Anna Milewska

Korespondencja własna z Bostonu - USA
"Propagować dobre imię Polski
wśród rzesz narodowych"

Pod takim hasłem w Bostonie działa 49 konsulatów honorowych. Czym się różni konsulat honorowy od konsulatu generalnego? Jakie pełni funkcje?. O działalności jednej z placówek rozmawiałam z Konsulem Honorowym Markiem Leśniewskim-Laasem.

"Nie załatwiamy żadnych spraw, za które się pobiera pieniądze"- stwierdził p. Marek. Konsulat honorowy dba o wypełnienie aplikacji na paszporty dla Polaków, zatwierdza obywatelstwo polskie Polakom urodzonym na terenie USA, troszczy się o wizy dla osób zwiedzających Polskę. W razie wypadku, jak na przykład kradzież, pomoc jest okazywana w postaci kontaktu telefonicznego z krewnymi, pożyczki, biletu na autokar bądź pociąg, itd.

Co ciekawe, konsulem honorowym musi być obywatel tego kraju, w którym przedstawia interesy innego państwa. Ma nieograniczoną kadencję, jednak nie jest opłacany i podlega rotacji.. Działalność konsulatu honorowego zależy od Ministerstwa Spraw Zagranicznych Stanów Zjednoczonych.

Okręg konsularny na czele z Markiem Leśniewskim-Laasem liczy 5 stanów. Ludzie często zgłaszają się do konsulatu z pytaniami na temat amerykańskiego prawa imigracyjnego. Otrzymują komentarz z doświadczenia, dobrą radę, jednak w wielu wypadkach kwestie rozwiązać może wyłącznie Służba Emigracji i Naturalizacji w USA

Konsulat honorowy pomaga biznesmenom amerykańskim i polskim nawzajem. "Amerykanom mówimy o Polsce, a firmom polskim wskazujemy właściwy kierunek w Stanach Zjednoczonych. Przyjmujemy ważnych gości z Rządu, Senatu, prezydentów..." Ktoś chce wystąpić z wykładem na Harvardzie, ktoś chce zobaczyć Boston. Pan Marek załatwia sprawy organizacyjne związane z różnego rodzaju przedsięwzięciami kulturalno-społecznymi. Pod jego opieką odbył się festiwal filmów A. Wajdy na Uniwersytecie Brandeis. Opiekował się statkami z Polski i Litwy podczas zlotu statków w Bostonie. W pamięci dotychczas pozostają polskie "Dar młodzieży", "Zjawa" oraz "Vetra" z Litwy... Jako żeglarz pan Marek czerpał z tych obowiązków szczególną satysfakcję.

W działalności placówki zdarzają się też wypadki kontrowersyjne. Pewnego razu matka zadzwoniła do konsulatu i się poskarżyła, że jej córkę zmuszono do prostytucji. Pan Marek zajął się tą sprawą z dużą odpowiedzialnością . Podłączył FBI, policję i inne służby. "Wreszcie wyciągnęliśmy tę córkę... Wiadomo, każda matka wierzy, że jej dziecko jest niewinne... Jednak po pewnym czasie dziewczyna uciekła z domu i znów wróciła na stare miejsce." Było to przeżycie bardzo nieprzyjemne.

"Co w pracy Pana wymaga największego wysiłku?" - zapytałam p. Marka w międzyczasie. "Drobiazgi, które pochłaniają wiele czasu, ale nie dają żadnej satysfakcji." Działalność rutynowa, jak na przykład wpisywanie adresów, przyklejanie znaczków, odbieranie telefonów i in. sprawy papierowe pochłaniają mnóstwo czasu. Natomiast przyjemne wspomnienia pozostawił przyjazd prezydenta Wałęsy, przy którym p. Marek jeździł jako tłumacz. Poczucie spełnionego obowiązku było wówczas największą nagrodą za pracę.

Pan Marek z wykształcenia mecenat miał wiele do czynienia na Litwie. "Gdyż konsul honorowy nie jest płatny, musiałem zarobić sobie na życie", zaznaczył z uśmiechem. Mianowicie, przedstawiał interesy firmy amerykańskiej, która miała zamiar budowy "mostu elektrycznego" pomiędzy Litwą a Europą Zachodnią. Wiadomo, iż elektrownia nuklearna w Ignalinie produkowała o wiele więcej energii niż Litwa potrzebuje. Można było wykonać wszelkie prace w stosunku do bezpiecznej jej egzystencji i uzyskać prawo na eksport energii, z czego by Litwa miała ogromny pożytek. Pan Marek spotkał się wówczas z panami:Babiliusem, Vagnoriusem, Landsbergisem i in.... "Zależało na tym bardzo prezydentowi Adamkusowi -mówił konsul honorowy, - by z tego coś wyszło." Jednak sprawa się skończyła na tym, iż pewien polityk litewski zażądał wynagrodzenia w wysokości 20 mln dolarów. (Nazwisko obiecałam nie zamieszczać). "Miał wszystkich polityków litewskich w kieszeni -powiedział p. Marek - i mógłby załatwić całą sprawę bardzo szybko." Jednak ze względu na ogólną sumę projektu, płacić takie pieniądze nie wypadało. Co najważniejsze, firmom amerykańskim zabroniono dawać wszelkiego rodzaju łapówki. Tak chciwość jednej osoby zadecydowała o losie całego państwa...

Podczas tej wizyty na Litwie pan Marek miał wiele różnych wrażeń. "Spotkałem się z ówczesnym marszałkiem Sejmu (V. Landsbergisem), który świetnie mówi po polsku!" . Podczas oczekiwania na to przyjęcie obcował z jego sekretarką po polsku. Na ulicy pewien pan, Litwin, stwierdził, iż wszyscy tu dookoła są Polacy... Jednak na ulicach Wilna, według p. Marka, brzmiała wyłącznie mowa litewska. Więc gdzie są ci Polacy? Nie znalazł odpowiedzi nawet po zdumiewającym "odkryciu". W każdym kościele, o który zdarzało mu się zahaczyć, msza św. odbywała się po polsku. Tłumy ludzi wychodzące z kościoła również obcowały po polsku. Gdzie się później podziewają?!? dziwił się. Zauważył też, iż Starówka w Wilnie wypiękniała. Większość kościołów jest odbudowywana.

W międzyczasie konwersacji na tematy wileńskie poruszyliśmy też temat stosunków polsko-litewskich. "Wcale się nie dziwię, iż Litwini na wszelki sposób starają się odbudować swoją kulturę, nawet kosztem mniejszości narodowych. Jest to kraj, który nie ma swojej historii językowej, był wynaradawiany przez stulecia..." Pan Marek zaznaczył, iż Polonia amerykańska dołoży wszelkich starań, by Litwa została przyjęta do NATO. "W jaki sposób?" "Poprzez wywarcie presji na senatorów i innych reprezentantów rządu amerykańskiego, którzy w swoją kolej przekazują wiadomość do Europy. Musimy udowodnić, że problem pokoju w Europie centralnej jest bardzo ważny." W ten sposób organizacje polonijne Stanów Zjednoczonych wywarły ogromny wpływ na decyzje przyjęcia Polski do NATO. Teraz jest kolej Litwy...

NG 15 (504)