Mirosław Gajewski

Dukszty Pijarskie (do roku 1939)

Dukszty Pijarskie jest to mała mieścina, która swą nazwę otrzymała od niedaleko przepływającej rzeczki Duksztanki. Położona jest na skraju rejonu wileńskiego, blisko sędziwego i wielce historycznego Kiernowa.

Prawy brzeg Wilii przy ujściu rzeczki Duksztanki jest falisto - pagórkowaty, poprzecinany parowami i pokryty starymi dębami i sosnami, jest prześlicznym naturalnym parkiem.

W półkilometrowej odległości od rzeki Wilii i wpadającej do niej Duksztanki, na skraju tego parku leżą Dukszty (dodatek "Pijarskie" jest obecnie rzadko używany).

W cieniu starego Kiernowa

Kiernowo było podobno pierwszą stolicą dawnej, pogańskiej Litwy. Rezydowali tu książęta, pogańscy kapłani, rozwijał się handel i rzemiosło. Sercem osiedla były cztery grodziska rozmieszczone na wysokim brzegu Wilii, zaś u ich podnóża było osiedle feudalne zamieszkałe przez dawnych kiernowian. Nieraz dosięgały osiedle wyprawy krzyżackie, odbyła się niejedna bitwa, zginęło wiele ludzi. Położone w sąsiedztwie Dukszty na pewno muszą pamiętać te wydarzenia, gdyż co się tyczy dawności, to zapewne mało ustępują Kiernowu. Tuż przy przepływającej obok Duksztance rozmieszczone są trzy nieduże grodziska, pochodzące z tego samego okresu co i te w Kiernowie. Niemało jest także w okolicach Dukszt kurhanów ciałopalnych, dawnych cmentarzy. Niedaleko wsi Ojrany, przy drodze prowadzącej z Dukszt do Kiernowa, z prawej strony znajduje się ogromny kamień z runicznymi napisami. Dotychczas nikt nie zdołał odczytać, co oznaczają te napisy i znaki. Wśród miejscowej ludności nie zachowało się o nim żadne podanie, starzy ludzie jednak utrzymują, że są to francuskie napisy, oznaczające zakopane skarby.

Naiwni, wierząc w to, podejmowali niegdyś bezowocne trudy w poszukiwaniu ukrytych skarbów, kopali doły w niedalekiej odległości od kamienia w rozmaitych kierunkach. Jednak z pewnością można twierdzić, że tzw. "ojrański kamień" żadnych skarbów nie kryje, mógł natomiast mieć jakieś znaczenie w dawnym kulcie pogańskim lub jest pamiątką po zwiedzających "podkiernowskie" tereny wikingach (w roli agresorów albo handlarzy). Tak więc liczne zabytki prehistorii znajdujące się w okolicach Dukszt świadczą o tym, że miejscowość ta była zamieszkana od bardzo dawna.

Wzmianki o Duksztach pojawiają się już w XVI-wiecznych dokumentach historycznych. Okolice osiedla miały wtedy kilku właścicieli, a i ci szybko się zmieniali, trudno jest więc ułożyć ich w porządku chronologicznym. Napotkałem m. in. nazwiska Szczęsnego Bujwida (zapewne dał nazwę dla obecnej wsi Bujwidy), Jakuba i Samsona Duksztów, Jastrzębskiego, Jundziłłów. Na początku XVII wieku Dukszty należą do Giedrojciów. W 1647 roku Dorota z Giedrojciów, żona Mateusza Dowbora sędziego wiłkomierskiego, w swoich dobrach zbudowała z drzewa i częściowo z pruskiego muru kościółek pw. Zwiastowania N.M.P., który służył jako altaria kościoła kiernowskiego aż do roku 1777. Ów kościół został zbudowany na pamiątkę po przedwcześnie zmarłym synie Doroty Dowborowej, Janie Piotrze Dowborze. Na utrzymanie tego kościółka fundatorka zapisała swój majątek Ojrany. Dowborowie władali Duksztami zapewne do końca XVII wieku. Na początku nowego stulecia majątek należał już do Jana Komorowskiego, pisarza ziemskiego mozyrskiego. Opis Dukszt z roku 1713 podaje stan po wydarzeniach wojny północnej i epidemii dżumy ("morowe powietrze"). Czytamy - "Rum po lewej stronie za wjezdnymi wrotami pustkami stojący, w tym rumie siedem pokojów bez drzwi, pieców, okien i okiennic.

Browar za rumem, w tym browarze kocioł z trzema trąbami do gorzałki pędzenia. Polki wieś pode dworem pusta, Szawliszki - żyją Szawlikas i Rusin, sioło Gienie puste, folwark Gienie pusty, wieś Lewidany - chłop Trumpa, Trzecialiszki puste, sioło Kaczergiszki z Kozubem Nowikiem i pogorzałym bojarzynie Chmielewskim, sioło Bujwidy puste, młyn na rzecze Dukszcie - młynarz Drawczys, sioło Wajrany - jedna chałupka i ta pusta stoi". Jak i w większości miejscowości Wileńszczyzny, spotykamy się z sytuacją pełnej ruiny i spustoszenia.

Pijarzy w Duksztach

Zakon ks. pijarów został sprowadzony do Wilna w roku 1723 przez biskupa Brzostowskiego. Pijarzy rozwinęli w stolicy gorliwą działalność na polu oświaty, współzawodnicząc dzielnie z jezuitami i w krótkim czasie zyskali sobie powszechne uznanie wśród możnych obywateli Rzeczypospolitej. Odznaczając się wielką gorliwością i wiedzą, wnieśli oni nowe kierunki do wychowania młodzieży i objęli w swoje ręce liczne placówki szkolne. W roku 1772 przeszła w ich zarząd i altaria w Duksztach. Po objęciu kościółka oo. pijarzy natychmiast przystąpili do odbudowy zębem czasu zniszczonej świątyni. Rektorem altarii, a zarazem i rektorem zakonu pijarów był wówczas ks. Michał Frąckiewicz. Pięć lat później, bo w roku 1777 stanął w Duksztach nowy kościół i został zaliczony przez ówczesnego biskupa wileńskiego Massalskiego do parafialnych, z przeniesieniem tu funduszów altarii kiernowskiej, wynoszących 12.000 złp. opartych najpierw na folwarku Soboliszki, a później na Ginejciszkach. Rektor ks. pijarów był przez jakiś czas proboszczem duksztańskim. Właśnie od tego czasu do nazwy "Dukszty" dodano "Pijarskie". Chociaż pijarzy władali Duksztami tylko przez pół wieku, jednak ten okres stał się ważną kartą w "księdze historii" Dukszt.

