Szanowna Redakcjo!
Przesyłam mój poetycki komentarz na temat niedawnej nowojorskiej tragedii z nadzieją, że zasługuje on na uwagę i miejsce w redagowanym przez Wasz periodyku.
Myślę, że moja poetycka reakcja, Polaka zamieszkałego w Kanadzie, jak dotąd zdecydowanie wyróżnia się pośród codziennych medialnych relacji. Tekst prosto spod klawiatury, jeszcze nie publikowany.
Z poważaniem
Andrzej Mierzejewski
TorontoCanada
Koniec epoki
gigantycznych pułapek potrzasków
epoki lekceważenia granic
rozsądku bezpieczeństwa?
tlące się resztki cygar
w ustach cierpliwej
matki ziemi
tego jeszcze nie było
to przechodzi najgorsze
oczekiwania najśmielsze
wyobrażenia
wszystko ma swoje
dobre i złe strony
co przybliża oddala
cołączy rozdziela
co służy odmawia posłuszeństwa
co przyspiesza opóźnia
niekiedy na zawsze
spektakularnym wzlotom
towarzyszą równie spektakularne
upadki
eklezjastyczna dychotomia
świata zbudowanego na nasz
obraz i podobieństwo
koniec epoki
zadufanych w sobie goliatów
z piętami Achillesa
epoki koni trojańskich
policji świata?
wątpić należy
zwalony dwugłowy smok
ziejący ogniem dławiący
dymem sypiący popiołem
niezliczonych istnień
rozbite akwarium
z rozprutym brzuchem wieloryba
katastrofa na morzu
ludzkich istnień jak
grom z jasnego nieba
początek więc epoki
nowej fali
masowej eksterminacji?
a może tylko kolejny rozdział
w dziejach
naszej słabości?
przykład
ceny jaką przychodzi nam
poddanym książąt tegoświata
płacić w
sytuacji bez wyjścia?
Toronto, 12 września 2001