Prof. Andrzej Targowski

Obserwacje z USA
SOS! Dla polskiej techniki

Taki wniosek nasuwa się po zakończeniu wzruszających uroczystości, związanych z 60-leciem Polonia Technika, jakie miały miejsce w dniach 19-21 października 2001 r. w pięknym pałacyku Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku.

Udział w nich wzięło liczne grono polskich inżynierów i techników, którzy pracują w Stanach Zjednoczonych, przyjechali także prezesi podobnych organizacji z Kanady i W. Brytanii, z Polski przyjechał dr inż. Wojciech Ratyński, prezes Naczelnej Organizacji Technicznej, która skupia 150,000 polskich techników.

Uroczystościami kierował niestrudzony prezes PT mgr inż. Janusz Zastocki, który wyróżniał i nagradzał medalami zasłużonych działaczy i twórców techniki.

Wspaniałe bufety i piękna muzyka nie mogły zagłuszyć natarczywego pytania dlaczego tu się znaleźliśmy? Dlaczego nasze talenty nie służą Polsce? Dlaczego inżynierowie nie wracają z emigracji do kraju jak było po 1918 r.? Od ponad 200 lat polskie talenty inżynierskie nie znajdują wykorzystania w Polsce wskutek jej niekorzystnej polityki. Spośród 100 najwybitniejszych polskich inżynierów 52 pracowało za granicą, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Tu pierwszym polskim inżynierem był Tadeusz Kościuszko, potem imigrowali do Nowego Świata dalsi polscy technicy.

Polska historia, politologia i publicystyka nie szuka odpowiedzi na te pytania, fascynują ją politycy, pisarze a zwłaszcza poeci, podczas gdy o stanie państwa decyduje poziom cywilizacji technicznej, bez której ludzie pióra nie mogliby dziś publikować swych dzieł. Ci mistrzowie słowa nie zauważyli, że po 1989 r. w III RP likwiduje się przemysł a nawet rodzimą prasę. Niestety inżynierowie w kraju dość późno spostrzegli, że usuwa im się grunt spod nóg, jak ekonomiści z b. SGPiS prześcigają się w wyprzedaży polskiego przemysłu, którego co lepsze fabryki są...likwidowane. Co pociąga za sobą taki skutek, że 70 proc. absolwentów techników i politechnik nie znajduje pracy po studiach i po okresie pracy w spożywczym sklepie, wychodzą z zawodu, podczas gdy ich rodzice stają się bezrobotnymi (3 miliony oficjalnych i 2 miliony już nierejestrowanych). W liczbie studentów na 10000 obywateli prześcignęliśmy już nawet Japonię (dzięki rozwojowi prywatnych uczelni), ale czy studentów nie naciąga się na duże wydatki, skoro nie ma dla nich potem pracy?

W II RP inżynier Eugeniusz Kwiatkowski zbudował podstawy polskiego przemysłu (COP) i miał plan na dalsze 15 lat. W PRL zbudowano kilkanaście tysięcy fabryk i spolitechnizowano chłopskie społeczeństwo (niektóre działy przemysłu nawet stały na światowym poziomie, reszta była o 1 do 2 generacji techniki w tyle). W III RP przemysł i rzemiosło likwiduje się nie patrząc na społeczne skutki, a gospodarka ma rozwijać się bez żadnej wizji, bowiem wieloletnie planowanie pachnie "gospodarką centralnie planowaną."

W kontekście takiego stanu polskiej techniki, była prowadzona dyskusja wokół 6 przekrojowych referatów, jakie zostały wygłoszone podczas sympozjum w II-gim dniu uroczystości Polonii Technika. Niżej podpisany zaproponował trzy cele dla emigracyjnych techników i inżynierów: 1. Wybić się w amerykańskim środowisku zawodowym; 2. Uczestniczyć w transferze nowoczesnej techniki do Polski (postawa patriotyczna) i 3. Podnosić swoje kwalifikacje, m. in. informatyzując swój warsztat zawodowy.

Odnośnie celu nr1, w swoim referacie wymieniłem polskich inżynierów: Kościuszkę (fortyfikacje), Jerzmanowskiego (gazownictwo), Modjewskiego (mosty wiszące), Zwierzchowskiego (turbiny wodne), Dąbrowskiego (samoloty), Sędzimira (metalurgia), Bekkera (pojazdy księżycowe), którzy nie tylko wybili się w swoim zawodzie, lecz stali się najwybitniejszymi specjalistami w całej Ameryce. Szerzej została omówiona, przez dr inż. Janusza Romanowskiego, sylwetka inżyniera Franka Piaseckiego, który nie tylko skonstruował pierwsze bojowe helikoptery, ale wprost stworzył przemysł helikopterowy.

