Na dworze niby lato, niby jeszcze zima,
Jeszczeświat, jeszcze serce jak gdyby pod pleśnią,
Jeszcze się pierś wiośnianym uczuciem nie wzdyma,
Ptak się jeszcze swobodną nie rozhulał pieśnią.
Pora wiośnie, i dawno! A skądże to dziwo,
Że takźle się rozwija i pączek, i trawa?
Leniwo biją pulsa, pieśń płynie leniwo,
Jest wiosna, ale czegoś wiośnie nie dostawa.
I rzekł mi siwy starzec: "O, wiosna już bliska,
Znam to, bo kopę wiosen miałem przed oczyma,
Lecz jeszcze, widzisz aspan, mgła zimowaściska,
Póki grzmotu nie będzie, to i wiosny nie ma".
Ja, kochanek spokoju, trwożę się i blednę,
Kiedy burza zawyje, kiedy grzmot zatrzaska;
Rozedrą się wźrenicach moje oczy biedne,
Gdy w chmurze błyskawiczna zamży się przepaska!
Mnież się modlić o grzmoty? A jednakżełono
Tak spragnione odetchnąć w wiośnianej naturze!
O! jeżeli wam zimę zakończyć sądzono,
Pośpieszcie, czarne chmury i ogniste burze!