Tadeusz Stomma

Ślub Drabatów

Autor publikacji o sobie

Urodziłem się w Kownie 14-go października 1936 r., jako syn Wiktora i Marii z Malinowskich Stommów. Ojciec gospodarzył w Alvitas, koło Wyłkowyszek. To był majątek dziadka Malinowskiego, ale ojciec też pomagał w zarządzaniu Jasiuliszek, rodzinnego majątku, gdzie mieszkał dziadek Stomma (babka Stommowa już nie żyła) i młodszy brat ojca Władysław. Matka skończyła prawo na Uniwersytecie Wileńskim (Stefana Batorego), ale nie podjęta się fachu.

W 1940 r., po zajęciu Litwy przez Związek Sowiecki, wyjechałem z rodzicami do Niemiec. Dziadkowie zostali na Litwie i byli wywiezieni na Syberię, gdzie wszyscy z powodu podeszłego wieku, szybko zmarli. Wywiezieni byli dziadek Stomma, dziadek i babka Malinowscy i dwie starsze siostry dziadka Malinowskiego. Wróciliśmy do Litwy po zajęciu jej przez Niemców, ale kiedy zbliżały się wojska sowieckie, znowu wyjechaliśmy na Zachód.

Resztę wojny spędziliśmy w Austrii i Niemczech, chowając się od władzy, udając ludzi różnych innych narodowości i uciekając przed bombami, które pod koniec wojny sypały się codziennie na wszystkie miasta Rzeszy. Towarzyszyli nam kuzynka matki Maria Wartman (też skończyła prawo z mamą) z synem Ryszardem, Marija Masiulonis gospodyni babki Malinowskiej, Apolonija Wedrycka - gospodyni z Jasiuliszek i pani Mażeika z córką. Koniec wojny zastał nas w południowo-zachodnich Niemczech, koło Stuttgartu. Tam też panie Wartman i Mażeika spotkały się ze swoimi mężami, którzy byli w obozach niemieckich.

Mnie i Ryszarda Wartmana wysłano do gimnazjum niemieckiego, żebyśmy się nauczyli języka. Chodziliśmy tam rok i pod koniec rozmawialiśmy ze sobą po niemiecku, bo było łatwiej. Z czasem Mażeikowie wyjechali do Kolumbii, a reszta do Stanów Zjednoczonych. Mój ojciec zmarł w 1963 r., ale wszystkie panie dożyły do 90 lat. Maria Wartman dzisiaj ma 93 lata i jest pod opieką synowej, bo jej syn nie żyje. W Stanach Zjednoczonych skończyłem gimnazjum, nastepnie specjalizowałem się w inżynierii elektrycznej na tutejszym uniwersytecie.

Przez następne trzydzieści parę lat pracowałem w różnych firmach, które produkowały przełączniki i sprzęt do kontroli dużych silników elektrycznych. Celem mojej pracy było głównie ulepszanie sprzętu i dostosowanie go do automatycznej funkcji. Ostatnie dziesięć lat jestem z kolegą właścicielem małej firmy budowlanej, która buduje domy mieszkalne i przydrożne hotele.

Zanim trafiłem do uniwersytetu, chodziłem do szkoły tylko przez trzy i pół roku. Podstawową wiedzę zdobyłem w domu. Ciotka Wartmanowa uczyła nas pacierza, a mama czytania i pisania z jedynej książki, którą miała "Kucharka litewska". (wydanie 19-go wieku). Ojciec uczył nas matematyki. A więc jakąkolwiek wiedzę, którą posiadam zawdzięczam domowi. Podczas wojny i po wojnie bywało u Stommów wielu ciekawych ludzi. Byli to Polacy, Litwini i sporo Rosjan. Ci ostatni przychodzili porozmawiać z ojcem po rosyjsku, bo on skończył Korpus Kadetów w Petersburgu. Z czasem zacząłem rozumieć po rosyjsku i jak poznałem alfabet, mogłem trochę czytać. Dyskusje polityczne toczyły się u nas zawsze. Dziadek Malinowski całe życie zajmował się polityką, polityka międzynarodowa miała wielki wpływ na nasze losy, więc i mama miała wyrobione zdanie w tej sferze. Mieszkając w kilku krajach, można było zauważyć dobre i złe strony każdego systemu państwowego. Chociaż teraz już nie ma tamtego otoczenia, w dalszym ciągu czytam i interesuję się polityką.

