Robert Mickiewicz

Nasze wywiady
Państwowa Inspekcja Pracy
rusza do ofensywy

W lipcu b. roku naszemu społeczeństwu głośno przypomniała o sobie Państwowa Inspekcja Pracy (PIP). Stało się to za sprawą postanowienia rządu o "O wzmocnieniu prewencji i kontroli nad nielegalnym zatrudnieniem w Republice Litewskiej" oraz dzięki akcji przeprowadzonej przez inspektorów PIP w rejonie birżańskim, podczas której wykryto 41 nielegalnych pracowników.

Opowiedzieć o działalności tego urzędu dla Czytelników "Naszej Gazety" poprosiliśmy zastępcę głównego inspektora Państwowej Inspekcji Pracy Republiki Litewskiej Petrasa Abaravičiusa.

- Samo określenie "inspekcja" daje do zrozumienia, że kierowany przez Pana urząd jest instytucją nadzorującą i pilnującą przestrzegania ustawodawstwa w bardzo szerokiej sferze ludzkiej działalności. Kto właściwie powinien bać się Państwowej Inspekcji Pracy?

- Nie trzeba się bać Inspekcji Pracy. Trzeba z nią współpracować i sumiennie wykonywać ustawy i postanowienia. Nasza służba powołana jest do pełnienia dwóch podstawowych funkcji: sprawowanie kontroli nad tym, jak przedsiębiorstwa przestrzegają akta prawne oraz konsultowanie i informowanie pracodawców i pracowników o tym, jak w praktyce najlepiej realizować te akta prawne.

No i tu oczywiście jest bardzo ważne, aby zachować równowagę pomiędzy tym pierwszym i drugim zadaniem. Z jednej strony nikomu nie jest przyjemne, gdy ciebie kontrolują, obserwują, ale z drugiej strony i pracodawca i robotnik najemny powinni widzieć w naszych inspektorach niezbędnych konsultantów i pomocników, ale w żadnym wypadku nie wroga, którego trzeba się bać. Chociaż muszę przyznać wiele tu zależy i od zachowania się pracodawcy i od osobistych cech charakteru sprawdzającego inspektora.

- Czy litewskie ustawodawstwo, regulujące sferę zatrudnienia i bezpieczeństwa pracy, można określić jako bardzo surowe?

- Nie. Raczej jako liberalne i bardzo korzystne dla pracodawców. Litewskie ustawodawstwo dostosowuje się do norm prawa Unii Europejskiej, a te pozwalają pracodawcom samym wybierać, na przykład, jak chronić swych pracowników od nieszczęśliwych wypadków. I na tym polega podstawowa różnica pomiędzy nowym ustawodawstwem, a tym z czasów sowieckich, które bardzo konkretnie i rygorystycznie reglamentowało co można i czego nie wolno robić. Dzisiaj pracodawca sam ocenia stopień ryzyka i decyduje, jak ochronić swego pracownika.

Ale istnieją regulowane przez ustawodawstwo pewne granice dozwolonego i nasza służba jest powołana do sprawdzania technicznego bezpieczeństwa miejsc pracy. Sprawdzamy, zaczynając od elementarnych rzeczy, aby pracownicy nie sunęli palce gdzie nie trzeba, aby należycie były zabezpieczone instalacje elektryczne.

Bardzo ważną sferą naszej kontroli jest higiena pracy. Sprawdzamy warunki pracy, aby w miejscu pracy była odpowiednia temperatura, aby nie był przekroczony odpowiedni poziom zakażenia powietrza, oczywiście w dozwolonych granicach musi być pole elektromagnetyczne, a przy pracach w terenie powinna być odpowiednia szybkość wiatru.

- Jednym z podstawowych zadań Państwowej Inspekcji Pracy jest walka z nielegalnym zatrudnieniem?

- Dziedzina naszych zainteresowań jest znacznie szersza, aniżeli tylko walka z nielegalnym zatrudnieniem. Przestrzeganie prawa w sferze zatrudnienia jest ogromnie ważne dla każdego człowieka. Ustawodawstwo reguluje: czas pracy, czas przerw w pracy, praca nie może trwać dłużej niż 8 godzin. Nie wolno pracować w dni świąteczne, w dni wolne, reglamentują się również nadgodziny. Bardzo ważna jest ustawa o urlopach, aby pracownicy mieli zapewniony 28-dniowy urlop, a dla niektórych kategorii pracowników należą się jeszcze dłuższe urlopy.

