Wioleta Salwińska

Musisz zmienić swoje życie ...

Musisz zmienić swoje życie, musisz się nawrócić, musisz zacząć od nowa, musisz przeciwstawić się złu, aby ono nie miało ostatniego słowa.

Jan Paweł II

Przyszły założyciel zgromadzenia Salezjanów św. Jam Boskourodził się w 31 stycznia 1815 roku ( zmarł w 1888 r. ) niedaleko Turynu we Włoszech. Zasłynął jako kapłan, spowiednik, kaznodzieja, budowniczy kilku kościołów. W szczególności jest znany jako wychowawca biednej i opuszczonej młodzieży, dla której był nauczycielem i opiekunem. Swój system wychowawczy oparł na wierze, rozumie i miłości. W poczet świętych został zaliczony w roku 1934. Zgromadzenie zakonne Salezjanów zostało założone w 1854 roku. Obecnie na Litwie pracuje 12 salezjanów, w tym czterech w parafii lazdynajskiej( której patronem jest św. Jan Bosko). Z księdzem mgr Jackiem Paszendą, salezjaninem rozmawialiśmy o problemach współczesnej młodzieży szkolnej i o problemach młodych rodzin.

- Jak długo wykładał ojciec religię w szkole?

- W szkole pracowałem w ciągu czterech lat. Prowadziłem lekcje w klasach 8 - 12, a w ostatnim roku w klasach 9 - 12.

- Czy uczniowie chętnie przychodzą na lekcje katechezy?

- Z tymi lekcjami to sprawa wygląda następująco. Nie są to lekcje obowiązkowe, bo nie mają stopni, a tylko zaliczenia. Jeżeli uczeń nie przychodzi na lekcję, to otrzymuje jedynie "nieobecność".

- Czy ma jakieś znaczenie dla uczniów, kto prowadzi lekcję ksiądz, czy katecheta?

- Na to pytanie najlepiej odpowiedzieliby sami uczniowie. W zasadzie nie zależnie od tego, kto prowadzi lekcje ksiądz czy katecheta, utożsamia się on ze zwykłym nauczycielem. Nie gra to dla nich większej roli. Gdyby ksiądz przychodził na lekcję prowadzoną przez katechetkę kilka razy do roku, takie spotkania pozostałyby w pamięci uczniów na dłużej.

- Powszechnie wiadomo, że coraz więcej rodzin rozpada się. Przykład rozwodzących się rodziców nie sprzyja wyrabianiu u nieletnich właściwych pojęć o istocie małżeństwa i rodziny. Czy uczniowie, pochodzący z takich rodzin, wyróżniają się wśród swoich rówieśników?

- Bez wątpienia tak. Niektórzy są zamknięci w sobie. Nie chcą, by zwracano na nich uwagę, są na wszystko obojętni. Gdy się pyta u takiego dziecka o sytuację w rodzinie, czy coś się zmieniło, odpowiada krótko "nie", "jak zawsze" nawet wtedy, gdy naprawdę zaszły jakieś zmiany. Boi się spojrzeć w oczy, nie stara się nawiązać żadnego kontaktu z otoczeniem. Inni natomiast chcą zawsze być pierwsi, podejmują się wszelkich sposobów, by zwrócono na nich uwagę. Ciągle przeszkadzają w czasie lekcji. Nie rozumieją, co jest dobre, a co złe. Tacy najczęściej pociągają za sobą innych.

- Być może uczniowie poruszają te problemy na lekcjach, rozmawiają o tym z księdzem, robią jakieś wnioski?

- Nie, nigdy.

- Czym to jest spowodowane?

- Sądzę, że po prostu wstydzą się. Nie chcą o tym mówić i nie mówią.

- Sekty - jest to najbardziej bolący temat dla coraz większej liczby rodzin. Dlaczego młodzież udaje się na modły do ogromnych namiotów, rezygnując przy tym z nabożeństw w kościele.

- Do sekt udają się ludzie, którzy zawiedli się w życiu, którzy potrzebują wypowiedzenia swoich problemów. Sektanci witają wszystkich z uśmiechem, który nie zawsze jest szczery. Ich piosenki są łatwe do zapamiętania, a muzyka bliska do dyskotekowej. Właśnie to przyciąga młodzież. Sekta, to przede wszystkim duża presja psychiczna. Dlaczego trudno opuścić sektę? Osoba, związana z sektą jest potępiana przez rodzinę, znajomych. Traci emocjonalne wsparcie, emocjonalną więź z najbliższymi jej osobami. Pozostaje więc w sekcie, gdyż tylko tam dla niej ludzie są życzliwi, tam jest zawsze mile widziana, tam czuje się potrzebna.