Nikt wtedy nie przypuszczał, że po skasowaniu zakonu, w tym skromnym zakątku ostatni przedstawiciele pijarów będą mieli przytułek, a tymczasem do tej uroczej miejscowości przyjeżdżali sterani wiekiem i pracą ks. pijarzy na odpoczynek, a niektórzy z nich nawet i głowy swe tu złożyli. Świadczy o tym piękny w swej prostocie pomnik, znajdujący się na przykościelnym cmentarzu, wzniesiony z ogromnych nieociosanych kamieni z krzyżem na wierzchu i tablicą na środku, na której wyryte są następujące słowa: ?Pamiątka w Bogu zeszłych spoczywających na tym cmentarzu oo. Pijarów rozmaitemi czasy umarłych, F. N. Golańskiego prof. b. Uniw. Wileńskiego, Sieradzkiego, R. Danilewicza, Głogowskiego i w. in. od ceniących ich zasługi i cnoty, kamień ten położony?.

Ludność parafii w roku 1781 liczyła 1464 osoby. Przy kościele istniała szkółka, w której było 4 uczniów - dzieci włościan. W latach 1790 - 1800 było pięcioro uczni, a w latach 1804 - 1818 chętnych do nauki nie było wcale. W roku 1849 parafia liczyła już 1849 parafian. Przy kościele działał tzw. szpital, gdzie na utrzymaniu z ofiar parafialnych w roku 1852 było dwóch starców i jedna staruszka (szpital zbudowano w roku 1814). Jak się przedstawiał wówczas kościół i terytorium przykościelne podaje opis z roku 1820: ?kościół pw. św. Anny w dwóch częściach drewniany, a w trzeciej od frontu z muru pruskiego, na podmurowaniu teraz nowo w roku 1820 z łupanego kamienia danym. Zewnątrz klamrami zmocniony, kryty gontami, na którym w obu końcach krzyże żelazne, z facjatą od frontu malowanego, na północ frontem obrócony - ściany wewnątrz pobielone. Długość kościoła łokci 45, szerokość 18, wysokość ścian łokci 10, figura jego czworograniasta (...) Obrazy w ołtarzu wielkim: Pan Jezus ukrzyżowany, w górze - św. Anny w sukience zielonej, sam ołtarz zielono malowany z kapitelami pozłacanemi, mensa i gradusy drewniane, wszystko roboty stolarskiej (...) Cmentarz naokoło ordynaryjnym płotem ogrodzony. Na nim dzwonnica w małej odległości w prawej stronie zbudowana na słupach fundamentalnych dębowych z doskonałym wiązaniem, na podmurowaniu z łupanego kamienia, tarczycami heblowanymi opierzona, kryta gontami, na której krzyż drewniany blachą angielską powleczony znajduje się. Dzwonów średniej wielkości trzy?.

Po rozbiorach Rzeczypospolitej, cała Litwa i Białoruś zostały przyłączone do Imperium Rosyjskiego. Dukszty więc znalazły się poza granicami państwa polskiego. Musieli pijarzy dzielić los całego kraju, przystosować się do nowych warunków życia i nowych gospodarzy. Nie stracili jednak nic ze swej pierwotnej gorliwości, znaczenia i wpływów: swoim taktem, rozumem i zdolnościami potrafili zjednać nawet protektorów w sferach arytstokracji rosyjskiej. Znany hrabia Potiomkin, nieprzychylny jezuitom, darzył oo. pijarów nie tylko swymi względami, lecz i wspierał materialnie. Jednak przychylne usposobienie władz rosyjskich dla kościoła katolickiego, a dla zakonów w szczególności , trwało niedługo: po powstaniu listopadowym wiele zakonów i klasztorów zostało skasowanych, a dobra ich zabrano na rzecz skarbu państwa. Taki los spotkał też zakon oo. pijarów, w 1832 roku został skasowany. Dukszty, jednak jako parafia istnieć nie przestały, lecz większość dóbr skonfiskowano, w tym folwark Ginejciszki (oddano go później na własny użytek dla urzędnika państwowego, niejakiego Porębskiego). Stróżami i opiekunami parafii i kościoła w Duksztach byli ex- pijarzy: Bonawentura Pietkiewicz, były administrator duksztański, dotąd z ramienia księdza - rektora zarządzający parafią oraz jego pomocnik, były prowincjał i rektor, zasłużony w zakonie i znany w literaturze, Joachim Dębiński tłumacz "Filozofii życia" napisanej przez Szlegla (Wilno 1840), autor innych pism o tematyce filozoficzno - religijnej.

Majątek skarbowy Dukszty

Jak pisałem wyżej, po kasacji zakonu pijarów, ich majątek stał się własnością skarbu państwa, a więc, Dukszty i okolice znalazły się pod kontrolą urzędów państwowych. Przede wszystkim zabudowania dworskie, tak pieczołowicie przez pijarów urządzone, stały się teraz siedzibą administratora majątku, a były to: "dom mieszkalny z drzewa ciosanego na podmurowaniu, dach słomą kryty pod łopatę, z kominem jednym obszernym pod dach wyprowadzonym. Z frontu do miasteczka ganek na 4 słupach wsparty, z drugiej przeciwnej strony od stajni ganku nie ma. Sieni kamieniami wybrukowane (...) Lamus dwupiętrowy murowany z cegieł i otynkowany, któren zawiera długości sążni 2, wierszków 10, szerokość sążni 3, (...) browar murowany z kamieni, a mieszkanie i słodownia w nim z cegieł. Dach słomą pod łopatę kryty. Prócz tego były kapitalne stajnie i obory, murowana wędlarnia, gumno na 24 słupach kamiennych, młyn ?na rzeczce Dukszcie nowopostrojony, na dwa kamienie z całym rekwizytem młynowym, przy tym i mieszkanie młynarza - dwie stancje we wszystkim opatrzone. Obok walusz, garbarnia i cegielnia". Żadna szanująca się miejscowość nie mogła kiedyś się obejść bez karczmy, taką też posiadały i Dukszty - "karczma duksztańska wjezdna z drzewa zbudowana, dach słomą kryty stary z dwoma kominami nad dach wyprowadzonemi, przed wejściem do stodoły ganek o 4-ch słupach oparty na podmurowaniu starym (...). Stodoła brukowana, po jednej stronie jasła i drabiny". Prócz karczmy w Duksztach, były jeszcze mniejsze karczemki we wsiach Gienie, Maluny, Lewidany, Bujwidy.

