Konstanty hr. Tyszkiewicz
Dzieło pośmiertne

Wilija i jej brzegi

PRZEDMOWA

Całem sercem kocham ziemię, co mnie życie dała, co na starość chlebem karmi, co nie odmówi mnie w swojem wnętrzu miejsca na ostatni spoczynek; stąd każde jej powodzenie, radością mnie napełnia, jak krzywda jej wyrządzona, smutkiem serce zakrwawia; cała więc kolej losów tej ziemi, na obszernem tle przeszłości rozrzuconych, najwyższy interes w każdym z was wzbudzać powinna. Na tej wielkiej przestrzeni ciemnej, przepaścistej, która się przeszłością zowie - nie jeden z badaczy naszych szukając dziejów swej własnej ziemi, wywołał już znamienite osoby, pozbierał ich główne czyny; lecz się wiele jeszcze szczegółów zapomnianych znalazło i znajdzie, których cząstkowe opracowanie, jako stanowiące niezaprzeczone bogactwo nasze, staje się pożytecznym przyczynkiem do owej wielkiej księgi dziejów krajowych. Każden zatem z nas, ktokolwiek czuje się aby trochę na siłach, obowiązanym jest w imię miłości dla własnego kraju, w imię nauki znosić tam swoją cząstkę. Rzeki na Litwie nie miały jeszcze porządnego opisu. Sporządzeniem ich dokładnej wiadomości zająć się postanowiłem, i oto dzisiaj idę ku wam, bracia! z książką, co ma was z rzeką Wiliją zaznajomić i z jej dziejami zpodufalić (...).

(...) Okazała jej mapa z nadbrzeżnem położeniem, na pół wiorsty od każdego brzegu zajętem, na duży rozmiar, bo na 100 sążni w angielskim diujmie wykonana, a stosownemi rysunkami na czystych jej polach, które zakręty tej pięknej rzeki stanowią, przez znanego publiczności rysownika p. Arthura Bartelsa dowcipnie ozdobiona, jak niemniej dokładny atlas niebezpiecznych raf na Wilij, w ciągu tej podróży przez p. Jerzego Szantyra obmierzony na skalę 25 sążni w diujmie angielskim z największą skrupulatnością sporządzony, złożyłem w bibljotece naszego Towarzystwa Naukowego w Wilnie (...).

(...) Chciejcie pobłażliwem sercem przyjąć to, na co mnie stało; jest to może ostatnia z prac moich poważnych, bo mnie na więcej już sił bodaj nie stanie; lecz nie przestając bynajmniej na tej skardze na moje smutne położenie przed wami tutaj zaniesionej, kiedym już pokazał drogę, w imie nauki, w imieniu dobra publicznego, przez miłość dla własnego kraju, czuję się w prawie do wyzwania tutaj wszystkich młodszych ode mnie wiekiem, zdolnych i dostatnich ludzi, ażeby swój czas, swoje umiejętność i dostatek poświęcili przedmiotowi opracowywania dziejów własnego kraju; bo tego po nas i tak słusznie wymagają dzisiaj pojęcia i potrzeby naszego wieku

