Irena Tarasewicz

Uwaga, przyroda alarmuje!

Tuż przed Świętami Wielkanocnymi, kiedy ziemia podeschnie, śpieszymy sprzątnąć śmiecie, jakie być może pozostały od jesieni i nagromadziły się w ciągu zimy. Tak czynimy obok swych domów, zagród itp., ale czy zwracamy uwagę na to, co się dzieje o kilka kroków dalej, w rowie obok drogi lub toru kolejowego, na nie oranych polach i nie koszonych łąkach, czy w przydrożnych lasach? Otóż nie przypadkowo przyglądałam się smutnym realiom wzdłuż drogi Wilno - Tereszyszki, gdzie już na krańcach stolicy, obok pięknych zielonych zagonów, koło stacji paliwowych, rozpościerają się "plantacje z ubiegłorocznymi badylami" pełne różnych "papierów", a przystanki są po prostu nimi "ubielone". Pierwsze kroki w lesie realia te podtwierdzają. Przed oczami wyrastają wprost "góry" wyrzuconych plastikowych i szklanych butelek po różnych napojach, folii, puszek metalowych, opon samochodowych itp. O przydrożnych krzewach już nawet nie chcę wspominać, a szczególnie na odcinku Czarny Bór - Wołczuny. Dlaczego jesteśmy tak obojętni wobec czystości "własnego domu?" dlaczego na "piknikach" rozkładanych w głębi lasów zostawiamy po sobie śmiecie? Przecież wszyscy tu mieszkamy, codziennie widzimy te brudy i przechodzimy obojętnie" Nikt do odpowiedzialności nie chce się przyznać, a śmietnisko jak epidemia, wciąż poszerza swe granice i w niedalekiej przyszłości będzie zagrożeniem dla zdrowia każdego z nas.

NG 24 (513)