W roku 1841 majątek Dukszty liczył kilkaset hektarów gruntów uprawnych, łąk i lasu, do dworu duksztańskiego należały następujące wsie: Gienie (11 dymów, żyją: Drynko, Szocik, Bielawski, Zienkiewicz, Zacharuk i in.), Lewidany (2 dymy: Szocik, Jodko), Szawliszki (5 dymów: Liminowiczowie, Kołoża, Jodkowie), Adamciszki (3 dymy: Butkiewicz, Kawalewscy), Bujwidy (9 dymów: Szocik, Kozłowski, Jodko, Kociłowicz, Kowalewski, Gasewicz, Bogusławski, Antonowicz), Brodaliszki (4 dymy: Butkiewicz, Jankun, Rybałtowicz, Karmazyn), Koczergiszki (5 dymów: Łozowski, Jodko, Karmazyn, Jankun), Maluny (5 dymów: Kowalewski, Szocik, Łozowski i inni), Trzeciakiszki (5 dymów: Rybałtowiczowie, Liminowiczowie), Wielebniszki (10 dymów: Młyńscy, Łozowski, Szaryński, Szocik, Stankiewicz, Liminowicz). Prócz zwykłych włościan, w różnych osiedlach majątkowych mieszkało sporo drobnej szlachty - arendarzy i rzemieślników, a byli to: krawiec Płaszczewski, mularz Bielawski, kowal Wieliczko, szewc Gimbut, młynarze Kisiel, Czaplejewski, Kurowski, Murawski, Bohdan, Kowalewski, Skibiniewski, Korzeniewski, Wojtkiewicz i inni.

Budowa nowej świątyni

Kościół w Duksztach, nadgryziony zębem czasu, przedstawiał smutny widok: lepianka z pruskiego muru rozsypywała się, drzewo próchniało, trzeba było radzić nad odbudowaniem świątyni. Ówczesny proboszcz, były pijar ks. Dębiński, nie mając żadnych środków, ale ufny w pomoc Bożą, przystąpił do budowy kościoła. Prace rozpoczął od starań o wspaniały plan architektoniczny przyszłej świątyni, który bezpłatnie wykonał architekt Szlacht. Plan ten, poprawiony później przez innego architekta Tomasza Tyszeckiego był, zdawało się, do nie wykonania, zważywszy szczupłe, prawie żadne środki finansowe, jakimi rozporządzał ks. Dębiński. "Była to piękna zuchwałość wiary" - pisał Władysław Syrokomla w swych "Wycieczkach po Litwie w promieniach od Wilna" (Wilno, 1857). Dwa lata upłynęło, nim plan uzyskał zatwierdzenie u władz w roku 1850. W tym czasie ks. Dębiński niespodziewanie otrzymał skromny fundusz (482 ruble) na rozpoczęcie robót. Były to zaległe procenty od kapitałów oo. pijarów wileńskich. Poczęto zaopatrywać się w budulec: zakupiono sporą ilość kamieni i stosowną ilość wapna. Postawiono cegielnię, a gdy plan został zatwierdzony, architekt Tomasz Tyszecki ofiarował się bezpłatnie doglądać robót przy budowie kościoła i ze swoich skromnych funduszów nieraz wspierał budowę pieniężnie. Kamień węgielny założono dnia 19 czerwca 1850 roku. Budowę rozpoczęto nieopodal starego kościoła, bliżej drogi. Przewodniczący uroczystością prałat wileński ks. Jan Markiewicz w obszernej mowie zachęcał obecnych, aby pomagali przy budowie świątyni. Fundamenty wykończono przed zimą, ale następny rok, ze względu na różne przeszkody, upłynął na samym przygotowaniu materiału budowlanego.

Ksiądz Bonawentura Pietkiewicz, jako wicedziekan, a zarazem i proboszcz duksztański, raportem z dnia 20 kwietnia 1852 roku donosił ks. Jakubowi Szyłejce, dziekanowi m. Wilna o stanie robót przy budowie kościoła w Duksztach. W raporcie tym czytamy, że w roku 1850 został zbudowany fundament, zbudowano kaplicę i szpital, urządzono cegielnię i piec do wypalania wapna. Jednak z braku budulca roboty wstrzymano. Na rok 1852 przysposobiono 100 tysięcy cegieł, 200 beczek wapna, wielkie ilości kamieni, drewna. Na to wszystko od rozpoczęcia budowy do 20 kwietnia 1852 roku wyłożono sumę, ze składek dobrowolnych zebraną, rubli 3227.

Dalej robota szła bez przerwy tak, że w roku 1854 stanął mur i dach blachą pokryty. W roku następnym ukończono tynkowanie, zbudowano nowe organy i wykonano w większości różne prace wykończeniowe wnętrza.

Nieliczna parafia duksztańska nie mogła, oczywiście, pokryć tak wielkich wydatków, pomagała przeważnie pracą. Potrzebny fundusz na budowę kościoła został zebrany drogą dobrowolnych składek zbieranych po całym kraju. Ks. Dębiński otrzymawszy zatwierdzoną przez Konsystorz księgę do zapisywania ofiar, objeżdżał dwory szlacheckie, wsie, zjazdy obywatelskie i w ciągu sześciu lat zebrał przeszło 15 tysięcy rubli. Sporo ludzi, aczkolwiek złożyło poważne kwoty na budowę, nie chciało, aby ich imiona figurowały w księdze ofiar. Jako przykład można podać imiona tych, którzy pomimo swych szczupłych zasobów, chętnie przyszli z pomocą: Stanisław Moniuszko - 600 rubli, ks. Jozafat Wojszwiłło, były pijar - 1000 rubli jednorazowo, a także corocznie aż do ukończenia budowy po 132 ruble wypłacał. Ksiądz kanonik Krasiński (późniejszy biskup) - 170 rb. Właściciel majątku Kiemiele, Hipolit Antusiewicz, testamentem z roku 1854, zapisał na ukończenie świątyni w Duksztach 500 rubli. Właściciele sąsiednich majątków dostarczali materiał budowlany i żywność dla robotników.

Organy budował Stanisław Dłużewski, organista z Królestwa Polskiego. Ołtarze w ślicznym gotyckim stylu, odpowiednim stylowi kościoła, zbudowane i oświetlone kolorowymi oknami, miały niezłe obrazy malowane nie przez zawodowych artystów - malarzy, lecz przez amatorów. Obraz św. Anny malował hr. Stanisław Kossakowski, św. Bartłomieja - Jadwiga Kleniewiczówna, śś. Apostołów Szymona i Judy - Pani Adamowa z Romerów Chrapowiecka, św. Józefa Kalasantego - Marjan hr. Czapski, Niepokalanego Poczęcia N.M.P. - pani Skirmuntowa, zaś inne obrazy, jak św. Kazimierza i Joachima, pędzla Steckiewicza, ofiarował Stanisław Moniuszko. Przy bocznej ścianie z lewej strony ołtarza, który jednocześnie był i chrzcielnicą, umieszczony został obraz Matki Bożej, który podobno miał należeć do wieszcza Adama Mickiewicza. O tym obrazie tak pisze K. hr. Tyszkiewicz w dziele pt. "Wilija i jej brzegi" - "W ołtarzyku małym przy lewej ścianie kościoła, wizerunek Matki Bożej. Wizerunek ten był ulubionym obrazem Adama Mickiewicza. Po śmierci poety, z licytacji w Paryżu przez jedną z polskich dam kupiony, z przydatkiem 200 rubli do duksztańskiego kościoła za pośrednictwem znanego wszystkim znakomitego poety naszego Antoniego Edwarda Odyńca przesłanym został".