II

(...) Nim się przystąpi do opisu jakiegoś przedmiotu, ciekawą bardzo rzeczą jest poznanie źródła, skąd się wzięło to jego nazwisko, jakie dzisiaj nosi; od tego bowiem każden z badaczy swoją pracę rozpoczynać by powinien; lecz obszerne to bardzo jest pole, po którem błądzić łatwo, a ztąd domyślać się dowolnie nieraz każden sobie pozwala. Największą zaprawdę wadą naszych etymologów, zdaje się być głównie to, iż każden z nich sili się na ubranie swego wniosku w jakiś piękny domysłowy obrazek, lub usiłuje przyczepić go do historycznego jakiegoś imienia, rzadki zaś z nich praktyczną postępuje drogą, bo rzadki szuka prawdy u samego źródła, najczęściej pośród prostych podań gminu przechowanej, nie dobywa jej z miejscowego narzecza, ani z owej, tak nieraz rzewnej, ludowej poezyi, co wszystko tworzyć i ubierać zwykła po swojemu w barwy tak pełne sielskiej prostoty. I tak, gdy tutaj o rzekach mówić mamy, przypominam sobie, iż przed kilkoma laty w którejś z gazet naszych czytałem wywód pierwotny nazwisk niektórych rzek znakomitszych w naszym kraju. W liczbie tych napotkałem nazwisko mojej rzeki domowej - Berezyny. Badacz jakiś młody, pełen zapewne poetycznych wyobrażeń etymolog , prowadzi je od niejakiego rycerza starożytności Berezusa, którem nad brzegami tej rzeki, gdy pozwolił odnieść świetne jakieś zwycięztwo, rzeka od nazwiska zwycięzcy mogła jakoby nazwanie Berezyny przyjąć. Gdyby twórca tego wniosku, zamiast dowolnych a tak romantycznych domysłów o owym starożytnym wojaku Berezusie, chciał był dla poszukiwań swoich zjechać do Dokszyc, miasteczka położonego na granicy powiatów borysowskiego i wilejskiego, które to powiaty rozgranicza mały strumień, przepływający przez to miasteczko, tym strumieniem gdyby poszedł w górę, nie dalej jak o jednę wiorstę poza miasteczkiem, na łące, przez którą on płynie, natrafiłby na wielki karcz, jako ostatnią pozostałość po starej odwiecznej brzozie, z pod którego z krynicy tam się znajdującej, owa woda, strumieniem płynąć zaczynająca, w narzeczu miejscowem rusińskiem od nazwania brzozy, z pod której on początek swój bierze - Biareziną się nazywa i dalej zwiększony wpadającemi do niego rzeczułkami, tę wielką i historyczną, po polsku już przezwaną, Berezynę tworzy.

Wilija nasza, którą w tej chwili pod rozbiór bierzemy, ma dwa różne nazwania: od źródła, płynąc przez słowiańską ziemię, nazwę Wilij nosi ' dalej zaś przepływając Litwę - Nerysą, a często i Wiliją po litewsku się nazywa. W Litwie Wilija nie jest to, jak się zdaje, przez Litwinów powtórzeniem tylko słowiańskiej nazwy, lecz i we właściwem narzeczu musiała ta nazwa rzeki mieć jakieś znaczenie. Pochodzenia zatem obu tych nazwisk we właściwych narodowościach i ich narzeczach szukać trzeba. Nad nazwą Wilij dwukrotnie nam zastanowić się przyjdzie; owóż obaczmy, jak początku tego nazwania raz w narzeczu słowiańskiem, drugi raz w litewskiej mowie uczeni nasi szukali.

Że tak się ta rzeka od najdawniejszych czasów nazywała, przekonywamy się z dawnych kronik, dokumentów i odwiecznie przechowanych nad jej brzegiem podań ludowych. Znajdujemy ślady w archiwach krzyżackich, iż w opisie dróg po Litwie, Wiliję Nerige nazywano. Dwaj owocześni kronikarze, Wigand i Lindenblatt, Nerga i Nerja zowią tę rzekę. W 1398 r. Witowd w jednem piśmie, którem zapewnia zakonowi pruskiemu pomoc do wybudowania dwóch zamków, opisując ich ograniczenie, Wiliję Nerige nazywa. Że Wiliję nazywano także urzędowie niekiedy Wigiliją, przekonywamy się z przywileju Władysława Jagiełły w 1390 r., wydanego kapitule wileńskiej na dobra Ponary, w którym się król tak wyraża: "obstaculum in superiori parte nostri obstaculi in fluvio Vigilja situati". U Sarnickiego w ''Descriptio veteris et novae Poloniae" podobnież Wiliję czytamy Wigiliją nazwaną. Pan Michał Baliński domyśla się, iż, jeżeli nazwisko Wilij nadanem było rzece w czasie ochrzczenia Litwinów przez Jagiełłę, z tego powodu ona mogła być nazwaną przez tego króla Wigiliją. "Wyraz Wilija, pisze p. Baliński, jeśli jego początku szukać będziemy w języku litewskim, może pochodzić od wiloju, łudzę, albo od wilus, zdrada, a wtenczas Wilija znaczyć będzie zdradzał. Może od tego, że ta piękna rzeka łudziła i zwabiała na swoje wybrzeża samotnie błąkających się w niezgłębionych borach starodawnych Litwinów i ich Wajdelotów. Albo przeciwnie, że ukrytemi pod wodą rafami zdradzała kupców ośmielających się odbywać pierwszą żeglugę na tratwach, w początkach handlu między Litwą i Prusami". I znowu dalej pisze tenże autor: "Nazywała się zaś wprzódy, albo raczej miała drugie nazwanie Nerys, od tego podobno, że była pogrążoną pomiędzy wyniosłemi górami, albo raczej, że się wydawała patrzącemu z wysokich gór jakby ponurzona, co znaczy po litewsku panerta, od czego otaczające ją góry i w naszych czasach noszą imię Ponary albo Ponarskie?. Następnie szukając podobieństwa nazwiska tej rzeki w obcym języku, swoje uczone badania tenże historyk tak dalej prowadzi : ?Ale może być inne jeszcze źródło nazwiska Nerys. W łotewskim języku n e r e h t - znaczy wygrzebać, podmyć - zkąd poszło Nehrung albo Nehring, nazwanie w niemieckim języku wielkich zaspów piasku przy zatokach morskich. W dyplomatach pruskich z XIII jeszcze wieku nazywano ją nawet Nerya. Zdaje mi się zatem, że Litwini nazywali dawniej Wiliję Neris, albo Nerya dlatego, że ta rzeka wymyła sobie głębokie koryto, tworząc wyniosłe z gór piaszczystych nadbrzeża. Wieśniacy nasi litewscy nazywają Niarys i mówią, że to po polsku ich piękna rzeka Wilija się nazywa".

