Ryszard Maciejkianiec

O energetyce jądrowej i nie tylko

Rozmowa z profesorem dr hab. Jerzym Niewodniczańskim,
Prezesem Państwowej Agencji Atomistyki

W nr. 14 (503) "NG" za rok bieżący w magazynie "Czas" zamieściliśmy publikację pt. "Saga Rodu Niewodniczańskich" przedstawiając zasłużonych dla Litwy, Polski i świata dwa pokolenia fizyków z rodu Niewodniczańskich, a wśród nich profesora Jerzego Niewodniczańskiego, pełniącego od lat w Polsce funkcje prezesa Państwowej Agencji Atomistyki.

Wracając z międzynarodowej konferencji, która miała miejsce w Nidzie, profesor Jerzy Niewodniczański z małżonką Zofią w ubiegłą środę odwiedził redakcję "NG". W następnym dniu nieprzyzwoicie wcześnie odwiedziliśmy Państwa Niewodniczańskich w hotelu "Elektra", aby rozmawiać, a przede wszystkim w promieniach wschodzącego słońca wykonać historyczne zdjęcie - wnuka z małżonką na tle pierwszej Wileńskiej Elektrowni, którą budował i przez 13 lat kierował dziadek Wiktor Niewodniczański ( publikację o Wiktorze Niewodniczańskim patrz. na str.10).

Mimo osiągnięć i tytułów naukowych, zajmowanego wysokiego stanowiska i wielu lat zamieszkiwania w Polsce, rozmawiając z profesorem Jerzym Niewodniczańskim od razu się czuło, że jest to urodzony Wilnianin - otwarty, promieniujący serdecznością i dobrem..

- Panie Profesorze, witając Pana w drogim Pana sercu Wilnie, proszę pokrótce opowiedzieć naszym Czytelnikom o spotkaniu w Nidzie.

- A więc na Litwie w Nidzie odbywało się połączone spotkanie dwóch organów Europejskiego Stowarzyszenia Energii Atomowej, tj. Rady Stowarzyszenia i tak zw. Grupy Roboczej. Organizacja ta liczy 25 członków. Takie połączone spotkania odbywają się raz do roku w różnych krajach członkowskich. Obecna konferencja była szeroko reprezentowana, wzięli w niej udział przedstawiciele z 22 krajów. Nie było tylko reprezentantów Białorusi, Słowacji, jak też Ukrainy, którzy wycofali swój udział w ostatniej chwili, a są dobrymi specjalistami, znam ich osobiście. Rosja mimo przynależności do Stowarzyszenia wzięła udział w spotkaniu po raz pierwszy od 9 lat. Organizatorem spotkania Litwa była po raz pierwszy.

Taka konferencja polega na tym, że każdy kraj przedstawia sytuację na temat energetyki atomowej, badań jądrowych i techniki jądrowej w poprzednim roku. Czyli przedstawiane są tak zw. papiery przeglądowe. My też przedstawiliśmy sytuację za 2000 rok. A poza tym co roku są tematy wiodące takich spotkań, w związku z czym są przygotowywane specjalne referaty. Teraz była omawiana globalizacja rynku energetyki, a na tym tle energetyki jądrowej, z czego wynika potrzeba stosowania jednakowych standardów i prowadzi do wzrostu bezpieczeństwa przy wykorzystywaniu podobnych obiektów. Drugim wiodącym tematem była sytuacja energetyki jądrowej w krajach Europy Centralno - Wschodniej. Mówili o tym przedstawiciele Rosji, Czech, Słowenii, no i oczywiście Litwy, szeroko przedstawiając temat Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. Zrobił to prof. Jurgis Vilemas, dyrektor Litewskiego Instytutu Energetyki. Litwa pokazała stan bezpieczeństwa dwóch bloków jądrowej elektrowni w Visaginasie. Wiadomo, iż jest podjęta decyzja o zamknięciu pierwszego bloku w 2005 roku. I jest to decyzja czysto polityczna, podjęta bez uzasadnień technicznych na prośbę Unii Europejskiej, do której Litwa pragnie przystąpić. Litwie nie trudno to było zrobić w związku z nadmiarem energii elektrycznej, której zresztą nadmiar jest w całej Europie. Litwa oczywiście może sprzedać energię tylko najbliższym sąsiadom, którzy albo nie płacą, albo nie potrzebują.