Dzwony, których było trzy ,pozostały stare. Największy ważył 132 kg i miał napis: "M.P.O.Anno 1787 In omnen terram exivit sonus eorum" (głos ich rozległ się na całą ziemię - tłum. z łac.)

Konsekracji kościoła dokonał biskup ks. Żyliński 23 października 1856 roku. W tym dniu zjechało się wiele okolicznej szlachty i niezliczone tłumy włościan. Przemawiał ks. A. Lipnicki. Po konsekracji kościoła biskup udzielił sakramentu bierzmowania dla 700 z górą osób. Nowo zbudowany kościół w Duksztach był podziwiany przez każdego wędrowca podróżującego przez miasteczko. Wł. Syrokomla następująco opisał ówczesne Dukszty: "miasteczko liche, z kilku chat złożone, świeci dranicznemi i słomianemi dachy na starych bierwionach domków, stodół i jednej karczmy. Dwa włościańskie magazyny zbożowe, kancelaria włościańskiego skarbowego zarządu, stary dwór, niegdyś do xx. pijarów należący - ot i cała ubogich Dukszt ozdoba. To wszystko jakże dziwną stanowi sprzeczność z kościołem majestatycznym, okazałym, pięknym i bogatym". Wiele pochwał pod adresem nowej świątyni w Duksztach można znaleźć także w pracy hrabiego Tyszkiewicza "Wilija i jej brzegi".

Zamknięcie kościoła duksztańskiego

Niedługo jednak duksztańska ludność katolicka cieszyła się ze swej nowo zbudowanej świątyni; 26 października 1868 roku na rozkaz władz rosyjskich została ona zabrana i przerobiona na cerkiew. Było to następstwem represji przeprowadzonych przez władze rosyjskie wobec kościoła katolickiego po klęsce powstania 1863 - 1864 roku. Księdza Joachima Dębińskiego już nie było w Duksztach: w roku 1864 pod zarzutem udziału w powstaniu został on aresztowany i wywieziony do Wilna. W Wilnie wkrótce zmarł i został pogrzebany na cmentarzu śś. Piotra i Pawła na Antokolu. Na skromnym kamiennym pomniku został wyryty napis: "Gorliwość o Dom Twój pożarła mię".

Majątek należący do kościoła duksztańskiego został skonfiskowany, przy czym grunta, położone koło samego kościoła oddane zostały niejakiemu Iwanowi Małyginowi za zasługi. Zasługi tego jegomościa dla prawosławia i cara nie były byle jakie: on to podobno w roku 1863 na placu Łukiskim w Wilnie własnoręcznie powiesił Bolesława Kołyszkę, dowódcę powstańców na Litwie. Stało się to w następujący sposób: kat przekupiony przez zamożną rodzinę powstańca, sznur, na którym miał zawisnąć skazaniec, nasmarował kwasem siarkowym, w czasie egzekucji, powróz się oderwał i Kołyszko spadł z szubienicy (według prawa kat nie mógł powtórnie na tymże wykonać swej czynności), zirytowany prokurator zwrócił się do otaczających widzów z propozycją, czy ktoś z nich nie chciałby wystąpić w roli kata. Znalazł się gorliwiec, a był nim właśnie Małygin, jakiś podręczny urzędnik sądowy. Za ten wyczyn dostał on część skonfiskowanych dóbr kościoła duksztańskiego, które zostały powiększone z dodatku kilku hektarów lasu, co razem utworzyło około 60 hektarów. Małygin zamieszkał w dawnej plebanii położonej przy kościele. Majątek kościelny, stanowiący 84 hektary gruntów, położony o kilometr od kościoła dostał pop Sierebriannikow, przeniesiony z giejsiskiej cerkwi do Dukszt. Przebieg sprawy zamknięcia kościoła w Duksztach Pijarskich na podstawie rękopisu pierwszego prawosławnego parocha w Duksztach Sierebriannikowa, w tłumaczeniu dosłownym z języka rosyjskiego na polski, przedstawia się następująco: "Duksztańska cerkiew, obrócona z kościoła zamkniętego na rozkaz władzy 26 10 1868 roku. Ten kościół, dzięki swoim proboszczom, przyczyniał się do rozdwojenia ruskiej narodowości i pomagał polskiemu powstaniu w 1863 r. Duksztański kościół zbudowany przez księdza Dębińskiego w 1856 roku. Pobudowano go z dobrowolnych ofiar zbieranych przez ks. Dębińskiego za granicą i w Zachodnim Kraju. Zbudowawszy i poświęciwszy kościół, ks. Dębiński rozpoczął nadzwyczaj sprytną propagandę przygotowującą naród do powstania. W celu zamaskowania swej przestępczej działalności, na wysokim brzegu rzeki Dukszty odkrył żelazno - mineralne wody, przygotowywał wszystko niezbędne dla korzystania z nich. We wsi Duksztach zbudował kilka dużych i wygodnych domów dla przyjeżdżających chorych. Gdy w ten sposób było wszystko przygotowane, ks. Dębiński ogłosił o duksztańskich mineralnych wodach w gazetach. W celach kuracyjnych przyjeżdżali przeważnie księża, urzędnicy i obywatele. O wypadkach uzdrowienia dzięki tym wodom, miejscowi mieszkańcy nie opowiadają, stwierdzają tylko, że wody były odkryte w przestępczym celu przygotowania powstania. W 1863 roku ks. Dębińskiemu było udowodnione współdziałanie z powstaniem, na miejscu aresztowano i odesłano do Wilna. Na jego miejsce przybył ks. Weryha, wróg prawosławia i ruskiego ludu. W 1864 roku ks. Weryha w obecności parocha giejsiskiej cerkwi i innych osób poniewierał parocha podbrzeskiej cerkwi Jana Strzeleckiego, że on, będąc księdzem, przyjął prawosławie. O tych zuchwalstwach ks. Weryha zawiadomił miejscowy paroch, lecz jego zawiadomienie nie doszło do adresata: sekretarz duksztańskiej gminy przyjął pakiet i zamiast wysłać go do Wilna, rozpieczętował i oddał dla księdza Weryha. Po upływie miesiąca tenże paroch posłał drugie doniesienie w tej sprawie. Naznaczone było dochodzenie śledcze. Ks. Weryha i sekretarz gminy zostali usunięci. Na miejsce Weryhy naznaczono ks. Szołkowskiego. W swoich poglądach na sprawę prawosławia w tutejszym kraju ks. Szołkowski różnił się od swoich poprzedników, a gdy osobiście przekonał się o ich wywrotowej działalności, ks. Szołkowski znienawidził nie tylko ich, lecz i wszystkie łacińskie duchowieństwo. W roku 1868 duksztański kościół, przy czynnym jego poparciu, został skasowany, a potem i on sam przyjął prawosławie. Wkrótce po przyjęciu prawosławia Szołkowski naznaczony został parochem przy cerkwi w Krewie. W 1869 roku 19 stycznia duksztańską cerkiew św. Anny wyświęcił Józef biskup kowieński, wikary litewskiego arcybiskupstwa przy współudziale wileńskiego dziekana, parocha wileńskiej cerkwi św. Nikołaja Piotra Lewickiego, parocha podbrzeskiej cerkwi Jana Strzeleckiego, parocha jewniańskiej cerkwi Mitrofana Kimińskiego, miejscowego parocha protodiakona i dwóch diakonów Wileńskiej Katedry. W wigilię poświęcenia cerkwi 18 stycznia o godzinie szóstej po południu rozpoczęło się wieczorne nabożeństwo w obecności wileńskiego dziekana, wileńskiego katedralnego protojereja Gomulickiego, który odprawiał nabożeństwo w asyście dwóch popów i dwóch diakonów. Modlących się było niewielu. 19 stycznia rano przybył biskup Józef i zatrzymał się w domu ks. proboszcza skasowanego kościoła. Po błogosławieństwie władyki, poświęcenia wody dokonał pop jewniańskiej cerkwi Kimiński, następnie po godzinie 10-ej rozpoczęło się poświęcenie cerkwi.