I wreszcie Inspekcja kontroluje wykonanie ustawy o umowie o pracę. Inaczej mówiąc, walczy z nielegalnym zatrudnieniem. Ustawa o umowie o pracę wyraźnie mówi, że każda praca, wykonywana bez umowy lub patentu na tę pracę jest nielegalna.

Najświeższym i najbardziej głośnym przykładem nielegalnej pracy jest wykrycie 41 sezonowych robotników na plantacji porzeczki w rejonie birżańskim. Zgodnie z ustawą o umowie o pracy, plantatorzy, którzy w ten sposób chcieli zaoszczędzić na podatkach i "Sodrze" będą musieli zapłacić prawie pół miliona litów grzywny. Bowiem Ustawa przewiduje, że za każdego "nielegała" pracodawca powinien wyłożyć 10000 tys. Lt grzywny.

- Jak dużo nielegalnych robotników wykrywa Inspekcja?

- W roku ubiegłym wykryto 266 pracujących na czarno i pracodawcy musieli zapłacić za to odpowiednie kary. Za sześć miesięcy b. roku inspekcja wykryła ponad 1000 "nielegałów". I można nie wątpić, że do końca roku ta cyfra jeszcze wzrośnie. Mogę tylko powiedzieć, że Inspekcja Pracy nasila swą działalność w dziedzinie zwalczania pracy ?na czarno?.

- Takie wyniki były osiągnięte jeszcze do przyjęcia w minionym tygodniu przez rząd postanowienia "O wzmocnieniu prewencji i kontroli nad nielegalnym zatrudnieniem w Republice Litewskiej". Jakie zmiany wniesie ten dokument do pracy Inspekcji?

- Potrzeba tego dokumentu istniała już dawno, więc postanowienie było szykowane jeszcze przez poprzedni rząd. Rządowe postanowienie przewiduje, że jednym z podstawowych jego wykonawców jest Inspekcja Pracy. Wcielenie w życie tego planu będzie kosztowało około 1 mln Lt. Na mocy dokumentu zwiększona zostanie liczba inspektorów pracy. Inspektorzy zostaną zaopatrzeni w aparaty fotograficzne, kamery wideo, dyktofony, telefony komórkowe. Pewne środki zostały przewidziane również na informowanie społeczeństwa w prasie i telewizji o tym, czym jest nielegalna praca i jaką szkodę ona czyni jak zwykłym obywatelom tak i państwu.

Wiele oczekujemy od realizacji tego punktu postanowienia, gdzie mówi się o utworzeniu instytucji nieetatowego inspektora pracy. Podobna instytucja już od wielu lat istnieje w Inspekcji Ochrony Przyrody i przynosi bardzo dobre efekty. Nieetatowi inspektorzy nie będą mieli takich samych uprawnień jak inspektorzy państwowi. Nie będą mogli nakładać grzywny, spisywać akty, ale na pewno będą dobrymi pomocnikami inspektorów państwowych w wykrywaniu różnego rodzaju nieprawidłowości i wykroczeń.

Już dzisiaj można konstatować, że sprawdziła się nasza wcześniejsza inicjatywa, mianowicie: podanie specjalnego ?telefonu zaufania?. Dzwoniąc pod wskazane numery można anonimowo poinformować Inspekcję Pracy o zauważonych przez obywateli wykroczeniach. Wszystkie podobne sygnały są uważnie sprawdzane. Z naszych obliczeń wynika, że około 30 proc sygnałów na "telefon zaufania" wykrywa rzeczywiste naruszenia. Co prawda jak i przewidywano około 30 - 40 procent tych telefonów to próby sprowadzenia porachunków osobistych pomiędzy sąsiadami lub konkurencja, ale cóż, to chyba taka swoista "moda" w naszym kraju.