Moja żona Jadwiga urodziła się we Francji. Jej matka była Polką ze Stanów Zjednoczonych a ojciec pochodził z Polski. Mamy dwoje dzieci. Córka Julia ma lat 40, jest zamężna i ma trzech synów. Syn Piotr, ma 35 lat. Ożenił się w zeszłym roku i dzieci jeszcze nie mają. Córka kiedyś zajmowała wysoką posadę w jednym z dużych banków, ale teraz zajmuje się głównie rodziną. Jej mąż jest prawnikiem. Mój syn skończył inżynierię elektryczną i studia prawnicze. Zajmuje się patentowaniem wynalazków.


Szanowna redakcjo.

Bardzo lubię tę część "Naszej Gazety", która opisuje ludzi i historię Litwy. Robicie bardzo dobrą robotę, bo trzeba sprostować i ocalić od zapomnienia to, co zaginęło przez 50 lat okupacji.

Od dawna zauważyłem, że w Polsce większość wielkich ludzi, czy to przywódcy polityczni, wojskowi, czy naukowcy, pisarze albo artyści, pochodzi z Wielkiego Księstwa Litewskiego. Trzeba by długo zastanawiać się, żeby wymienić tych, którzy nie mieli żadnych powiązań z WKL. Przychodzi na myśl Chopin, Maria Curie, zdaje się Jan Paweł II i Matejko, który był pochodzenia czeskiego, chociaż nazwisko brzmi ze wschodu (Moniuszko, Kościuszko). Ja myślę, że ci, którzy nie trafili do książek, też złożyli ojczyźnie wielkie zasługi, bez których nie byłoby dzisiaj nas, jak na przykład, ci opisani w artykule "Za naszą i waszą wolność" (NG 513).

Jako że NG zamieściła też kilka amatorskich wierszy, przyszło mi do głowy wysłać Wam wiersz dziadka, który również opisuje ówczesnych sobie ludzi i stosunki wówczas panujące. Wydaje mi się dzisiaj dziwne to, że tak długo trwały kiedyś uroczystości ślubne. "Przyjechali wcześnie, a że ślub był odłożony na tydzień czy dłużej, mało to spowodowało niewygody". Zacząłem pisać krótki wstęp, ale żeby wytłumaczyć dlaczego mój dziadek znalazł się na ślubie u Szumkowskich, trzeba by cofnąć się aż do czasów powstania styczniowego.

Serdeczne pozdrowienia,Tadeusz Stomma, USA 21 czerwca 2001 r.

W archiwach Permskiej Obłasti można znaleźć zapis z 13-go czerwca 1864 r., że przybyła tam partia aresztantów, składająca się z następujących osób: Ignacy Stomma, Teodor Błejko, Franciszka Kolasińska, Kacper Kołyszko i Felicja Popławska. Rozporządzenie nakazywało, aby ustanowić nad nimi nadzór policyjny. O "byłym podporuczniku" Stommie dalsze zapiski ujawniają, że otrzymał przesłane mu 38 rubli (od rodziny w Wiłkomierzu) i że miał pozwolenie na pobyt w miastach Kungur i Osa.