Na ten czas przybyli z Wilna: wileński cywilny gubernator, wileński powiatowy isprawnik Pałtow, wileński powiatowy naczelnik żandarmów Iwanow, nauczyciel wileńskiego męskiego gimnazjum Piermski i inne osoby. Zebranie narodu było bardzo liczne: nie mówiąc o parafianach giejsiskiej cerkwi św. Jerzego i byłego duksztańskiego kościoła (katolików), na poświęcenie cerkwi przybyli parafianie jewniańskiej i podbrzeskiej cerkwi, księża z sąsiednich kościołów mejszagolskiego i kiernowskiego. Uroczyste biskupie nabożeństwo, przy pięknym śpiewie archyrejskiego chóru pobudzało obecnych do serdecznej modlitwy i wywoływało u niektórych serdeczne westchnienia. U wielu osób można było zauważyć łzy w oczach, a osobliwie u tych, co niedawno ze staroobrzędowców przeszli na prawosławie, kiedy władyka, po dokonaniu poświęcenia cerkwi, wypowiedział kazanie. Uroczyste nabożeństwo zakończyła modlitwa do św. Anny i wielolecie według urzędniczych rang. W czasie całowania krzyża, ludowi były rozdawane krzyżyki, kartki z modlitwami i broszurki o treści religijnej. Po ogólnej modlitwie, dla ludu był urządzony poczęstunek, w tym celu był upieczony wół, przygotowany w sposób odpowiedni, kupiono w dostatecznej ilości chleba i bułek. Wódka i piwo także były ludowi podane. Stoły były ustawione za drogą, naprzeciw wchodowych drzwi cerkiewnych. Władyka pobłogosławił zakąski, przywitał i powinszował naród ze świętem, a następnie z innymi udał się do mieszkania Szołkowskiego, gdzie był przygotowany obiad na dziewięć dostojnych osób, na przyjęcie których wileńskie bractwo św. Ducha asygnowało 50 rubli: (...) Obiad zakończył się i wszyscy natychmiast rozjechali się. Władyka wizytował miejscowego parocha. W roku 1884 dnia 10 października nastąpiło drugie, bardziej uroczyste poświęcenie duksztańskiej cerkwi przez J. E. Archimandryta Arcybiskupa Litewskiego i Wileńskiego".

Po przeczytaniu powyższego tekstu, można wnioskować co do strategii używanej przez władze rosyjskie. Przebija przede wszystkim nieznajomość miejscowego, katolickiego ludu, wśród którego miano szerzyć prawosławie. Wódką, piwem i zakąskami chciano go zjednać dla swojej idei. Nie pociągały ludność katolicką ani pompatyczne nabożeństwo, ani też chór archijereja i jego nauka. Jeżeli ktoś był w cerkwi, to tylko przez ciekawość, a i te nieliczne jednostki nie modliły się z rozrzewnieniem. Nie nęciły ludzi stoły z zakąskami i wódką, patrzano na to z pogardą. Jak podają relacje uczestników - katolików z opisywanej uroczystości, sprowadzeni starowiercy, nie czekając zanim władyka pobłogosławi stoły, rzucili się tłumnie do żarcia i picia, wywracając zakąski do błota, tłukąc flaszki z piwem i wódką. Patrzono na to z obrzydzeniem. Sprowadzenie z dalekiego Podbrzezia i Jewja prawosławnych może tylko służyć dowodem, że organizatorzy uroczystości nie oczekiwali na liczny udział miejscowej katolickiej ludności, a przecież dla uświetnienia tego aktu wyświęcenia cerkwi, musiały być tłumy. Ludność katolicka doskonale zdawała sobie sprawę, że jej się dzieje straszna krzywda i niesprawiedliwość. Dowodem tego mogą służyć wielokrotne starania o zwrot kościoła w Duksztach. W roku 1873 okoliczna ludność złożyła podanie do cara z prośbą o zwrot świątyni, przy czym w podaniu śmiało podkreślano, że kościół został od nich zabrany bezprawnie, dzięki podstępnym machinacjom sąsiedniego popa - parocha giejsiskiej cerkwi Sierebriannikowa. Tegoż roku carska kancelaria powiadomiła patentów, że ich prośba o zwrot kościoła została skierowana do zarządzającego ministerstwem spraw wewnętrznych. Cierpliwie czekali ludzie, łudząc się nadzieją na przychylne załatwienie sprawy w ministerstwie, ale nadaremnie. Toteż w roku 1883, 28 lutego zwołali gminne zebranie, na którym upoważnili niejakiego Andrzeja Adamowicza, adwokata, prowadzić sprawę o zwrot kościoła w Duksztach i złożyli podanie na imię cara, prosząc w nim o zwrot kosztów budowy kościoła w sumie 90 tysięcy rubli celem budowy za te pieniądze drugiego kościoła. Na to podanie proszący nie otrzymali żadnej odpowiedzi i w ciągu długich lat musieli z żalem w sercu omijać swoją świątynię, zaspokajając potrzeby religijne w sąsiednich kościołach - kiernowskim, mejszagolskim i suderwiańskim.

Pomimo usilnych zabiegów gorliwego popa Sierebriannikowa, prawosławie w okolicach Dukszt nie znalazło zbyt wielu zwolenników. Widząc to, rząd zaczął sprowadzać prawosławnych kolonistów. W tym celu Rosyjski Bank Rolny w roku 1904 nabył majątek Ojrany, należący niegdyś do Dowborów - Muśnickich, sprowadził kilkadziesiąt rodzin prawosławnych chłopów aż z Polesia. W 1905 roku, po ukazie tolerancyjnym, gwałtem i przymusem wciągnięte do prawosławia nieliczne rodziny z parafii duksztańskiej, powróciły co do jednej na łono kościoła katolickiego.