Dlatego tak ważne dla Litwy jest wybudowanie mostu energetycznego między Litwą a Polską, poprzez który można będzie zasilić północne regiony Polski, a także przekazać energię elektryczną do państw na południu, gdzie będzie wzrastało jej zużycie

- Jak się układa współpraca z kolegami z Litwy?

- Litwa jak i Polska należą do Stowarzyszenia od 1993 roku. Litwa znalazła się tam jako pierwszy kraj postsowiecki. Znamy się więc dawno, stosunki układają się bardzo dobrze, litewscy koledzy są świetnymi specjalistami, otwartymi na wszystko, co się pojawia nowego w tej dziedzinie. Konferencję, której byli organizatorami, też doskonale przygotowali i przeprowadzili.

- Jakie są obecnie tendencje w zużyciu energii elektrycznej?

- W Polsce jest jeszcze bardzo niskie zużycie energii elektrycznej, poniżej 4 kW h. na osobę. W innych krajach jest znacznie wyższe. W Norwegii np. ze względu, że jest to kraj północny i ma inne uwarunkowania - zużycie energii elektrycznej na osobę jest 7 - 8 razy większe niż w Polsce. A w Niemczech np. zużywa się energii elektrycznej trzykrotnie więcej.

Poza tym, zużycie energii w Polsce obecnie spadło, bo ludzie zaczynają oszczędzać, nabywają mniej energochłonne urządzenia. W trakcie prywatyzacji zakładów nowi właściciele też bardziej racjonalnie starają się wykorzystywać środki, a znaczy i wydawane na energię elektryczną. Zamknięto też szereg zakładów, które zużywały bardzo dużo energii elektrycznej.

Mimo że ludność przechodzi na coraz bardziej oszczędne odbiorniki energii, na pewno wszystkich nas oczekuje wzrost zużycia energii elektrycznej. Tym bardziej, że najdoskonalszym sposobem przekazania energii jest właśnie energia elektryczna. Energia elektryczna jest bezpieczna w przekazywaniu i nie zanieczyszcza środowiska. Ani gaz, ani węgiel nie mogą jej dorównać, jako energii finalnej.

- Polska nie ma własnej energii atomowej, prowadzi tylko badania w tym kierunku ?

- Polska budowała własną elektrownię jądrową w Żarnowcu. Dwa bloki zostały wybudowane prawie w 50%. Były to bloki radzieckiego typu takie, jakie posiada Finlandia czy Słowacja, jak też na Ukrainie w Równem. W 1990 roku Polska przerwała budowę, mimo że wydała około miliarda dolarów, czyli tyle zostało bezpowrotnie zmarnowane. Była to decyzja czysto emocjonalna, ponieważ energetykę jądrową potraktowano, jak szatana, który przyszedł ze Wschodu, z Rosji. W wyniku źle się stało dla paru tysięcy ludzi, dla wielu specjalistów, którzy byli przygotowywani między innymi w różnych instytutach badawczych do pracy w tej elektrowni. Część z nich wyemigrowała, w tym do Stanów Zjednoczonych, cześć przeszła do innych zawodów.

Dziś mamy w Polsce jedynie reaktor badawczy, zresztą największy w tej części Europy. Poza tym mamy około trzech tysięcy użytkowników technik jądrowych, mających pozwolenie na działalność w tym zakresie. Są to instytucje pracujące np. w dziedzinie medycyny. Mamy też w Polsce ponad 50 akceleratorów, które leczą raka, mamy około 70 klinik medycyny nuklearnej, gdzie się stosuje izotopy do diagnostyki i terapii. Jest jeszcze ponad 20 tys. aparatów rentgenowskich, ale tym już się zajmuje nie kierowana przeze mnie Agencja Atomistyki, a Ministerstwo Zdrowia.

