Algimantas ŠINDEIKIS

Zmierzch przedsiębiorczości na Litwie

Nakładem Ministerstwa Gospodarki ukazała się specjalna edycja "Drobna i średnia przedsiębiorczość", w której przedstawiono dane badań i komentarze o tendencjach w przedsiębiorczości na Litwie oraz w Europie Środkowej.

Zgodnie z tymi badaniami, liczba pomyślnie działających na Litwie drobnych i średnich przedsiębiorstw zmalała z różnych przyczyn z 81 tys. na początku roku 1999 do 64 tys. na początku br. Stanowi to szczególnie wysoki wskaźnik zmniejszania się podmiotów przedsiębiorczości. Liczba ta wygląda jeszcze smutniej, gdy z wyników tych samych badań dowiadujemy się, że tylko około 40 proc. zarejestrowanych przedsiębiorstw prowadzi jakąś działalność. Wyniki badań uzyskano po przeprowadzeniu sondażu wśród 1750 przedsiębiorców i na podstawie różnych obiektywnych źródeł dodatkowej informacji. Liczba przedsiębiorstw, przypadająca na tysiąc mieszkańców, jest prawie najniższa w Europie.

Mając wielkie ambicje zachodniej integracji, eksportu kultury, jak się wydaje , jesteśmy państewkiem koszykówki oraz picia "pilstukasu" i piwa. Politycy litewscy są często skłonni mówić o wzroście gospodarki i zwiększającym się eksporcie Litwy. Zarówno wyniki przeprowadzonych przez to Ministerstwo Gospodarki badań, jak też ogólne zadłużenie kraju, wynoszące 20 mld litów oraz prawie 4-procentowy wzrost gospodarki - to najgorsze dane w całym regionie Europy Wschodniej i Środkowej (jeśli nie będziemy porównywać Litwy z regionami nękanymi przez konflikty wojenne).

Dzisiejszy wzrost gospodarki litewskiej moglibyśmy porównywać zapewne z najbardziej zacofanym regionem Polski czy ze wzrostem Łotwy, nie licząc miasta Rygi. Jest to tempo wzrostu zapadłej prowincji, niepomyślnych regionów, nie mających żadnych perspektyw. Coraz trudniejsze może być wybrnięcie z tej prowincjonalności. Takie państwa, jak Estonia, Polska, Czechy, które osiągnęły przyśpieszenie, mogą jeszcze bardziej zwiększać tempo swego wzrostu. Tylko naiwniak i prowincjusz może myśleć, że z tymi państwami nie konkurujemy o napływ kapitału albo nie porównują nas z nimi w sprawie członkostwa w UE lub NATO. Autsajderów porównują z liderami i z nieudaczników śmieją się, a sami liderzy podkreślają swe pozycje w sprawie lepszych warunków konkurencji na przyszłość.

Na konferencji prasowej nowy premier Algirdas Brazauskas podkreślił, że sytuacja finansowa Litwy jest katastrofalna i najgorsza w porównaniu z Łotwą i Estonią. Gospodarka zarówno Łotwy, jak i Estonii rośnie prawie dwukrotnie szybciej. Premier jest oburzony w związku z taką sytuacją. Godna pochwały odwaga i otwartość. Pozostaje czekać na moment, gdy A. Brazauskas na swe pytania o złej sytuacji kraju będzie miał jakiekolwiek odpowiedzi. Tymczasem nie widzimy żadnych wyników pracy premiera, chyba tylko polowanie na dziki w Poniewieżu z nafciarzami uważalibyśmy za początek realnej pracy. Na Litwie już nikogo nie zadziwi się głośnymi retorycznymi pytaniami. Chociaż trzeba przyznać, że robi wrażenie taka otwarta wypowiedź z ust polityka takiej rangi o rzeczywistej sytuacji w kraju. Gdybyśmy oceniali za otwartość i szczerość, premier mógłby doczekać się szerszego poparcia.

Spotkanie przywódców największych państw świata we Włoszech i towarzyszące mu zamieszki dowodzą, jak globalizacji światowej sprzeciwiają się narodowe spółki, które nie widzą swej przyszłości w globalnej gospodarce. Wielkie korporacje dużych państw przyśpieszają globalizację i bezwarunkowe otwarcie wszystkich rynków przed ich produktami. Organizatorzy demonstracji uważają pomoc wielkich państw krajom trzeciego świata w rozstrzyganiu problemów głodu, rozpowszechniania się AIDS za zbyt niską cenę, jeśli chodzi o miejsce swobodnej przedsiębiorczości dla ich spółek na całym świecie.

Kryzys litewskiej prywatnej przedsiębiorczości i rozczarowanie przedsiębiorczych ludzi co do możliwości zarobienia, zapewne też znacznie zmniejszy ilość zwolenników członkostwa w UE i NATO. Kto udowodni obywatelowi, który nie przywykł żyć z łaski państwa lub wynagrodzenia pracodawcy, że musi zmieniać swe poglądy i zostać posłusznym pracownikiem, tłumiąc wszystkie swe instynkty i pragnienia jako przedsiębiorcy. Jeśli w gospodarce Litwy nie znajdzie się miejsca dla przedsiębiorczości, to możemy doczekać się jeszcze jednej fali emigracji. Tylko tym razem nie młodzieży, a biznesmenów, ludzi mających kapitał i inicjatywę. Tych samych, których Litwie brakuje katastrofalnie.

("Veidas", nr 30 z 2001 r.)

NG 31 (520)