Anna Milewska

Korespondencja własna z USA
Na tematy wileńskie w Bostonie

O studiach Marka Połońskiego w Pearson College w Kanadzie, gdzie trafił w wyniku zwycięstwa w konkursie Funduszu Otwartej Litwy pisaliśmy kilkakrotnie. Po zakończeniu kolegium w roku 2000, z wynikiem praktycznie najlepszym w historii tej szkoły, kilka najbardziej prestiżowych wyższych uczelni Kanady i USA zaproponowały mu studia na ich koszt. Wybrał najbardziej prestiżowy - Massachusetts Institute of Technology w Bostonie, gdzie w swojej grupie jest również jednym najlepszych studentów. MIT - jest to najbardziej prestiżowa i najdroższa uczelnia w Stanach Zjednoczonych, którą m. in. ukończyli amerykańscy prezydenci T. Roosevelt, G. Ford, G. Busch (senior) oraz założyciele największych światowych firm, jak Kodak, Polaroid, IBM, Intel, Hewlett - Packard, Digital, Lotus, Procter and Gamble, Gillette i wielu innych.

W MIT pracuje 2,5 tys. wynalazców, 930 profesorów, 10 laureatów Nagrody Nobla, a jeszcze 36 noblistów wykładało we wcześniejszym okresie. Studiuje tam 10 tysięcy studentów, w tej uczelni sponsorowane badania wynoszą ponad 600 mln USD. Marek Połoński otrzymał w MIT bezpłatne studia, których jeden rok kosztuje 35 tys. dolarów.

Autorka publikacji Anna Milewska pochodzi z Białej Waki w rejonie solecznickim. W ciągu kilku lat współpracowała z "Naszą Gazetą", publikując kilkanaście świetnych reportaży, jednocześnie kończąc trzy lata studiów na polonistyce Uniwersytetu Wileńskiego.

W roku 2000 poprzez studencką organizację udała się do Stanów Zjednoczonych, aby pogłębić wiadomości z języka angielskiego, zarabiając sobie na życie w jednej amerykańskiej rodzinie, w której jest pełnoprawnym członkiem. Dzięki jej staraniom studia licencjackie, które ukończyła w Wilnie, zostały jej zaliczone. Obecnie została przyjęta na studia magisterskie na Suffolk Uniwersytecie. Uwielbia Józefa Mickiewicza, człowieka o fascynującej sile woli, wzorując się na jego postawie.

Z Markiem Połońskim spotkaliśmy się w księgarni Harvardu pt. COOP. Rozmowa toczyła się lekko, niby się znaliśmy od kilku lat. Książki, filmy, wolny czas, nauka... Dzieliliśmy się wrażeniami z pobytu w Stanach Zjednoczonych, jak też wspomnieniami wileńskimi.

Mimo wielu ciekawych przedsięwzięć, studia pozostawiają niewiele okazji na rozrywkę. Obydwaj doszliśmy do wniosku, iż młodzież w Stanach Zjednoczonych ma nieograniczone możliwości co do osiągnięcia wymarzonego celu. Jednak wymagania są też o wiele większe: kompetycja o stopnie, książki, brak czasu... Marek już od roku studiuje na MIT (Massachusetts Institute of Technology). Na żaden kierunek jeszcze się nie zdecydował. Uczęszcza na kursy ogólnokształcące: inżynieria elektroniczna, informatyka, ekonomika i in. W swoją kolej rozpoczęłam studia MBA (Master of Business Administration) na Suffolk Uniwersytecie. Zgodziłam się z Markiem, że uczyć się nie jest łatwo... Jednak zajęcia są bardzo interesujące, jak też metody wykładania. Porównywałam je z doświadczeniami na Uniwersytecie Wileńskim.

W międzyczasie zahaczyliśmy o sytuację ekonomiczną w kraju za oceanem, biurokratyzm polityków, bezprawność zwykłego zjadacza chleba, kompetencje pracowników... Opowiadałam Markowi o przygodzie z taksówkarzami na lotnisku w grudniu ubiegłego roku, gdy przyleciałam na Litwę odwiedzić rodziców. Bez przerwy i na wszelki sposób proponowali mi swe usługi, przez co doszliśmy do sprzeczki. W Bostonie natomiast, taksówkarze rzadko mają chwile na postój... Wieczorem o taksówkę trzeba "walczyć"! Marek przypomniał, jak pewnego razu wpadł w tarapaty w jednym ze sklepów wileńskich, gdy chciał się rozliczyć za zakupy kartą kredytową. Wywołano przedstawiciela administracji sklepu... Nie zrozumiano go też w żadnym z banków litewskich, kiedy poprosił o operacje pt. "money order". Polega ona na tym, iż z konta klienta zdejmuje się pożądaną sumę pieniędzy. Otrzymuje ją w postaci kwitka, którym może się rozliczyć za dowolna usługę. "W Taupomasis Bankas pomyślano, że jest złodziejem!" W końcu Marek załatwił swą sprawę w Vilniaus Bankas.

Ogólnie rzecz biorąc, życie na Litwie płynie dość cicho, natomiast tutaj, w Bostonie, wre jak w kotle. Chce się jednak czasem wyskoczyć z tego kotła na chwilę, aby odetchnąć zimnym powietrzem... W związku z tym Marek planuje wakacje na Litwie. Ja natomiast postanowiłam kontynuować naukę i zaczekać na swoją kolej...

Na zdjęciach: Cambridge - jeden z najstarszych i najbogatszych przedmieści Bostonu, z prawa wejście do Uniwersytetu; Anna Milewska i Henryk Połoński w kawiarni "Coop" w Bostonie.

Fot. autorki

NG 26 (515)