P. Kraszewski mniema, iż nazwania rzek pochodziły w starożytnej Litwie od nazwisk bóstw, opiekujących się temi rzekami; i tak litewskie nazwanie Wilij, według jego zdania, pochodzić miało od wyłącznego bóstwa Nerys, biorącego swą nazwę od słowa n e r u, ciągnę.

Kandydat Mikucki w 1853 r. wysłany przez cesarską petersburską akademię na kilkoletnią podróż po zachodnich prowincyach cesarstwa w celu zbadania języków tych stron pod względem źródłosłowości i historycznego poznania ich pokrewieństwa, trzyletnie swoje w tym względzie badania ogłosił w sprawozdaniu 2. oddzialu cesarskiej akademii nauk, w liczbie których o nazwaniu słowiańskiem rzeki Wilij tak mówi: Rzeka Wilija zaczyna się, jak wiadomo, w powiecie borysowskim, t. j. na ziemi słowiańskiej, i nosi słowiańskie nazwanie; Wilija, Wil'ja (w białoruskiem narzeczu Willa) od słowa wilat", t. j. zmieniać ciągle kierunek w swojem korycie, dla tego, iż ona jest bardzo krętą. Wilija, płynąca przez ziemię litewską, nosi i nazwisko litewskie: Nerys, Niaris od słowa nerti, t. j. rzeka nurtująca w różnych kierunkach.

Z powodu tych badań, zbieranych po naszym kraju, kandydat Mikucki poczynił niektóre zarzuty p. Teodorowi Narbuttowi, a w liczbie tych zarzuca, iż jakoby p. Narbutt nie wiedział o litewskiem nazwaniu rzeki Wilij, z czego sędziwy wiekiem i poważny nauką litewski dziejopis, publicznie się tłomacząc, tak się o pochodzeniu nazwiska rzeki Wilij w pismach swoich wyraża: "Rzeka Wilija bierze początek w powiecie borysowskim z błot szylańskich, położonych na wschód wsi cerkiewnej Szyłan. Te błota są ze trzech stron okrążone pasmem wzgórzy, dość wyniosłych, a odległe od prawego brzegu Berezyny na wiorst siedem, biorąc w prostej linii pierwszą wieś także zwaną Szylany czy Szaleny, oblewa ta rzeka jeszcze do strumyka podobna, wciąż jednak w wodę obfita i nazwę Wilij nosząca. P. Mikucki wyprowadza to od słowa białorusko słowiańskiego w i l a- j e t, t j. obraca się tu i ówdzie. Mnie się zdawało położyć bliższy źródłosłów litewski w i l i us, zdrada, biorąc za powód z litewska pochodzące uroczyska miejsc u źródła rzeki będących. Szylany, Szeliny, Szaliny od s z a l i n precz, odległe, opodal. Gdyż nie można zaprzeczyć, iż tamten zakąt mogli niegdyś zamieszkiwać Litwini, zanim wyciśnięci zostali trochę na zachód przez przybyłych z za Berezyny Rusinów. Rzeka znowu ledwo małą część biegu przez kraj, gdzie dziś litewskiej nazwy nie używają - przebywa, Litwini ją w całym ciągu po prostu Wiliją nazywali i nazywają; drugie zaś miano mytyczność litewska jej nadała od Nerejdy opiekuńczej, Neris-bogini.

