Beata Garnytë

"...I przed narodem niosą oświaty kaganiec..."

Ten, kto nie szanuje i nie ceni przeszłości,
nie jest godzien szacunku ani prawa do przyszłości.
/Joachim Lelewel/

W piątek, 20 kwietnia 2001 roku w Wileńskiej Szkole Średniej im. Joachima Lelewela już od rana panowało niezwykłe ożywienie i nieprzypadkowo.

W tym dniu zarówno nauczyciele jak i uczniowie szykowali się do przyjęcia wszystkich tych, którzy wspólnie z nimi postanowili uczcić wybitnego myśliciela i historyka XIX wieku, a od niedawna również patrona tej szkoły - Joachima Lelewela.

Goście nie zawiedli i licznie się stawili tego dnia w murach dawnej "Piątki", a byli to m. in. wiceminister oświaty RL Jan Dzilbo, Konsul Generalny RP w Wilnie prof. Mieczysław Jackiewicz, dyrektorzy wileńskich szkół. Na sali nie zabrakło również byłych wychowanków tej szkoły , a wśród nich Stanisław Widtman, wicedyrektor Departamentu do Spraw Mniejszości Narodowych i Uchodźstwa przy Rządzie Litwy, wieloletni kronikarz szkoły i historyk Jan Pakulnis i wielu wielu innych, którzy nie pozostali obojętni wobec tak ważnego wydarzenia w dziejach szkoły.

Na pewno też tego nie żałowali, spotkanie stało się bowiem wspaniałą lekcją historii, a to za sprawą przyszykowanych przez nauczycieli (w tym m. in. przez Reginę Sawlewicz, Teresę Bylińską, Zbigniewa Rymarczyka) referatów, które w historycznej perspektywie opisywały dzieje szkolnictwa polskiego na Litwie. A zaczęło się wszystko w roku 1914, kiedy to garstka erudytów, skupionych wokół "Kuriera Litewskiego" zaczęła się ubiegać o pozwolenie na utworzenie w Wilnie szkół polskich. Starania te już w roku 1915 uwieńczyły się sukcesem. Wtedy to powstały dwie polskie szkoły średnie - męska, na której czele stanął Stanisław Cywiński i żeńska, kierowana przez Julię Rodziewiczową i Julię Maciejewską. Za założyciela tych szkół uważany jest Stanisław Kościałkowski, późniejszy wykładowca USB, więzień łagrów sowieckich, propagator kultury polskiej na Dalekim Wschodzie, wykładowca Uniwersytetu Polskiego w Londynie.

Od tego czasu szkolnictwo polskie coraz to się rozwijało i już po kilku latach osiągnęło bardzo wysoki poziom. Stało się to możliwe dzięki nauczycielom o wielkiej erudycji i młodzieży, która z zapałem się uczyła, osiągając tym samym wspaniałe rezultaty.

Było tak aż do rozpoczęcia drugiej wojny światowej. Wówczas to zwolnieni zostali wszyscy nauczyciele szkół polskich, a na miejscu dawnych gimnazjów powołane zostały koedukacyjne 10-latki. Był to czas pierwszych aresztowań, wywózek na Syberię...

W roku 1941 jednego zaborcę zmienił drugi, mimo to szkolnictwo polskie w Wilnie jednak nie zanikło. Działały tu tajne komplety, prowadzone przez nauczycieli byłych wileńskich gimnazjów. Z ogromną wdzięcznością wspominano chociażby Jadwigę Korkowską. Ta urodzona w Omsku nauczycielka matematyki, w gimnazjum im. Elizy Orzeszkowej, w czasie wojny prowadziła tajne komplety w śródmieściu Wilna. Ilu zaś takich nauczycieli pozostało bezimiennych, o zakresie ich pracy możemy, jak na razie jedynie się domyślać, gdyż sprawa ta nie została jeszcze zbadana.

Wojna się skończyła, Polacy nadal jednak musieli walczyć o utrzymanie szkolnictwa polskiego w Wilnie. O tych trudnych czasach wspominał w swym referacie Zbigniew Rymarczyk, naoczny świadek owych wydarzeń, kończący w tym roku 70 lat. Z tą szkołą, z "naszą szkołą", jak mówił tego dnia do zebranych, związany jest ni mniej ni więcej tylko 55 lat. 6 lat spędził tu jako uczeń, 49 - jako nauczyciel, dlatego też wszystkie te tragiczne wydarzenia zna z autopsji.

Był rok 1944, kiedy to otwarto 6 pierwszych gimnazjów ( w tym 2 polskie - 3-e męskie i 5-e żeńskie) i 30 szkół podstawowych. "Około 40% miasta leżało w gruzach, trwała 1 repatriacja, która stwarzała wszystkim niezwykle dogodne warunki do wyjazdu" - wspominał Zbigniew Rymarczyk. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Już w roku 1946 połączone zostały 3 męskie i 5 żeńskie gimnazja w 5 mieszane, w roku 1949 zmieniono nazwę szkoły na Szkołę Średnią nr 5. "Od roku 1944 była to szkoła polska, od 1948 - polsko - rosyjska, od 1957 - rosyjsko - polska, od 1997 - polsko - rosyjska" - tak za Zbigniewem Rymarczykiem można by pokrótce scharakteryzować dzieje tej szkoły. Najtrudniejszy był tu oczywiście rok 1948, kiedy to podjęto próbę likwidacji szkoły. Przetrwała tylko dzięki odwadze i poświęceniu nauczycieli, rodziców i uczniów, a tym samym umożliwiła powstanie innych polskich szkół na Wileńszczyźnie.

Również wieloletni dyrektor szkoły, Wacław Baranowski niejednokrotnie wspominał tego dnia o ogromnej roli, którą placówka ta odegrała w życiu społeczeństwa polskiego w Wilnie. Wielu jej wychowanków było wśród tych, którzy zakładali "Wilię", redagowali "Czerwony Sztandar", szerzyli polską kulturę, pielęgnowali język.

A jaki jest dzień dzisiejszy? Z pewnością budzi on wiele niepokojów. "Często zadajemy sobie pytania: Czy na początku XXI w. szkoły polskie na Litwie przetrwają" Czy ludzie uzmysłowią, że język ojczysty dla każdego człowieka jest rzeczą świętą, i że dla każdego pod tym słońcem powinno znaleźć się miejsce? Miejmy nadzieję, że tak się stanie? - mówił Wacław Baranowski.

Oficjalną część spotkania zakończył występ Wileńskiej Orkiestry Kameralnej.

Fot. Waldemar Dowejko

NG 16 (505)