- Funkcje Agencji Atomistyki...

- Agencja Atomistyki ma wiele funkcji, które dla przykładu na Litwie są podzielone między kilkoma resortami. A więc Agencja odpowiada za bezpieczeństwo jądrowe i ochronę radiologiczną u wszystkich licencjobiorców posiadających pozwolenia, ale też i za całe społeczeństwo, w związku z czym musimy prowadzić monitoring środowiska, opracowujemy akcje na przypadek specjalnych zagrożeń. Poza tym zajmujemy się badaniem naturalnego promieniowania, które pochodzi z kosmosu czy z Ziemi. Dotyczy to lotników, górników. Tak więc nasza Agencja nie tylko ma prawo wydawać zezwolenia i sprawdzać, jak te zezwolenia ludzie wykorzystują, ale też dbać o całe społeczeństwo w sytuacjach normalnych i w sytuacjach nadzwyczajnych. Jesteśmy również depozytariuszem różnych konwencji i umów międzynarodowych, np. "O nie rozpowszechnianiu broni jądrowej" itp. Jesteśmy też współodpowiedzialni za stan polskich granic, jeżeli chodzi o przemyt materiałów radiologicznych, sprawdzamy funkcjonowanie ustawianych na przejściach granicznych odpowiednich ku temu urządzeń.

- Czy Polska będzie posiadała w przyszłości elektrownie atomowe?

- Oficjalny dokument z 2000 roku głosi do kiedy Polska nie będzie posiadała elektrowni atomowych, to jest do roku 2020. Czyli do tego okresu w naszych sieciach nie będzie prądu z polskich elektrowni atomowych. Mówi się raczej o budowie elektrowni na węgiel brunatny i na węgiel kamienny. Te decyzje naszego Rządu - są to decyzje polityczne. Ma nań wpływ potężne lobby węglowe, bo jak się weźmie górników, ich rodziny i obsługujące górnictwo przedsiębiorstwa - jest to duża grupa ludności, około 5 - 7 mln żyjących z węgla. A poza tym Europa jakby przeczekuje z budową elektrowni jądrowych, może za wyjątkiem Francji, mimo że w krajach Dalekiego Wschodu intensywnie się je buduje. Inna rzecz, że politycy polscy nie zawsze myślą w kategoriach interesu polskiego, a w kategoriach własnej kariery na okres kadencji.

- I kilka pytań nie związanych z energetyką jądrową. Państwo dobrze czujecie się na Litwie i w Wilnie, które jest przecież Pana ojczyzną, bo ma chyba wiele racji twierdzenie, że ojczyzną jest to, co się widziało z kolebki za oknem. A co się Panu nie podoba na Litwie?

- Dla mnie brzmi dysonansem lituanizowanie wszystkich imion i nazwisk. Razi, kiedy przewodniczka oprowadzająca uczestników spotkania dodaje litewskie końcówki dla znanych w historii polskich działaczy kultury i sztuki. I absolutnie niepotrzebne wyrzekanie się prawie pięciu wieków swojej historii po śmierci Witolda Wielkiego, mimo że daje ona, na odwrót, podstawę do chluby.

- Miejsce Polaków na Litwie?

- Powinni oni być lojalnymi obywatelami państwa.

- Co znaczy lojalnymi?

- Być jako równi wśród równych, z równymi prawami i obowiązkami, żyjącymi zgodnie z ustawodawstwem Litwy, ale również z obywatelskim prawem na jego krytykę, na dostęp do władzy - czyli ze wszystkim, co wynika z konstytucyjnych funkcji obywatela. Jak też z prawem do kultywowania własnej kultury i tradycji narodowej.

Serdecznie dziękuję za rozmowę. Do kolejnych spotkań w Wilnie.

Na zdjęciu: prof. Jerzy Niewodniczański z małżonką Zofią przed gmachem pierwszej Wileńskiej Elektrowni.

Fot. Waldemara Dowejko

NG 22 (511)