O jego pobycie w Kangurze można dowiedzieć się więcej z książki Jadwigi Prendowskiej "Moje wspomnienia", która z podobnych przyczyn, też się tam znalazła z rodziną. Pochodząc z "Korony", pani Prendowska nie darzyła Litwinów wielką sympatią. Pisze o nich, że "nie są łatwi w stosunkach. Można żyć z nimi bardzo długo, a nie znać ich wcale. Nieufni, podejrzliwi, skryci, zamknięci w sobie", ale jednak "gdy się raz ich przyjaźń zdobędzie, można na nich liczyć w każdej dobie życia". Wspólny los widocznie sprawił, że pomiędzy Litwinami miała "prawdziwych przyjaciół". Byli nimi: Szczęsny Oskierko, Ignacy Stomma, Stanisław Moszczyński i rodzina doktorostwa Mokrzyckich.

Doktor Antoni Mokrzycki z żoną Emilią z Bielińskich i córkami Filomeną, Aurelią i Kazimierą, pochodził ze Słonimia. Do dzisiaj jest tam budynek, który starsi ludzie nazywają domem Bielińskich, ale więcej danych o rodzinie i o przyczynach ich zesłania, dzisiaj trudno odnaleźć. Prendowska uważa za swoje osiągnięcie, że w 1867 r. Filomena wyszła za mąż za Ignacego Stommę. Po roku urodził się im syn Witold, a później córka Grażyna.

Stomma miał zabroniony powrót na Litwę "do trzeciego pokolenia", więc jak Witold podrósł, wysłano go na nauki do stryja, gen. Tytusa Stommy, który był dyrektorem Putiłowskiego Zakładu w Petersburgu. Z czasem, Witold ożenił się z jego córką, Julią. Zakład zajmował się wyrobem amunicji i to też stało się specjalnością Witolda. Już jako pułkownik, w 1906 roku, z żoną i synami Wiktorem i Władysławem, został wysłany do Belgii do pracy z amerykańskim wynalazcą broni John M. Browningiem.

W 1902 r. Browning zaofiarował Fabrique National w Belgii sprzedaż broni i współpracę, która trwa do dziś. W 1977 r. FN wykupiło od rodziny Browninga firmę, która pod nazwą Browning Arms Company w dalszym ciągu działa w Stanach Zjednoczonych. W FN Witold pracował nad stworzeniem nowej amunicji, prawdopodobnie do półautomatycznego pistoletu 25-go kalibru, który Browning zapatentował w 1909 r., a który był wyrabiany przez jego firmę aż do 1969 roku. Za swoją pracę Witold został nagrodzony przez króla belgijskiego Leopolda II orderem Leopolda.

Po powrocie do Rosji, po śmierci Tytusa, objął on prowadzenie Putiłowskiego Zakładu, jednocześnie awansując do rangi generała.

Podczas rewolucji 1917 r., generał został aresztowany, ależonie z synami udało się przedostać do Litwy. Gdy powstało państwo litewskie, nowy rząd mianował Witolda Stommę generałem litewskim i zażądał od Związku Sowieckiego jego uwolnienia. Po powrocie na Litwę, generał osiadł w swoim rodzinnym majątku Jasiuliszki i był dyrektorem polskiego gimnazjum w Wiłkomierzu.



Najmłodsza córka doktora Mokrzyckiego, Kazimiera, wyszła za mąż za Antoniego Grudzińskiego, z którym miała czworo dzieci: Wacława, Marię, Antoniego i Julię. Wacław został zabity podczas rozruchów komunistycznych w Warszawie w 1920-tych latach. Maria z mężem Edwardem Piotrowskim pracowali z Ignacym Padarewskim w Stanach Zjednoczonych, a Julia wyszła za mąż za Wacława Szumkowskiego i gospodarowali w majątku Jurgielewszczyzna w okolicach Druskienik. To tu, w 1923 r., siostra Wacława, Maria Szumkowska brała ślub z A. Drabatem, który został opisany przez Witolda Stommę.

