii wileńskiej? Przechowywano ją w klasztorze w Poporciach na Litwie (w pobliżu Żośl), w którym ks. Faustyn Ciecierski spędził ostatnie lata swego życia. Otóż po roku 1863 archiwalia z tego konwentu (łącznie z kopią wspomnień) trafiły do Wileńskiej Biblioteki Publicznej. Obecnie są one przechowywane w Bibliotece Litewskiej AN.

Wartość wspomnień ks. Faustyna.

Z wypowiedzi autorów wydania, dr Antoniego Kuczyńskiego i prof. Zbigniewa J. Wójcika: - Ksiądz Faustyn Ciecierski, wieziony z Petersburga do Irkucka - w kajdanach, złączony łańcuchami z towarzyszem niedoli, księdzem Dombrowskim, nie mógł dobrze myśleć o Rosji. Przebywał na katordze wśród sześciu tysięcy kryminalistów oraz - na ogół - skorumpowanej i złodziejskiej kadry urzędniczej. Dla człowieka wybitnie wykształconego, o gruntowej oświeceniowej kulturze wschodniej, to wszystko co widział w okolicy Nerczyńska było szokiem. Spisując swe wspomnienia nie był jednak jednostronny, choć wśród Rosjan nie doszukiwał się ludzi o charakterach szlachetnych. Więcej ciepła miał do tubylców europejskiej i azjatyckiej Rosji, głównie jednak dlatego, iż Rosjanie skolonizowali ich podobnie jak Litwinów i Polaków. W narodach niszczonych przez urzędników rosyjskich z ciekawością doszukiwał się tylko cech kulturowych, które pozwalały im na przetrwanie naporu cywilizacyjnego kolonizatorów. Dlatego tak uważnie przypatrywał się religii oraz zwyczajom i obyczajom.

Współcześni nam historycy rosyjscy w pełni doceniają wartość wspomnień zesłańczych księdza Faustyna Ciecierskiego. Szczególnie wiele uwagi treści "Pamiętnika ..." poświęcił profesor Bolesław Szostakowicz z Państwowego Uniwersytetu w Irkucku (m. in. legitymujący się polskim rodowodem, wywodzącym się z Litwy z dawnego powiatu święciańskiego). W swoim kompendium "Istorija Poliakow w Sibiri" (XVII - XIX ww. Irkuck, 1995), prof. Szostakowicz wiele uwagi poświęcił zapiskom księdza Faustyna, przede wszystkim jednak wypowiada się głównie o zainteresowaniach etnograficznych zesłańca.

Obserwacje te ks. Faustyn Ciecierski czynił już w drodze, wieziony na Syberię, w warunkach nader nie sprzyjających: szybka jazda, kajdany na nogach, wiążące go z ks. Dombrowskim, okropny stosunek kurierów do więźniów, chłód, mróz, głód itp. Mimo to - ks. Faustyn poczynił zapisy niezwykle żywe, barwne. Zaraz po opuszczeniu Niżnego Nowogorodu zetknął się z ludem Czeremisów (dziś - Maryjcy), później z Czuwaszami. Na Syberii przelotnie poznał Buriatów, dokładniej - Tunguzów (dziś - Ewenkowie).

Mimo presji Rosjan na tubylcze narody zamieszkałe mniej więcej od 40 stopni południka długości wschodniej, do dziś ta część Europy jest mozaiką różnych ludów i plemion.

Opis Czeremisów

Czeremisów - Maryjców (w pisowni ks. Faustyna - Czermiesy), pochodzenia tatarskiego, ich obrządków weselnych i pogrzebowych (tych ostatnich zbliżonych do "dziadów") może być niewątpliwie przedmiotem dużego zainteresowania również Tatarów litewskich: "Naród tatarski niegdyś do wielkiego Kazańskiego Tatarów państwa należący jest naród Czermiesów. Między sobą nazywają się Mary, to jest człowiek, tak jak Czuwasów nazywają "Koury" Mari czyli lud górny (...) Nie mają oni ani czynności ruskiego włościanina, ani jego przemysłu. Ale to nie pochodzi z naturalnej jakowejś opieszałości lub charakteru narodowego, lecz z uciemiężenia, jakiemu podpadli przodkowie, z jaką ich przyjmują dzisiejsi urzędnicy ruscy. Biedny lud na widok żołnierza ucieka i chroni się zwyczajem lękliwych owiec, a nasze feldjegry (żandarmi wiozący zesłańców) i duszę z nich prawie wygnali. Jakże może ten człek mieć przemysł lub ochotę, który i cienia swego się lęka.

Imiona mężczyzn pospolite bywają: Lengul, Kispelat, Erbaldi, Ilment etc. Imiona kobiet: Pidelet, Astan, Nasuka etc. Wziętych imion na chrzcie pamiętać nie mogą.