Odzyskanie świątyni

Zajęcie w czasie I wojny światowej kraju przez wojska niemieckie, wypłoszyło popa i jego parafian kolonistów, którzy uciekli w głąb Rosji. Cerkiew w Duksztach pozostała bez żadnej opieki. Trwająca przez dwa tygodnie walka w okolicach Dukszt między wojskiem rosyjskim a niemieckim, poważnie uszkodziła kościół i budynki plebanialne: dach kościelny zniszczono prawie całkowicie, ściany podziurawiono pociskami, stodołę spalono, pole dosłownie poryte było okopami. Gdy wojsko rosyjskie opuściło kraj i nastąpił względny spokój pod zarządem władz niemieckich, mimo trosk koło odbudowy swoich siedzib, nie zapomniała miejscowa ludność o swojej dawnej świątyni, która opuszczona i zniszczona błagała o pomoc i ratunek. O tych staraniach i zabiegach miejscowej ludności celem odzyskania swego kościoła tak opisuje pierwszy (po zwrocie świątyni) proboszcz ks. Kazimierz Zacharzewski: ?Zaraz po wyjściu Moskala w 1915 roku, ludność katolicka zamieszkała w okolicach Dukszt Pijarskich, zwróciła się z prośbą do J. E. Ks. Administratora Diecezji o rewindykowanie kościoła, lecz z powodu niepewnej sytuacji politycznej, starania te nie odniosły skutku. Wówczas w lutym 1917 roku ludzie zanieśli kosz jaj do kapelana wojskowego niemieckiego ks. Wunderschauzena w Wilnie i ten przyjechał do Dukszt, wyświęcił kościół i odprawił mszę św.

Uradowani ludziska przyjechali do Kurii i zawiadomili o tym, przy czym prosili, by na trzeciego i czwartego marca 1917 roku (niedziela i poniedziałek) przysłać im księdza. J. E. ks. Administrator Michalkiewicz posłał mnie odprawić tam w te dni nabożeństwo. W niedzielę 3. III. zebrały się w Duksztach ogromne tłumy ludności. Nie tylko kościół, ale i cmentarz były zapełnione. Przed carskimi wrotami ustawiono czasowy ołtarz. Wyszedłem z mszą świętą. W kościele powstał płacz i szloch z radości taki, że tę mszę odprawiłem sam z rozrzewnieniem. Była to pierwsza msza św. wobec tylu ludzi w tym kościele po 50-ciu latach. Zapowiedziałem, że nazajutrz tj. 4. III. odbędzie się uroczystość św. Kazimierza. Przyjechali księża: z Kiernowa ks. Maciej Bugianis, z Mejszagoły ks. Tomasz Kakareko, z Rykont ks. Wacław Rodźko. Z Kiernowa przywieźli fisharmonię, przybył również stamtąd i chór. Kirszewski (zięć Małygina, który w posagu otrzymał ziemię kościelną) tymczasem nie próżnował: zaalarmowany przez prawosławnych z Dukszt, zaskarżył przed władzami niemieckimi w Wilnie wojskowego księdza, który wyświęcił kościół i decyzję oddania kościoła katolikom. Wówczas władze niemieckie kazały zamknąć kościół i klucze odwieźć do Mejszagoły. Gdy 4. III. 1917 r. żandarmi przyjechali do Dukszt spełnić to polecenie, zastali tam takie tłumy ludności, że nawet nie próbowali przeszkadzać w nabożeństwie. Dopiero uczynili to w 2 dni po moim odjeździe do Wilna. Wówczas parafianie duksztańscy złożyli do Oberbefehlsgaber?a Ost księcia Leopolda Bawarskiego podanie o zwrot im świątyni i beneficjum kościelnego w Duksztach. Odpowiedzi na razie nie było. Ponieważ kościół częściowo stał bez dachu już trzeci rok, na skutek nowych starań w 1918 roku latem, pozwolono katolikom pokryć kościół do czasu deskami. Gdy jednak to uczynili, znowu Niemcy zabrali klucze do siebie. Dopiero w lipcu 1918 roku nadeszła odpowiedź od księcia Leopolda Bawarskiego do Kreishauptmana w Szyrwintach, a stąd do Goldecka w Mejszagole, w której rząd niemiecki zwracał ich kościół. Odpowiedź tę odczytał von Goldeck zebranym w gminie mejszagolskiej sołtysom, nie dając na ręce im żadnego dokumentu. Później polecił żandarmowi Bronisławowi Łykowi odwieźć do Dukszt klucze, przekazać kościół katolikom, rzeczy zaś prawosławne przewieźć z kościoła duksztańskiego do cerkwi w Giejsiszkach. W czasie tej procedury, Paweł Kierszewski miał się wyrazić, że sprawcy tego, to znaczy von Goldeck i inni, zgniją w więzieniu. Został on za to aresztowany przez żandarma Łyka i odstawiony do Mejszagoły, gdzie go wylegitymowano i wybatożono nahajami. Wówczas w grudniu 1918 roku J. E. ks. biskup Matulewicz polecił ks. Tomaszowi Kakareko wyświęcić kościół, objąć go w posiadanie, odprawiać tam czas od czasu nabożeństwa, a 12. II. 1919 roku dekretem J. E ks. biskupa Matulewicza parafia duksztańska została wskrzeszona w dawnych granicach i ja zostałem mianowany proboszczem?. Tyle ze wspomnień ks. Kazimierza Zacharzewskiego.