- Dlaczego nie może tak poczuć się w kościele?

- Bo do kościoła przychodzi bardzo dużo ludzi. Nie sposób podejść do każdego.

- Jednak przy namiocie sektantów też widzimy dość dużo samochodów, przychodzi tam masa ludzi.

- Ile razy do roku? Raz czy dwa? Przyjeżdżają tu z całego Wilna, a może nawet z innych miast. Natomiast przy kościele co niedzielę zobaczymy nie mniej samochodów. Nie mniej wierzących przychodzi wysłuchać słowa bożego. Należy pamiętać, że mówię o jednej tylko parafii. A przecież kościołów w Wilnie mamy bardzo dużo.

- Idą do sekt, bo chcą być wysłuchani. Dlaczego nie chcą skorzystać ze spowiedzi?

- Ze spowiedzi korzysta wiele osób. Dlaczego młodzi poszukują rady w sektach? Bo kiedyś nie zostali wysłuchani przez swoich rodziców. Raz nie chciano ich słuchać, drugi - nie było czasu , trzeci - nie zrozumiano ich problemu. Dzieci, mimo wszystko, potrzebują rozmowy z rodzicami. A rodzice, w swoją kolej, nie mogą pozostawać obojętni na los własnych dzieci. W rodzinach, gdzie mało uwagi poświęca się religii, wierze katolickiej, rodzice nie służą dobrym przykładem dla swoich dzieci. Nie chodzą do kościoła. Nie mają na to czasu, a może chęci. Stąd takie skutki. Jeżeli rodzice handlują i uważają, że ich dziecko jest szczęśliwe, bo wszystko ma, to bardzo się mylą. Jest szczęśliwe tylko z jednego powodu - jest samo w domu i może robić, co mu się chce. Ale tak naprawdę taki dzieciak jest bardzo nieszczęśliwy, bo rośnie zupełnie sam i zazwyczaj jest wychowywany przez ulicę.

- Narkotyki i alkohol to też skutki luk w wychowaniu?

- To jest "wychowanie" i wpływ ulicy, a szczególnie starszych i "bardziej doświadczonych" przyjaciół.

- Jednak rodzice nie zawsze są w stanie przewidzieć, czego ich dziecko nauczy się obcując z przyjaciółmi.

- Mimo to mogą zapobiec większości problemów, zawczasu podejmując z dzieckiem odpowiednią rozmowę. Mogą go uprzedzić, co wolno robić, a czego nie.

- Podobnie jest z oglądaniem telewizji i korzystaniem z internetu?

- Rodzice często popełniają błąd, kiedy oglądając z dzieckiem jakiś film przy nadawaniu mniej skromnych scen przysłaniają dzieciom oczy dłonią, bądź pochopnie wyłączają telewizor mówiąc, że tego patrzeć nie wolno. Ciekawość dziecka jeszcze bardziej wzrasta, gdy widzi, że ojciec po raz kolejny ogląda ten film. Skoro rodzice sami stwierdzili, że określony temat jest tabu, więc dziecko zapyta u któregoś z przyjaciół, o co w tym wszystkim chodzi. W każdym razie otrzyma informację, więc lepiej by było, gdyby jej udzielili rodzice.

- Co może ojciec powiedzieć dla tych odrzuconych, skrzywdzonych, niezrozumianych?

- Nie trzeba zamykać się, załamywać się. Jeżeli w rodzinie nikt nie może udzielić pomocy, należy szukać jej gdzie indziej. Ktoś zawsze się znajdzie. Może to być wychowawca, starszy, ale mądry przyjaciel ( tacy też są ). Może to będzie poradnia, czy też zwykła rozmowa ze starszą osobą, może to być spowiedź. Jak się nie uda, trzeba spróbować jeszcze raz. Tak, to kosztuje. Człowiek myśli, że jest jedyny z takim czy innym problemem, że jest czarną owcą. Ale tak nie jest. Żeby przejść przez życie należy zdobywać doświadczenie.

NG 36 (525)