Jak potoczyły się losy uczestników ślubu i potomków rodziny Mokrzyckich? Filomena i Kazimiera, ze względu na podeszły wiek, nie były na ślubie, a Aurelia już nie żyła. Szczęśliwie, obie siostry zmarły spokojnie przed przyjściem Armii Czerwonej na Litwę. Zaraz po wkroczeniu, Sowieci rozstrzelali Adama Drabata. Jego żona z matką zostały wywiezione na Syberię, a 73- letni gen. Stomma znów znalazł się w kraju swoich urodzin. Maria Drabatowa opisuje to tak: "Po raz pierwszy spotkaliśmy się z Generałem, gdy nas po 3 tygodniach zamkniętych w pociągu, wypuścili z wagonu na plac w Sławgorodzie i kazali podziękować, że nas spaśli od Germanca - tam ujrzeliśmy Generała Stommę i z ust jego padło trwożne pytanie:..."i Panie tu?" . Pod wieczór załadowano nas na ciężarówki - moc osób, dużo rzeczy, b. ciasno i jechaliśmy całą noc do Bernaułu. Koszmarna to była noc, koście bolały, drętwiały nogi, mocno się trzeba było trzymać, by nie wypaść. (...) Dojeżdżając do Martowki spostrzegłam na drugiej ciężarówce Generała, jechał uczepiony na końcu ciężarówki, miał oczy wzniesione ku niebu, oczy pełne łez. Wtedy zapadło we mnie mocne postanowienie być razem z nim. I tak szczęśliwie się złożyło, że odesłali nas i p. Witolda do tej samej 5-tej fermy."

Tam Generał rąbał i składał drzewo, za które dawali mu przydział chleba. Umarł po sześciu latach. Marii Drabatowej z matką udało się przyłączyć do armii gen. Andersa i wyjechać. Zmarły po latach w Anglii. Generała nie wypuścili, bo był Litwinem. Pisał listy do gen. Andersa, którego dobrze znał jeszcze z czasów petersburskich (Anders wtedy asystował Julii Grudzińskiej, później Szumkowskiej), ale żaden list nie doszedł. Julia Szumkowska z rodziną, po wojnie, znalazła się w Wenezueli, a życie zakończyła w Warszawie w 1992 r. w wieku 98 lat. Jej mąż Wacław, był światowej sławy etymologiem i miał dużo zawodowych wyróżnień. Brat Julii, gen. Antoni Grudziński był w dywizji gen Maczka, z którą wyzwolił część Holandii i zajął północno-zachodnie wybrzeże Niemiec, między innymi Bremerhaven. Został zabity przez polskie władze reżymowe w Londynie na początku lat 1980-tych.

Dzisiaj żyje 25 potomków doktorostwa Mokrzyckich. Mieszkają oni w Stanach Zjednoczonych, Polsce i Wenezueli. Dwoje z nich było na ślubie Drabatów.