Okres międzywojenny

Ksiądz K. Zacharzewski pracował w Duksztach w latach 1919 - 1928. On najwięcej położył zasług na odbudowę zrujnowanego wojną kościoła. Pierwszą troską nowo naznaczonego proboszcza było pokrycie świątyni. Początkowo dach pokryto deskami, gdyż trudno było coś więcej zrobić z powodu najścia bolszewików. W tym czasie ludność jak mogła, tak broniła kościoła i nie dała go sprofanować hordom bolszewików. Po ich wypędzeniu przystąpiono do gruntowego remontu kościoła. W 1920 roku, aczkolwiek nie było spokojnie z powodu powtórnego najścia bolszewików, a potem wojsk litewskich, to jednak robót przy świątyni nie zaniechano: pokryto kościół czerwoną dachówką, a wieżę blachą, poprawiono uszkodzone pociskami ściany, wmurowując części znalezionych pocisków na pamiątkę wojny, która przyniosła wolność i powrót świątyni prawowitym właścicielom. Ułożono także nową cementową posadzkę, pomalowano wnętrze kościoła, zrobiono ławki, według projektu artysty Teodora Roztworowskiego zbudowano główny ołtarz z obrazem Ukrzyżowanego Pana Jezusa. W tym też roku, w czerwcu sprowadzono obraz Matki Bożej "Mickiewicza", który w 1924 roku został odnowiony i odrestaurowany przez prof. Jana Rutkowskiego w Zamku Królewskim w Warszawie (jest to prawdopodobnie obraz pochodzący z XVIII wieku pędzla artysty - malarza G. Sassoferaty). W roku 1921 został nabyty obraz do bocznego ołtarzaśw. Antoniego pędzla Bałzukiewiczówny, w roku 1922 sprowadzono dzwony: większy dzwon otrzymał imię Joachima, na pamiątkę niezmordowanego pracownika nad budową kościoła ks. Joachima Dębińskiego, drugi - Kazimierza, za zasługi pierwszego proboszcza ks. Kazimierza Zacharzewskiego. W tym też roku zbudowano dom dla służby kościelnej, stodołę itp. W roku1925 W. Biernacki z Wilna zbudował wspaniałe 14-głosowe organy o 2 mannualach. Inne sprzęty kościelne zostały sporządzone dzięki ofiarnym datkom miejscowej ludności, która choć i zubożała w czasie wojny, to jednak nie szczędziła pracy i grosza, aby się tylko przyczynić do podniesienia z ruiny swego kościoła. Przed samym wyjazdem z Dukszt, ks. Zacharzewski uporządkował cmentarz parafialny i zbudował duże, szerokie i wygodne schody od bramy wejściowej prowadzące do drzwi kościelnych. Gdy się zważy ile ks. Zacharzewski, stosunkowo w niedługim, ale jakże trudnym czasie dokonał, to trzeba stwierdzić,że zasługi jego dla duksztańskiego kościoła są ogromne. Dlatego, gdy w roku 1928 opuszczał on Dukszty, ludnośćżegnała go z płaczem - pozostawił bowiem ksiądz w ich sercach wielki dług wdzięczności.
Z beneficjum kościoła duksztańskiego władze niemieckie zwróciły ks. Zacharzewskiemu tylko tę część, która była w posiadaniu popa, a więc majątek Dukszty, nie dając żadnego aktu na piśmie, natomiast grunta wraz z budynkami na nich wzniesionymi, położone przy kościele, były w posiadaniu Kierszewskiego, zięcia sławetnego Małygina. Kierszewski w czasie wojny nie wyjechał do Rosji, a mieszkał w Wilnie i na tę ziemię, którą otrzymała jego żona w spadku po ojcu miał dokumenty. Cała posiadłość była oddana w dzierżawę. Dzierżawca mieszkał w dawnej plebanii i miał w niej, z braku stodoły, skład zboża. W tym też domku, w jednym wolnym pokoiku, po rewindykacji kościoła, zamieszkał pierwszy proboszcz ks. Zacharzewski i sprawą pokierował tak sprytnie, że w krótkim czasie pozbył się sąsiada, a gdy przyjechał z Wilna Kierszewski do swojej własności, to ludność go nie wpuściła. Wówczas Kierszewski zwrócił się do sądu, ale w sądzie sprawę przegrał: w ostatniej bowiem chwili jego adwokat, chociaż i Żyd, gdy się dowiedział za jakie zasługi Małygin, teść Kierszewskiego, dostał kościelną ziemię, zrzekł się obrony. W taki to sposób całe dawne beneficjum powróciło do kościoła duksztańskiego. Jednak w 1922 roku Urząd Ziemski przejął te grunta, jako pocerkiewne, na cele reformy rolnej i majątek okolicznych mieszkańców. Pozostał przy kościele tylko grunt należący pierwotnie do Kierszewskiego w ilości około 40 hektarów, w tym sporo nieużytków.

W roku 1926 parafia duksztańska liczyła 3600 wiernych, do parafii należały 64 miejscowości (w tym i część parafii kiernowskiej, która pozostała po stronie polskiej). Prócz katolików, na terenie parafiiżyło około 400 prawosławnych Rosjan i 7Żydów. Ogniskami oswiaty w parafii było sześć szkół początkowych: w Duksztach (138 uczniów w 1926 roku), Wielebniszkach (87 uczniów), Antokalcach I (52 uczniów), Antokalcach II (51 uczniów), Wierkszanach (46 uczniów), Mierzkańcach (53) i Mieżańcach. W Duksztach, jako nauczycielki pracowały siostry ks. K. Zacharzewskiego.
W roku 1928 parafię duksztańską objął ks. Jan Siemaszkiewicz. Trzeba było pomyśleć o budowie nowej plebanii. Ks. K. Zacharzewski dbał o wszystko, ale najmniej o swoją osobę, żył więc 9 lat w domku starym, na wpół zgniłym, w którym obrały sobie siedzibę szczury, zwabione tu składem zboża w czasie wojny. Plebania była zimna, w wielu miejscach dach na niej przeciekał, mieszkać w niej było niemożliwie. Okropne warunki mieszkaniowe odbiły się ujemnie na zdrowiu ks. Zacharzewskiego, który wyjechał z Dukszt chory na gruźlicę. Na skutek starań nowego proboszcza Siemaszkiewicza i Komitetu Parafialnego udało się otrzymać potrzebny budulec z Wojewódzkiego Komitetu Odbudowy, z tak zwanej daniny leśnej. Drewno zostało przydzielone z lasów należących do majątku Lubów koło Niemenczyna, własności naonczas Śliźniów, które dało się spławić Wilią do samych prawie Dukszt. I. E. arcybiskup Jałbrzykowski ofiarował na cel budowy plebanii 1000 złp., a resztę wydatków pokryli parafianie. W ciągu lata 1931 roku stanął śliczny drewniany dom o sześciu pokojach, pokryty blachą ocynkowaną. Budowę rozpoczęto na miejscu starej plebanii 17 05 1931 roku, zaś skończono 17 09 tegoż roku. W czasie budowy proboszcz mieszkał w sąsiedniej wsi Bujwidy. Poświęcenia nowej plebanii dokonał ks. dziekan Tadeusz Makarewicz z Kalwarii.

Prócz wybudowania nowej plebani, ks. Jan Siemaszkiewicz dokonał także ważnego dzieła na niwie historii. Opracował on niedużą monografię poświęconą przeszłości Dukszt Pijarskich, której prawdopodobnie jedyny egzemplarz w maszynopisie znajduje się w Archiwum Historycznym w Wilnie. Mnóstwo cennej informacji pochodzącej z pracy ks. Siemaszkiewicza zostało wykorzystane przez autora niniejszego artykułu. Były proboszcz duksztański podaje także ciekawe szczegóły z życia miasteczka i okolicznych mieszkańców w okresie międzywojennym. Czytam o Duksztach i kościele, który "choć nosi na sobie niezatarte ślady wojny światowej, to jednak nie przestał być ozdobą lichej i ubogiej mieściny, składającej się zaledwie z kilku małych i ubogich chat wieśniaczych, pokrytych słomą, jednej karczmy, budynku czterooddziałowej szkoły powszechnej i niedawno zbudowanego ślicznego drewnianego domku plebanialnego, którego nowe sosnowe ściany i blaszany dach świecą się wśród zieleni drzew dookoła położonego sadu".