Oto są domysły naszych uczonych o pierwiastkowem nazwaniu rzeki Wilij; dorzućmy do nich jeszcze jedno podanie, dotąd całkiem nieznane, któreśmy na miejscu u źródła z niemałemi trudnościami zdobyć potrafili. Kiedyś przed wiekami, może i w początku świata, tutaj w tem miejscu żyła para ludzi: mężczyzna nazywał się Ściepanem, kobieta zaś Wulianną; jaki stosunek łączył z sobą tych dwoje ludzi, czy to było małżeństwo, czy kochająca się rodzina, czy na koniec dwoje kochanków tylko - podanie o tem zamilcza; dosyć na tem, iż ów Ściepan był krawcem znamienitym, co oszywając całą okolicę, zarabiał na wygodne utrzymanie siebie i swojej ulubionej Wulianny. Nie wiedzieć za jakie przewinienie dnia jednego Pan Bóg cudowną swą mocą w kamień go obraca; ze względu jednak na to, iż on swoją krawiecką pracą utrzymywał Wuliannę, zostawia mu, przy jego kamiennej naturze, władzę szycia. Odtąd mieszkańce tej okolicy znosić poczęli do zkamieniałego krawca robotę i opłatę za nią; Wulianna zaś ze swego ukrycia o pewnej godzinie codziennie po takową przychodząc, przez półmartwego swego towarzysza zarobione pieniądze zabierała. Zdarzyło się, iż jakiś żartowniś z okolicy, przyniósłszy mu do roboty materyał, rzecze: "poszyj mnie ni to, ni owo!" Krawiec obrażony tym niewczesnym żartem, z oburzenia i gniewu traci zostawione jeszcze sobie resztki życia i całkiem w kamień się obraca. Wulianna, gdy swoim zwyczajem o zwykłej godzinie przybyła po zabranie zapracowanych przez kochanka pieniędzy, i znalazła go obróconego w całkiem martwy kamień, żal ścisnął jej serce i rzuciwszy się nań, w smutku objęła go białemi swemi rękami, płakać nad jego stratą poczęła, a płakała tak szczerze, tak obficie i tak długo, że się z łez jej utworzył strumień; w ostatku sama w łzy przemieniona, popłynęła rzeką, która się od jej imienia zrazu Wulianną nazywała; lud ją miejscowy, nie wiedzieć dlaczego i kiedy, Wilianną, a potem przez skrócenie Wiliją przezwał, i dotąd tak nazywa.

Taki jest ten rzewny, pełny naturalnej sielskiej prostoty obrazek, razem tak poetyczny, a obok dziwacznego swego układu, tyle mający twórczej siły, malujący tyle różnorodnych a głębokich uczuć, który się urodził, wypielęgnował i tak starannie przez wieki przechował pośród gminnej szczeroty tutejszego ludu. I jam go pierwszy nie bez trudu tutaj odszukał i dla tego właśnie, że mnie zdobycie jego wiele mozołu i pracy kosztowało, z tem większą przyjemnością z moimi czytelnikami nim się podzielam. Kamień ten, ubarwiony ludowem podaniem, do dziś dnia nazywa się Sciop - kamieniem. Jest to dosyć duży kawał szarego pospolitego granitu, koniczno - okrągławo zakończony; ludzie miejscowi powiadają, iż on był znacznie większym, lecz że z latami coraz bardziej wchodzi w ziemię. Kamień ten znajduje się w lesie, należącym do majątku Zaborza, dziedzictwa obywatela Rusieckiego. Podanie to, jakkolwiek poetyczne i urocze, odchodząc daleko od prawdy, ustaje tutaj całkiem, gdy się przystępuje do poważnego opisu źródła rzeki, albowiem w mowie będący kamień znajduje się o wiorst czternaście od rzeki, o której mówić mamy i w najmniejszym związku nie zostaje z jej źródłem. (...)

(cdn. pocz. w nr. 17)

NG 19 (508)