Ryszard Maciejkianiec

Pilnie potrzebna zmiana myślenia

Co niektórzy "nasi działacze", trwając w nieustannej walce lub ją zręcznie na zadanie zleceniodawców imitując, niestety nie dostrzegają zmiany czasu i wynikających stąd innych wymagań i innych kryteriów oceny działalności naszego środowiska. Nie rozumieją (czy też robią to świadomie), iż ich słowa, ich bylejakość działania czynią szkodę całemu polskiemu społeczeństwu na Litwie.

Niedawno dotarło do nas szeroko rozpowszechniane wśród środowisk polskich i polonijnych wydanie, zawierające wypowiedzi, oświadczenia, publikacje i wywiady autorstwa Jana Sienkiewicza pt. "Ustawy i postawy". A wśród nich "Oświadczenie" z dnia 11 kwietnia 2000 roku podpisane przez Henryka Mażula, Krystynę Marczyk, Romualda Mieczkowskiego, Wojciecha Piotrowicza, Jerzego Surwiłę i autora Jana Sienkiewicza, które z resztą w swoim czasie publikował "Kurier Wileński".

Arogancja, brak elementarnej kultury osobistej, pogarda dla ludzi, rozbijacka robota, marnotrawienie dorobku, kompromitowanie całej polskiej społeczności na Litwie - jest to tylko znikoma część epitetów zawartych w powyższym oświadczeniu, określających działalność mojej skromnej osoby właśnie w okresie budowania domów polskich i innych przedsięwzięć, w wyniku których Związek jeszcze nie wiele więcej niż przed rokiem posiadał oblicze solidnej, pracującej i odpowiedzialnej organizacji.

Autorom oświadczenia, którzy oprócz obecności w chwili powołania organizacji, nigdy tak naprawdę od bardzo wielu lat udziału w jej społecznej działalności nie brali, widocznie się zdaje, iż bezwzględnie popierając kolegę z okresu wspólnej pracy w "Czerwonym Sztandarze" i obrzucając innych nadumanymi i nieżyczliwymi epitetami, lepiej się wygląda na tym tle. I że każdy sposób rozprawy wobec osób z nie ich grona jest dobry.

Minął ponad rok od chwili zainicjowania przez Tomaszewskiego, Sienkiewicza i Balcewicza rozbijackiej roboty wobec Związku, w celu przejęcia Domu Polskiego w Wilnie i ogłoszenia powyższego oświadczenia.
Czy dziś z perspektywy czasu osoby, które w ślad za autorem podpisały powyższe oświadczenie oraz wyżej wymieniona jednomyślna trójca nie dostrzegają czy nie chcą dostrzec tej szkody, którą tak naprawdę uczynili dla polskiego społeczeństwa i tej moralnej odpowiedzialności, którą jednak będą musieli ponieść za swoje czyny? W wyniku wyjątkowego nagłaśniania tematu, wywiadów w telewizji polskiej i dla wszelkich możliwych gazet, publikacji w "Gazecie Wyborczej" osiągnięto zamierzony wynik - w oczach opinii publicznej rozróby tych kilku inicjatorów odebrane zostały jak powszechne skłócenie polskiego społeczeństwa na Litwie. I mimo, że nie ma to nic wspólnego z prawdą, bo w rzeczywistości Polacy wileńscy są inni, taka niesprawiedliwa opinia pozostaje i bardzo szkodzi wszystkim.

Niedawno odbył się zjazd Polonii świata. I znów tylko Tomaszewski i Balcewicz, jako jedyni z tam obecnych próbowali publicznie z trybuny zjazdu sprowadzać lokalne porachunki, agresywnie atakując również tych, co wspierają i tę polską prasę na Litwie, która ich zachowaniom i działalności wystawia rzeczywiste oceny. Polonusi, którzy przybyli tu, aby dyskutować na tematy ogólne i globalne, nie zorientowani w szczegółach litewskich realiów z przerażeniem przecierali oczy, nie wiedząc, kto kogo miał wspierać w czasie wyborów na Litwie i dlaczego nie trzeba było wspierać liberałów, którzy są w koalicji z AWPL, i o co tu w ogóle chodzi. Od takich wystąpień, głoszonych przez "naszych" przedstawicieli pozostaje jedynie smród ze skutkiem jak powyżej, który szeroko rozchodzi się po świecie.

Niedawno w galerii Mieczkowskich odbyła się wystawa, z obecności której jako pierwsi wyraziliśmy swoje niezadowolenie. Tym niemniej robienie z tego powodu propagandowego szumu na całą Polskę i świat, jak to czynią Paczkowska i ks. Stańczyk, którzy zresztą głębszych związków z Ziemią Wileńską nie mają, znów jedynie w złym świetle przedstawia nasze społeczeństwo.

Podobnych przykładów można przytoczyć więcej. Na szczęście chodzi tu o kilka osób, których na palcach dwóch rąk da się swobodnie przeliczyć, ale którzy poprzez podobne działania źle naszemu środowisku służą.

Mimo że jesteśmy różni, świat nas odbiera jako całość. Dlatego miejscem wszelkiej dyskusji, polemiki, nawet ostrej, powinno być przede wszystkim nasze środowisko, nasza prasa. Wychodzenie poza jej obręb stanowi inną rangę odpowiedzialności, którą muszą zrozumieć zabierający głos czy działający w naszym imieniu, pamiętając jednocześnie,że dziś prawdziwą wartość ma jedynie społeczne myślenie i konkretna praca skierowana ku przyszłości. Udawanie, manipulowanie opinią i bylejakość działania nie mają szans na dłuższą perspektywę. Ale o tym przy kolejnej okazji.

NG 24 (513)