Proboszcz ks. Siemaszkiewicz opisał także swych parafian - "ludność okolic Dukszt Pijarskich jest uboga, większość mówi po polsku, chociaż starzy umieją i po białorusku, ale dzieci tego języka nie uczą (...) Przed wojną światową ludność była znacznie zamożniejszą: rolnictwo lepiej się opłacało, a obok tego wielu trudniło się flisactwem, spławiając drzewo do Prus. Obecnie, z powodu zamknięcia granicy przez Litwę, mieszkańcy żyją biednie, a dobre czasy pozostały tylko we wspomnieniach. Jeszcze dziś można spotkać w wioskach kurne chaty, a większość tych, choć nie kurnych, nie ma podłóg. Każda jednak wioska ma swoją łaźnię, gdzie często myją się, opalając po kolei. W domach jednak panuje nieład, brud, łóżka, pozbawione nawet sienników, mają wygląd barłogu. Wszyscy domownicy jedzą z jednej misy, siedząc koło stołu, który zaścieła się obrusem tylko w wielkie święta. Łyżki przeważnie drewniane, a misy gliniane. Gotują jedzenie w garnkach czygunnych. Odżywiają się źle. Podstawowym pokarmem jest chleb, wypiekany w wielkich bochenach i rzadko, toteż jest nieraz spleśniały i czerstwy - kapusta gotowana i kiszona - kartofle i rozmaite zacierki. W święta pieką bliny z mąki gryczanej, jęczmiennej lub z tarkowanych ziemniaków. Bliny te jedzą ze słoniną rozskwarzoną. Mleko i słonina służą do zaprawy wspomnianych dań. Mięsa prawie nie używają, chyba bogatsi i to w jesieni, kiedy nie jeden zarżnie barana. Nic dziwnego, że gruźlica i inne choroby zakaźne mają stałe tu siedlisko. Przemysłu nie ma wcale, a rzemiosło rozwija się słabo: kowale, cieśle, stolarze, bednarze i to bardzo nieliczni zaspokajają potrzeby ubogiej ludności, natomiast nic nie wytwarzają na wywóz. Rolnictwo stoi na niskim poziomie. Uprawiają ze zbóż żyto, jęczmień, owies, grykę, len, kartofle itp. Pokutuje tutaj trzechpolówka. Warzywne ogrody uprawiają prymitywnie i z tych nie mają żadnego dochodu. Ogrody owocowe w zaniedbaniu i nieliczne, chociaż gleba jest dobra i lepsze gatunki gruszek i jabłek, jak "Antonówka", rodzą świetnie. Kobiety są pracowite i moralne, przędą len, wytykają samodziały, ale z tych szyją sobie i dla mężów ubranie tylko na codzienny użytek. Tandeta fabryczna wyparła zupełnie stroje ludowe".

W 1933 roku do Dukszt przybył z parafii werenowskiej ks. Martynelis. Nowy proboszcz w roku 1935 rozbudował budynki gospodarcze, a także odremontował wieżę kościelną, podnosząc ją nieco wyżej, co dało świątyni bardziej "lekki" wygląd. Część dachu kościelnego pokryto blachą ocynkowaną, którą później pomalowano na kolor czerwony. W roku 1932 parafia duksztańska liczyła 3325 parafian obojga płci, czyli nieco mniej w porównaniu z rokiem 1926. Dukszty naonczas znajdowały się w strefie przygranicznej, więc w miasteczku stacjonował oddział KOP-u.

Do wybuchu II wojny światowej w Duksztach pracowali następujący księża - proboszczowie: ks. Feliks Kaczmarek (przybył z Duniłowicz, pracował w latach 1938 - 39), ks. Piotr Wieliczko (w roku 1939 przybył z Bohdanowa)

Historia Dukszt Pijarskich miała okresy szczęśliwe, jednak wiele było tragizmu. Zresztą taki los miała cała Wileńszczyzna. Wojny, epidemie, prześladowania religijne zostawiły głębokie piętno w dziejach tej ziemi. W tak trudnych warunkach wychował się jednak naród pracowity, odporny, nie odstępujący od swych poglądów i tradycji, nie zdradzający swej religii. Na zakończenie zacytuję słowa byłego proboszcza duksztańskiego, ks. Jana Siemaszkiewicza - "Pięćdziesięcioletnia praca popów w Duksztach nie pozostawiła prawie żadnych destrukcyjnych śladów wśród ludu katolickiego, przeciwnie, przeżycia, cierpienia i prześladowania jakich doznawał za wiarę wzmocniły tylko jego przywiązanie do Kościoła katolickiego. O tych wypadkach smutnej przeszłości starzy chętnie opowiadają swoim dzieciom, utwierdzając ich w wierze. Chcąc przekazać potomności pięćdziesięcioletnią niewolę i cierpienia poniesione przez parafię duksztańską dla wiary, ręka nieznanego artysty, wiernego syna Kościoła katolickiego, wypisała nad drzwiami w krużganku kościelnym w Duksztach te słowa: Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości".

Na zdjęciach: Kościół w Duksztach w 1875 r. (wg. K. hr. Tyszkiewicza "Wilija i jej brzegi"), Runy z kamienia ojrańskiego, Dukszty 1999. Kościół (widok obecny), Dukszty 1999 r. Pomnik nad grobem pijarów

Źródła:

1. Materiały z Archiwum Historycznego w Wilnie (LVIA):
S.A. (Dawne akta) - 38 (s. 657), 57 (s. 37), 66 (194), 143 (s. 746), 145 (s. 748);
f. 525 op. 2 - 175, 183;
f. 525 op. 8 - 443;
f. 525 op. 13 - 467;
f. 525 op. 3 - 697;
f. 604 op. 1 - 6827, 6828, 6829, 8317, 8323, 8326, 8327, 8329, 8331, 8332, 8334, 8335;
f. 604 op. 4 - 702, 1098, 1426;
f. 694 op. 1 - 3341, 4416;
f. 694 op. 5 - 1044, 1046, 1053.
2. Matulis R. Istoriniai akmenys - V., 1990;
3. Syrokomla - Kondratowicz Wł. Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna - Wilno, 1857 - 60;
4. Ks. Jan Siemaszkiewicz - Dukszty Pijarskie - (maszynopis, CVIA - f. 694 op. 5 - 1052);
5. Tyszkiewicz K - Wilija i jej brzegi - Drezno, 1871.

NG 20 (509)