Pałac Władców - to tylko imitacja
pseudohistoryczna

Ołtarz ofiarny Pałacu Władców, przed którym do modlitwy wzywa się wszystkich mieszkańców Litwy, przypomina rozkładane poprzednio, ale wcale nie rozpłomienione ogniska ekstazy narodowej.

Kilka lat temu młodolitwini oraz ich sympatycy, wspierani przez niektórych Litwinów z Kalifornii, próbowali podnieść naród do marszu na rzecz odebrania Małej Litwy. Naukowo określano to jako dekolonizację obwodu. Podszewka "ideologiczna" tego wszystkiego była następująca: tam przecież unosi się duch naszych praojców, tam w XVIII wieku litewskich szkół (w 1795 r. - 400) i wydań periodycznych było więcej niż w samej Litwie. Dlatego trzeba szykować marsz na Półwysep Sambijski. Tym, którzy tego nie aprobowali, przyklejano etykietkę ludzi nie uświadomionych.

Nasi aktywiści nie zwracali uwagi na to, że w Europie potępia się roszczenia terytorialne wobec innych krajów, a ducha przodków nie uważa się za przekonującą tego przyczynę.

Całe szczęście, że ta akcja jak gdyby przygasła, więc jeszcze nie zostanie otwarty teatr działań wojennych wśród zarośli Mierzei Kurońskiej.

Bliższe "ogniowi" Pałacu Władców było rozpalone przed 10 laty ognisko ofiarne Pałacu Narodu. Proklamację, aprobującą budowę takiego pałacu, podpisało wtedy 70 "wybitnych działaczy społecznych Litwy".

Ci szanowni ludzie powoływali się na inicjatywę, którą w początku ubiegłego wieku wysunęli J. Basanavičius i M. K. Čiurlionis.

Patriarchowie naszego narodu, udowadniając potrzebę pałacu, mówili wtedy o konieczności dla narodu litewskiego posiadania sal koncertowych i teatralnej, wystawowych i konferencyjnych, muzeum narodowego, klubu, jak też wynajmowanych pokoi jako źródła dochodów.

Wszystko to teraz określilibyśmy jako archaiczność myślenia narodowego, ponieważ teatry, sale koncertowe i wystawowe liczymy na dziesiątki, a kultura narodowa stała się sprawą nie grupki entuzjastów, a całego państwa.

Bez względu na zupełną zmianę okoliczności historycznych, przygotowano nawet ustawę o pałacu narodu. Nie została jednak ona przyjęta z powodu abstrakcyjności pseudopatriotycznej. Jednakże ci, którzy nie akceptowali budowy Pałacu Narodu - jego kompleks miał zajmować teren od Góry Tauras (Bouffałowej) do Wilii - również spotkali się z ostrą krytyką.

Obecnie już na szczeblu państwowym (została przyjęta ustawa) i niemal światowym (zaangażowano też Litwinów zagranicznych) tworzy się ognisko ofiarne Pałacu Władców. Tych, którzy tego nie akceptują, w państwowym radiu określa się jako bydło, a nie ludzi.

("Lietuvos rytas" z 31 082001 r.)

NG 35 (524)