W zakresie celu nr2, prezes W. Ratyński z krajowego NOTu postawił przed organizacjami inżynierskimi z Zachodu zadanie współuczestniczenia w zaprogramowaniu Kongresu Polskiej Techniki (2001-2002) tak, aby uratować co się jeszcze da spośród fabryk i instytutów. Chodzi o to, by krajowi politycy i wiodący ekonomiści poszli raczej śladem inż. E. Kwiatkowskiego, a nie tego "chłopa co to już prawie odzwyczaił konia od jedzenia...." Jest to pierwszy przypadek w ciągu ostatnich 11 lat, kiedy działacz wysokiego szczebla z kraju zwrócił się do kolegów po fachu z emigracji. Dotąd nowa klasa polityczna lekceważyła emigracyjnych fachowców, a nawet straszyła ich, że posługują się nieważnymi paszportami. Widać z tego zaproszenia, że inżynierowie mają do siebie zaufanie, niezależnie gdzie się znajdują. I to budzi szacunek dla postawy prezesa Ratyńskiego. Miejmy nadzieję, że koledzy prezesi polonijnych organizacji inżynierskich dogadają się szybciej od kolegów z PoloniiŚwiata.
W zakresie celu nr3 prof. Andrzej Nowak (mostowiec o światowej renomie) z Uniwersytetu Michigan, omówił jego wieloletnie doświadczenie w przyjmowaniu na roczne praktyki postdoków z Politechniki Warszawskiej. W ten oto sposób ta jedna z najlepszych szkół inżynierskich w Ameryce (i chyba w świecie), dzięki polskiemu profesorowi i funduszy ofiarowanych przez śp. Inżyniera Anatola Dekabana i jegożony Pameli ze stanu Washington - polscy technicy podnoszą swe kwalifikacje w Stanach Zjednoczonych. Najlepszym przykładem realizacji celu nr2 jest prof. Dariusz Czarkowski (wygłosił referat o najwybitniejszych polskich elektrykach), który przyjechał do Stanów jako student na wymianę, tu zrobił doktorat i tu został profesorem, a teraz zamierza opracować listę internetową polskich naukowców-techników, którzy będą stanowić polskie lobby naukowe i dydaktyczne w USA, mające na celu pomoc naukowcom-technikom z kraju.
W zakresie celu nr3 prof. Zbigniew Piasek z Politechniki Krakowskiej zapewnił w swym referacie, że polscy profesorowie nawiązali łączność z wiedzą o światowej technice, ale ich następcy, czyli asystenci i adiunkci muszą tak dużo dorabiać poza uczelnią, że nie mają czasu już na naukę i podnoszenie w niej kwalifikacji. Świadczy o tym fakt, że pod względem publikacji naukowych znajdujemy się na 38 pozycji w świecie, co jest zbyt daleką pozycją jak na nasze ambicje i intelektualne możliwości.

Ciekawe, że attache d/s naukowych był swego czasu na tym Uniwersytecie, ale interesował się tylko politologią. Nawet przyjechał do Nowego Jorku na uroczystości Polonii Technika (odczytał list od ambasadora), ale ponieważ nasze sympozjum odbywało się w sobotę po lunchu, nie mógł nas zaszczycić swą obecnością później, chyba z uwagi na niefortunne rozbicie soboty przez nas. (Za co przepraszamy). Zresztą nie tylko on z tych ?wysokich kręgów? nas nie odwiedził podczas obrad sympozjum, kiedy padło wiele nowych pomysłów i troski o losy polskiej techniki. Szkoda.

Całe szczęście, że była na swoim miejscu Światowa Rada Badań nad Polonią, której szef wydawnictw, prof. Marek Szczerbiński napisał monografię o Poloni Technika. Na uroczystości wybierał się Oj. Prof. Eustachy Rakoczy, sekretarz generalny Rady (i Kapelan Jeleniogórski), ale wraz z Ks. Prof. Andrzejem Kryńskim, rektorem Akademii Polonijnej w Częstochowie ulegli poważnemu wypadkowi samochodowemu w drodze na lotnisko w Polsce. Akademia Polonijna (utworzona w 2001 r.) wydała wspomniane monografie Polonii Technika, tym samym stając się zapleczem naukowo-dydaktyczno-wydawniczym Polonii w Kraju. Jest to ważny moment w rozwoju stosunków między Polonią a Krajem. Podczas ich nieodżałowanej nieobecności Janusz Zastocki i Ryszard Ciskowski promowali ową Monografię.

Jeśli nie uratujemy polskiej techniki i polskiej młodzieży technicznej, to zdegradujemy się do roli kolonii i importu, za co nie będzie czym płacić. Wzrośnie jeszcze bardziej bezrobocie i ruszy następna wielka fala emigracyjna, tylko gdzie? W Ameryce robi się coraz ciaśniej a wg szeroko cytowanej ankiety już dziś 40 proc. ludzi chciałoby pracować poza Polską! Jedno może jest "pocieszające," że o tym nadchodzącym nowym dramacie Polaków, powstaną nowe przepiękne poematy, które nie dadzą nam się nudzić, a lekarstwem na lepsze pozostaną jak zwykle.... polskieb łzy i "jakoś to będzie."

NG 42 (531)