Ale przecież "telefon zaufania" po to i jest "telefonem zaufania", że każdy anonimowo może zatelefonować i przekazać dowolną informację, a już sprawą naszych pracowników jest wyjaśnienie sytuacji na miejscu. Mieszkańcy najlepiej widzą, co się dzieje wokół nich. Inspektorów jest zbyt mało, aby ogarnąć wszystko. Musimy jedni drugim pomagać.

To również specyfika naszego kraju. W krajach zachodnich nielegalnych pracowników można często odróżnić po kolorze skóry, tam, kto ma prawo pracować legalnie ten pracuje legalnie. Na Litwie z powodu skomplikowanej sytuacji gospodarczej, osoby mające prawo pracować legalnie częstokroć decydują się na pracę na "czarno". Pracując bez umowy o pracy, nie płaci się podatków i "Sodrę". W pewnym sensie można powiedzieć, że "wygrywa" i pracodawca i pracownik. Te pieniądze, które uczciwi przedsiębiorcy płacą do budżetu i na ubezpieczenia socjalne "kombinatorzy" dzielą miedzy sobą.

- Ilu inspektorów pracuje obecnie w Inspekcji?

- Inspektorów liniowych, którzy sprawdzają przedsiębiorstwa w całej Litwie mamy 162. W powiecie wileńskim pracuje 32 inspektorów. Na taki duży powiat to rzeczywiście niedużo. Więc jak już mówiłem duże nadzieje pokładamy na nieetatowych inspektorów.

Na przykład w Polsce nieetatowi inspektorzy są w każdym przedsiębiorstwie. Jak będzie wyglądała praca nieetatowych inspektorów na Litwie jeszcze ostatecznie nie uzgodniono. Spodziewamy się, że ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie w przyszłym roku.

- W jakiej sferze działalności gospodarczej wykrywa się najwięcej naruszeń?

- Najwięcej problemów mamy w handlu, w budownictwie, w sezonie letnim w rolnictwie. Ogółem różne źródła podają, że nielegalnie pracujących na Litwie jest około 100 tys. Jeżeli porównać tę cyfrę z tym, że do państwowego funduszu ubezpieczeń socjalnych "Sodra", świadczenia płaci około 1 mln 100 tys. osób, to wychodzi, że "na czarno" pracuje prawie każdy dziesiąty.

Nielegalnie pracujących można podzielić na kilka kategorii. Jedna, to gdy pracownik pracuje bez umowy o pracę i dostaje swoją wypłatę jak się mówi "w kopercie". Inną kategorią najgorzej wykrywalną są ci, którzy pracują oficjalnie, mając umowę o pracę, ale oprócz wypłaty oficjalnej dostają jeszcze pewną sumę nieoficjalnie. Nielegalna jest, również praca, gdy pracownik zgodnie z umową o pracę powinien pracować na przykład, 4 godziny a pracuje 8 i dostaje za te dodatkowe godziny nie opodatkowaną opłatę.

- Słuchając Pana powstaje wrażenie, że praca "na czarno" daje same korzyści i pracodawcom i pracownikom. Po co dzielić się z państwem, skoro te pieniądze można podzielić między sobą?

- Społeczeństwu trzeba tłumaczyć, że pracując nielegalnie człowiek traci prawo do wszystkich gwarancji socjalnych. W sytuacji, gdy nielegalny pracownik w nieszczęśliwym wypadku traci zdrowie, to zostaje z tą biedą sam na sam. Gdy, nie daj Boże, zostanie inwalidą dla niego przecież nikt i nigdy nie będzie płacił żadnej emerytury, czy jakiejś innej zapomogi. To tragedia i dla niego i dla rodziny. Pracujący "na czarno" na starość zostają również bez emerytury.

Szczególnie bolesne skutki są dla ludzi młodych, którzy w ten sposób mogą złamać sobie całe życie. Do nieszczęścia przecież jest jeden krok

Sytuacja gospodarcza nie jest łatwa, ale na wszelkie sposoby trzeba szukać normalnej oficjalnej pracy, nie trzeba bać się zmienić kwalifikację.

Telefon zaufania
Państwowej Inspekcji Pracy:
23 97 50 i 23 12 38.

Na zdjęciu: zastępca głównego inspektora Państwowej Inspekcji Pracy Republiki Litewskiej Petras Abaravičius.

Fot. Waldemar Dowejko

NG 31 (520)