Ślub Drabatów

Było to roku 1923-go
W Jurgielewszczyźnie Wacka Szumkowskiego
Stommowie pożądani, czy nie pożądani,
Pierwsi przyjechali do nich wezwani.
Siedzą, czekają, tuzin indyków i kaczek zjadają,
Beczkęśliwowicy do dna wypijają,
A narzeczonych jak niema, tak niema;
Z tej przyczyny prawdziwa zaczyna się trema,
Na koniec telegrammę na wieś przysyłają
I czyślub na tydzień odłożyć dogodnie pytają.
Na 17 listopadaślub naznaczamy,
A we czwartek ich w domu u brata czekamy;
Raptem telegramma przychodzi nowa,
Że tylko w sobotę wyjadą z Dajnowa.
W niedzielę do obiadu bez gości nie siadamy,
I choć zaczyna być ciemno, na nich czekamy;
Księżyc się pokazał, gdy goście mili
Wszyscy razem do brata zziębnięci przybyli:
Mama, narzeczeni i osoba nowa
Pani M. Aleksandrowiczowa.
Pan Wincenty Drabat i Rakowski,
Szalenie pomęczeni, tak,że obraz boski
Wszyscy potracili, a więc na spoczynek
Poszli i pogrążony był weśnie budynek.
W poniedziałek u proboszcza narzeczeni byli,
W Lejpunach sprawunków masę załatwili,
Wieczorem pani Maryna na fortepjanie grała
I wszystkim bardzo czas uprzyjemniała.
We wtorek nastąpił dzień ten uroczysty,
Każdy odświętnie ubrany, wyświeżany i czysty.
Tylko Julcia leży, na poduszki jej głowa opadła,
Czy to oczadziała, czy za dużo zjadła,
A Wacław chorejżony odstąpić nie może
I jak z krzyża zdjęty wygląda nieboże.
Nieznacznie się zbliża i rozstania chwila,
By do kościoła jechać, a to cała mila.
Ale dotąd jeszcze nie widać tak oczekiwanej,
Dalekiej sąsiadki przez wszystkich kochanej.
Raptem wpada czwórka wronych jednakowa,
Ach, to jedzie pani Malkiewiczowa!
Ta osoba we wszystkim prawdziwie jedyna,
Przywozi 4 córki i jednego syna,
Owoce, kwiaty, ineksprymable
Dla Wacka i to wszystko diable
Prędko, bo wczoraj telefonicznie uprzedzona,
Jest dzisiaj już w Jurgielewszczyznie ona.
Od razu ruch i ożywienie, panie się ubierają
I do siedmiu powozów i bryk się rozsadzają.
Jadą do kościoła w ustanowionym zawczasu porządku,
Tam sięślub odbywa, według naszego obrządku;
Jak w jedną stronę jechali, tak nazad wracają
I szampanem państwo młodych w domu spotykają.
A potem mężczyźni tamują westchnienia,
Że im zbyt długo nie dają jedzenia.
Jaka tego przyczyna, to domowe sekreta,
Być może nie skończona pani toaleta.
Nakoniec odkrywają jadalnego podwoje:
Goście siadają, jedzą dużo i po kolei piją wszystkich zdrowie.
Generał Stomma wświetny humor wpada,
Rad z sąsiadek, je pije i gada i gada.
Potem od stołu wstają, tańczą, na fortepjanie grają,
A starsi tymczasem nieznacznie zasypiają.
Na koniec ogólne szczepienie ospy kończy zabawę;
Dwa fotograficzne zdjęcia wzbudzają obawę
Czy udadzą się, bo chociaż już słońce i dzień zupełnie biały,
Lecz zanadto małoświatła i ciągle skacze Juruś mały.
A dalej odjeżdża pani Malkiewiczowa
I tem się kończy miła zabawa godowa.

Jurgielewszczyzna 21 Listopada 1923 roku
Witold Stomma


Ze Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego

Lejpuny, wieś nad rz. Serejką, pow. sejneński, gm. i par. Lejpuny; odl. 36 w. od Sejn, 66 w. od Suwałk. Leży przy drodze od Wiejsiej ku wschodowi do Niemna prowadzącej. W 1827 r. było tu43 dm., 323 mk., obecnie 73 dm., 713 mk. Jest tu kościół par. murowany fundacji Sapiehów z 1520 r. Po spaleniu w 1785 r. został na nowo postawiony przez dziedzica L., księdza Ant. Kruszewskiego kanon. wileńskiego w 1819 r. (...)

Budowa kościoła, rozpoczęta w 1805 r., trwała 15 lat; fundator zmarł, nie wykończywszy wewnątrz świątyni, sukcesorowie zaś nie dopełnili włożonego na nich obowiązku. Plater w dyaryuszu podróży do Warszawy w 1792 r. (Czas. dodatek miesięczny z 1856 r., str. 687), podaje szczegóły powstania majątku Kruszewskiego i wspomina o biedzie ludu miejscowego i piaskach pokrytych sośniną. Według miejscowego podania odbyła się tu bitwa krzyżaków z Litwinami, czego śladami są wykopywane szkielety i szczątki uzbrojenia. Par. L. dek. Sejneński, daw. łozdziejski: 5262 dusz.

