Ryszard Mackiewicz

Z rodu Witkiewiczów

Chwalony w coraz szerszych kręgach dodatek "Naszej gazety" Czas ostatnio dostarczył Czytelnikom interesujący materiał dotyczący malarza Stanisława Witkiewicza i jego rodziny.

Znana tropicielka losów polskich rodów z Litwy Pani Alwida Bajor z okazji 150 rocznicy urodzin Stanisława Witkiewicza w dwóch numerach "Czasu" opisała losy: Jana Prospera Witkiewicza "Batyra" (1808 - 1839 r.) i Ignacego Witkiewicza (1817 - 1868 r.) żonatego z Elwirą z Szemiotów, rodziców Stanisława - malarza.

Czytając te interesujące teksty stwierdziłem, że drugą siostrę malarza Barbarę, Pani Alwida zaszczyciła również wzmianką, iż była "sojuszniczką Wiktora" i "zaręczona na onczas z młodym lekarzem Matusewiczem". Ponieważ chodzi tu o znaną w środowisku polskim na Litwie Kowieńskiej w okresie międzywojennym osobę, jaką była Barbara z Witkiewiczów Matusewiczowa (18 06 1844 r. - 12 10 1933 r.), pragnę informację uzupełnić.

Barbara Matusewiczowa była uważana za przykład, wręcz symbol Kobiety Polki doby popowstaniowej i jako autentyczna uczestniczka powstania 1863 r. i zesłaniec, była uhonorowana odznaczeniami i otoczona szacunkiem. Jej wspomnienia wielokrotnie drukowała polska prasa wychodząca na Litwie Kowieńskiej.

Część z nich chciałbym przekazać czytelnikom "Naszej Gazety".

Z zainteresowaniem przeczytałem również relację z niedawnych uroczystości w Poszawszu. Wśród gości byli przedstawiciele Ambasady RP, pan Wojciech Malinowski z Warszawskiego Stowarzyszenia Polska - Litwa, "brodaczo - siłacz" ze Żmudzi i zapewne wiele innych znakomitości. Żal jednak, że na uroczystościach w Poszawszu nie był obecny wnuk Barbary z Witkiewiczów Matusewiczowej.

Pan Henryk Matusewicz syn Kazimierza, wnuk Władysława z przesympatyczną żoną Reginą mieszkają w Kownie. Pan Henryk jest znaną osobą w środowisku polskim i litewskim. Działa w Związku Szlachty, zajmuje się heraldyką i bardzo szanuje przeszłość swojej rodziny.

Z Panem Henrykiem się spotkamy jesienią na uroczystościach 150-lecia założenia Gimanzjum Szawelskiego, którego założycielem jest jego dziad. Jest to co prawda już od dawna Gimnazjum litewskie, ale szanujące tradycje i zaprosiło Pana Henryka, który ma dużo do powiedzenia i pokazania po swoim wielkim przodku, na swój jubileusz.

Na zdjęciach: Elwira z Szemiotów Witkiewiczowa - żona Ignacego z Poszawsza na Żmudzi. (matka Stanisława), Henryk Matusewicz s. Kazimierza wnuk Władysława z przesympatyczną żoną Reginą z Filipowskich - strażniczką rodz. tradycji. Mieszkają w Kownie, p. Henryk działa w Zw. Szlachty i zajmuje się heraldyką., Rodzina Witkiewiczów i Matusewiczów na zesłaniu w Tomsku (po 1863 r.) stoi Stanisław Witkiewicz (malarz) II-ga z lewej siedzi jego matka Elwira z Szemiotów Witkiewiczowa, obok jej córka Barbara, wtedy już Matusewiczowa i mąż Władysław, na kolanach najstarsza córka Julia (pozostałe osoby - jej siostry Witkiewiczówny)., W salonie dworu Nowe Gurogi (po 1939 r.), przed wkroczeniem bolszewików na Litwę., Młody Stanisław Witkiewicz (malarz) (zrob. w Petersburgu)

Zdjęcia oraz kopie dokumentów pochodzą z archiwum pp. Matusewiczów.


Szanowny Redaktorze!

O założeniu gimnazjum w Szawlach informują dzisiaj najlepiej starzy ludzie. Dźwigając już lat 83, niżej podpisana składam szanownej Redakcji "Dnia Kowieńskiego" wiązkę wspomnień i faktów złączonych z powstaniem tej uczelni.

Przytaczam fakt historyczny, iż to była epoka wywłaszczania i wypędzania przez rząd rosyjski zakonu ojców Jezuitów, do których i na Żmudzi należały setki majątków, a w każdym stały świątynie i klasztory. Spadkobiercą i właścicielem takiego oto pojezuickiego majątku Poszawsze był mój ojciec, ś. p. Ignacy Witkiewicz.

Należąc do obywateli dobrej woli, dobijających się u rządu pozwolenia na budowę męskiego gimnazjum w Szawlach, gdy starania ich pomyślnym skutkiem zostały uwieńczone, ojciec mój ofiarował cegłę z ogromnej świątyni na mury szkoły w Szawlach i swoim kosztem rozebrał, oczyścił i do Szawel o cztery mile od naszego Poszawsza dostawił.

Ojciec, spadkobierca i właściciel Poszawsza, miał w miasteczku blisko dworu klasztor i świątynię; drewniany klasztor był ruiną, a mury świątyni tak popękane i zarysowane, że komisja uznała za niebezpieczne, i gdym się ja urodziła, nawet do zakrystii nie pozwolone było wchodzić.

Nie pozostawało nic innego, jak uczynić pożytek ku dobru ogólnemu. Ile to pokoleń, włączając 4-ch rodzonych braci moich, przeszło progi tej szkoły! I ja dożyłam 75-letniego jubileuszu i gdyby nie śmieszna polityka, miałabym rodzonego prawnuka w drugiej klasie gimnazjum Szawelskiego. (Car Mikołaj I wyraził ojcu mojemu podziękowanie za dar bezinteresowny i obywatelski w "Kowieńskich Gubernialnych Wiadomościach"). Wspominam o tym w nawiasie, gdyż ojciec mój był patriotą, duszą i sercem Polakiem, w 1831 roku był powstańcem, w 1863 roku dał dwóch synów na obronę Ojczyzny, a sam z żoną i częścią dzieci, pozbawiony praw stanu został wygnany na Sybir do Tomska. Majątek skonfiskowali moskale, ale my, prócz ojca, wróciliśmy do Ojczyzny wolnej teraz i Polski Duch nas krzepi!

Z głębokim szacunkiem
b. wyg. z 1863 roku z Witkiewiczów Barbara Matusewiczowa,
1926 roku 27 VIII.
Nowe Gurogi

NG 28 (517)