Żony sobie kupują i mają ich tyle, ile wyżywić mogą. Żona pospolicie kosztuje rubli sr. ( ebrnych) 30 aż do 100. Posagi z żonami biorą w bydle i koniach. W domu, gdzie się wesele odprawuje, modli się najprzód karat czyli ksiądz Czermiesów, następuje uczta i tańce. Muzyka składa się z bałałajek (jest to rodzaj gitary od dwóch strun). Zdejmują ubiór dziewicy z panny młodej, ubierając wedle zwyczaju mężatek. Wprowadza (ją) swat do łaźni i grozi pletnią (batem z plecionej skóry), aby ją małżonek znalazł w tym stanie, w jakim być powinna dziewica. Nazajutrz przychodzi swat z schwatami i powtarza swe groźby, lecz nauczone różnymi przykładami Czermieski umieją uchodzić za dziewice, nawet gdyby przeciwny krok panieństwu swemu uczyniły.

Umarłych swych grzebią w ubiorze najlepszym. W pasie jego zawiązują kilka kopiejek lub do kieszeni kładą. Kij przy nim zostawują dla odpędzenia psów. Po zakopaniu umarłego przyjaciele nastawiają świeczek tyle, ile wspomnieć chcą swych przyjaciół umarłych. Jedzą potem pierogi przy zapalonych wysokich świecach. Trzy kawałki zostawują dla umarłych. Dochodzą do domu i myją się przy odmianie sukien (ubrania). Trzy razy obchodzą pamiątkę umarłych. Na trzecim idą na pogrobowiszcze (mogiłę). Jedzą pierogi, trzy kawałki zostawiają dla umarłych i powracają. Siódmego dnia zbierają się w domu zmarłego , zapalają świece, jedzą pieczyste i posyłają do grobowiszcza. Czterdziestego dnia toż samo czynią, co i siódmego.

Czermiesy utrzymują nieśmiertelność duszy. Z tej to przyczyny kładą umarłym rzeczy, pieniądze i jadło, bo sądzą, że następnie życie jest tylko dokończeniem czyli raczej ciągiem niniejszego.

W rzeczy samej modlitwy są niewinne, proste, miłość własną i bliźniego mające na celu?.

Z innymi ludami zetknął się jadąc, jak pisze, przez "Buratów step" (obecnie - Płaskogórze Buriackie). Najwięcej uwagi poświęcił Ewenkom (Tunguzom). Miał z nimi sporo kontaktów przez ponad cztery lata pobytu w okręgu nerczyńskim.

Na katordze nerczyńskiej

Pokutuje powszechna opinia, że konspiratorzy wileńsko - wołyńscy 1797 r. skazani na katorgę do zakładów okolic Nerczyńska znieśli ją stosunkowo łagodnie. Opinię tę w świetle treści pamiętnika ks. Ciecierskiego znacznie nadwątpić wypada.

Wszyscy, bez wyjątku, zesłańcy byli przede wszystkim załamani psychicznie, zwłaszcza wówczas, gdy zostali umieszczeni z dala od siebie. Niekiedy dozór był wyjątkowo niechętny dla więźniów politycznych - (Polaków, Francuzów, a także wobec zesłanych tu Rosjan). Odczuwano to bardziej dotkliwie niż niedogodności pracy fizycznej.

Faustyn Ciecierski miał dużo szczęścia, nie pracował fizycznie (uczył syna naczelnika Górnej Kantory języka niemieckiego).

AD 1801 - 2001

Prof. Zbigniew J. Wójcik:

Ksiądz Faustyn Ciecierski był typowym przedstawicielem epoki Oświecenia europejskiego: wykształcony, władający paroma językami, oczytany, a przy tym wytrawny pedagog oraz doświadczony prawnik. Pamiętnik Faustyna Ciecierskiego jest w pewnym stopniu dziełem popularno - naukowym, mającym nawet fragmenty studium o charakterze poznawczym, zwłaszcza w odniesieniu do opisów etnograficznych, historycznych. Swoje wspomnienia ujął on właśnie w takiej formie, gdyż tego rodzaju przekaz był najbardziej potrzebny społeczeństwu zniewolonego kraju. Jako nauczyciel, a do tego jeden z nielicznych żyjących zesłańców, uważał za swe posłannictwo dzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Zamiar ten zrealizował w pełni.

Dziś, po dwóch wiekach od powrotu Ciecierskiego z zesłania, dla historyków jego zapiski są bezcennym i jedynym tego rodzaju dokumentem historycznym. Odnalezienie i ogłoszenie innych rękopisów Faustyna Ciecierskiego pozwoli poznać dokładniej nie tylko autora, ale także wiele zapomnianych zdarzeń z historii Litwy, Polski i Rosji?.

Ksiądz Faustyn Ciecierski zmarł w 1832 r. w Poporciach pod Żoślami.

NG 15 (504)