L. składają się z folw. L., atynencyi Juraszyszki, jeziór: Widuganki, Długie, Wiłkja, Bils biały, Bils czarny, Aragis, Girwinis, Girwinajtys, Warnianis, Warninajtys; wsi: Lejpuny, Werszele, Kożulańce, Czerniawka, Długa, Mizery, Wolańczany, Wielkonostra, Sienkańce, Dołgieniki, Chmielewo, Hebrowszczyzna, Warniańce, Sołtaniszki i Druszkieniki. (...)

W skład gm. wchodzą; Bałtoszyszki, Barcie wieś i folw., Bartele wieś i folw., Bartoszuny, Chmielewo, Czarniawka, Długa, Druskieniki, Dulgieniki, Gabińce, Gajluny, Gierwinas, Herbowszczyzna, Iwanówka, Jowejte, Jurgielewszczyzna, Kaziułańce, Komurańce, Kraśnik wieś i folw., Krzewin al. Spojsznie wieś i folw., Kułańce, Lejpuny wieś i folw., Lipiszki, Micewicze, Michalin, Miszkis, Mizery, Nielubańce, Posereje, Pożerys, Radziwiłowicze, Ryncele, Ryngaliszki, Sankańce, Samiszki, Smoliszki, Snajginie al. Krzemień, Sołtaniszki, Warniańce, Wersele, Wiktoryn wieś i folw., Wilejka, Wilkienniki, Wilkija, Wiłkas, Wiłkonostry, Wołonczyny i Wysokie. (...)

Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego, T - V, W-wa 1881, s. 187.

Na zdjęciach: autor, generał Witold Stomma, Witold Stomma, 1880-te lata, Julia Szymkowska, 1952 r., Zespół pedagogów gimnazjum polskiego w Wiłkomierzu (1934 r.). Siedzą od lewej: Helena Tytasowa, NN, Witold tomma, Jadwiga Mackiewiczówna, Maria Michałowska. Stoją od lewej: Witold Łobudź, Witold Lutkiewicz, Leonia Dowtorówna (została później żoną Władysława Stommy), Rajmund Łabudź, Maria Nehrebacka, Czesław Mackiewicz. Jasiuliszki Stommów, Jurgielewszczyzna Szumkowskich, 1924 r.Siedzą na schodach: Julia i Wacław Szumkowscy, w krzesłach ich syn Jerzy i generał Stomma, stoi siostra generała Grażyna Wasilowska raz Wiktor Stomma (?), ojciec autora publikacji., Jurgielewszczyzna Szumkowskich przed rozbiórką w roku 1959. Zdjęcie ze zbiorów muzeum krajoznawczego (dr. Algirdas Volungevičius) w Lejpunach, obecnie Leipalingis, Fotografia ze ślubu - siedzą Maria Szumkowska (babcia autora), p. Malkiewiczowa, Jula Szumkowska, Halina Szumkowska (dziecko), Hela Malkiewiczówna i Maria (Maninka) Drabatowa; stoją Helena Bielawska (gospodyni), gen. Witold Stomma, NN, Zbigniew Malkiewicz, Wanda Malkiewiczówna, NN, Ziuta Malkiewiczówna, Władysław Rakowski (rządca Dajnowa), NN i Adam Drabat., Kościół w Lejpunach (obecnie Leipalingis), w którym odbył się ślub Drabatów. Stan obecny. Fot. red., Rodzina Mokrzyckich, Kangur, około 1868 r.Pierwszy rząd od lewej: Józef Kryński, Aurelia Mokrzycka, Emilia Mokrzycka, na podłodze Kazimiera Mokrzycka, Filomena Stommowa, dr. Antoni Mokrzycki; stoją Wołkoński, Trubecki, Ignacy Stomma, Mierzejewski. (Wołkoński i Trubecki synowie generałów rosyjskich próbowali obalić cara w 1825 roku).

NG 39 (528)