Za promocję "NG" - dziękujemy

Już kilka numerów z rzędu warszawski tygodnik "Najwyższy Czas!" na najbardziej poczytnym miejscu, tuż pod wstępniakiem Naczelnego w rubryce pt. "Kto czyta nie błądzi" zamieszcza obszerną informację o tym, co pisze "Nasza Gazeta", uzupełniając nasze publikacje komentarzem własnym.

A ponieważ jest to pismo, któremu można życzliwie pozazdrościć wysokiej kultury, bogatego polskiego słownictwa, delikatnego poczucia humoru, a nade wszystko niezależności sądów - możemy jedynie się cieszyć ( nie wpadać w pychę!), żeśmy zostali zauważeni i docenieni.

Za przyjacielską promocję dziękujemy.

Natomiast propozycji, która została nam złożona w nr. 17-18 ?NCz!? za 28 - kwietnia - 5 maja br., mimo iż pochodzi ona od życzliwej nam redakcji, niestety w całości przyjąć nie możemy.

W wyżej wymienionym wydaniu m. in. czytamy: "Sympatycznemu tygodnikowi życzymy dużego nakładu (chodzi o "NG" i to przyjmujemy)... No, i odwagi w tłumaczeniu pięknych litewskich imion (Andrzej, Witold, Artur, Olgierd), już nie ma cenzury, już wolno!"

Z jednej strony rzeczywiście panów Brazauskasa można by było nazywać Olgierdem, a Landsbergisa Witoldem, jakby nawiązując do ich książęcej pozycji w litewskim społeczeństwie, ale z drugiej strony należy jednak liczyć, iż w ten sposób, na zasadzie wzajemności, tutejszym Polakom nigdy się nie da możliwości wyzbyć litewskiej pisowni i końcówek w swoich imionach i nazwiskach.

Tym bardziej, że i Nowy Słownik Ortograficzny PWN z zasadami pisowni i interpunkcji pod red. prof. Edwarda Polańskiego poucza, iż "imiona żyjących współcześnie osób narodowości innych niż polska powinniśmy pisać w oryginalnej postaci graficznej, nawet wówczas, gdy te imiona mają polskie odpowiedniki, np.Georges Pompidou, Federiko Fellini, Antonio Gaudi, John Major, George Bush, Martin Luter King"...

A więc i Algirdas Brazauskas czy Arturas Paulauskas, jako sygnatariusze świeżo zawartego Berlińskiego Paktu również.

Trzeba też pamiętać, iż jeżeli ten proces przestanie być kontrolowany przez władze, a każdy własne i cudze imię będzie używał według swego widzimisię, w społeczeństwach Litwy i Polski należy oczekiwać bardzo niekorzystnych skutków społeczno - ekonomicznych, mając na uwadze, iż znaczna liczba urzędników i wybrańców ludu zostanie po prostu bez pracy. Bardzo życzliwie obserwując, jak niezliczone departamenty, komisje, podkomisje i robocze(!) zespoły na poziomie sejmowym, rządowym i prezydentów niezmordowanie, lecz bez skutku wycieczkują, od chwili podpisania Traktatu w kwietniu 1994 roku, na trasie Wilno - Warszawa, to jest od ponad siedmiu lat ( jak ten jednak czas leci, ilu już za ten okres pomarło pod cudzym nazwiskiem i imieniem, a ilu urodziło się nie ze swoim?!), aby łaskawie nam, bez nas ustalić, w jaki sposób mamy korzystać z niezbywalnego i przyrodzonego prawa do własnego imienia i nazwiska. Należy pamiętać, iż ludzi o takich zasługach i dorobku nie można zostawić bez chleba!

Natomiast, jeżeli rozpatrywać problem w znacznie szerszym wymiarze, należałoby operację polonizowania imion rozpocząć we wszystkich kierunkach - my dla przykładu na Litwie, a cała prasa w Polsce - w kierunku zachodnim. Każdy przecież wie, że Joschka Fischer, to zwykły polski Józek, a dla przykładu George Busch - to tylko Jurek, o czym zresztą pisze "NCz!". Miałoby to, naszym zdaniem, bez nakładów i wycieczek, bardzo znaczący przyczynek w dziele przekonywania obywateli Polski do zalet Unii Europejskiej. Jedno, gdy trzeba iść w nieznane i zupełnie co innego, gdy tam są sami swoi - Janki, Józki, Jureczki i Marysie.

* * *

Ukazujący się w Londynie "Głos Emigracji" w nr. 9 zaznacza, iż "Nasza Gazeta" poszukuje i ma już pierwsze propozycje odnośnie ustalenia orderu za szczególnie mądre pomysły, czyny i słowa w postaci "Głąb Kapusty do Ręki" i "Kartoflany Blin na Pierś", i że mogłaby to być równoznaczna nagroda dla takich, jak "Ośle Uszy'' ( Głos Emigracji), "Człowiek Roku" (Kurier Wileński) czy "Kwaśny Ogórek" ( Najwyższy Czas!).

Mimo, że z tą naszą nagrodą tak do końca nie wszystko jest jeszcze ustalone, ponieważ napływają coraz to nowe pomysły odnośnie nazwy orderu i składu kapituły, organizatorzy i inspiratorzy podniosłej imprezy na kuckach, która miała miejsce w miniony piątek w Starotrockiej Szkole, naprawdę nań zasłużyli. Uroczyste otwarcie szkolnej ubikacji z zaproszeniem licznych gości, było tym bardziej miłe, iż nie zbliżają się żadne wybory, a kaku i siusiu uczniowie w tej nowej WC robią już od jesieni. Może tu jednak chodzi o propagandę sukcesu wobec zbliżającego się zjazdu AWPL?

Jest tylko jeden problem - jeżeli jest to "Kartoflany Blin na Pierś", to w danym konkretnym przypadku raczej wypadałoby nazwać go i naczepiać na..., a no właśnie.

* * *

...I niech nas nie opuszcza fantazja i poczucie humoru przy organizacji kolejnych imprez. (rk)

NG 19 (508)